Skocz do zawartości

poCONVERSE'ujmy o...

  • wpisy
    235
  • komentarzy
    1982
  • wyświetleń
    109929

W kółko ten krzyż(yk)


theconverse

186 wyświetleń

Przez te drzwi, kolejka na lewo, jeden krzyż dla każdego
*
.

Dzień dobry forumowicze. Już na początku muszę otwarcie przyznać, że obce jest mi wdawanie się w różnego typu słowne utarczki nawiązujące do spraw tej małej, jak i wielkiej polityki. Takie wymiany zdań są najczęściej jałowe i w żaden sposób nie są w stanie doprowadzić do jakiegokolwiek konsensusu satysfakcjonującego dwie lub też więcej stron sporu. Podobnie sprawa wygląda w przypadku dyskusji dotyczących kwestii wiary, religii oraz Kościoła. Dlatego też traktując Was jako ludzi rozsądnych i potrafiących kontrolować własne emocje, zanim postanowicie popełnić komentarz pod tym wpisem, przemyślcie to przynajmniej o raz więcej niż uważacie, że jest to potrzebne.

Początkowo sytuacja spod Pałacu Prezydenckiego, której w znacznej części chciałbym poświęcić moje dzisiejsze zapiski, jawiła mi się jako pojedynczy, oderwany od rzeczywistości wybryk. Ot, grupka zaangażowanych osób postanowiła, jak jest to utrzymywane w ogólnodostępnych kanałach komunikacyjnych, spontanicznie uhonorować tragicznie zmarłych w jakże druzgocącej polskie społeczeństwo katastrofie. Nie było więc niczym niezwykłym, że inicjatywa taka musiała podzielić ogół obywateli na wiernych wspomnianej idei, ale również i na żarliwie się jej sprzeciwiających. Co było do przewidzenia, przepaść rozgraniczająca obie strony przebiegła prawie dokładnie w miejscu, które do tej pory tworzyło barierę pomiędzy dwiema dominującymi w tym naszym nadwiślańskim kraju opcje polityczne. Osobiście nie jestem amatorem żadnej z nich. Ba! Mogę nawet powiedzieć, że nie jestem zwolennikiem jakiegokolwiek z ugrupowań roszczących sobie prawo do bycia nazywanymi klasą polityczną lub też co gorsza polityczną elitą. Jak na mój gust jest to niesmaczne wręcz nadużycie semantyczne.

Jak mawiają miłośnicy żabich udek, powróćmy jednak do naszych baranów. Otóż symboliczna pamiątka wkomponowana w scenerie Krakowskiego Przedmieścia, którą większość z nas rozpoznaje pod pojęciem krzyża, w pewnym momencie okazała się nie tylko prostym odsyłaczem do narodowej tragedii, ale również publicznym wariografem, bronią masowego rażenia, a dla przynajmniej jednej osoby także szansą na wypromowanie własnego wizerunku w mediach.

Pomijając aspekt najbardziej podstawowy, czyli zapewniający kolejną atrakcję i przystanek w obywatelskim kondukcie pogrzebowym, który stał się nowym sposobem na życie w tym naszym wesoło ubabranym w martyrologii kraju, krzyż odegrał rolę znacznie bardziej poważną. Wystarczyło, że cień zbitego z dwóch desek symbolu padł na przechadzającego się warszawską ulicą człowieka, a specjalnie uformowany szwadron bojowników o lepszą Polskę automatycznie potrafił zlokalizować wrogów i wywrotowców. W ten jakże pomysłowy sposób biedni turyści, którzy przekroczyli nasze granice w celach rekreacyjno-rozrywkowych posądzeni zostali o bycie szpiegami na usługach... No właśnie kogo? Żydów? Gdyby zajrzeć do poradnika prawdziwego Polaka, mądre rady w nim zawarte wskazywałyby najpewniej właśnie przedstawicieli wyznania mojżeszowego. Aparat fotograficzny zawieszony na szyi był jednym z licznych dowodów, że właśnie tak jest. Podobnie jak brytyjski akcent i okulary przeciwsłoneczne.

Co się tyczy broni, to stanowi ona pod wieloma względami miecz obosieczny. Z jednej strony każdy kto zapragnie umniejszyć zasługi wiecznie pogrążonych w żałobie orędowników zamachu, zabójstwa i zestrzelenia samolotu prezydenckiego, liczyć może na postawienie przed plutonem egzekucyjnym, który nawymyśla takiemu delikwentowi od najgorszych, spółkujących z wybranym niedawno wąsaczem, który ma teraz przejąć ster tego wypełnionego szaleństwem i absurdem kraju zwanego Polską. Gdyby jednak medal obrócić, wszystkie oznaki na niebie, ziemi i w piwnicy wskazują, że płyty chodnikowe przed pomnikiem księcia Józefa Poniatowskiego spłyną krwią poległych tam obrońców krzyża, którzy dadzą się rozedrzeć, zabić, a według mnie najpewniej i ukrzyżować. Wszystko to, żeby gonić za ulatującą trumienną atmosferą, której nie wolno wypuścić z rąk i pierwszych stron gazet.

Ostatnia z możliwych opcji, które dostrzegam w tym krzyżowym ambarasie to szansa na stanie się celebrytem, z którym głodni taniej sensacji dziennikarze będą przeprowadzać fascynujące wywiady każdego dnia. Aż po grób ma się rozumieć. Nie mam przy tym na myśli żadnego z politykierów pokroju? Nie, jak już wspominałem nie będę w to bagno dobrowolnie wchodził. Tymczasem na pierwszy plan wysunęła się pewna pani o jakże melodyjnym głosie przypominającym połączenie odgłosów godowych wykastrowanej żaby z sentymentalnym już dziś sygnałem połączenia modemowego. Po trzech relacjach spod Pałacu Prezydenckiego wysłuchiwanie pozbawionego argumentów bełkotu, jaki ta pani sączyła w kierunku mikrofonu było zwyczajnie niebezpieczne dla zdrowia. Zarówno poziomem prezentowanych treści, jak i wykonaniem oralno-wokalnym. Osoba ta ewidentnie zabiega o uwagę, a następnie za wszelką cenę nie dopuszcza żadnego z oponentów do głosu.

Ale dlaczego tak właściwie stukam tę moją klawiaturę rozpisując się na ten temat? Głównym powodem jest data ustalona na trzeciego sierpnia, kiedy to ?wybudowany? przez harcerzy krzyż zniknąć ma z uświęconego potem i łzami samozwańczych defensorów drewnianej pamiątki miejsca w centrum stolicy. Jeśli wierzyć wszystkim ich zapewnieniom, można liczyć na prawdziwie medialne widowisko, które natężeniem przemocy przegoni zaledwie w przedbiegach najbrutalniejsze gry komputerowe. Jako prawdziwy prostak, cham i nie-Polak postanowiłem nawet przygotować sobie na tę okazję wiaderko prażonej kukurydzy i notesik do zapisywania liczby ofiar pochłoniętych podczas tej patriotycznej przepychanki. Cóż mogę poradzić, taki już jestem.

Na zakończenie już, w nawiązaniu do podtytułu tego wpisu, wydarzenia ostatnich dni zdradzają, że taki krzyż warszawsko-prawdziwie-polski-precz-od-nieg-z-żydowskimi-łapami stał się nieoficjalnym sposobem, na wszelką prawnie powołaną władzę i inne tego typu legalne organizacje. Stąd podobny symbol pojawił się całkiem niedawno i w Poznaniu, gdzie pewien radny za jego pomocą, choć już bardziej subtelnie, stara się wywalczyć boisko zamiast budynku mieszkalnego. Może zamysł i szczytny, tylko po co dewelopera zaraz szatanem nazywać? Poza tym zastanawia mnie jeszcze jeden drobiazg. Czy takie dwa zbite gwoździem patyki wkopane w ziemię pod nieobecność mieszkańców osiedla można od razu nazywać krzyżem świętym? To pozostawiam Waszemu osądowi. Miłego dnia!

PS.
W ramach krótkiego, dla odmiany obrazkowego komentarza do całej tej krzyżowej sprawy zamieszczam zdjęcie. Wybaczcie słabą jego jakość, ale niekiedy zamiast aparatu fotograficznego wyposażony jestem wyłącznie w aparat telefoniczny.

*
Żywot Briana
(
Life of Brian
), Terry Jones, Wielka Brytania 1979

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Lekko się przypieprzę: kościół z małej litery to budynek, Kościół z dużej litery to instytucja.

A co do reszty - moje zdanie ni opinia nic tu nie zmieni, i tak zrobią co będą chcieli, bez oglądania się na innych, paranoja histeryczna będzie dalej trwać.

Link do komentarza

@RamzesXIII: Oczywiście masz rację, błąd już poprawiłem. Na temat paranoi dodam tylko tyle, że jest ona nie tylko histeryczna, ale również i historyczna. Jako naród nie potrafimy spojrzeć przed siebie mając u nóg kajdany dawnych dziejów i nawet nie staramy się ich zrzucić. To jest problem.

Link do komentarza

Wiesz, dla mnie prawdziwy problem historii Polski to ten, że lubimy się obsmarowywać tragediami i obwieszać wieńcami, żadnych wniosków z tragicznych wydarzeń nie wyciągając i zmuszając inne państwa do współuczestnictwa w niekończącym się nabożeństwie żałobnym. Podczas gdy inne kraje (vide: Ukraina), o nierzadko trudniejszych sytuacjach, po prostu wzięły się do pracy, zamiast usiąść i labidzić.

Link do komentarza

Prawda... Zamiast myśleć o przyszłości i o tym co będzie, myślimy wciąż o tym, co się zdarzyło i czy się to nie powtórzy w przyszłości. Mnie z kolei polityka nie interesuje - to nie moje gierki, a z tym krzyżem niech robią, co chcą, bo nie u mnie on stoi :P

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...