10:0 czyli dramat...
10:0. To nie jest wynik z jakiejś ligi podwórkowej, tylko z poważnej europejskiej ligi, holenderskiej Eredivisie. 10 bramek dali sobie zaaplikować gracze Feyenordu Rotterdam, mający przecież mocarstwowe ambicje. I to nic nie szkodzi, że z mocnym PSV i to na boisku rywala. Żadnym wytłumaczeniem dla takiej ilości bramek jest czerwona kartka w 34 minucie. Bo taki klub NIE MA PRAWA dostać tyle bramek w jednym spotkaniu.
Nie chce snuć spiskowych teorii, ale dyrektorem sportowym w Feyenordzie jest jakże dobrze nam znany, nieomylny Leo Beenhakker. To on jest odpowiedzialny za tragiczne transfery. Czyżby bye bye, Leo?
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze