Skocz do zawartości

LadyJokerina

Forumowicze
  • Zawartość

    161
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez LadyJokerina

  1. Chwilowo, to by się przydało wstawić ten brakujący rozdział, chyba zaczynam się plątać...^^'

    Całkiem niegłupia koncepcja. Tylko... Pomysł Bestii całkiem niezły, ale... ,,Wojny Świata Wynurzonego". Tam też była Bestia. Dziwna Bestia.

  2. Zaleciało Jakubem Wędrowyczem... o.O Nie no, fajny tekścik. Bardzo fajny. Tylko... Jakbym już to gdzieś czytała.

    Zujeq: Ogólny pomysł niegłupi, ale mam parę zastrzeżeń. Po pierwsze: dialogi, które jednak debiutantom praktycznie zawsze wychodzą średnio. Po prostu częściej gadaj z żywymi ludźmi. :tongue: Po drugie: reakcja Amandy na słowa Mathew... Argh. Jeśli o to chodzi, to zawaliłeś (ja też xD...) sprawę. Nie obraź się, ale na kobietach to ty się średnio znasz.

  3. Ej no, z szacunkiem mi tu! xD Pamiętajcie, że zarówno Regina (ładne imię, nie? Jestem papierem toaletowym!) i Rannika zachowują się jak ja. xD

    Drogi kolego post wyżej (o, ty Zujoq jesteś): ładny tekst. Baardzo ładnie napisany, ty;lp jakby czegoś mi w nim brakuje. Pewnie mocno zarysowanego głównego bohatera.

  4. Coby dłużej nie zwlekać, prezentuję swoją część, traktującą chwilowo wyłącznie o mieście i Rannice.

    Horven. Miasto nędzy i biedaków. Ponure miasto opanowanie przez zepsucie i zniszczenie. Mroczna część Marchii Złotych Rzek. Regularnie uspokajane przez Tristrę, było złym miastem. Ale można się przez nie było dostać do tej części marchii, w której były kopalnie i rzeki wypełnione złotem.

    Ulicami nie rządził burmistrz. Ulicami rządziły gangi. Biała Gwiazda, Cienista Dłoń, Krwawy Las ? nieważne, który akurat rządził. I tak zawsze było dokładnie tak samo. Ciągły, skrywany pod płaszczykiem normalności, strach. Chęć przetrwania przewyższająca wszystko inne. Pierwotne instynkty, pozornie ukryte, a tak naprawdę tworzące prawa tego miasta.

    Rannika Eorhven była w mieście dość długo, żeby dokładnie poznać rządzące nim prawa. A mimo to, cały czas była zdolna do tego, by je złamać. Gdy przybyła do tego przybytku rozpaczy, była samotną sierotą bez szans na przetrwanie w targanej domowymi wojnami krainie. Lecz do czegoś jednak doszła ? doszła do możliwości nauki. Nauki Magii.

    W Horven pojawiła się dwa lata temu, w Święto Rhen, bogini ognia. Przez kilka miesięcy snuła się po ulicach, odrzucona z powodu jej zdolności ? naturalnego talentu do rzucania zaklęć. Pewnie nadal by się tak włóczyła, gdyby nie to, że pewnego dnia zadarła z Clay?em ? głową gangu Białej Gwiazdy. Chcąc usunąć z drogi swą przeszkodę, rzuciła zaklęcie Spopielenia. Nie, nie spaliła Clay?a? Ale było bardzo blisko. Wylądowałaby w więzieniu, gdyby nie lokalny mag, Thella. Zabrał ją do siebie, dostrzegł bowiem jej moc. Zaczął ją uczyć: panowania nad Mocą; jej właściwego używania; i wreszcie samych zaklęć. Tak, Rannika był świetną czarodziejką. Jej naturalny talent, połączony z pedagogicznym talentem i cierpliwością Thelli wkrótce dał zadziwiające rezultaty: po roku magii, umiejętności Ranniki dorównywały umiejętnościom jej mistrza.

    Ale czy można żyć samą nauką? Otóż nie. Rannika bowiem co noc wymykała się z warsztatu maga i włamywała się do domów, by poczuć dreszczyk emocji. Czasem kradła. Kradła, kradła, kradła, dopóki jej nie złapano. A kiedy już ją złapano, jako seryjna złodziejka wylądowała w więzieniu miejskim.

    Thella się od niej odwrócił. Zapewne bardzo długo by siedziała w celi, gdyby nie pewne wydarzenie. Otóż w wielkie święto, Święto Ainhmi, patronki złodziei i zabójców. Bogini Iluzji i Złudzeń. By uczcić to święto, członkowie Białej Gwiazdy napadli na więzienie w celu uwolnienia wszystkich skazanych bandytów. Pewnie by nie dostrzegli Ranniki, zamkniętej w najbardziej oddalonej celi, gdyby nie jedyna dziewczyna w gangu: będąca akurat w wieku Ranniki ? czyli wieku piętnastu lat ? włamywaczka Elisa.

    - Clay! Tu jest ktoś jeszcze.

    - Cóż, Eliso. Wszystko wskazuje na to, że znalazłaś moją? Znajomą ? tak, to był Clay. Clay, którego w zeszłym roku prawie nie spaliła ? I co ja mam teraz z tobą zrobić? Uwolnić, spalić czy zostawić?

    - Clay, nie bądź świnia! Weź ją, może się przydać ? Elisa praktycznie błagała lidera, by uwolnił Rannikę - jestem jedyną dziewczyną, mam tego dość! Weźmy ją!

    - Dobrze, już dobrze. Nie krzycz. A ty, podpalaczko, wyłaź z tej celi.

    ***

    Rannika dołączyła do Białej Gwiazdy. Mimo wszystko jednak, nie zdołała przełamać niechęci do Clay?a. Wiadomo, wrogowie od urodzenia. Jakoś jednak funkcjonowali w jednym domu? Biała Gwiazda miała bowiem własny dom. Nic specjalnego, ot, jeden z dziesiątków opuszczonych domów na obrzeżach miasta. Początkowo, męska część gangu ? Clay, Irvin i jego brat bliźniak, Alvin ? chcieli wszystkie obowiązki typu sprzątanie i gotowanie zrzucić na Elisę i Rannikę. Dziewczęta jednak, jako bojowe dusze, wolały walczyć i dwoma pozostałymi gangami o władzę w mieście. ,,Nie jesteśmy kucharkami! My chcemy walczyć? krzyczały. I postawiły na swoim? Ktoś jednak musiał się zajmować sześcioletnim elfiątkiem, Drialem, którego Elisa pewnego dnia z litości przygarnęła.

    ***

    Dni bynajmniej nie mijały im spokojnie. Co dzień jakiś członek Cienistej Dłoni lub Krwawego lasu mścił się za doznane krzywdy? I co dzień odnosił porażkę. Białej Gwieździe bowiem udało się objąć panowanie nad Horven. Brali od kupców haracze, ochraniali kurtyzany, tworzyli miejską legendę. Talenty Ranniki szybko bowiem stały się sławne? Tak samo, jak jej ucieczka z więzienia i rzekomy związek z Clay?em. Tak, mieszkańcy miasta kochali plotki. Ich ulubionym zajęciem było ciągłe obgadywanie, obsmarowywanie, ośmieszanie? Rannikę też chcieli ośmieszyć, lecz coś im nie wyszło. Lub po prostu myśl o jej zemście nie dawała im spać po nocach. Wszyscy pamiętali dzień, w którym ze złości zaatakowała głowę gangu Cienistej Dłoni? Na opisanie tej walki wystarczy jedno słowo: masakra. Prawie go zabiła. Prawie. W ostatniej chwili, Elisa złapała ją za dzierżącą kostur rękę. To ją skutecznie powstrzymało. Stała tylko, dysząc z furii, jej rdzawo ? morska szata była ochlapana krwią zaatakowanego chłopaka. Rudy warkocz rozwiał się, włosy opadły jej na twarz, w której płonęły wściekłością bursztynowe oczy. Wiszący na jej szyi amulet lśnił od mocy, na czubku kostura jarzył się płomień. Tak, Rannika wyglądała jak ucieleśnienie boga furii i zniszczenia. Właściwie, to kilka osób na jej widok odruchowo ułożyło palce w ? ponoć chroniący przed furią ? znak bożka wody.

    Dziewczyna prychnęła wściekle i zostawiając swoją ofiarę prawie nieprzytomną ze strachu, ruszyła wraz z Elisą do domu.

    ***

    - Rannika, ty zidiociała do reszty furiatko ? cedził słowa wściekły do granic możliwości Clay ? ile jeszcze razy, do Wielkiej Wszechkurwy, mam ci powtarzać, że NIE MOŻESZ SIĘ RZUCAĆ NA WSZYSTKICH DOOKOŁA?!

    - Wiesz Clay, ja przynajmniej się nie rzucam z łapami na każdą dziewkę z zasięgu wzroku, ty niedorobiony głupcze! ? magiczka nigdy nie pozostawała mu dłużna w obelgach ? Gdybym go zabiła, to co? [beeep]! Cienista Dłoń by się rozpadła, a my byśmy mogli wyeliminować Krwawy Las!

    - Nie [beeep]! Wszyscy byśmy przez twoją głupotę wylądowali w pierdlu! Chwała Elisie, że zdążyła cię powstrzymać!

    - Clay, daj już spokój? Koniec końców, Rannika nie zabiła Deana. Skończcie tą głupią kłótnię, obudzicie Driala ? cichym głosem powiedziała Elisa ? a ty, Ranniko, naprawdę powinnaś bardziej nad sobą panować.

    Magiczka jeszcze tylko kłapnęła zębami na Clay?a i wyszła z pokoju odprowadzana rozbawionymi spojrzeniami bliźniąt, Emiela i Irvina.

    - Więc, Clay ? zaczął mówić Emiel ? rzucasz się z łapami na wszystkie dziewczyny? Nieładnie, dziecko, nieładnie!

    - Właśnie! ? zawtórował mu Irvin ? i co na to powie Elisa, hmm?

    Clay zawarczał wściekle i wypadł z pomieszczenia, odprowadzany chóralnym śmiechem bliźniaków.

    ***

    Dwie godziny później wrócił ostatni członek gangu, siedemnastoletni Silvus. Przyniósł ze sobą różne ? niekoniecznie złe ? wiadomości.

    - Dean prawie zginął. Podkreślam, PRAWIE. Już nic mu nie jest, ale Cienista Dłoń domaga się rewanżu ? zaczął mówić spokojnym, wręcz monotonnym głosem ? innymi słowy, wyzywają Rannikę lub Clay?a na pojedynek. Jest im obojętne, kto będzie walczył.

    Obecni w pokoju Irvin i Elisa wymienili ukradkowe spojrzenia. Było dla nich jasne, że Rannika wpakowała wszystkich w ładną kabałę.

    - Co to ja? A, no tak. Kurtyzana Evie nie chce już płacić za ochronę pieniędzmi. Postanowiła wybrać inną? Formę zapłaty ? powiedział, uśmiechając się radośnie chłopak ? innymi słowy: od tej pory nie będzie pieniążków, będzie darmowa dziwka.

    Po zakończeniu spotkania Irvin podszedł do Ranniki.

    - Rannika ? zaczął ostrożnie ? wiesz, że mi na tobie zależy, prawda?

    - Tak Irvin, wiem to. Do czego zmierzasz?

    - Nie walcz z Cienistymi. Clay pójdzie tam za ciebie, ale ty już z nimi nie zadzieraj.

    - Irvin ? Rannika przerwała na chwilę swe zajęcie, polegające na zaszywaniu dziury w szacie Driala i spojrzała na chłopaka ? i tak już mi się nie chce z nikim bić. Nie musisz się o mnie bać. Obiecuję, że tam nie pójdę. A teraz zostaw mnie, mam jeszcze trzy szaty do załatania.

    ***

    Dwa dni później odbył się pojedynek między Clay?em a członkiem Cienistej Dłoni, Avio. Clay wygrał walkę. Jednak stało się tylko dlatego, że tuż przed walką Rannika zaklęła w jego mieczu Ducha Odwagi i Mocy. Bądźmy szczerzy, zbyt dobrym wojownikiem to Clay jednak nie był.

    Jego zwycięstwo przynajmniej na jakiś czas zakończyło konflikt między Białą Gwiazdą a Cienistą Dłonią. Obie strony zawarły pakt o nieagresji ? wobec tego faktu, ataki musiały się skupić na gangu Krwawego Lasu. Ich przywódca, ćwierć elf imieniem Theo, nie był z tego powodu zachwycony. ,,Gdybyśmy się wszyscy na jakiś czas przenieśli do Tristry? ? myślał, idąc o północy jedną z bocznych uliczek miasta - ,,to wtedy Biała Gwiazda i Cienista Dłoń sami by się pozagryzali. Może wtedy udałoby mi się objąć kontrolę nad miastem.?

    Nim zdążył zakończyć swe rozmyślania, poczuł niezwykle mocne uderzenia w głowę. Jego wzrok zasnuła czerń, a głowa wypełniła się szumem.

    Telepatia Ranniki znów nie kłamała. Gdy śledząc go, dziewczyna niechcący usłyszała jego myśli, wszystko stało się jasne. Niewiele myśląc, grzmotnęła go w głowę kosturem a następnie zawlokła głęboko w cień gdzie rzuciła go, by już nigdy się nie obudził.

    ***

    Następnego dnia na ulicach aż wrzało od plotek. Każdy mieszkaniec Horven słyszał już o zabójstwie, teraz każdy snuł domysły, kto mógł to zrobić. Zrzucenie winy na wojnę gangów było zbyt oczywiste, jednak nie można wykluczać żadnego wyjścia. Straż miejska, chcąc znaleźć sprawcę, przepytywała każdą napotkaną osobę ? morderstwa na osobach tak groźnych, jak członkowie gangów, nie zdarzały się tam jednak dość często.

    Rannika szła ulicą. Czuła podekscytowanie wszechobecnym strachem i szokiem. Wciąż nie do końca do niej docierało to, co właściwie zrobiła. Miała jednak wrażenie, że wyjdzie to na dobre jej gangowi. Gdy tak rozmyślała, zobaczyła jej byłego mistrza, maga Thellę. Szedł naprzeciwko niej, zatopiony we własnych myślach.

    - Witaj, Thella ? powiedziała do niego ciężkim od stłumionej złości głosem ? co u ciebie słychać, magu?

    - Ra? Rannika? Myślałem, że Cienista Dłoń cię zabili za ten atak!

    - Na tym przykładzie widać, że myślenie kiepsko ci idzie, magu. Ja nie dam się tak łatwo zabić? Ani zniszczyć ? szepnęła głosem nabrzmiałym od nienawiści ? wiesz, o czym mówię, prawda? Wyrzuciłeś mnie. Pozbyłeś się mnie, jak nic niewartego śmiecia. Powinnam ci za to rozwalić tą starą głowę! Ale nie zrobię tego? W końcu wszyscy wiedzą, że w Horven morderstwa są rzadkością, prawda? ? powiedziała nieco głośniej i odeszła, zostawiając za sobą sparaliżowanego strachem maga.

    Następnego dnia, do jej uszu doszły dziwne plotki. O rzekomej armii, gromadzącej się kilka mil od miasta. O planowanym ataku szlachty na Horven. Nie zawracała jednak sobie nimi głowy, miała lepsze zajęcia? Na przykład wyleczenie brata Irvina, Emiela, z paskudnej grypy.

    Kiedy już wykonała wszystkie nużące czynności, związane z leczeniem, szyciem i gotowaniem mogła wyjść na zewnątrz, by uważniej się wsłuchać w głosy mieszkańców. Wieści, które wychwyciła, nie były zbyt wesołe: wielka szlachta zamierzała podbić i zniszczyć Horven, stojące im na drodze do granicy z hrabstwem Białego Szczytu. Jeżeli szlachta wypełni swoje zamiary, reszta kraju stanie przed nimi otworem? Zaś jeśli Horven uda się odeprzeć atak tych nadętych buców, będzie to graniczyło z cudem.

    Oj, czarno się zapowiadała przyszłość miasta, bardzo czarno. Zbliżająca się epidemia morderczej grypy, śnieżyce, zamieszki w Tristrze, a teraz jeszcze to? Ciekawe, czy miastu uda się przetrwać tą nawałnicę pecha, bardzo ciekawe?

  5. Belutku, ja przeczytałam. Cóż mogę rzec? Ładnie napisany tekst. Bardzo ładnie. Poprawna polszczyzna, jakiś rażących byków składniowych czy interpunkcyjnych nie przyuważyłam. Moja jedyna uwaga jest taka, że całość wydaje mi się ciut chaotyczna.

    W skali szkolnej dałabym 5.

  6. Belutek: Google mówi, że jest taka gra, jak Oblivion IV, więc cóż...

    Jest jeden problem, Lordzie: gdzie ty znalazłeś podróżnika odzianego w daedryczną zbroję? Gdzie znalazłeś takie stada tejże zbroi? Jak już zostało powiedziane, to niemożliwe, żeby istniała ona w takich ilościach. A stwierdzenie, że level scalling jest dobry ,,bo mi się podoba", nie jest argumentem. Bez urazy, ale na podobnym poziomie są argumenty niektórych co ,,wybitniejszych" polityków.

  7. Panowie, ciszej, spokojniej...^^' Belutek, Tekeeus, ja się zgadzać. Ale mimo wszystko, nie unoście się tak, ja was proszę...

    Lordzie: to nie jest dobre AI. To jest złe AI. Że blokuje? No faktycznie, powiało świeżością... (patrzy na Neverwinter Nights). Że zmienia broń? No racja, SIĘ ZDARZA. Niechcący raczej. Że level scalling jest dobry? Może i tak, ale bardzo skutecznie psuje klimat.

×
×
  • Utwórz nowe...