Skocz do zawartości

Ookami Kakushi


Felessan

Polecane posty

Ookami Kakushi
a.k.a. ?kami Kakushi, Ookamikakushi

ookami.jpg

Producent
AIC

Gatunek
akcja, tajemnica, dramat, horror, supernatural, psychologiczne, thriller

Fabuła

Jogamachi to położona w górach wioska, którą na pierwszy rzut oka wyróżnia jedynie to, że "stare ulice" i "nowe ulice" przedziela płynąca przez nie rzeka. Wraz z ojcem i młodszą siostrą wprowadza się do niej 16 letni Hiroshi Kuzumi, spokojny i nieśmiały nastolatek. Od razu po przyjeździe chłopak zostaje zaskoczony przez swoją sąsiadkę, Isuzu, która rzuca się na niego w celach "przytulankowych". Po wizycie w szkole okazuje się, że współklasowicze również są wyjątkowo przyjacielscy, do granic wręcz absurdalnych. W tym momencie wkrada się pierwszy zgrzyt i oznaka, że coś jest nie tak - uczniowie wyraźnie okazują nienaturalny strach i respekt wobec przewodniczącej klasy, Kushinady Nemuru, która jako jedyna zdaje się nie lubić Hiroshiego. Można być pewnym, że to dopiero początek niezbyt przyjemnych wydarzeń...


Po pierwszym odcinku Ookami Kakushi wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Idealnie pasuje do niego określenie Higurashi 2.0 (macha do Kondzia). Spokojna i cicha na pierwszy rzut oka wioska, bardzo mili (aż do przesady) ludzie i ogólna sielankowa atmosfera. Po niezbyt długim czasie następują jednak drobne wydarzenia, pozornie nic nie znaczące, które sugerują jednak, że coś jest tu bardzo nie tak.

Kilka sekund po przyjeździe w Hiroshim zakochuje się miła acz przesadnie namolna sąsiadka. Dalej dość niespodziewane zachowanie klasy, kiedy to nowy, nieznany nikomu uczeń w jednym momencie, bez wyraźnego powodu zdobywa sympatię i wręcz przyjacielskie zachowania wszystkich dookoła. Nagle delikatny wzrost napięcia - zachowanie Ogasawary, kolegi od kółka naukowego przekracza granice normalności w momencie, kiedy wyraźnie siłą chce Kuzumiego odciągnąć od reszty, rzucając tajemnicze "Zamknij się i chodź ze mną!". Czyżby miał mu do powiedzenia coś ważnego? Na to wygląda, niestety nie dowiemy się tego, jako że zostaje wręcz sparaliżowany ze strachu, kiedy Nemura każe mu zostawić Hiroshiego w spokoju. W nocy po tym wydarzeniu Ogasawara ginie, osaczony przez grono postaci ubranych w długie szaty i dzierżących wielkie kosy. Te same, które widzieliśmy w intrze. Pod koniec odcinka widzimy również tajemniczego mężczyznę, który z gniewem wpatruje się w makietę przedstawiającą wioskę. Kim jest i czego chce? Tego pewnie dowiemy się w przyszłych odcinkach.



Dodatkowo spodobał mi się zarówno opening jak i ending. Oba są klimatyczne i przyjemnie się ich słucha. Kreska to dzieło Peach-Pit, więc osoby, którym nie spodobał się chara design w takich anime jak Shugo Chara czy Rozen Maiden tutaj również mogą poczuć się zawiedzione.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Isuzu, która rzuca się na niego w celach "przytulankowych"

Każdy hetero chciałby mieć taką sąsiadkę :D W ogóle już w pierwszych sekundach nasunęło mi się na myśl podobieństwo do Higurashi, bo obydwa tytuły polubiłem od pierwszej sceny. W Higurashi na samym starcie pierwszego epa widzimy

jak Keiichi rozwala pałą łby koleżanek

, w Ookami Kakushi (też wiele sylab ma ten tytuł :wacko: )

dziewczę w stanie wyraźnego podniecenia seksualnego goni za koleżką, jak w jakimś hentaju

:ok:

Od razu przeskoczę do preview kolejnego epa, gdzie widać, że otwarta emocjonalnie koleżanka chce zacieśnić znajomość, co spotyka się z ostrożnym odbiorem u głównego bohatera. Miejmy jednak nadzieję, że chłopak przyzwyczai się do tej sytuacji i wyciągnie z niej pożytek :ok:

Idealnie pasuje do niego określenie Higurashi 2.0 (macha do Kondzia).

Myślałem nad postem do tematu z nowościami (Fel-chan założył osobny i piszę tutaj) i zamierzałem tam przede wszystkim polecić Ookami Kondziowi, na szczęście ten obejrzał już wczoraj i po opisie na gg wnioskuję, że też wrażenia generalnie pozytywne ;)

Co się działo w odcinku jest już opisane w pierwszym poście, ja od siebie dodam, że ep wywołał u mnie raczej pozytywne wrażenia. Nie zostało wiele wyjaśnione, ale podobnie jak w przypadku Durarara mam uczucie, że opowieść kryje jeszcze wiele kart i będzie je powoli odsłaniać. Klimat bardzo przypomina Higurashi i zaliczam to na plus - kryjące tajemnicę japońskie miasteczko, do którego przybywa "nowy". Pozorna przyjazność otoczenia. Tajemnicze bóstwo istniejące w powszechnej świadomości i odgrywające istotną rolę. Bardzo podoba mi się design "postaci z kosami", jedną z nich widać na otwierającym temat arcie. Wprowadzenie od samego początku elementów nadnaturalnych (takie widać w intrze, chyba że nadinterpretowałem) pozwala nam uniknąć dość kłopotliwego dylematu "fantazja vs. racjonalizm". Nie mam pewności, czy historia jest napisana przez Ryukishiego07, ale była to praca komercyjna, więc może Konami jakoś go powstrzymało :)

Dodatkowo spodobał mi się zarówno opening jak i ending.

