Skocz do zawartości

pełni zUa i mHroku :D

  • wpisy
    31
  • komentarzy
    82
  • wyświetleń
    76915

Recenzja albumu "Z?rormr - Kval"


MetalurgPL

511 wyświetleń

Wstęp

A zatem kontynuujemy 'wycieczkę' po awangardowej stronie spojrzenia na black metalową muzykę. Tym razem padło na debiut, które nosi poczciwe miano - Z?rormr. Tym razem zadano sobie pytanie - Co się stanie po połączeniu ortodoksyjności black metalu z przelewającą się atmosferą i nutą dark ambientu? No cóż... Odpowiedź się już znalazła, zatem nie przedłużać dalej, przejdziemy do następnego punktu wpisu...

***

Mini-Biografia

Zespół... a raczej w tym wypadku projekt muzyczny powstał w 2010r. Sądząc po literze '?' i po tym, kto za tym projektem stoi - Hakon Sj?ormen, można wskazać, że Z?rormr powstał w Norwegii. A jednak tak nie jest, bowiem miejscem, gdzie on się narodził jest... Polska. Z początku jego zainteresowania interesowały wokół dark ambientu i muzyki neoklasycznej, co można zobaczyć na jego wcześniejszym projekcie Serpentor, który potem ewoluował w I.A. Serpentor, a ten z kolei ewoluował w... obecny Z?rormr. Prace nad albumem trwały w prywatnym studiu, w tym samym, gdzie światło dzienne zobaczył poprzedni projekt - Vatican Cellars Studio. Polskim dystrybutorem tego mrocznego krążka jest Witching Hour Prodution.

***

Recenzja albumu

Zorormr, a raczej jego poprzednie wcielenia rozpoczynały karierę muzyczną w postaci posępnego i klimatycznego dark ambientu. Potem nastąpiła fascynacja black metalem przez którego na miejsce I.A. Serpentor wstąpił właśnie Zorormr. Jak dla mnie to trochę dziwne, gdyż to większość zespołów przeradza swoje fascynacje black metalowe w muzykę elektroniczną, co przykładem może być Ulver czy Burzum. Lecz Burzum wydał z konieczności rygorów więziennych, ale to już zupełnie inna historia... Choć sam Hakon przyznaje się, że "Kval" miał być jego debiutem, lecz nie udawało mu się z różnych względów. Więc nadszedł czas rekompensaty i oto w tym roku światło dzienne ujrzał debiut pod postacią Zorormr, którego premiera płyty miała w nocy Walpurgii. Grrrr.... Srogo!

A więc pierwszym kawałkiem na albumie jest intro zatytułowane "I D?dens Slug". Jest to kawałek w całości dark ambientowy, tak jak "Wstęp" w Morowym. I tak samo, jak on ma za zadanie wprowadzić nas w klimat albumu, przejawiający się pod postacią grozy i strachu. Lecz to, co odróżnia od intra z "Piekło.Labirynty.Diabły" jest to, że jest on o minutę krótszy i nie samych przytłaczających, charakterystycznych dźwięków dark ambientowych. Ma tu miejsce także coraz to stopniowo szybciej gra na pianinie, jak i zegar, który wybija północ. Po tym następuje już kolejny utwór, zatytułowany "Misanthropy'. Jest już to black metalowy kawałek, lecz nie jest on w tradycyjnym stylu. Pierwszą rzeczą, która jest zauważalna, to bardzo słyszalny nisko strojony bas, który tutaj jest najbardziej wyrazisty na albumie. Utwór snuje się w wolnym tempie, jak całość krążka. Charakterystycznym wyznacznikiem, odróżniającym "Misanthropy" od reszty utworów jest to, że posiada solo w wykonaniu Quazarre'a, znanego choćby z Crionics, Asgaard czy Devilish Impressions. Słuchając ten kawałek można odczuć, że to on był nagrany dla tej solówki, która jest powalająca, jedyna na albumie oraz w standardowym stylu Quazarre'a. A w rzeczywistości tak nie jest. Na albumie uwidaczniają się poszczególne szmery, piski, pobrzękiwania lub coś innego w tym stylu. A przykładem na to może być właśnie kolejny utwór, który jest tytułowym utworem - czyli "Kval (Svar Mig, Gud)". Po piskach, które wprowadzają nas w klimat, następuje dojście sekcji basu i perkusji. To natomiast przeradza się w wolną, ale energiczną sieczkę, do której dołączają reszta sekcji instrumentów. Czyli dostajemy po twarzy kolejną dawkę old schoolowego grania, lecz tym razem bez oszołamiającego sola. Za to otrzymujemy riff gitarowy, tworzący dość chwytliwy numer. Kolejny utwór nosi tytuł "Beyond Atonement". Tak samo, jak poprzednio i tutaj znajdziemy na początku różnorakie szmery, lecz trwają one dłużej, budujące nastrój grozy, tajemniczości i niepokoju. Klimat wzmacnia jeszcze głos towarzyszący szmerom, który sprawia, jakbyśmy byli świadkami albo uczestniczyli w jakimś mrocznym rytuale. Lecz wyobrażenie te trwa krótko, bowiem przeradza się to już w znane nam okrutne dźwięki :) Lecz tym razem nie ma przeplatania wolnej rytmiki z krótki seriami niczym karabin blastów. Tutaj mamy tylko i wyłącznie wolno ciągnące się dźwięki niczym doom metal. "Threnody For Him" także rozkręca się wolno, lecz tym razem na początku mamy do czynienia z komputeryzowanym krzykiem. Utwór bardziej postawiono na riffy gitarowe, co można zauważyć brak przelewających się dźwięków dark ambientowych. Nadal można je wychwycić, lecz schowane są one mocno w tło utworu. "Every Night I Die" to kolejny przykład old schoolu (lecz w awangardowej formie). Od początku startuje z mocą, co świadczy o tym, że jest bez żadnego intra. W swojej prostocie jest mocno chwytliwym kawałkiem, lecz szkoda, że można nieco odczuć jego monotonność i przewidywalność. Kolejny utwór nosi tytuł "Revelation 9:11". Równie rozkręca się nieco, ale tym razem nieco szybciej i z aspektem orientalizmu, a dokładniej mówiąc bliskiego wschodu. Klawisze dark ambientowe także zmieniły swoje oblicze. Ich przelewające się po głębi brzmienie bardziej przypomina organy kościelne. "The Antichrist" równie, jak "Every Night I Die" startuje bez żadnego wprowadzenia. Od samego początku w uszach słychać nic innego, jak rytmiczną sieczkę. Dźwięki dark ambientu nie brzmią już, jak organy kościelne. Za to są jeszcze bardziej mroczne oraz może się zdawać, jakby maczał w nich swoje palce nie Hakon, a sam Diabeł. Ostatnim na albumie utworem jest outro "Himmelen Rike". W porównaniu z outrem Morowe, nie jest to sekcja instrumentalna, jak na poprzednich numerach, lecz sam Dark Ambient. Można by powiedzieć, że nawiązuje ono i zarazem jest hołdem do wcześniejszego projektu, który zwał się I.A. Serpentor.

