Mariusz Saint Napisano Październik 24, 2009 Zgłoś Share Napisano Październik 24, 2009 Natsu no Arashia.k.a. Summer StormProducent SHAFT, autor mangi: Jin KobayashiGatunek komedia, supernaturalFabuła Żywiołowy chłopak, Hajime, przeżywa właśnie najciekawsze lato swojego życia - które będzie wspominał jeszcze bardzo długo. Spotyka bowiem Arashi, niezwykłą dziewczynę, która zabierze go w niezwykłą podróż... *** Więcej o fabule nie da się napisać bez spoilerów, które wprawdzie nie są niczym szczególnym, ale uważam, że po ich poznaniu przyjemność obcowania już z pierwszym epem spada. Swoją opinię o pierwszej serii Natsu no Arashi i fragmenciku mangi, który przeczytałem, wyraziłem w TYM POŚCIE, opinię o dwóch pierwszych epizodach drugiej serii wyraziłem w temacie o nowych, jesiennych seriach anime (krótko: fanservice bait, która na początku jest wesoła, a potem zaczęła mnie jednak nużyć). Na szczęście trzeci ep to powrót do tego, za co polubiłem pierwszą serię, czyli "afery" w kawiarni, połączone z różnymi zwariowanymi przygodami i sporą ilością nawiązań, których nie rozumiem (choć nawiązań jest wyraźnie mniej, niż było - przynajmniej na razie). Epizod trzeci składał się z dwóch historyjek, pierwsza to poszukiwanie "źródła zasilania" dla Yayoi, co wywołało szok i oburzenie u najbardziej zainteresowanych. "Źródło" oczywiście znaleziono, ale nie takie, jakie początkowo planowano - trzeba zobaczyć samemu Druga opowieść to chęć sprawdzenia, co Hajime ma na myśli mówiąc, że "na początku znajomości on i Arashi robili coś niezwykłego". Niezdrowa babska ciekawość zmusza Arashi do powrotu w przeszłość i sprawdzenia, co dokładnie zaszło - rezultaty tego "badania" też nie będą zgodne z oczekiwanymi A tajemniczy klient nadal jest kuszony wizją soli. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mariusz Saint Napisano Styczeń 2, 2010 Autor Zgłoś Share Napisano Styczeń 2, 2010 Krótko opiszę moje wrażenia z serii drugiej: według mnie mimo początkowych obaw (duże skupienie się na molestowaniu biednego Juna - co oni się tak uczepili chłopaka ) seria jednak podźwignęła się epizodami komediowymi w dobrym, szalonym i oryginalnym stylu - czyli dokładnie to, za co tak tę serię polubiłem. Wątków obyczajowych jest tutaj bardzo mało, a zakończenie jest otwarte (prawie...) - dość powiedzieć, że finałowy epizod to kolejna zabawa z "wybuchowymi" owocami. Po drodze zdarzyło się wiele naprawdę wesołych akcji typu pocałunek, suknia ślubna, wyprawa do przedwojennej Japonii... Było mi autentycznie smutno, gdy seria się skończyła, szczególnie, że nie zapowiedziano kolejnej. A to naprawdę mógł być ostatni epizod, szczególnie, że gość w końcu dostał sól Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Polecane posty
Zarchiwizowany
Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.