Skocz do zawartości

Blog Malkontenta

  • wpisy
    169
  • komentarzy
    1257
  • wyświetleń
    106738

Ty Też? Ja nie.


Quetz

217 wyświetleń

Nie pojmuję fenomenu U2. Ani trochę nie pojmuję.

Rozumiem, że można kochać zespół, chodzić na koncerty, wystawać pod bramami, łapać pałeczki rzucane przez perkusistę. Że można słuchać płyt 24 godziny na dobę i wciąż mieć mało. To zna chyba każdy, kto ma jakiś ukochany zespół tudzież wykonawcę. Nie rozumiem natomiast, jak można uważać za objawienie i boską interwencję samo istnienie jakiejś grupy. Bo o to w dużej mierze się rozchodzi przy U2. Nieważne, że od dawien dawna nie stworzyli niczego oryginalnego, a i wcześniej często ocierali się o plagiat. Nieważne, że ich własne brzmienie jest artystycznie cokolwiek dyskusyjne (był o tym program w radiowej Trójce jakiś czas temu ? zapomniałem tytułu, ale prowadzący porównuje w nim fragmenty piosenek zaskakująco do siebie podobne, różnych wykonawców, rzecz jasna, i jeden odcinek poświęcił bodaj w całości U2...). To przecież U2, czyli marka sama w sobie.

Właśnie, marka. Podczas oglądania tych przygotowań do koncertu, wywiadów, filmów dokumentalnych, relacji z planu teledysków, rozmów z fanami, raportami ze stanu dróg dojazdowych na koncert (sic! Dzisiaj w Radiu ZET!) itp., nachodzi mnie taka refleksja ? czy to jeszcze zespół, czy już przedsiębiorstwo? Bo jeżeli puszcza się tylko stare, bardzo stare piosenki w radiu, jeżeli nie mówi się o niczym innym, tylko o utworze, dla którego Bono specjalnie zmienił słowa, by polskich przyjaciół uszczęśliwić jeszcze bardziej, to czy nie ucieka nam najważniejsze?

A co jest najważniejsze, zapytacie? Ano, moim zdaniem muzyka. A o tej cicho. A o U2 głośno. O Bono, o urodzinach Edge'a... Tu naprawdę bardziej chodzi o "gwiazdy" niż o to, co mają do powiedzenia w swojej muzyce. I widać czasami po nich, że zdali sobie już z tego sprawę. Bo muzycznie olewają sprawę, wiedząc, że sama nazwa U2 przyniesie sukces. Skupiają się więc na ładnych widokach na scenie, ogromnym telebimie (5 mln pikseli, wow!), generalnym PR. A muzyka gdzieś po drodze też się znajdzie. Jakaś.

To mnie dziwi i smuci ? że muzycy przestają tworzyć, a zaczynają tylko zarabiać. O ile zarabiają muzyką na jakimś poziomie to jest to jak najbardziej w porządku i godne pochwały. Ale gdy zaczynają jechać na marce i dorabiać sprawami pobocznymi (jak niedawna akcja w Multikinie, kiedy to emitowano ich koncerty w 3D. No błagam, jest coś JESZCZE bardziej pretensjonalnego?), to już niekoniecznie.

A Wy co sądzicie? Bono jest kul bo ma fajne teksty i dobrą muzę, czy Bono jest kul... bo to Bono?

Pozdrawiam ciepło,

Krzych

PS Pamiętam! "wTop 5" się nazywał ten program!

PS 2 A co to ma wspólnego z grami? A naprawdę mocno zdziwicie się, kiedy powstanie U2: The Role Playing Game? Albo coś podobnego? Biznes się kręci.

EDIT PS 3 Swoją drogą, chętnie bym się dowiedział co taki metalowy wyjadacz jak imć Kormacze ma do powiedzenia na temat U2. Może kiedyś o tym napisze na swoim blogu do bani? ;-)

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...