Recenzyja... Terry Pratchett "Zbrojni".
Mój pierwszy blog... woohooo:) Jako, że się nudzę postanowiłem spróbować sił jako recenzent.No to jedziem...
Jest to moja szósta książka Pratchetta i 4 o Świecie Dysku. Na poczatku powiem tyle - Pratchettem jestem zauroczony. Mistrz. Obok Tolkiena mój ulubiony pisarz. Więc już wiecie, że książka złej oceny nie dostanie. Ale po kolei....
Jest to druga książka z "serii" o Straży Miejskiej Ankh-Morpork. Poza postaciami z pierwszej części czyli: Kapralem Marchewą(formalnie krasnolud... chyba największy na świecie...), Kapralem Nobbsem(ma papiery na to, że jest człowiekiem), Sierżantem Colonem(najdłużej w straży) i kapitanem Vimesem(hmmm. Nie wiem jak go opisać... trzeba go "przeczytać") są zupełnie nowi bohaterowie. Mniejszości... Czyli młodszy funkcjonariusz Cuddy - krasnolud, młodszy funkcjonariusz Detrytus - troll i młodszy funkcjonariusz Angua - kobieta... choć nie zawsze.
Fabuła - kręci się znowu wokół przywracania Królestwa. I w okół ślubu Vimesa z Lady Sybil. Zresztą - kręci się w okół wieeelu rzeczy naraz. Tak to już jest...
Postaci są w tej książce dużym plusem. Ciekawe i baaardzo zróżnicowane. Każda ma inny charakter i to widać. Zwłaszcza pomiędzy trollem, a krasnoludem. Te kłótnie o Bitwę w Dolinie Koom* - wspaniałe.
Ulubiona postać? Bezapelacyjnie Nobby. Nie czytałem "Straż!Straż!" więc muszę przyznać, że przyjmowanie takiego kogoś do Straży jest aktem desperacji. Pracował w wielu miejscach. Np. był Kwatermistrzem Diuka Pseudopolis. I to właśnie dzięki jego ciężkiej pracy diuk był słynny... z tego, że zawsze przegrywał. Poza tym lubię oczywiście Marchewę. "Ma dużo Krizmy"... cokolwiek to znaczy:).
Samo miasto - jest tak przedstawione, żeby jednocześnie się śmiać, pukać w głowę jak ono istnieje, i go kochać. Wszystkie Gildie(zwłaszcza Gildia Szwaczek hyhy) są kompletnymi dziwactwami, a jednocześnie wydaje się, że bez nich Ankh-Morpork to nie to samo. No i same opisy miasta...**
Dialogi - mistrzostwo. Widać, że to Pratchett. Nawet drobnostka potrafi rozbawić. Są ciekawe, urozmaicane i ogólnie - najlepsze w swoim rodzaju. Uważam, że to jedna z najmocniejszych stron Pratchetta. Zwłaszcza rozbrajająca jest oczywiście Śmierć. Śmierć to je to!
No i teraz czas na żarty i gagi - najlepszego rodzaju. Wszystko potrafi rozśmieszyć. Nawet podczas
pogrzebu Cuddy'ego
miałem baaardzo szeroki uśmiech. W ogóle książka jest przesmieszna i przeciekawa. Jedyne czego brakuje to Rincewind. Uwielbiam jego podejście do życia. Jego filozofia... najlepszy pomysł Terry'ego w całej historii Dysku.
*To jedyna bitwa w której obie strony(krasnoludy i trolle) zwabiły przeciwnika w zasadzkę.
**"Rzeka Ankh jest prawdopodobnie jedyną rzeką na świecie, na której śledczy mogą wyrysować kredą obrys zwłok."
Plusy:
+bohaterowie...
+... i ich zróżnicowanie
+fabuła
+dialogi
+epizody ze śmiercią
+bohaterowie epizodyczni(np.Bibliotekarz)
+wciąga...
Minusy:
-Brak Rincewinda.
-[To dla tych co przeczytali]
Śmierć dobrej postaci jednak trochę psuje humor.
Ocena: Waham się. Ale co najmniej 9+!
1 komentarz
Rekomendowane komentarze