Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

pavlaq89

Mobile Suit Gundam SEED

Polecane posty

Mobile Suit Gundam SEED

10938.jpg

Producent
Bandai ent, Sunrise

Gatunek
mecha, przygodowy, s-f, shounen

Pierwowzór
Mobile Suit Gundam

Fabuła

Jest rok 71 Ery Kosmicznej (Cosmic Era), ludzie żyją zarówno na Ziemi, jak i wybudowanych w przestrzeni kosmicznej koloniach (Plantach), imitujących ziemskie warunki. Na jednej z takich kolonii mieszka Amuro Ray Kira Yamato, wydawałoby się, normalny chłopak, interesujący się mechatroniką. Sprawy zaczynają przybierać zły obrót, kiedy Księstwo Zeonu ZAFT (Zodiac Alliance of Freedom Treaty) wypowiada wojnę Federacji Narodów Zjednoczonych Sojuszowi Ziemskiemu. Kira nie wie, że nawet jego spokojną kolonię ogarnie wojna, o czym sam będzie miał okazję (boleśnie) się przekonać. Skąd nagłe zainteresowanie ZAFTu tą nieistotną neutralną prowincją? Biała Baza Archanioł - najnowocześniejszy niszczyciel Aliantów, wraz z prototypami ich pierwszych mobile suitów (sporo przewyższających osiągnięcia technologiczne ZAFTu - masowo produkowane ZAKU GINNy), jako ściśle chroniony sekret wojskowy, ukrywany jest w jednym z hangarów kolonii. Jakim cudem Kira zasiądzie za sterami Gundama? Czy Archaniołowi wraz z załogą uda się przedrzeć przez terytorium wroga? Brzmi znajomo? xD

Komentarz

No właśnie - w zamierzeniach SEED miał być po prostu odświeżającym remakem oryginalnego MSG, nowym podejściem do tematu. IMHO okazał się bezczelną kalką, (plagiatem tego nie nazwę, bo jak można ukraść coś samemu sobie?) jedynie ładniej narysowaną. Wystarczy pozamieniać nazwy, imiona i będzie to samo, a różnic szukać można w szczegółach. Mam spróbować? Amuro - Kira; Char - Le Creuset; Ryu - Mwu (różnią się jedynie wyglądem); Kai - Sai; Hayato - Tolle; Sayla - Cagali (zmienili jedynie rodzeństwo, no i Cagali nie jest tak urocza); Mirai - Murrie; Fraw - Miriallia; Sodo Zabi - Patrick Zala; Garma - Athrun; Haro - Haro... już nie wiem kogo dalej wymieniać, więc zacznę z różnicami. Dodanych zostało wielu bohaterów - Lacus Clyne (hmm... powiało Macrossem, nieprawdaż?), Flay Allster (chyba najbardziej znienawidzona przeze mnie postać ever - czapki z głów, bo wyczynem wielkim jest zaskarbić sobie nienawiść pawlaka), Natarle Badgiruel (nawet polubiłem panią porucznik). Zamiast jednego Gundama mamy pięć maszyn (co skutkuje rozrośnięciem się nastoletniej kadry pilotów) - kosa, miecze, blastery... coś mi to przypomina... ale miały być różnice! >.< Nie da się ukryć, że Archanioł to odnowiona Biała Baza (nie dajmy się zwariować - jaki niszczyciel w s-f dzisiejszych czasów miałby ręczne działka na zewnątrz?!), co wydaje mi się naturalne.
W warstwie graficznej widać duży przeskok (w końcu minęły epoki), jednak nadal nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mechy w SEEDzie są z plastiku! Czy to przez ten połysk (NFS Karton się kłania) czy efekty dźwiękowe, ale jestem święcie przekonany, że gdyby podgrzać pancerz, zacząłby śmierdzieć i topić się jak plastelina albo wosk. Swoją drogą projekty maszyn są... no właśnie. Niektóre są do bólu oldschoolowe, a niektóre tak udziwacznione, jakby robione na siłę (przychodzi mi tu na myśl porównanie do pokemonów - po milion-pięćsetnej serii powstają kolorowe niewiadomo-cosie, które obciekają najprzeróżniejszymi pierdołkami i dodatkami i przybierają niezidentyfikowane kształty), a dodać jeszcze to uczucie plastikowości...
No dobra. Skoro wszystko zmierza do wspólnego mianownika, to czemu SEED < 0079 ? Odpowiedź jest prosta - realizm. W pierwowzorze był bezwzględny. SEED jest tego jawnym zaprzeczeniem. No, może przesadziłem, bo takie ograniczenia, jak akumulatorki w mobile suitach (sic!), czy, sporadyczne ale zawsze, uzupełnianie zapasów statku są obecne. Jednak jeśli chodzi o walkę... Niektóre jednostki są niemal nieśmiertelne i robią złom z tych podstawowych, przez co sceny walk są monotonne i wielokrotnie powtarzane do zrzygania. Niektóre wybuchają po najmniejszym zarysowaniu, inne dalej lecą pomimo, że zostały z nich strzępki. Co zaś tyczy się pilotów - koordynatorzy (coś jak newtype) włączają sobie seed mode (">cheats console: SEED MODE ON"), co pozwala olać im całą walkę. Naj-naj-najbardziej znielubioną rzeczą w tym anime jest "dźwięk przemykającej myśli", towarzyszący niektórym osobnikom. <blink> <trlublubzim!> Aż mi ciarki przechodzą na samo wspomnienie - totalny kicz.
Kiedy zacznę pisać o zaletach? Są jakieś? SEED to Gundam - to jego najlepsza zaleta. Samo to stwierdzenie sugeruje, że jest warty obejrzenia. Może nie jest oryginalny, może nie jest perfekcyjny, ale nadal daje sporo przyjemności i dobrej zabawy.

Warto (a może jednak nie?) wspomnieć o drugiej serii, czyli SEEDzie Destiny. O nim było już mówione wiele w ramach ogólnej dyskusji (oj, była dyskusja). Streszczając wywody - twórcy SEEDa, kopiując fabułę oryginału poszli za ciosem i zrobili nie kontynuację kalki, a kalkę kontynuacji oryginału kalki xDD
Jak głupio to nie zabrzmiało - to jednak prawda - Destiny zrzyna z Zety jak niedouczony drugoklasista szkoły podstawowej. Dopiero teraz, kiedy oglądam oryginał otworzyły mi się oczy. Dla tych, którzy żyją jeszcze w błogiej nieświadomości jest po prostu nieco mniej udanym sequelem, jednak niesamowicie widowiskowym (efekciarstwo bije wszelkie rekordy). Więc jeżeli lubisz latające na lewo i prawo tony plastiku i kabli, a nawet kilometry kadratowe trawnika (nie żartuję!) w wielkich nadmuchiwanych ogórasach (nic nie zmyślam), a nie chcesz się przejmować takimi przyziemnymi rzeczami jak śmiertelność (phew! od czego mam czity?!) czy grawitacja, będziesz bawił się przy Destiny jak małe dziecko palnikiem acetylenowym (gwarantowane niezapomniane doznania plus zwęglone brwi i oczy wyschnięte na wiór).

A teraz z zupełnie innej beczki - Mobile Suit Gundam Seed C.E.73: Stargazer. OAV, która z SEEDem ma tyle wspólnego co koza z banknotem jednodolarowym - zjada go jak liść sałaty.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiałem się z końcówki komentarza, nie ma co. Od początku jeździsz po tym tytule aż do zgrzytania stalowych gąsienic, by na końcu powiedzieć, że w sumie bardzo miło się ogląda. I to w dwóch zdaniach. Osobiście uważam SEED za kawał dobrego anime, które początkowo wydaje się lekkie, jednak z czasem coraz bardziej pokazuje bezwzględność toczącego się konfliktu. Polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie od zagorzałych Gundamowców dostanę kamieniem, ale dla mnie jest to najlepsza część serii Gundam (aczkolwiek przyznałem że nie oglądałem pierwszej części, oglądałem od Zety w górę). Większość najlepszych cech poprzednich serii skompilowanych w jedną całość, przyprawione dobrym wykonaniem, świetną muzyką i nutką dramatyzmu. Początek może i był troszkę nudny (do powrotu na ziemie), ale to co się działo potem to czysta poezja. Kilka cech tej serii wybitnie zasługuje na pochwałę, m.in. dość dramatyczne przedstawienie wojny, i to że giną nawet główne postacie drugoplanowe. No i Lacus Clyne :serduszka2: Seria ma swoje wady np. nagle ożywające postacie, przy czym nikt nie tłumaczy jakim cudem przeżyły (Desert Tiger). Nie mniej jak dla mnie 10/10, i b3rtowy znaczek jakości.

Szkoda że tego samego nie mogę powiedzieć o Destiny, czyli kontynuacji Seed. O ile poziom wykonania jest dużo lepszy, o tyle fabularnie jest słabo. Tragedią jest to że powtarza się większość wątków i motywów z oryginalnego Seeda (

kolejny klon, kolejny okręt bojowy służacy do przewożenia Gundamów itp.

). Do tego kilka denerwujących rzeczy, jak Kira cheater (allammo, godmode, aimhack...). Oglądało się całkiem nie najgorzej, ale to już nie to samo co Seed :wink:

Nie mniej polecam całość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Seria ma swoje wady np. nagle ożywające postacie, przy czym nikt nie tłumaczy jakim cudem przeżyły (Desert Tiger).

To bodajże jest wytłumaczone w mandze, ale głowy za to nie dam. Seria... Nie. Obje serie mają błędy. W szczególności Destiny, jak chocby

zmartwychwstanie Mwu

, ale to naprawdę (moim skromnym zdaniem) kawał niezłego anime, które ogladało Mi sie bardzo przyjemnie. I które polecam z czystym (no prawie) sercem.

Do tego kilka denerwujących rzeczy, jak Kira cheater (allammo, godmode, aimhack...)

Athrun też dostał kody. Przynajmniej na godmode, bo zginąć powinien.

Oglądało się całkiem nie najgorzej, ale to już nie to samo co Seed

Niestety to prawda. Destiny jest w tyle za Seedem, ale ogląda się przyjemnie. Moim zdaniem jedną z największych zalet jest postać przewodniczącego Dullindala. Naprawdę świetnie zrobiona postać.

Mobile Suit Gundam Seed C.E.73: Stargazer. OAV, która z SEEDem ma tyle wspólnego co koza z banknotem jednodolarowym - zjada go jak liść sałaty.

Tu akurat bym pokusił się o stwierdzenie że ma trochę wspólnego, choć od samego początku miała to być seria poboczna do Seeda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...