Moja pierwsza seria "na poważnie", czyli Fairy Tail
Postanowiłem zacząć dzielić się spostrzeżeniami co do niektórych serii anime, na które trafiam. Mimo względnie niewielkiego stażu w oglądaniu owoców japońskiej animacji, już zdążyłem trafić na tytuły, które potrafią zadziwić ideą czy innymi bzdetami.
Serią, od której zacząłem ten ciąg pochłanianych tytułów, jest Fairy Tail na podstawie świetnej mangi Hiro Mashimy opowiadającej o przygodach "magini" imieniem Lucy Heartfilia, której marzeniem było przystąpić do największej gildii magów - tytułowej Fairy Tail. Po serii zdarzeń, zawierających w sobie człowieka zionącego ogniem oraz zalanie całego miasteczka falą, nasza bohaterka trafia do gildii, która okazuje się być zbiorem najprzeróżniejszych osobowości, mających "zniszczenia przy pracy" w głębokim poważaniu, a przy tym jakże ciekawych.
Co do odczuć po zapoznaniu się z tytułem - ogląda się to całkiem fajnie, odstresowująco, zachęciło mnie do zapoznania się z mangą, za którą wiernie podąża (za co sobie zresztą tą serię cenię), jednakże po nadgonieniu fabuły "czytanej", samo anime zaczyna z lekka nużyć, głównie dlatego, że wiem co i kiedy się stanie. Niemniej jednak za całokształt należy się wysoka ocena, w tym za głosy (choć w życiu bym się nie domyślił, że Shana i Happy to ta sama VA). OP i ED jakoś mnie strasznie nie zachwyciły, więc regularnie je przewijam - nic zatem o nich powiedzieć nie mogę. Wygląda toto bardzo ładnie, ma swój charakterystyczny styl. Mimo, że sam już nie oglądam, poleciłbym ją z czystym sumieniem każdemu, kto lubi dużo walk i dużo humoru.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.