Skocz do zawartości

Więzienie Siedmiu Magistrów

  • wpisy
    8
  • komentarzy
    35
  • wyświetleń
    12053

Ucieczka Wszechczasów


Veldrash

444 wyświetleń

A o to i mój drugi wpis. Nie wierzę, że się udało. ;)

Czytaliście tytuł? Wbrew pozorom nie chodzi mi tutaj o jakąś brawurową "zrywkę" z Alcatraz (lub z Azkabanu... :D), lecz o coś innego. Zupełnie innego. Ma to bezpośredni związek z pewnym... projektem, nad którym pracuję już czas jakiś. W pierwszym wpisie obiecałem zresztą, że wyjaśnię, skąd nazwa bloga i kim jest Sandrivogius. Jak obiecałem, tak właśnie czynię. Miłego czytania. :)

_________________________________

Wszystko spowijał złowieszczy półmrok, niebieska sfera połyskiwała słabym światłem. W samym centrum kuli lewitowała niewielka, kamienna platforma. Dwa przykute do niej łańcuchy, zwieńczone kajdanami, ciążyły zgarbionej postaci. Całkowicie nieruchoma istota, ledwo widoczna w magicznym blasku, sprawiała wrażenie posągu ? nawet pierś nie pulsowała w rytm oddechu?

Dał się słyszeć zachrypiały, przeciągnięty wdech. Błysnęły niesamowite, szmaragdowe oczy, jaśniejsze niż powierzchnia kuli.

Obudził się z letargu natychmiast, gdy tylko poczuł osłabienie bariery. Czekał na to dziesiątki lat, może nawet setki, teraz miał okazję to wykorzystać. Musiał działać bardzo szybko, aby zasłona nie zdążyła się uzupełnić. Zaczął analizować informację?

Bariera skonstruowana była poprzez łączenie łańcuchowe mocy siedmiu pieczęci dusz, które rozstawione były w formie ostrosłupa ? sześć pieczęci tworzyło sześciokąt foremny na wysokości platformy, na której stał, zaś ostatni, najsilniejszy kamień stanowił szczyt znajdujący się dokładnie nad jego głową. Wszystkie pieczęcie współdzieliły moc, wzajemnie uzupełniały braki w energii, dzięki czemu sferyczna tarcza opisana na tym ostrosłupie była względnie niezniszczalna. Ale to tylko teoria?

Raz na jakiś czas pojawiała się anomalia magiczna, wynikająca z niedoboru energii jednego z kamieni podstawy. Warunkiem był jednak niedobór także w trzech sąsiadujących kamieniach, czyli również w pieczęci ogniskującej. W takim wypadku najpierw uzupełniana była magia kamienia głównego, a dopiero potem łatały się pozostałe, mniej ważne dziury. Taki system dawał odrobinę czasu do wykorzystania w przypadku takiej anomalii. Więzień magazynował na ten moment moc, czekał długo. Teraz mógł to wykorzystać.

Wysłał jeden, niesłychanie potężny atak sferyczny. Kamienie zawibrowały, tarcza zamigotała. Wyrwa w magicznej kuli pokazała się w całej swej krasie, o to właśnie mu chodziło. Skupił wolę, utworzył portal zaraz za ową dziurą w magicznej zasłonie, po czym związał przejście z tarczą i kolejno ze wszystkimi pieczęciami. Na samym końcu zaczerpnął tyle mocy, ile tylko mógł i rozpoczął mozolne konstruowanie więzi między sobą, a siedmioma kamieniami na raz. Bariera zatętniła i rozbłysła niebieskim blaskiem. Wewnątrz kuli zrobiło się jasno, niczym w dzień. Czuł narastający ból w całym ciele, opór antymagii był wręcz namacalny. Nic nie mogło sprostać jednak jego niepojętej sile. Związał wreszcie kamienie, połączył ze swoją istotą i stworzył przejście poza więzienie. Wysączył nieco magii z pieczęci i posłał zaklęcie w kierunku portalu.

Obudził się w jakimś mrocznym lesie, w środku nocy. Leżał na ziemi, dookoła parował roztopiony od mocy zaklęcia śnieg. Nie odczuwał jednak zimna. Podniósł się i spojrzał na siebie ? ręce jak i całe jego nagie, stare ciało było półprzezroczyste. Postanowił sprawdzić połączenie. Sięgnął po źródło many z więzienia, wzmocnił swoją formę, odmłodził się znacznie, wyczarował niezwykle bogate szaty godne maga oraz misterny, szklany kostur. A gdy to wszystko już skończył, roześmiał się najgłośniej, jak tylko umiał.