Dla mnie też były okej, może przy kolejnych posłuchaniach wpadną mi w ucho. A przede wszystkim muzycznie przypominały mi trochę

, O JEZU TO INTRO WYMIATAŁO, to już tyle lat minęło ;_; (nostalgia bomb, jak również offtop)

chara design w takich anime jak Shugo Chara czy Rozen Maiden

Rozen Maiden lubię od dawna i nawet tak się składa, że teraz zgodnie z moją master listą oglądam drugą serię, stąd nazwa na styl Peach-Pit, jaka naturalnie mi się nasuwa, to "lalkowe" - w każdym razie według mnie jest to design schludny i przyjemny dla oka, choć zrozumiem, jeśli dla kogoś okaże się zbyt cukierkowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm. Nowy człowiek w mieście, bogini i dziwne sprawy... I jeszcze ten początek. Zapowiada się ciekawie.

Co do podobieństw do Higurashi dodaję też ciągły głos cykad i spadające pomarańcze w intrze... Kwiaty w OP Higurashi, anyone?

...Kogoś jeszcze ciekawi, co nasza pannica ma wypisane na kosie? I te maski *.*.

Właśnie, kto śpiewa w OP? FictionJunction, czyli grupa Yuki Kajiury. Nic dziwnego, że mi się od razu podobał ^^.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem dosłownie przed chwilą i już mi się podoba :) Higurashi nie oglądałem, ale zamierzam w najbliższym czasie, więc wierzę wam na słowo, że klimat jest podobny. Ogólnie to już od fajnego openingu miałem dość dobre wrażenie, a potem, wraz z wyraźnymi znakami, że coś jest nie tak, tylko się polepszyło. Nic wielkiego nie pokazano (ten koleżka

to w ostatnich chwilach swojego życia wyglądał jak jakiś wilkołak czy inny wąpierz, to tak swoją drogą

), ale kilka sygnałów było. Do tego całość całkiem fajnie wygląda pod względem graficznym i gra dobra muzyka. Oglądać będę dalej i zobaczę jak seria się rozwinie. Oby tylko twórcy nie utonęli w pseudomistycznym bełkocie (mam tu na myśli jego nadmiar i szczególną bełkotliwość, sam w sobie nie jest aż taki zły).

I te maski *.*.

Racja, świetnie wyglądają, w ogóle te postaci zrobione są w stylu, który mocno przypadł mi do gustu.

PS. Kto obstawia, że ta sąsiadka w końcu oszaleje, i to całkiem dosłownie, z miłości?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy hetero chciałby mieć taką sąsiadkę :D

Trzeba przyznać, dziewczę budzi duży entuzjazm. Mam jednak niejasne wrażenie, że już za niecały tydzień możemy pospiesznie odwoływać te słowa. Jak zauważył Aiden, zachowanie Isuzu sugeruje geometryczny przyrost wartości współczynnika yandere w niedługim czasie, co mnie osobiście cieszy. Nie bez znaczenia są tu słowa Moe Żniwiarki z początku odcinka (

mówi do Isuzu: "po tym wszystkim co mu [Hiroshiemu]" zrobiłaś

).

W ogóle obie wymienione pannice mają element wspólny, jakim jest ten śmieszny dzwoneczek, a to musi coś znaczyć. Odniosłem wrażenie, ze znają się już od dawna.

...Kogoś jeszcze ciekawi, co nasza pannica ma wypisane na kosie?

Mam nadzieję, że jakiś Japończyk (ewentualnie japonista) podzieli się tą wiedzą z resztą fanów. Informacji nigdzie nie znalazłem, a zanim znalazłbym odpowiednie kanji do wstawienia w translator, seria zdążyłaby się skończyć. O wątpliwej jakości tłumaczenia nie wspominając...

FictionJunction, czyli grupa Yuki Kajiury. Nic dziwnego, że mi się od razu podobał ^^.

:ok:

To świetnie, że anime z takim potencjałem zyskało godną oprawę audiowizualną. O stronę muzyczną nie trzeba się martwić, a kreska jest bardzo ładna, lepsza niż w Higurashi (porównania nieuniknione, a nawet wskazane; kto wie czy bohaterowie nie podzielą losów ich odpowiedników, np

Hiroshi - Satoshi, Isuzu - Rena, Nemuru - Rika

). Będzie stanowić ładny kontrast do 'uczciwej masakry', która niewątpliwie nastąpi :smile:

Nikt nie wspomniał jeszcze o wątku "starej" części miasta i niepokojącej reakcji mieszkańców na wspomnienie o niej. Oczywiście przywodzi mi to na myśl analogiczną historię z innego anime (tak, zgadliście z jakiego). Może być ciekawie.

