Mass Effect 2 - dlaczeeeeemuuuuuuuuuuuu!
Mass Effect 2 zasłużył na ocenę 10/10. To mówię wprost.
Ale:
- jest krótki. 30 godzin włącznie z włóczeniem się po kosmosie? W ERPEGU? Ej! No coś tu mi nie gra.
- mało questów (tj. zadań) pobocznych. To jeden, tam dwa. Bida z nyndzą, jednym słowem.
- mało zadań od załogi (są 3)
- DLC! Na @#%*&$ to ktoś wymyślił! Jeszcze rozumiem, że Bobby Kotick jest łasy na pieniądze naiwnych graczy MW2, ale EA? Gdyby tylko były za darmo! Ale nie są!! (poza paroma - podobno, ja nie aktywowałem "sieci Cerberusa")
- ilość broni. Gra action - RPG zasługuje na więcej niż 2-3* karabiny szturmowe, 3 pistolety, 2-3* snajpy, tyleż strzelb i ze 2 PM (pistolety maszynowe) [*=w pewnym momencie dostajemy "zmiennokształtny" gun i mamy wybrać]
- małe te miasta przyszłości. W jedynce korzystało się z mapy na okrągło, bo można było się zgubić, a tu? Kiepsko!
Hmmmm... To w sumie tyle narzekania. Wątek główny jest git, fabuła epicka, wyborów kilka, drużyna liczna, misje z nią związane też spoko. Aha, jeszcze jedno - za dużo zombi, jak dla mnie. A czy to minus, czy plus, musicie stwierdzić sami.
3 komentarze
Rekomendowane komentarze