Pamiętał jak dziś chwilę, kiedy jego konfratrzy próbowali go powstrzymać. Pamiętał, jak zburzyli niemal całe miasto. Pamiętał, że wygrali tą bitwę, zmusili go do ucieczki. Jednak to był podstęp ? gdy przeniósł się do płaszczyzny astralnej, oni już tam byli, cała siódemka, już nie okta- ale Heptagon Magisterski. Był z całej ósemki najmocniejszy, najlepszy mag w dziejach, lecz ich było zbyt wielu. Stworzyli sferę izolowaną, zamknęli go w niej, otoczyli tarczą by na koniec oddać własne życie i stworzyć siedem pieczęci dusz. Siedem niespożytych magazynów magicznej siły, które utrzymałyby więźnia w ryzach aż do końca świata. Lecz nie przewidzieli, że do stworzenia więzienia idealnego potrzebowaliby także jego, ósmego kamienia, pierwiastka astralnego, łączącego wszystko w idealną całość. Nie wzięli tego pod uwagę i choć pozbawili go wolnej woli na wiele lat, to teraz miał do dyspozycji siedem wyjątkowych źródeł many, niezniszczalną już barierę ochraniającą jego fizyczną formę, oraz portal do przesyłania mocy. Do przesyłania zaklęć. Stworzył całkowitą, lustrzaną projekcję astralną siebie samego, uformował ją wedle woli i nawet nie poczuł ubytku energii. Nikt nie mógł już mu zaszkodzić. Sandrivogius, Magnus Magicus, ostatni Magister Astralu był nietykalny, nieśmiertelny i niespożyty.

Nareszcie był wolny.

_________________________________

Oto i krótki fragment mojego projektu, czyli powieści fantasy, którą to piszę już od jakiegoś czasu. Na razie problemem jest czas. Jedynym problemem, bowiem niemal całą historię mam już obmyśloną (z detalami) tylko brak czasu, żeby wszystko spisać. Przykre, co nie? Mam nadzieję, że kiedyś ten czas się znajdzie...

No, to już teraz wiecie mniej więcej, czym jest Więzienie Siedmiu Magistrów i kim jest Sandrivogius. Na kolejne opisy postaci lub nawet indywidualne historie, istniejące obok powieści, będziecie musieli poczekać. Tym bardziej, że nie wiem jeszcze, czy to się komukolwiek spodoba. Co na to powiecie? Fajne czy może raczej nie bardzo? Wdzięczny będę za każdą opinię.

Z pozdrowieniami,

Veldrash.

PS: Zauważyłem, że odwiedzin jest dużo więcej niż komentarzy... To norma? Chyba nieee... Komentarze nie muszą być (i często nawet nie są) długie, napisanie ich nie zajmuje wiele czasu. A co do stylu komentowania... bez krępacji, ja naprawdę nie jestem aż taki sztywny. ;)

EDIT: Cholera, nie ma akapitów. Wiecie jak je zrobić (i czy to w ogóle możliwe)? W kwestii blogowej jestem... świeżynka, więc miło by było, jeśli ktoś podzieliłby się informacją.

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Kurczę, drugi (słownie: drugi) raz czytam czyjeś próby pisarskie na tych blogach nie zanosząc się od szyderczego śmiechu. Fajna rzecz, ale przydałoby się więcej - może spróbuj gdzieś to posłać, a nie marnować na blogu? ;-)

Naprawdę nieźle zawiązany początek, nie spieprz tego!

Link do komentarza

@behemort: Tak pompatyczny w opisach działań... Zgadza się jak najbardziej, bo to zamierzone działanie było. Uciekinierem jest stanowczo najsilniejszy czarnoksiężnik w świecie mojej powieści, stąd i "napompowany" nieco charakter tego fragmentu.

@FrodoPL: Riddick - bardzo fajna, wyrazista i oryginalna postać. Ale jak widać to nie o niego chodziło. Przyznam jednak, że Sandrivogius jest nieco podobny... (chociażby te oczy) ;)

@Quetz: Miło być jednym z tych dwóch. :) Pewnie jeśli będę blisko skończenia, to gdzieś to poślę. Czas pokaże. A co do spieprzenia - jeżeli miałem to spieprzyć, to już to zrobiłem - na chwilę obecną mam około 100 stron formatu A4, gdzie ów mag jest jednym z głównych bohaterów.

A komentarzy nadal niewiele... :(

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...