Zacznijmy może od tego co nie do końca się udało, a więc "minusy":
- występ reprezentacji Polski - balon oczekiwań co do występu naszej reprezentacji był nadmuchany do granic możliwości. Trudno się jednak dziwić - byliśmy gospodarzami, dodatkowo graliśmy w najsłabszej grupie w historii mistrzostw. Kolejny raz boleśnie przekonaliśmy gdzie jest nasze miejsce w szeregu. A szkoda, bo awans był naprawdę w zasięgu ręki. Mecz trwa jednak 90 minut, o czym nasi zawodnicy oraz trener chyba zapomnieli.
- finał w Kijowie (2. połowa) - miałem nadzieję na zacięty, emocjonujący finał. Jednak po przerwie Hiszpanie całkowicie zdominowali boiskowe wydarzenia. Tak naprawdę ten mecz zakończył się w 61 minucie, kiedy boisko musiał opuścić kontuzjowany Thiago Motta, a Włochom pozostała gra w dziesięciu, co skończyło się egzekucją. Italia nie zasłużyła na taki los.
- wybryki kiboli przed meczem z Rosją - po zapewnieniach ze strony "fanatyków", że EURO ich nie obchodzi i na czas trwania mistrzostw nie będą opuszczać swych klatek w ZOO, miałem nadzieję na spokój. Niestety, kierowani swoimi prymitywnymi instynktami, kibole nie mogli przepuścić takie okazji. Oczywiście wiem, że nie wszyscy Rosjanie byli święci, ale to Polacy, jako gospodarze, powinni pokazać klasę i zapewnić im bezpieczne przejście na stadion.
- realizacja EURO przez TVP - myślałem, że przy okazji tak wielkiego wydarzenia sportowego trochę dłużej posiedzę przed TV, chcąc jak najlepiej wczuć się w atmosferę mistrzostw. Skończyło się na tym, że nawet nie oglądałem studia w przerwie meczu, które przecież wypełnione było największymi ekspertami od piłki nożnej, mającymi zawsze coś ciekawego do powiedzenia (zamiast tego przełączałem najczęściej na Comedy Central ). Jakby tego było mało, w czasie meczu byłem często dobijany poziomem komentarzy. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Maciej Iwański, który nie dawał mi zapomnieć na czym polega hiszpańska "tiki-taka" i że mistrzostwa obejrzymy tylko na antenie TVP. A oprócz tego głównie mnie irytował. Miałem jeszcze napisać coś o studiu na dachu Wedla, ale szkoda mi czasu.
- nieudane inwestycje w polskie drogi - kiedy pięć lat temu nasz rząd pokazywał nam mapę Polski poprzecinaną autostradami na EURO 2012, wielu pukało się w czoło. I rzeczywiście, z biegiem czasu drogi zostały wymazywane z tej mapy za pomocą magicznej gumki z napisem "rzeczywistość". No nic, chociaż to minimum udało się otworzyć (ale nie zawsze dokończyć). Dobre i to.
Dobra, "minusy" mamy już za sobą. Teraz czas spojrzeć na "bright side of life":
+ finał w Kijowie (1. połowa) - zaczęło się naprawdę na wysokim poziomie, Włosi nie bali się obrońców tytułu i nawet po stracie dwóch bramek nie wyglądali na załamanych. Po kończącym połowę gwizdku spodziewałem się szaleńczych ataków Włochów i dużych emocji.
+ irlandzcy kibice - najbardziej pozytywnie nastawieni i oddani swojej drużynie kibice, jakich widziałem. Świetni ludzie, wspierający reprezentację niezależnie od wyniku. Takich kibiców życzę wszystkim drużynom.
+ karny obroniony przez Tytonia - moment, w którym serca kibiców zamarły, aby potem niemal wyskoczyć z piersi. OK, może Tytoń w następnych meczach nie miał jakichś wielkich interwencji, ale w tym meczu z Grecją dał nam nadzieję na przyszłe mecze. Tego mu nikt nie odbierze.
+ wysoki poziom sportowy - chociaż w tych mistrzostwach nie padło więcej bramek, niż cztery lata temu, ja, jako fan piłki nożnej, jestem zadowolony z poziomu meczów, jakich mieliśmy w tych mistrzostwach. Dużo ofensywnej gry, mało murowania się we własnym polu karnym i piękne gole. Szkoda tylko, że UEFA chce obniżyć poziom Mistrzostw Europy, rozszerzając je do 24 drużyn. Wszystko, prawdopodobnie, w imię pieniądza.
+ Hiszpania - wielu zarzucało im, że swoim stylem gry usypiają zamiast zachwycać, a oni zamknęli usta krytyków. Być może nie zagrali wielkich meczów w drodze do finału, ale co z tego. Niemcy zagrały cztery świetne mecze, a finał oglądali przed telewizorami. Hiszpanie pokazali minimum tego, co potrzebne aby dojść do finału, a później wystrzelili ze wszystkich dział. To jest piłka nożna. Tu nie liczą się punkty za styl, tylko bramki.
+ Włochy - wielu w nich wątpiło nie dawało im wielkich szans, a Włosi dali wiele radości swoim kibicom. Pokazali swoją siłę rozbijając Niemców, zabrakło im szczęścia w finale, le mogą wracać z podniesionymi głowami. Pomimo skandali korupcyjnych we włoskiej lidze, pokazali swą siłę jako drużyna. Przegrali, ale walczyli dzielnie. Chwała im za to.
+ Jacek Laskowski - jedyny komentator, który pozytywnie zapadł mi w pamięć podczas trwania tych mistrzostw. Nie przeszkadza w oglądaniu, nie narzuca się ze swoimi filozoficznymi przemyśleniami, potrafi w dobrym momencie rzucić jakimś żartobliwym stwierdzeniem. Zdecydowanie Laskowski za Iwańskiego.
+ piękne stadiony - być może nie bez problemów, ale powstały i będą nam służyć jeszcze długo, jeśli będą dobrze zarządzane. Jeszcze tyko żeby reprezentacja dopasowała się stylem do tych aren...
Najlepszy Moment Mistrzostw: oczywiście, nic innego, niż "Fields of Athenry" na stadionie w Gdańsku odśpiewany przez prawdziwy zielony chór. A przecież Irlandia przegrywała 0-4. Tak zachowują się prawdziwi kibice.
Niech mi ktoś teraz powie, że wolał bezustanne trąbienie w wuwuzele...
Ogólnie z EURO 2012 jestem cholernie zadowolony jako fan futbolu i dumny jako Polak. Turniej spełnił moje oczekiwania (poza jednym, wiadomym). Pokazaliśmy światu, że możemy organizować wielkie imprezy. Zobaczymy co przyszłość przyniesie.
A jak Wam podobały się Mistrzostwa?
- Czytaj dalej...
- 2 komentarze
- 557 wyświetleń