Podzielam zachwyty dotyczące Ookami Kakushi, cieszę się że po Umineko mamy kolejny temat, który najpewniej zapełni się ciekawymi wymianami zdań więcej niż ok. 2 osób i mam nadzieję że dostaniemy porządne anime, które zapadnie w pamięć (oby w pozytywnym sensie).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Higurashi nie oglądałem, ale zamierzam w najbliższym czasie, więc wierzę wam na słowo, że klimat jest podobny.

Ookami zawiera bardzo wiele elementów, które występują również w Higurashi - pozornie przyjazna i sielankowa atmosfera japońskiego miasteczka, działanie dawnych legend w czasach obecnych, dziwne zachowania kolegów z klasy. Oczywiście nie zarzucam zrzynki, ale uczucie towarzyszące mi podczas oglądania tego anime jest podobne do tego przy Higurashi. Dlatego też Ookami ma u mnie spory kredyt zaufania, bo Higurashi przez pierwsze epizody to praktycznie sielankowa komedia przez znakomitą większość czasu, co zresztą pomaga budować klimat.

PS. Kto obstawia, że ta sąsiadka w końcu oszaleje, i to całkiem dosłownie, z miłości?

Natura uczucia koleżanki jest niewyjaśniona na razie, jest mowa coś o "ochronie" - można wyciągnąć wniosek, że jej zachowanie jest próbą przekonania jakiegoś obserwatora co do tego, że koleżka jest "okej". Ale scena, gdy przysuwa się lubieżnie do niego na kanapie wskazują, że jednak jest w jej zachowaniu spora doza autentyczności :chytry:

Isuzu sugeruje geometryczny przyrost wartości współczynnika yandere

Tak, koleżka nadal wygląda na "nieprzekonanego" i wkrótce może się to na nim zemścić, bo yandere miewają naprawdę niesamowite pomysły, szczególnie, gdy się dorwą do nożyczek.

kreska jest bardzo ładna, lepsza niż w Higurashi

VN Higurashi posiada dość obrzydliwe portrety postaci, nawet Umineko ma wyraźnie lepsze. Za adaptację (również jak w Umineko) wzięło się studio Deen i jakoś specjalnie się nie postarało (a swoje zarobiło :P ), więc dostaliśmy to, co dostaliśmy. Ookami ma według mnie lepsze projekty postaci i jest lepiej zanimowane - chyba że komuś bardzo przeszkadzają dzwonki i wózki inwalidzkie w CGI (mi niezbyt).

Nowy epizod to bardziej rozwinięcie poprzedniego, żadnych strasznych tajemnic nie odkryto. Poznaliśmy brata possible yandere, który to brat w tym epizodzie był widziany, jak podwoził jakąś d...amę, a w preview do następnego epa... Nie, to trzeba zobaczyć samemu :wacko: Dowiedzieliśmy się też od ojca Hiroshiego czegoś na temat wilków żyjących niegdyś na tych terenach. Tu, podobnie jak czytając Akumetsu, nie byłem pewien, czy mam do czynienia z faktami, czy z przekonująco wymyśloną fikcją na potrzeby historii - ale nie chce mi się sprawdzać, czy naprawdę takie wilki tam żyły :P No i nastąpiła kolejna "egzekucja", pokazano minimalnie więcej o tajemniczym koleżce na końcu epizodu. Czekamy na następny!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy odcinek, ale naprawdę nowego raczej niewiele. Opowieść o wilkach w okolicznych górach, pojawienie się brata Isuzu, kłótnia między nią o Nemuru zakończona deklaracją obrony Hiroshiego (można się domyślić, że przed tymi kosiarzami). Było też trochę siedzenia w mieszkaniu i rozmawiania, głównie o tych wilkach i otaczającym je kulcie. Przy okazji Isuzu zachowała się bardzo... bezpośrednio względem Hiroshiego, żeby nie powiedzieć rozwiąźle. Na samym końcu znowu grupa postaci z kosami zabiła jakąś kobietę, a tajemniczy facet zapijający smutki chyba miał z tym coś wspólnego. Aha, przedstawiono jeden z okolicznych zwyczajów i zainteresowania Kaname, ale to raczej zbyt wielkiego znaczenia nie ma.

można wyciągnąć wniosek, że jej zachowanie jest próbą przekonania jakiegoś obserwatora co do tego, że koleżka jest "okej". Ale scena, gdy przysuwa się lubieżnie do niego na kanapie wskazują, że jednak jest w jej zachowaniu spora doza autentyczności chytry.gif

Może piecze dwie pieczenie na jednym ogniu ;) Chroni obiekt szczerych uczuć. Sęk w tym, że "trochę" się narzuca, a konsekwencje powiedzenia jej w twarz, że "powinniśmy zostać przyjaciółmi" raczej zbyt miłe nie będą.

yandere miewają naprawdę niesamowite pomysły, szczególnie, gdy się dorwą do nożyczek.

Ja tam żadnej serii, w której występują yandere do tej pory nie widziałem, ale może teraz się przekonam ;] Wydaje mi się jednak, że tutaj działania Isuzu będą miały bardziej psychologiczno-społeczny charakter (to na kanapie to prawie molestowanie było), ale pójścia ostrych przyrządów w ruch nie wykluczam.

a w preview do następnego epa... Nie, to trzeba zobaczyć samemu wacko.gif

Ugh, takie zachowania to chyba w tej rodzinie dziedziczne. Pewnie się będzie można tego spodziewać podczas tej wycieczki, na którą ma zabrać Manę. Swoją drogą to Hiroshi ma szczęście, nie dośc, że trafił do miasta gdzie dzieją się dziwne rzeczy, to jeszcze dostał takich sąsiadów, że tylko pozazdrościć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż mogę powiedzieć? Większość napisano już wyżej - epizod był wyjątkowo spokojny, nawet scena szlachtowania uciekającej kobiety nie zaburzyła tej sielankowo-rodzinnej atmosfery. Chociaż szlachtowanie to chyba za dużo powiedziane - zamach kosą, krzyk, kałuża krwi na ziemi. W Higurashi przemoc była pokazana dużo dosadniej. Ciekawi mnie, czy tak pozostanie do końca, czy jednak studio się 'przełamie' i zaserwuje nam jakąś konkretną jatkę. Nie to, żebym za nią tęsknił, obecne ukazanie mordów jak najbardziej może być.

BTW, zainteresowało mnie określenie użyte przez pannicę z kosą wobec ściganej - 'fallen wolf'. Ciekawe do czego się ono dokłądnie odnosi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

preview do następnego epa... Nie, to trzeba zobaczyć samemu

So yeah. Co najmniej...Ciekawe.

Na samym końcu znowu grupa postaci z kosami zabiła jakąś kobietę, a tajemniczy facet zapijający smutki chyba miał z tym coś wspólnego

Zabili mu ukochaną *sniff*. Nic dziwnego, że taki zgorzkniały...

Sęk w tym, że "trochę" się narzuca, a konsekwencje powiedzenia jej w twarz, że "powinniśmy zostać przyjaciółmi" raczej zbyt miłe nie będą.

Czyżby konsekwencje tego były widziane na samym początku?

A co do odcinku...Wszystko już chyba zostało powiedziane. Intryga rozwija się powowoooliii...

Ciekawe, kiedy zacznie się szaleństwo.

Cykady! Teraz nie tylko je słychać, ale i widać!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

określenie użyte przez pannicę z kosą wobec ściganej - 'fallen wolf'. Ciekawe do czego się ono dokłądnie odnosi.

Trochę za wcześnie na jakieś konkretne teorie. Obstawiam jednak, że ma to związek z tymi "prawie ludzkich rozmiarów" wilkami, rzekomo żyjącymi w górach. Trzeba teraz do tego dopasować konflikt ze starą częścią miasta, zamaskowanych kosiarzy, wielkość znaczenia zbiorów hassaku i tajemniczy medykament. A pewnie jeszcze parę elementów dojdzie. Nieźle...

Co najmniej...Ciekawe.

Jak się zapowiadało, tak było (w sensie całości odcinka, oczywiście).

Niewinny początek, ciepły słoneczny dzień, odbywa się barbecue, wszyscy są uśmiechnięci i dobrze się bawią (niektórzy aż za dobrze o.O), klasyczny school swimsuit fanservice - sielanka.

Potem atmosfera robi się coraz cięższa. Pierwszy kardynalny błąd jaki popełnia Hiroshi - udaje się na badania do lokalnego szpitala. Najwyraźniej bohater nie jest zaprawiony w tematyce miasteczek z horroru. Fakt, że lekarz jest wujkiem co najmniej podejrzanej przewodniczącej Nemuru, ani nawet konieczność badania krwi "tak na wszelki wypadek", nie wzbudziły w nim żadnych podejrzeń. Przepisane leki wziął bez zastanowienia. To nie może się skończyć dobrze.

W temacie leków. Jak już wspominałem, pojawił się wątek tajemniczej firmy farmaceutycznej, która swój równie tajemniczy produkt chce testować akurat w Jogamachi. Nie wiem, czy wszystko ma tworzyć całość; opcji na kilka różnych wersji (vide poprzednie dzieła 7th Expansion) nie można jeszcze wykluczyć. W takim wypadku krystalizowałyby się już dwie drogi tłumaczące nagłe zniknięcia ludzi. Tak swoją drogą, nigdy nie wspominano o znalezionych zwłokach, czy choćby śladach krwi...

Trzeba coś napisać o postępkach brata Isuzu :ohmy: Abstrahując od zachowania rodem z jakiego yaoi, w kulminacyjnym punkcie epizodu pokazał potężną huśtawkę emocjonalną, co muszę pochwalić. Od 'sister complex' po skłonności kamikaze - normalny to on nie jest^^ Czerwone źrenice wskazują na to, że jest jednym z "fallen wolves", ponadto sławetne hassaku wydają się łagodzić efekt... czegokolwiek, co powoduje tymi ludźmi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napięcie rośnie i dzieją się dziwne rzeczy.

Mieliśmy i fanservice, i więcej napięcia i tajemnic...Ciekawie.

Fakt, że lekarz jest wujkiem co najmniej podejrzanej przewodniczącej Nemuru, ani nawet konieczność badania krwi "tak na wszelki wypadek", nie wzbudziły w nim żadnych podejrzeń. Przepisane leki wziął bez zastanowienia. To nie może się skończyć dobrze.

Oj, wtedy po prostu nie byłoby części zabawy. A że nie skończy się dobrze, to od pierwszej chwili już wiemy.

Jak już wspominałem, pojawił się wątek tajemniczej firmy farmaceutycznej, która swój równie tajemniczy produkt chce testować akurat w Jogamachi.

Reprezentant trochę mi tego zdołowanego śmiercią ukochanej przypominał, nie wiem czemu.

Ha! I wiem, co dziewuszka ma na kosie. Gdzieś czytałam, że znaki te oznaczają kolejne lata, upływ czasu według chińskiego kalendarza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odcinek trzyma się konstrukcji z rosnącym napięciem. Najpierw widzimy zapowiedzianą wycieczkę, wesołe rozmowy, łowienie ryb, grilla, a potem ciekawy sposób przepraszania Isuzu. Do tego jej brat okazuje pierwsze niepokojące objawy mówiąc coś o zapachu Hiroshiego. Niby tylko żartował, ale jak się potem okazuje coś jest na rzeczy, nie uprzedzajmy jednak faktów. Następnego dnia przeziębiony Hiroshi udaje się do szpitala. Przy okazji okazało się, że lekarz to wujek Nemuru. Niby ok, zachowuje się zwyczajniej od swojej krewnej, ale po co mu krew Hiroshiego? Jej się chyba nie pobiera przy przeziębieniu "tak na wszelki wypadek"? W każdym razie podwózkę do domu oferuje Hiroshiemu Issei. W jej trakcie okazuje się, że ma jakieś problemy ze sobą. Szybka zmiana nastrojów, wypytywanie o stosunek do siostry, w końcu obmacywanie i ogólny atak na nietykalność cielesną Hiroshiego, a do tego oczy jak u ofiar kosiarzy. Uratowało go stłuczenie pojemniczka z aromatem z hassaku, zapach wyraźnie Isseia uspokoił. Do domu dojechali już bez większych ekscesów. W międzyczasie wujka Nemuru odwiedza przedstawiciel firmy farmaceutycznej i proponuje testowanie swoich produktów na terenie miasta. Ogółem to było ciekawie, a całość trochę się rozwinęła.

Reprezentant trochę mi tego zdołowanego śmiercią ukochanej przypominał, nie wiem czemu.

To chyba nie on. Zdołowany wyglądał na rdzennego mieszkańca, a reprezentant pewnie przyjechał do miasta niedawno.

określenie użyte przez pannicę z kosą wobec ściganej - 'fallen wolf'. Ciekawe do czego się ono dokłądnie odnosi.

Ja tam myślę, że z niektórymi ludźmi w mieście jest coś bardzo nie tak, Issei przykładem (póki co nie wiadomo dlaczego właściwie się tak zachowują, klątwa jakaś?). Uspokaja ich aromat z hassaku dlatego ich zbiory są takie ważne, bez nich nie ma jak nad nimi panować. Domyślam się, że nazywa się ich "upadłymi wilkami", kimś kto prawdopodobnie odpadł ze wspólnoty. Nie wiem tylko czy ogólnie miasteczkowej czy może tej okultystyczno-kosiarskiej.

Przepisane leki wziął bez zastanowienia.

Bądź co bądź przepisał mu je lekarz, a to jeszcze nie jest etap aby dostawał paranoi i nikomu nie ufał ^^

Tak swoją drogą, nigdy nie wspominano o znalezionych zwłokach, czy choćby śladach krwi...

Kosiarze zapewne wszystko dokładnie czyszczą, a zwłoki rytualnie palą albo coś w tym stylu.

Czyżby konsekwencje tego były widziane na samym początku?

Ja to zrozumiałem jako konsekwencje konsekwencji. Konkretnie karę za to jak Isuzu potraktowała Hiroshiego, który pewnie ją odrzucił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam żadnej serii, w której występują yandere do tej pory nie widziałem

Sięgnij po mangę Mirai Nikki - Yuno Gasai to bardzo dobry przykład yandere, niebezpiecznej zarówno dla otoczenia, jak i dla obiektu swych uczuć. Yandere to coś zdecydowanie więcej niż zwykła prześladowczyni...

Jak się zapowiadało, tak było (w sensie całości odcinka, oczywiście).

Odcinek był według mnie w porządku, przede wszystkim skończyło się wprowadzanie, a zaczęło się wprowadzanie co bardziej niebezpiecznych elementów, zaciskających się wokół głównego bohatera :icon_eek: Wprawdzie intryga wydaje się na chwilę obecną łatwa do rozczytania (

ludzie w tym miasteczku szaleją, mogą zmienić się w wilki, "coś" zawarte w hassaku wydaje się to hamować, nawet w tajemnicy naukowcy opracowali syntetyczny lek na tę "chorobę", ale nadal zdarzają przypadki przemian i nad pilnowaniem porządku od wieków czuwają osoby z kosami

), ale mam nadzieję, że jednak fabuła będzie bardziej skomplikowana/rozwinięta niż to, co próbowałem zebrać do kupy (rzeczy z moich i waszych postó) w nawiasie pod spoilerami.

Przepisane leki wziął bez zastanowienia. To nie może się skończyć dobrze.

Dokładnie tak, gdy pokazano, że je połyka, pomyślałem sobie: "ojej, co ty żeś zrobił :dry: "

Mieliśmy i fanservice, i więcej napięcia

Nie było tego specjalnie dużo, ale na pewno pojawiły się ujęcia czysto fanserwisowe. Zastanawia mnie natomiast fakt, jak sprawnie Isuzu potrafi kupczyć własnym ciałem, w dodatku przy aprobacie i zachętach tej spokojniejszej koleżanki, która kibicowała, rozbawiona. Jakby tego było mało, to próbowała powtórzyć ten sam numer w klasie, na szczęście chłopak zmądrzał i nie dał się nabrać na tę perwersyjną sztuczkę. Już pomijam fakt, że tam chyba niewiele do pokazywania było. Aż mi się niektóre zagrywki Senjougahary z Bakemonogatari przypomniały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż mogę dodać - co do przyszłego przebiegu fabuły miałem pisać dokładnie to samo, co Mariusz zawarł pod spoilerem. To na tą chwilę jedyne trzymające się jako tako całości wyjaśnienie, choć również mam nadzieję, że albo przedstawią to bardziej skomplikowanie albo okaże się, że dotychczasowe wskazówki wodziły nas za nos.

Jeszcze jedna rzecz mnie zaciekawiła, o której nie wspominaliście. Mianowicie słowa doktora, który wspominając to, co powiedziała Nemuru na temat Hiroshiego używa określenia "weird boy". Dlaczego niby przewodnicząca miałaby uważać chłopaka za dziwnego? IMO duże znaczenie tutaj ma też druga niby powiedziana mimochodem wskazówka o zapachu Hiroshiego. Issei wydaje się nim zafascynowany, doprowadza go to nawet do chwilowej utraty poczytalności/wzrostu niezdrowego zainteresowania nowym sąsiadem. Podejrzewam, że cała klasa też mogła być miła z tego samego powodu. Czyżby Hiroshi miał w sobie coś, co niezbyt dobrze oddziałuje na mieszkańców? Wyjaśniałoby to pobranie przez doktora próbki krwi - chce sprawdzić, co z chłopakiem jest nie tak. Całkiem możliwe zresztą, że to tajemniczy kosiarze są tą 'dobrą' stroną o_O

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całkiem możliwe zresztą, że to tajemniczy kosiarze są tą 'dobrą' stroną o_O

To wcale nie jest takie dziwne, a zresztą niedawny ep raczej mocno to potwierdził. Kosiarze zostali w nim określeni jako osoby wymuszające "przestrzeganie reguł", w stylu Sędziego Dredda. Główny bohater był świadkiem egzekucji jakiejś potworzycy, która weszła w bliższe relacje z osobą, jak się domyślam, "z zewnątrz". Dalej: Isuzu jest świadoma, że z bratem jest mocno nie tak, broniąc Hiroshiego przed kolejnym możliwym gwałtem (Enzai normalnie :wacko: ), a już na pewno przed obmacaniem. Nie wiem czy Isuzu wie dokładnie, co się dzieje, ale podejrzewam, że tak. Według preview brat zniknął na dobre, może dziewczyna, którą wykopał z samochodu okazała się yandere? :lol2:

Z innych wątków było to spotkanie z panią grającą na skrzypcach, ale w sumie nie wiem na razie, po co to było - okaże się później zapewne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... Love makes you crazy.

I ciekawe, o jakie reguły chodzi. Czyżby mieliśmy do czynienia z jakimś ultrakonserwatywnym ugrupowaniem? Albo mają dziwnego boga x.X.

Ciekawe, czy rozwiną jakoś wątek spinek. Czy to był po prosu Symbolizm.

Ogólnie napięcie narasta, ze zniecierpliwieniem czekam na następny odcinek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy odcinek, a Issei ciągle swoje. Wystarczyło, że znalazł się z Hiroshim sam na sam i już zaczęło się napastowanie, ale na szczęście tym razem wkroczyła Isuzu, która natychmiast zabrała brata. Wydaje się coś wiedzieć na temat jego dziwnego zachowania, a to coś ma pewnie związek z tymi tabletkami, które przyjmuje. Właśnie, w szpitalu wydali mu niej niż zwykle co bardzo go zmartwiło, w dodatku podczas podwożenia jakiejś dziewczyny znowu zachował się dziwnie kiedy ta próbowała wyznać mu miłość. Kazał jej wyjść zachowując się przy tym jakby, no nie wiem, coś go bolało? W międzyczasie Mana z Hiroshim są na spacerze i napotykają się na pewną miłą panią grającą na skrzypcach. Zostają zaproszeni na herbatę, Mana dostaje darmowe lekcje gry na skrzypcach, a potem wychodzą. Okazuje się jednak, że Mana zapomniała kapelusza, po który Hiroshi wraca spotykając u Kaori jakiegoś faceta, który niby tylko badał tutejszy teren. Ważne jest jednak to co potem, bo podczas powrotu Hiroshi jest świadkiem egzekucji na tej dziewczynie z samego początku. Udaje mu się na szczęście zwiać. Zapowiedź następnego odcinka pokazuje, że coś się stało z Isseiem, może ma to związek z tymi tabletkami?

Ciekawe, czy rozwiną jakoś wątek spinek. Czy to był po prosu Symbolizm.

Ja tam myślę, że to tylko taki szczególik, nic poważnego, choć oczywiście może się okazać, że ta koniczynka i wzorek mają jakieś znaczenie, które fani rozwiną tak, że autorzy się za głowę złapią.

Kosiarze zostali w nim określeni jako osoby wymuszające "przestrzeganie reguł", w stylu Sędziego Dredda.

To jeszcze nie znaczy, że są "dobrzy". Istnieją w końcu złe reguły.

Z innych wątków było to spotkanie z panią grającą na skrzypcach, ale w sumie nie wiem na razie, po co to było - okaże się później zapewne.

Ta skrzypaczka przypomniała temu facetowi z mapą kogoś. To nie był przypadkiem ten, co mu ukochaną załatwili i teraz Kaori mu ją przypomina? Może coś z tego w dalszym czasie wyniknie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Nikt nie pisze? Szkoda, rozkręca się.

Choroba Issei rozkręciła się maksymalnie, tak bardzo, że musiał zostać odizolowany. Co jednak nie powstrzymało go przed niczym, dalej śledził naszego bohatera... Który miał jednak szczęście, pojawiła się znowu ta dziewuszka, która była zakochana w naszym blondasie.

Wygląda na to, że to choróbsko przenoszone jest przez ślinę, tak jak wściekliznę, więc została zaaresztowana przez jakiś zamaskowanych ludzi za zwykły pocałunek. A Issei uciekł. Nie za daleko, wszystko wskazuje na to, że "wilczki" i paniusia z kosą to ci dobrzy, nie pozwalają się chorobie rozprzestrzeniać...Poza tym Issei przez chwilę zanim go zabili...ughh..

Hmm... Coraz ciekawiej się robi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, czy rozwiną jakoś wątek spinek. Czy to był po prosu Symbolizm.

Ja osobiście w to wątpię, po prostu pokazano to "dla efektu" - są według mnie dużo ważniejsze tajemnice, np. czemu Isuzu tak bardzo chce się obnażyć przed Hiroshim, a ostatecznie tego nie robi ;)

To jeszcze nie znaczy, że są "dobrzy". Istnieją w końcu złe reguły.

Likwidują ludzi, którzy zmieniają się w potwory i są potencjalnie niebezpieczni, rozprzestrzeniając jakąś chorobę - reguły są bardzo surowe, ale uważam, że powstały w dobrym celu. Nawet jeśli okaże się, że uległy przez lata (bo widać tzw. "tradycję" :chytry: ) wypaczeniu.

Choroba Issei rozkręciła się maksymalnie

Kiedy zaczął się szaleńczo śmiać, zacząłem się zastanawiać: "skąd ja znam ten wkurzających rechot?" Szybkie sprawdzenie na MAL potwierdziło, że to ten sam VA, co Accelerator z Raildex :P Przynajmniej

już go nie ma, tak kończy yaoiman

:nonono:

Generalnie show zaczyna pokazywać różnicę w dwóch podejściach do problemu radzenia sobie z tą "chorobą", jedno to wynikłe z dawnych tradycji i radykalne, drugie naukowe i bardziej łagodne, przez co nie zawsze skuteczne. Emocje ze śledzenia tego show nieco u mnie opadły, jednak nie oznacza to, że jestem znudzony - po prostu sprawa toczy się całkiem wolno, a klimat według mnie nie jest tak dobry jak w Higurashi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie pisze? Szkoda, rozkręca się.

Hmm... Zastanawiałem się nad tym i doszedłem do wniosku, że w Ookami Kakushi jednak zabrakło tego ostatniego szlifu, który tworzyłby napięcie i przyciągał fabułą. Owszem, seria jest dobra, wszystko jest należycie tajemnicze, zaplątała się też jakaś wioskowa sekta i medyczne machloje. Ogląda się to jednak ze średnim zainteresowaniem. Przeczytałem swój post wprowadzający i teraz wyeliminowałbym z niego porównanie do Higurashi. Tam był podział na rozdziały, z których każdy zaczynał się sielankowo, by skończyć się morderczą psychozą. I tego może właśnie brak w Ookami Kakushi - nie potrafi stworzyć realnego poczucia zagrożenia, tego "czegoś", które w czasie oglądania horroru sprawia, że widz siada z szeroko otwartymi i przez głowę przebiega jedna myśl "Nie chciałbym być na miejscu bohatera". Na kim wrażenia nie zrobiło choćby wyrywanie paznokci z Higurashi? Ja przy OK jedyne uczucie "Nie chciałbym tam teraz być" miałem w momencie, kiedy Issei obłapiał Hiroshiego i nie było ono związane bynajmniej ze strachem, raczej z troską o własną nienaruszalność ^^

Do tego brak mi także większej ciekawości budowanej u widza co do ukrywanych wioskowych tajemnic. Ot, choroba czy wilkołactwo, wszystko mi jedno. Ma to może związek z tym, że tak jak pisze Saint - fabuła posuwa się do przodu bardzo wolno, w ślimaczym wręcz IMO tempie, co wiąże się również ze wspominanym przeze mnie brakiem większego zaangażowania i zaciekawienia widza.

Pozostaje oglądać dalej i liczyć na to, że coś tam jeszcze makabrycznego i wciągającego się wydarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Zastanawiałem się nad tym i doszedłem do wniosku, że w Ookami Kakushi jednak zabrakło tego ostatniego szlifu, który tworzyłby napięcie i przyciągał fabułą.

Dokładnie, seria jest poprawna, ale nie ma w niej nic wybitnego, dzięki czemu człowiek mógłby się naprawdę zaangażować w śledzenie losów bohaterów. Nawet jeśli ostatni epizod był całkiem fajny, czyli sytuacja wróciła do momentu z pierwszych sekund pierwszego epa, była jakaś walka, wyjaśniło się coś więcej... Ale do Higurashi według mnie to nie ma nawet startu, przynajmniej w chwili obecnej. Tam sytuacja co parę epów zaskakiwała, tutaj mnie ma dramatycznych plot twistów, wszystko po prostu toczy się w miarę spokojnie do celu. Jest okej do oglądania, ale brakuje powodów do ekscytowania się tym anime.

z troską o własną nienaruszalność ^^

A samemu naruszać to każdy by chciał ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę tu nie pisałem, sam nie wiem dlaczego. W sumie to nie czułem jakiegoś większego przymusu. Faktem jest to co mówicie, seria jest jak najbardziej poprawna i nieźle się ja ogląda, ale tego naprawdę gęstego klimatu, tych dreszczy biegnących wzdłuż kręgosłupa trochę brakuje. Trochę się wszystko wlecze, tajemnice odsłaniane są powoli i raczej jakieś super-ciężkie do przewidzenia nie są. Z drugiej strony ostatnio zaczęło dziać się coś więcej. Hiroshi spotkał się z tym facetem co mu ukochaną zabili i teraz chyba będą w jakiś sposób sobie pomagać. Kaname zaczęła grzebać trochę zbyt głęboko i dociekliwie, więc została porwana przez tych od zabijania "Bogów". W pomieszczeniu obok siedzi ta dziewczyna, która została pocałowana przez Isseia tuż przed jego spacyfikowaniem. Ta przypadłość chyba rzeczywiście przenoszona jest przez ślinę. Do tego Kaori wydaje się być na coś chora, zdarzają jej się zasłabnięcia, a na ręce ma jakieś ślady. Ogółem są podstawy pod dalszą akcję (powiedziano też nieco o tych wilkach z gór), która miejmy nadzieję podwyższy obecny poziom.

A samemu naruszać to każdy by chciał wink_prosty.gif

Proszę mówić za siebie :P

Kiedy zaczął się szaleńczo śmiać, zacząłem się zastanawiać: "skąd ja znam ten wkurzających rechot?"

Kolejne podobieństwo, tym razem nie do Higurashi, a Umineko ;] Tam też Beatrice potrafiła się zaśmiać w wybitnie irytujący sposób, zresztą nie tylko ona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę się wszystko wlecze

Dodatkowo mam problemy z zapamiętaniem co było w danym epie. Np. z The Book of Bantorra nie mam takiego problemu, mogę napisać w miarę szczegółowego posta o odcinku sprzed tygodnia, natomiast z niedawnego epa Ookami Kakushi pamiętam głównie to, że porwano to dziewczę interesujące się okultystycznymi historiami i zamknięto w mieszkaniu, które przypomniało mi sprawę Fritzla film "Oldboy". No i została wysunięta ciekawa hipoteza na temat tego, że niektórzy ludzie w miasteczku mogą być w rzeczywistości inteligentnymi wilkami, które wyewoluowały ("skoro człowiek wyewoluował od małpy, to czemu nadal istnieją małpy?"). Wiem, że było coś więcej w epizodzie, ale bez czytania jakichś streszczeń nie za bardzo mogę sobie przypomnieć (coś z tym kolesiem i lekcjami gry na skrzypcach było jeszcze).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Kolejna seria jesienna zaliczyła The End i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że na tą chwilę to największy zawód spośród oglądanych przeze mnie animców. Zapowiadało się bajecznie - twórca Higurashi tworzył historię, Peach-Pit pociągnęło całość swoją kreską, pierwszy odcinek zwiastował coś naprawdę mocnego - takie Higurashi 2.0, które widnieje nawet w opisie tematu, i które teraz z chęcią bym kopnął w cztery litery. Spodziewałem się zaskakującej, ciekawej historii ze zwrotami akcji. Na początku można było jeszcze spekulować, dociekać, zastanawiać się co, jak i dlaczego. Z każdym kolejnym epizodem powodów do takiego roztrząsania serii było coraz mniej. Głównym powodem jest pewnie to, że OK miało tak naprawdę bardzo prostą historię, bez żadnych zaskakujących zwrotów akcji. Ot, w mieście żyją sobie wilkoludzie, którzy czasem świrują jeśli nie powąchają cytrynek. W tym roku zbiory były słabe i na dodatek przyjechał chłopak, którego zapach nakręca nadludzi. 2+2 = 4 i w miasteczku zaczynają się kłopoty. Finito, koniec tajemnic. Można oczywiście powiedzieć, że mądry jestem po fakcie, a wszystko nie było tak oczywiste, byłaby to jednak tylko półprawda. Tak naprawdę wszystko mieliśmy jak na dłoni - określenie fallen wolf (nie wzięliśmy go dosłownie, kombinując co może znaczyć, co było błędem), świrowanie od zapachu Hiroshiego itp. itd. Chyba po prostu wcześniejsze dokonania ryukishiego07 pod względem zakręcenia historii (Umineko chociażby) nastawiły mnie do patrzenia również na OK pod takim kątem, co okazało się kompletną pomyłką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...