Red Dead Redemption - wrażenia i przmyślenia
Dawno mi się nie pisało. Przecież nie będę zaśmiecała bloga jakimiś notkami które nic nie znaczą. Jednakże przejdźmy do sedna sprawy.
Red Dead Redemption. RDR. Na Xboxa 360. Kupiłam tydzień po premierze na Allegro za jakieś 185 zł z przesyłką (potem ceny już tylko rosły). Od tamtej pory pogrywam sobie wieczorami w tego ?klona GTA?. Za serią GTA nie przepadam, ale de westernowe klimaty jakoś mnie do siebie przekonały. Nie żałuje wydanych pieniędzy. Jeśli ktoś nie wie co ma zrobić z nadmiarem kasy to śmiało polecam RDR? no chyba, że zatonie kolejny statek z dostawą.
Recenzji pisać nie zamierzam. Jak ktoś chce wiedzieć więcej odsyłam do Internetu/czasopism/poczty pantoflowej/wyznań NASA/ zeznań małych zielonych ludzików. W RDR mam wbite ponad 20h (około 50% gry) w tym jakieś 5h misji fabularnych. Pozostałe 15h to głównie polowania, chwytanie żywcem przestępców, łapanie koni, wykonywanie wyzwań, pomoc potrzebującym. Jak widać zadań pobocznych jest cała masa, a ich wykonywanie sprawia sporo frajdy (w inne mini gierki nie gram bo doprowadzają mnie do szału ).
Co mi najbardziej wpadło w oko? Polowania. Uwielbiam przemierzać RDR wzdłuż i wszerz wyszukując zdobyczy i zbierając trofea. Zdarza mi się na terenach łowieckich upolować po 40 wilków, 10 grzechotników czy nawet po 12 pum. Co najzabawniejsze łatwiej upolować drapieżnika niż duże zwierze kopytne. Spowodowane jest to prawdopodobnie tym, że drapieżniki zwabia krew a roślinożercy wieją gdzie pieprz rośnie. Bądź co bądź można na tym zbić niezły majątek. Co denerwuje? Pumy. Jednym skokiem są wstanie zabić konia, są bardzo silnie i szybkie? a w wyzwaniu trzeba dwie zabić za pomocą noża. Jak jest z niedźwiedziami to nie wiem. Jeszcze nie odblokowałam tego terenu.
Polowanie na bandziorów to też niezła fucha. Wystarczy dobra broń, osłona i można wystrzelać przeciwników jak kaczki. Potem tylko lasso i wio do więzienia. Oczywiście trzeba przebić się jeszcze przez kilka fal wrogich jednostek, ale strzelenie z galopującego konia (z użyciem Dead Eye) też sprawia niezłą frajdę. Dzięki temu na koncie mam ponad 800 ofiar
Co zabawnego? Najbardziej podobają mi się samobójcze zachowania moich koni. Kiedy zbieram rośliny lub zdejmuje skóry (czy ktoś wie jak wyłączyć te animacje? Nudne się zrobiły i tylko doprowadzają człowieka do szału) to mój koń albo wbiegnie pod pociąg albo przekroczy krawędź skarpy by zniknąć w mrocznej czeluści. Jeśli idzie o konie to bardzo podoba mi się to, iż można je przywołać do siebie z każdego miejsca, bądź co bądź nie uśmiechało by mi się bieganie przez całą pustynie by dostać się do miasta (choć można robić obóz, ale ja wolę jazdę konną). Po za tym lubię wybijać przestępców biegnących na mnie gęsiego
Co dobrego? Historia. Wciąga jak bagno. Choć nie podobało mi się nagłe przerwanie historii z kobietą z rancza. Bo co się z nią stało po akcji ratunkowej? Może potem się coś wyjaśni. Do reszty bohaterów, do podłożonych głosów, do animacji i pięknych widoków nie mam zastrzeżeń. Powiem nawet, że kiedy leje deszcz to myślę tylko o tym by gdzieś go przeczekać bo strasznie dołujący jest.
Co drażni? Wspomniane animacje skórowania i zbieractwa. Po 500 zabitych stworzeniach mam dość oglądania tej animacji? Przydał by się, tak jak w Oblivionie, czas snu. Kiedy idziemy spać wstajemy po 6 godzinach. Czasem jak chce zrobić zakupy, a zbliża się noc, to robię save dwa razy by móc te zakupy zrobić. Dziwi także brak umiejętności pływania. Parę razy zdarzyło mi się zrąbać z pomostu i utonąć, nie zbyt to miłe. Po załadowaniu gry wyrzucało mnie gdzieś na drugi koniec świata mimo, że posiadałam wykupiony domek znacznie bliżej miejsca gdzie mnie utopiono/zadźgano/zastrzelono.
Co jeszcze? Brak akceptacji misji. Zdarzyło mi się ujarzmić fajnego konia, wróciłam do miasta by go uwiązać (tym samym przypisać do mojej postaci) i przez przypadek stanęłam za blisko miejsca rozpoczęcia misji. I co? Rumak przepadł, trzeba było od nowa ruszyć na łowy. Po za tym bardzo mnie drażni to, że wszyscy na celowniku są oznaczeni na czerwono. Kilkakrotnie zdarzyło mi się wysłać na tamten świat nie tą osobę co trzeba bo mi celownik mignął na czerwono (wiadomo czerwony = wróg). No, ale to już się czepiam
No cóż RDR wciąga, to dobra zabawa. Single jest niezwykle rozbudowane. Misje poboczne nie nudzą a główny wątek zaostrza apetyt na dalsze granie. No i te głosy. Aktorzy wykonali kawał świetnej roboty. Warto wydać te dwie stówy i zagrzać Xboxa. Choć do pobicia moich 150h Dragon Age to RDR musi się trochę postarać Polecam. Kupować w ciemno
Sajonara.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze