Skocz do zawartości

Natsu no Arashi


Mariusz Saint

Polecane posty

Natsu no Arashi
a.k.a. Summer Storm

natsunoarashicast.jpg

Producent
SHAFT, autor mangi: Jin Kobayashi

Gatunek
komedia, supernatural

Fabuła

Żywiołowy chłopak, Hajime, przeżywa właśnie najciekawsze lato swojego życia - które będzie wspominał jeszcze bardzo długo. Spotyka bowiem Arashi, niezwykłą dziewczynę, która zabierze go w niezwykłą podróż...

***

Więcej o fabule nie da się napisać bez spoilerów, które wprawdzie nie są niczym szczególnym, ale uważam, że po ich poznaniu przyjemność obcowania już z pierwszym epem spada. Swoją opinię o pierwszej serii Natsu no Arashi i fragmenciku mangi, który przeczytałem, wyraziłem w TYM POŚCIE, opinię o dwóch pierwszych epizodach drugiej serii wyraziłem w temacie o nowych, jesiennych seriach anime (krótko: fanservice bait, która na początku jest wesoła, a potem zaczęła mnie jednak nużyć). Na szczęście trzeci ep to powrót do tego, za co polubiłem pierwszą serię, czyli "afery" w kawiarni, połączone z różnymi zwariowanymi przygodami i sporą ilością nawiązań, których nie rozumiem (choć nawiązań jest wyraźnie mniej, niż było - przynajmniej na razie). Epizod trzeci składał się z dwóch historyjek, pierwsza to poszukiwanie "źródła zasilania" dla Yayoi, co wywołało szok i oburzenie u najbardziej zainteresowanych. "Źródło" oczywiście znaleziono, ale nie takie, jakie początkowo planowano - trzeba zobaczyć samemu :D Druga opowieść to chęć sprawdzenia, co Hajime ma na myśli mówiąc, że "na początku znajomości on i Arashi robili coś niezwykłego". Niezdrowa babska ciekawość zmusza Arashi do

powrotu w przeszłość i sprawdzenia, co dokładnie zaszło

- rezultaty tego "badania" też nie będą zgodne z oczekiwanymi :P
A tajemniczy klient nadal jest kuszony wizją soli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Krótko opiszę moje wrażenia z serii drugiej: według mnie mimo początkowych obaw (duże skupienie się na molestowaniu biednego Juna - co oni się tak uczepili chłopaka :dry: ) seria jednak podźwignęła się epizodami komediowymi w dobrym, szalonym i oryginalnym stylu - czyli dokładnie to, za co tak tę serię polubiłem. Wątków obyczajowych jest tutaj bardzo mało, a zakończenie jest otwarte (prawie...) - dość powiedzieć, że finałowy epizod to kolejna zabawa z "wybuchowymi" owocami. Po drodze zdarzyło się wiele naprawdę wesołych akcji typu pocałunek, suknia ślubna, wyprawa do przedwojennej Japonii... Było mi autentycznie smutno, gdy seria się skończyła, szczególnie, że nie zapowiedziano kolejnej. A to naprawdę mógł być ostatni epizod, szczególnie, że

gość w końcu dostał sól

:(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...