co mi ślina, to mi glina
Nie jestem kimś wyjątkowym i nie staram się nad nikim wywyższać. Nie silę się na totalną pogardę do wszystkiego i wszystkich, co nas otacza. Nie mówię ciągle, że zawsze mam swoje zdanie, zdanie inne, niż pozostali, bo tak nie jest. Zaproponowałbym, abyście dali mi jakiekolwiek pytania, a ja na nie wyczerpująco odpowiem. Nie zrobię tego jednak, bo uczynili to inni przede mną i co za frajda pytać po raz setny tyle, że innego gostka.
Na dzisiaj zaplanowałem zupełnie inny wpis, siedzi sobie cichutko jako szkic i płacze. Hmm... Tak sobie patrzę i zastanawiam się, ile ważnych wpisów jeszcze nie zrealizowałem.
Dzisiaj przeszedłem GTA IV. Już któryś raz z kolei. Co mnie dziwi?- To, że podejmowałem praktycznie te same wybory, co uprzednio. Głupia sprawa, mogłem zobaczyć zupełnie inne rozwinięcia fabuły, zaskoczyć się czymś nowym... Nie. Wolałem znów podjąć tą. Wiem, głupie i niezrozumiałe.
Ja jednak mam głupi zwyczaj totalnego wkręcania się w fabułę gry. Poznaję bohaterów, analizuję ich zachowania, przy wyborach uwzględniam wszystkie "za" i przeciw". Wzięło się to chyba z grania w papierowe erpegi, które coś tam z grami komputerowymi łączy. Kiedy podejmę daną decyzję wciąż zastanawiam się nad jej słusznością. Gorzej jest, jak napłyną na mnie wątpliwości. Wtedy tylko czekać, aż spłynie na mnie potok ponurych konsekwencji które mocno wstrząsną życiem mojego protagonisty. Co by się jednakże stało, jakbym podjął tą drugą decyzję? Byłoby lepiej? A może byłoby jeszcze gorzej?
Valve powiedział, że wybory moralne w grach to zbędny drobiazg. No być może drobiazg, faktycznie bez niego świat gier by się nie zawalił... No ale ciekawie urozmaica zabawę i nadaje jej bardzo poważny ton. Ze swoimi refleksyjnymi momentami GTA IV jest najmroczniejszą, najbardziej angażującą fabularnie częścią mojej ulubionej serii gier. Bohater z rozterkami chcący skończyć z tym co robi, a jednocześnie pragnący zemsty i rewanżu. Z drugiej jednak strony takie wybory moralne w grze z serii GTA niezbyt się chyba sprawdzają.
Pomyślmy- Niko zastanawia się przez dobrych parę chwil nad tym, czy zabić pewnego gnoja chwilę wcześniej mieląc staruszce głowę shothunem, rozsadzając pół autostrady i rozgniatając przepełnionych gliniarzy- jako te sardynki w rozgniecionych puszkach- w ich radiowozach.
Z drugiej strony gracz dzieli to, co robi podczas wykonywania misji od tego, co robi dla relaksu. W przerwach pomiędzy misjami staje się innym Niko- powiedzmy jego złym bratem- bliźniakiem. Takim Rafałem Mroczkiem (jemu jest Rafał?).
Jutro powinien pojawić się normalny- składny i na temat- wpis. Nic jednak nie obiecuję. Jak sami zdążyliście zauważyć wpisy na Blogu Knockersa, czyli mojej skromnej osoby ostatnimi czasy pojawiają się bardzo rzadko. Czemu?- Mam egzaminy na koniec gimnazjum i o dziwo trochę tam się na nie przygotowuję.
Ciao sorella, jak to rzekłem do mej nauczycielki włoskiego języka.
PS: Hitman na coverze, sam w to nie wierzę :D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D
3 komentarze
Rekomendowane komentarze