Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138763

O netykiecie:


muszonik

263 wyświetleń

Dziś, na cześć wiadomego użytkownika Poltergeista oraz jego żałosnego wołania o uwagę zajmiemy się bardzo interesującym tematem, jakim są zasady grzeczności oraz korzystania z sieci. Czyli przypomnimy słowo nieco już niestety zapomniane: netykieta.

Co to jest netykieta:

Netykieta jest zbiorem nieformalnych, nigdy nie istniejących jako scentralizowana lista zasad grzeczności oraz dobrych zwyczajów praktykowanych w sieci, mających umożliwić komfortowe korzystanie z sieci sobie oraz innym ludziom. Powstała jeszcze w latach 80-tych i rozpowszechniła się w postaci licznych podówczas spisów, przyjętych w zasadzie przez aklamację najpierw wśród społeczności hakerskiej, a z czasem przez resztę środowiska komputerowego. W tej postaci Netykieta pozostawała ważnym wyznacznikiem życia internetu do mniej-więcej roku 2010, kiedy to coraz bardziej podupadała.

Obecnie relatywnie niewiele osób wie o jej istnieniu.

Przyczynami erozji netykiety:

Powodami, dla których netykieta rozpadła się był splot niekorzystnych czynników, zwana jako „wieczny wrzesień”. Jest to trwający od około 2005 roku (faktycznie określenie pochodzi z roku 1993), nieskończony napływ tak zwanych „Dzieci neostrady” czyli przypadkowych użytkowników: Januszów, Teres i gimbów, który na stałe zdegenerował poziom dyskusji w Internecie. Wywodzących się z poza „środowisk nerdowskich”, często będących skrajnymi ignorantami w kwestiach technicznych (oraz wszystkich innych) i prezentujących roszczeniowe postawy. Osobników tych było po prostu zbyt wielu, by dało się ich ucywilizować. Czesio też wykazywali złą wolę, która ich ucywilizowanie uniemożliwiała.

Drugim problemem była postępująca „prywatyzacja sieci” i zdobywanie coraz większej roli przez wielkie, korporacyjne platformy w rodzaju Wirtualnej Polski, Interii, Onetu, Naszej Klasy, Facebooka czy Youtube, które w zasadzie od zawsze były wylęgarniami złych nawyków i ignorowały istnienie dobrych praktyk. Wraz ze wzrostem ich znaczenia rozrastał się też problem.

Po trzecie: trollnet, czyli pozornie internetowe szambo, które wybiło. Faktycznie trollnet jest jedynie i aż strefą internetu, gdzie nie obowiązują żadne reguły. Przynajmniej dla niewprawnego oka, bowiem społeczności wchodzące w skład trollnetu często wypracowały własne, niekiedy bardzo nieprzyjemne metody pozbywania się osobników uciążliwych.

Część userów z fali „wiecznego września” uznała jednak, że skoro reguły nie obowiązują w jednym miejscu, to nie obowiązują nigdzie.

Po czwarte: anachronizm. Podstawową wadą netykiety było to, że tworzona była przez komputerowców dla komputerowców, czyli dla osób, które „się znały”, a wiele z jej rad dotyczyło rzeczy, które w momencie inwazji Dzieci Neostrady wychodziły już z użycia, jak fora internetowe, IRC, Gadu-Gadu etc. Wiele innych zapisów dziś nie ma już sensu, bowiem dotyczą czasów przeszłych, jak zakaz pobierania dużych plików w rodzaju filmów czy dodawania załączników powyżej 200 kilobajtów, albo celują w webmasterów, jak nakaz stosowania kodowania UTF-8. Dla dzisiejszego „normala” są one niezrozumiale.

Skupmy się jednak na tym co ważne.

Zasada nadrzędna:

Całej netykiecie przyświeca jedna, prosta zasada:

Forma nie może przesłaniać treści.

Czyli odwrotnie niż w Cyberpunku.

Internet jest metodą przesyłania informacji. Aby przesył informacji mógł pełnić swą funkcję ta musi być zwięzła oraz zrozumiała. Nie powinna zawierać rzeczy, które w jej zrozumieniu przeszkadzają, w rodzaju skrajnie NiEcZyTeLnYcH 4m p1sm4 jak l33t czy „mowa chatów” (na szczęście dziś już niemodna), nadmiaru emotikon, nadmiaru grafik, dekoncentrujących gifów, muzyczki w tle...

Kiedyś, w bardzo dawnych czasach w ogóle posługiwanie się grafikami na stronach było bardzo źle widziane, jeśli tylko grafika nie była zupełnie niezbędna. Bardzo bowiem obciążały one transfer.

W drugą stronę zakazuje się wysyłania informacji zbędnych: rozmów nie na temat, rozmów w innym języku, niż główny język danego medium (np. po angielsku na polskiej stronie lub po polsku na stronie angielskiej), czy komunikatów nie wnoszących niczego, jak Facebookowe „kropki nienawiści”.

Powody są takie same: komfort użytkowników. Osoba poszukująca informacji powinna być moc w stanie ja znaleźć, bez przebijania się przez tysiące zbędnych komunikatów.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...