Skocz do zawartości

Unmade - wspominki

  • wpisy
    11
  • komentarze
    2
  • wyświetleń
    678

Bomfunk i fallout


Unmade

223 wyświetleń

Także tak. Podsumowując krótko, było sporo zabawy z Segą w domu, trochę z pegasusem i pecetami po kolegach i w innych dziwnych miejscach (przy okazji ograłem też battle toads osławione, poziom z jechaniem na jakichś super super skuterach -niemożliwy). Była radość pierwszych przygodówek i strategii w wersji English only na stareńkim Maku. 

W międzyczasie lata mijały i, jak wspomniałem, rosła kolekcja czasopism CDA i dodawanych do nich kompaktów. Sama polityka dodawania była wtedy okropnie zabawna, bo nie było jeszcze dvd, przez co bywało że były po 4 płytki na miesiąc. W dodatku nie jestem pewien czy nie mam jakichś zaburzeń wspomnień, ale chyba płytki były w uczciwych pudełkach na CD, potem przeszły w tekturkowe slotki.

Rodzice w ramach powolnego, ale stałego rozwoju przez 10 lat budowali dom. Było to oczywiście z przerwami, inaczej powstawałby chyba po cegle. Nie, tutaj problem był inny i wynikał z zawodu obojga, są mianowicie architektami. Jako tacy nie mogli odpuścić i zbudować zupełnie standardowego domu. Bajery i wynalazki trwają, są trudne, kosztowne - you name it. Dziadek, z zawodu lekarz i człowiek ogólnie bardzo praktyczny łajał ich przy każdej okazji że przeprowadzili byśmy się już 5 razy gdyby nie "głupoty". Tak więc dom przez długi czas służył jako Poligon zabaw wszelkich. Jedną z najgłupszych na jakie wpadliśmy było wybranie charakterystycznego hamulca i rzucenia go w wysokie nad głowę chwasty z piętra- gołego stropu. Później jedno schodziło na dół i szukało go w haszczach, a drugie zostawało na górze naprowadzać krzykami oraz rzucając kolejne kamienie. To że żaden z nas nie wylądował w szpitalu było dziełem przypadku, lub niesamowitego szczęścia.

Dożylismy końca budowy, czy może raczej stanu pozwalającego się wprowadzić, a było to jakoś latem 2000 roku. Doprecyzowanie jest konieczne bo w momencie wprowadzenia mieliśmy tylko podłogę w 2 sypialniach na piętrze i jedną skończoną łazienkę, reszta domu zupełnie surowa. W związku z tym przez kilka tygodni grana była pizza i inne podobne cuda, a dom wykańczał się, również przy naszym aktywnym udziale. 

Mam takie śmieszne wspomnienie z mojego pokoju, w którym na początku spaliśmy obaj z bratem, przyzwyczajeni do pewnej nierozłączności (z racji wcześniejszego wspólnego pokoju i łóżka piętrowego). Nie było jeszcze nawet pół mebla, a my spaliśmy na naszych starych materacach położonych po prostu na podłodze, ale udało nam się wycyganić tanią wieżę typu all in one (kaseciak, paleta na 3cd + antena do radia z cienkiego jak włos kabla w czarnej otulinie) i do niej 2 płyty cd. Jedną był hop-bęc z jakimiś ultra hiciorami lata, wśród których prawie na pewno było i'm blue, i "riddle" gigi d'agostino. Jako późniejszy zdeklarowany metalhead powinienem się wstydzić słuchania tego, ale było gorzej. Drugą płytą była chyba pierwsza Bomfunk Mc's, a na niej 

 

Kurna, nie ten, o ten ! 

 

O ile mniej więcej wszyscy wtedy słuchali tej piosenki i ją lubili (w mojej grupie wiekowej ofcourse) o tyle już znanie na pamięć całej reszty albumu było trochę przegięciem. Tak więc przez jakiś dłuższy czas pokój składał się z 2 materaców i lichawej Aiwy z lecącą w kółko boską playlistą.

Żeby nie przedłużać - pojawiła się dotacja zewnętrzna. Dziadek jak się okazało miał dla wszystkich swoich wnucząt odłożony mały fundusz remontowy, który uruchomił na poczet przeprowadzki. Dzięki temu pokoje się umeblowały, a my z bratem doznaliśmy szokującego z początku rozdzielenia, które szybko osłodziły 2 komputery, a w szczególności możliwość eksplorowania sieci TCP/IP lub IPX. Czyli mówiąc po ludzku LAN-u.

Zagadnieniu grania po sieci będę musiał poświęcić cały oddzielny wpis, bo to było dla nas w kontekście grania pvp tym, czym zamknięcie w jaskini dla Tony'ego Starka. Uwolniło wewnętrzne demony!

 

Jednak to przyszło troszkę równolegle, ale jednak trochę później. Na pierwszy ogień poszło odpalenie i przetestowanie wszystkich gier które leżały i czekały na swoją kolej od bardzo, bardzo dawna.

Szczególnie miło wspominam spośród dosyć długiej listy tych odgrzewańców Earth Siege'a 2. Przeżywałem kiedyś gdzieś w międzyczasie fascynację mechami (mocno podkręcaną dreadnaughtami z Warhammera 40k), jednak z braku dostępu i trochę braku świadomości kultu nigdy nie załapałem się dobrze na mech warriora. Ta gra miała w sobie mnóstwo fajnych rzeczy. Miała całkiem skomplikowane w sterowaniu mechy. Miała możliwość robienia własnych designów, dopasowywania ilości i rodzajów broni i dodatków wspomagających. Miała rodzaj ekonomii, polegający na tym że gromadziło się żelastwo z pokonanych w trakcie misji robotów, które później można było wykorzystać dosyć zero-jedynkowo do budowania własnych projektów. Zresztą, gra zakładała dowodzenie drużyną, więc można było wydawać rozkazy, przełączać się pomiędzy mechami etc. Tym co było super i dawało mi największą frajdę (z wyłączeniem wspomnianej ekonomii) była możliwość latania. Oprócz tradycyjnych dwunożnych czołgów obwieszonych plazmami, po trafieniu którymi nie zostawało z przeciwnika prawie nic (niestety dotyczyło to również waluty- metalu do dalszego użycia), od pewnego momentu były jeszcze dostęne regularne myśliwce. Te również można było wyposażać do woli a w dalszych misjach drużyna mogła być mieszana, lądowo - powietrzna. 

Matko, wypuszczenie ekipy na jakąś wrogą bazę, przełączanie się na samolocik żeby wyskautować i strącić co bardziej niebezpieczne mechy "dwururką" z plazmy, a potem robić daleki rekonesans...heh. To była super zabawa. I to mimo faktu, że w tamtym czasie wychodziło diablo 2, albo cudowny deus ex!

Inną grą, która o mało nie kosztowała mnie zostania na następny rok w tej samej klasie, był fallout 2. Z jedynką miałem styczność wcześniej w podstawówce u kolegi z klasy, ale wtedy ciemna jaskinia za wyjściem z bunkra i tłuczenie jakichś szczurów nie wydawało mi się zbyt atrakcyjne. Turowa walka, mało naboi, pff...

Do dwójki usiadłem, podobnie jak do mnóstwa innych gier w tamtym czasie, pozbawiony jakiejkolwiek świadomości historii świata gry, jej statusu kultowości, a przede wszystkim jakiejkolwiek znajomości mechaniki. Widziałem jakieś podejrzane futurystyczne screeny i intro, a potem byłem jakimś typem w gaciach z włócznią. Z perspektywy czasu myślę, że nie mogło stać się lepiej, bo odkrywałem ją, chłonąc wszystkimi zmysłami, nie wiedząc czego się spodziewać. Trafienie pierwszy raz do Klamath po skrupulatnym przejściu "tutoriala" było czymś unikalnym, na wspomnienie dostaję lekkiej gęsiej skórki. 
Bycie takim "clueless gamerem" miało wado-zaletę popełniania karygodnych błędów. Kiedy pierwszy raz trafiłem do "the den", byłem zachwycony możliwością zostania slaverem, co poza szybkim wzbogaceniem się, w dłuższej perspektywie zaowocowało wybiciem do nogi całego vault city, bo miałem trochę zaburzone pojęcie po czyjej stronie stanąć i tego, kto mnie obraża. Grę zaczynałem i kończyłem w różnych momentach kilka razy zanim udało mi się ją jakimś cudem przejść, omijając (jak się potem okazało, w czasie kiedy internet stał się popularniejszy a neostrada dostępna) mnóstwo treści. Świetnie wspominam rozwiązywanie problemu elektrowni w gecko city za którymś podejściem, kiedy jedynym sposobem jaki wydawał mi się słuszny było zdobycie wszelkich rad-x i radaway'ów jakie mi się udało napotkać luzem lub w sklepach i wbiec do reaktora, biorąc dawkę promieniowania po której postać powinna wyglądać jak te świecące jak żarówka ghoule.

Cudowne wspomniena. Mam autentyczne poczucie, że ta gra w wielkiej mierze (z kilkoma innymi) ukształtowała moje poczucie humoru, charakter i gust rozrywkowy w obecnym dorosłym życiu. 

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...