Mania wielkości... - czyli mistew poleca!
Co ja mogę rzec... nie każdy jest fanem talentu De Funesa i nie docenia jego komizmu uważając je za zwykłe pajacowanie... dziś opiszę Wam jeden z filmów z jego udziałem - "Manię Wielkości".
***
Komedyjka ta powstała na podstawie powieści Victora Hugo, ale w filmie zupełnie tego nie widać... Już pierwsza scena pokazuje nam z czym będziemy mieć do czynienia - znakomitą komedią i jednocześnie parodią spaghetti westernów i muzyki Morricone... O cóż w tym filmie chodzi?
***
Don Salluste'a nikt nie lubi... ale któż by lubił chciwego poborcę podatkowego króla Hiszpanii... nie lubi go nawet jego własny służący - Blaze. W końcu wskutek pewnej intrygi Don Salluste zostaje pozbawiony honorów, orderu złotego runa i - o zgrozo! - ma przyjąć śluby ubóstwa. Jednakże ten spryciarz przy pomocy Blaze'a próbuje odzyskać stracony honor...
***
Fabuła jest doskonałym motywem do wszelkiego rodzaju gagów i innych różnorakich dowcipów. Niektóre być może przeszły już do klasyki, inne są stare, ale jare Muzyka jak już wspomniałem, jest swego rodzaju parodią muzyki filmowej Morricone, ale parodią bardzo ciekawą...
***
Do produkcji zaangażowano melanż aktorów z Francji i Hiszpanii, dlatego mamy na liście takie nazwiska jak Don Jaime de Mora y Aragón.... Główną rolę gra jak wspomniałem Luis de Funes, jego sługusa Blaze'a gra zaś Yves Montand, który pokazał w filmie wielki talent komediowy! Królową Hiszpanii gra zaś Karin Schubert, ale o nią to musicie się pytać koneserów filmów porno, do którego to "zawodu" przeszła niedługo po tym filmie. Karin Schubert jest Niemką i nawet nikt nie wysilał się żeby ją zdubbingować, tylko od razu zaznaczono, że jest Niemką (zresztą o typowo Niemieckiej urodzie)....
****
Cóż ja wam mogę rzec? Jest to jedna z najlepszych komedii lat 70. serdecznie ją wam polecam, na oglądanie całą rodziną i na pewno nie pożałujecie
9/10
? "Mistew" spółka - z tym - z ograniczeniem umysłowym 2010
18 komentarzy
Rekomendowane komentarze