Jeśli chodzi o całość ze strony technicznej, to jak najbardziej jest to w pełni old schoolowy kawał grania, lecz w nieco awangardowej formie. Ci, co słuchają lubią niewyraźne brzmienie old schoolu, poczują się, jak u siebie. Natomiast ci, co bardziej nastawieni są na nowoczesne brzmienie, nie jestem pewien czy by podeszli z umiarem do tego krążka. Za wszystkim stoi muzyk, ukrywający się pod pseudonimem Hakon Sj?ormen. Fajnie, że tutaj można usłyszeć wyraźnie bas, gdyż tak normalnie nie da się go usłyszeć. No... chyba, że się ma wytężony słuch :) albo się natrafi na jakiś inny album, w którym uwidoczniony jest bas. A szanse na znalezienie wynoszą ok. 25%. Tutaj natomiast nisko strojony bas unosi się przez cały czas trwania krążka, nie wliczając intro oraz outro. Na pozostałych w niektórych momentach jest też lekko przysłonięty gitarami. Te z kolei brzmią dość surowo i sprzężono, nadając całości old shcoolowych cech black metalu. Perkusja nie brzmi tak, jak w standardowym i ortodoksyjnym black metalu. Tempa, które uwydatnia przypominają te "burzumowskie". Mamy zatem wolno lub średniej prędkości sekcje rytmiczne, a także mają miejsce krótkie serie blastów. Jest ona w pełni wygenerowana komputerowo, co mocno kłuje w uszy. Ma proste, ale ważne zadanie. Jest po to, żeby po prostu być i trzymać tempo utworów. Najważniejszym czynnikiem, że mamy do czynienia z awangardową formą black metalu, jest obecność muzyki dark ambientowej. To z niej mamy intro oraz outro, a także przelewające się różnorakie dźwięki w utworach. Od pobrzękiwania, szmerów, szeptów oraz fali dźwięków przelewających się w postaci klawiszy. Wokal także widać, że daje radę. Mocno skrzekliwy jest, co nawiązuje mocno do starych brzmień black metalowych. Można odczuć tutaj choćby szkołę Atilli z Mayhem. Na zasługi powinien otrzymać także Quazzare z Crionics za swój skromny gościnny występ w postaci dość zadziwiającego sola w utworze "Misanthropy".

Na samym końcu można powiedzieć: Umarło I.A. Serpentor, niech żyje Z?rormr. To, co kiedyś na samym początku Hakon planował i dopiero teraz miał szansę, to bardzo mu się udało. "Kval" mimo swojego surowego brzmienia, jest dobrze przygotowanym krążkiem na taki debiut. Z początku odczuwałem, że to mało ciekawy, undergroundowy projekt. Ale za każdym przesłuchaniem krążka zmieniałem zdanie. I teraz w pełni mogę go wam polecić.

zorormr_band.jpg

vn-0009.jpg

Tracklista:

1. I D?dens Slug 1:30

2. Misanthropy 4:04

3. Kval 4:50

4. Beyond Atonement 3:48

5. Threnody for Him 4:09

6. Every Night I Die 4:40

7. Revelation 9:11 4:15

8. The Antichrist 3:22

9. Himmelens Rike 3:29

Razem: 33:53

***

Podsumowanie

Kraj: Polska

Gatunek: Ambient Black Metal

Plusy:

+ Klimat

+ Gościnny występ Quazzare'a

+ Old school'owość

+ Chwytliwa prostota albumu

Minusy:

- Sztuczna perkusja

- Lekka monotonność

- Długie rozkręcanie się utworów - nieco sztuczne wydłużanie krążka

Ogółem: -7/10

***

Bonus

Z?rormr na MySpace http://www.myspace.com/zorormr

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...