Dzieckiem będąc.....

Wpis opublikowany przez DegeneraT Czerwiec 19, 2010

372 wyświetleń

Dzieckiem będąc przychodziły mi do głowy dość głupie pomysły. Przykład? Mając lat kilka, zacząłem tłuc łapką na muchy szerszenie. Jako, że z początku dobrze mi szło (zabiłem 4), z piątym miałem niewielkie problemy. Po lekkim ogłuszeniu rzucił się na mnie, użądlił mnie tuż za uchem! Na szczęście nic mi się nie stało, jedynie miałem sporą, czerwoną kropę nad szyją. Innym razem rozpędzony na rowerze do prędkości około 35km/h, zahamowałem przednimi hamulcami (tylne miałem zepsute). Wyleciałem przez kierownicę i uderzyłem o asfalt. Skończyło się jedynie na obdartych kolanach, łokciach i krwawiącej skroni. Tak zahamowałem, aż przednie widełka wygięły się (prostowałem je później młotkiem). Kilka miesięcy wcześniej tato wyszedł z domu, zostawiając mnie z bardzo ważnym i trudnym zadaniem, miałem wyłączyć gaz z pod czajnika. Wiedząc z doświadczenia, że ogień zgasić najłatwiej, gdy się na niego porządnie dmuchnie. Zrobiłem to co przyszło mi na myśl. Gdy tata wrócił do domu, chciałem pochwalić się swoim wyczynem, niestety nie zdążyłem, ojczulek od razu coś wyniuchał. Zakończyło się na wietrzeniu domu, i nie używaniu urządzeń elektrycznych i zapałek. Po tym wybryku nauczyłem się porządnie wyłączać gaz, gdyż przez tydzień nie mogłem usiąść na tyłku. Dobrze, że się chociaż nie zatrułem