Z pamiętnika gracza cz2. Pegassus
Pisałem że gram od 13 lat? Kłamałem. Mniej więcej tyle czasu gram na PC. Wcześniej swoje życie poświęciłem niepozornej aczkolwiek pięknej maszynie o nazwie Pegasus zwanej także NES. Rodzice kupili mi ją około 1994 roku (może był to 1995?) i mam ją do tej pory! I najważniejsze że działa! Szkoda tylko że poginęły mi wszystkie gry do niej.
To były czasy...
Tak czasy Pegasusa określam jako najlepsze czasy dla gracza. Tysiące gier a każda równie wciągająca i dostępna za grosze. Przeciętny cartridge z grami kosztował 15-25 zł i chociaż z dzisiejszego punktu widzenia były to piraty, wtedy nikt się tym nie przejmował. Na jednym kartridżu mieściły się od jednej do setek gier. Najlepsze było to, że dopóki nie uruchomiłeś konsoli tak naprawdę nie wiedziałeś co kupiłeś, bo najczęściej zawartość kartridża była zupełnie inna niż opis z naklejki na niej Brakuje mi tych czasów gdy nauka polegała na malowaniu szlaczków w zeszycie a można było grać całymi dniami. Szczerze mówiąc przesiadka z Pegasusa na Pc była dla mnie przesiadką także z dzieciństwa w życie nastolatka, w którym zaczynały się już troski i problemy.
To był Multiplayer!!!
Niech chowają się współczesne gry! Żadna nie ma takiego multiplayera jak gry z Pegasusa. Dlaczego? Bo multiplayer nie polegał na tym, że grało się z osobami których się nie zna przez sieć. Tutaj wszyscy schodzili się do jednego domu i grali np. w contre na dwa pady. Nikt nie mógł powiedzieć, że gracze są wyalienowani i są nolife'ami bo byli duszami towarzystwa, ludźmi którzy bardzo chętnie spotykali się razem. Dzięki tej konsoli nawiązywałem pierwsze przyjaźnie w podstawówce, które trwają do dziś!
Strona techniczna
Nawet w 1994 roku grafika potrafiła przyprawić o oczopląs a muzyka o ból głowy ale nikomu to nie przeszkadzało. Dzisiaj też takie zarzuty padają w stronę niektórych gier, ale zaraz recenzent dodaje, że produkcja broni się fabułą. Problem w tym, że wieksząść gier na NES'a nie posiadała w ogóle fabuły a ludzie grali w nie bez opamiętania. Spytajcie mnie co podobało mi się np. Bombermanie. Niestety nie bedę w stanie na to odpowiedzieć.. A szkoda bo to oznacza, że nie potrafię już czerpać takiej przyjemności z gier jak kiedyś, zwracam uwagę na elementy składowe gier (grafika, muzyka, fabuła) zamiast patrzeć na grę jako całośc. Muzyka może być do niczego, grafika beznadziejna, fabuły brak jednak produkcja jako całość wgniatała w fotel.. Dlaczego nie potrafię już całego dnia przesiedzieć przy poczciwym tetrisie? Albo dlaczego odrzuca mnie granie z kolegą na split-screnie? Kurcze Pegasusie wróc!!!!!
Ale czy ja naprawdę chcę powrotu Pegasusa czy może raczej powrotu do dzieciństwa gdzie wszytko było białe albo czarne a człowiek cieszył się z najmniejszej rzeczy, choćby z paru pikseli na ekranie?
Ps. czy ktoś jeszcze tęskni za Pegasusem?
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze