Mistew w podróży... - czyli wakacyjnie cz.3
W końcu Polskie litery!
W Bonifacio byłem 6. dni lecz te dni nie były stracone na leżenie plackiem na plaży... Absolutnie zwiedziłem miasteczko, a jeden dzień poświęciłem na popłynięcie na Sardynię... i teraz mam nauczkę, że zawsze trzeba sprawdzać prognozę pogody... W drodze powrotnej tak kołysało, że ledwo wytrzymałem... I w końcu wczoraj pojechałem wpierw busem do Ajaccio, a potem promem do Nicei... W Nicei byłem o 22, tak więc od razu poszedłem spać... Dziś miałem dość mało czasu, poświęciłem czas na kupieniu paru płyt czy gier na PS2 po okazyjnych cenach... Potem na lotnisko...
Oczywiście samolotem bałem się jak diabli lecieć... I jakby tego było mało musiałem z pół godziny krążyć nad Mazowszem, bo akurat burza przechodziła nad Warszawą... nieprzyjemne chwile, oj nie...
I tak teraz jestem już bezpieczny we własnym domu... Kończą się na czas pewien wpisy podróżnicze, czas na Ekstraklasę, niższe ligi i recenzje!
I tyle na dziś!
? "Mistew" spółka - z tym - z ograniczeniem umysłowym 2010
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze