Skocz do zawartości

tymikolo

Forumowicze
  • Zawartość

    1177
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez tymikolo

  1. tymikolo
    Nie będę się tu znów witał ani rozpisywał ciepłymi słowami, czy tym podobnym mydleniem oczu Jak widać, od bardzo długiego czasu się tu nie udzielałem. Zabrakło pomysłów, popularność też spadała... Nawet pomimo pochwał, jakie zbierałem za udane recenzje dwóch gier. Dostałem nawet propozycję pisania tekstów do jakiegoś internetowego zinu o grach. Za co wam wszystkim, forumowicze i ciekawscy goście, bardzo dziękuję.
    Nie owijając jednak w bawełnę, bo nie po to znów zaglądam na mojego dawnego bloga, chciałem już naprawdę oficjalnie podziękować wszystkim za współpracę oraz wspieranie, a tym samym powiedzieć "do widzenia". Być może jeszcze kiedyś się tu pojawię, ale nie mam zamiaru po raz kolejny robić nikomu nadziei. Ogłaszam więc:

    Blog oficjalnie zawieszony
  2. tymikolo
    Dawno nie pojawił się żaden wpis, więc postanowiłem to zmienić Oczywiście ten także jest spóźniony, ale lepiej późno niż wcale. Za co przepraszam... Niemniej przejdźmy do rzeczy!

    Jako że mieszkam w Gdańsku, a sportem wszelkiego rodzaju nie grzeszę, w ubiegłą niedzielę wybrałem się z rodzicami i kolegami rodziców na mecz rugby. Cała impreza była traktowana jako mały festyn, bo prócz głównej atrakcji dzieci mogły poskakać na trampolinach itp. Rozstawione zostały też grille, więc na starcie kupiłem kiełbaskę
    Na gdańskim stadionie Lechii zmierzyły się dwie, od zawsze rywalizujące ze sobą drużyny - Lechia Gdańsk oraz Arka Gdynia. Ja jednak nie chciałem trzymać niczyjej strony, tylko po prostu popatrzeć na ciekawy mecz (proszę mi tu nie porównywać z drużynami np. Nowej Zelandii czy Anglii; wszyscy wiemy, że ciekawy w naszym kręgu). I chyba dobrze zdecydowałem, bo gdybym przypadkowo krzyknął "Arka!", kibole siedzący obok mnie mogliby w ataku szału mnie pobić... Wystarczająco przekonały mnie o tym teksty niektórych zapaleńców (tak! są jeszcze na tym świecie normalni kibice, uwierzcie!), np. piskliwy głosik laski, która wydusiła z siebie: "Akra Gdynia, ku**a świn(k/i)a".

    Nie mam zamiaru zdawać Wam relacji z dziecinnych zachowań osiemnastolatków, więc skupię się na samym meczu. Oglądało się ciekawie, ale po pewnym czasie zaczęło się robić nudno i ciągle ktoś mnie rozpraszał Siedząc na brudnych, obskurnych siedzeniach, zjadłem dwa udka kurczaka (ale klimacik ) i wytrwałem do końca spotkania. Wynik - niestety (jednak duma Gdańska we mnie pozostaje...), przegraliśmy 20:10. Uważam, że nasz kopacz, pomimo zapewnień, jest do bani. Trochę głupio, ale i tak Lechia pozostaje na pierwszym miejscu w klasyfikacji ogólnej, nawet pomimo tej przegranej. A przed samym meczem dostali puchar za wszystkie ostatnie osiągnięcia!

    Właściwie to wszystko, co mogę napisać. Jeśli macie jakieś bardziej szczegółowe pytania lub chcecie wyrazić swoją opinię, zapraszam do komentarzy. A ankiety nie daję, bo mogłoby się tu rozpętać prawdziwe piekło
  3. tymikolo
    Witam znów! Nie będę owijał w bawełnę i od razu napiszę, że mam problem. Chciałbym, żebyście mi pomogli i oświecili mnie, jaki jest najlepszy program do nagrywania przede wszystkim filmików z gier. Wiem, że istnieje Fraps, FastCapPro, Debut Video Capture Software... Ale nie znam się na tyle, żeby wybrać najodpowiedniejszy Zależy mi na możności nagrywania gameplayów, ale bez opłat i ograniczeń czasowych, a wiadomo jak to z Frapsem jest. Proszę też o wytłumaczenie czy każdy filmik trzeba kompresować, a jeśli tak, to czym? Cóż, jak zawsze z góry dziękuję za pomoc
  4. tymikolo
    Yeah! Właśnie wczoraj zakupiłem tą grę. I być może nie uwierzycie, ale znalazłem ją w cenie jedynie 30 zł, a w Platynowej Kolekcji! Czyli prócz gry, instrukcji oraz standardowego dla CD Projektu kodu z mamoną, dostałem także poradnik (w razie, gdybym okazał się każualem) Niezły zestaw w dość drogiej i ekskluzywnej kolekcji, a za tak mało pieniędzy... Śmieszne! I jak tu nie skorzystać? Chyba na razie nie będę w to grał, bo mam jeszcze do przejścia King's Bounty: Wojowniczą Księżniczkę, ale jak tylko skończę, zabieram się za Lost Planet. Szczególnie, że na "Opuszczoną planetę" już od dawna polowałem, a nadarzyła się świetna okazja, by zasmakować shootera roku 2007! Uważam, że dokonałem jednego z najlepszych zakupów. Jeśli jeszcze nie macie wymienionej gry, warto poszukać w najbliższym Saturnie, w którym najpewniej również jest obniżka na ten tytuł.
    Wstawiłbym jeszcze jakiś gameplay, ale sam nie mam zamiaru psuć sobie zabawy Więc także o grze niewiele mogę się wypowiedzieć; być może po zagraniu napiszę coś więcej, sami wiecie...
    Aha, jakbyście mi nie wierzyli, załączam fotkę Telefonem, bo nie mogę znaleźć kabla od aparatu (uniemożliwia mi to również zrobienie kolejnego wpisu)
  5. tymikolo
    Jako że pewien natrętny kolega z tego forum () ciągle doprasza się o tą galerię, postanowiłem spełnić jego życzenie przed opublikowaniem innego, ważnego wpisu. Poza tym zostałem dobrze zmotywowany i w pełni sił mogę znów pisać dla Was, czytelnicy mojego bloga Także nie owijając w bawełnę, podziwiajcie:

    Hmm, od kiedy to reflektor może być zamontowany w skale???

    Widok na zrujnowane przeze mnie i przeciwników miasteczko.

    Nasz kompan bardzo chce się dostać do tego podziemnego ośrodka...

    I po co się tam pchał, dureń?

    Nie ma to jak autoreklama...

    Cóż za efektowne dotarcie do amerykańskiej bazy.

    A w bazie... Ech, nawet żołnierze muszą się czasem zrelaksować.

    Po prostu piękny widok!

    Ale czas już odlatywać. Niestety - drogę zagrodził nam boss!

    W końcowych etapach rozgrywka nabiera swoistego klimatu.

    A to nasz zdrajca. Trochę... pokrzywiony...
    Mam nadzieję, że ktoś pokwapi się o skomentowanie tego zapomnianego już tematu. Obiecuję, do BlackSite'a nie wrócę, ale przyznajcie, że galeria mi wyszła
  6. tymikolo
    Promowany wpis
    Pamiętacie styczniowy numer CD-Action, który ukazał się w 2008 roku? Coś mi świta... A, no tak! Była tam recenzja gry BlackSite: Area 51! Tylko po co wspominam o tej recenzji, skoro właśnie tworzę swoją? Może dlatego, że wtedy gra nie zasłużyła na dość słabą ocenę. Muszę to naprawić, publikując ten wpis, bo gra jest o wiele lepsza niż o niej pisano!
    Rzeczywiście, ja dałem się nieco "nabrać". Ocena 6+ spowodowała, że zapomniałem o FPS-ie od twórców z Midway. Po tamtej recenzji stwierdziłem, że nie ma co zawracać sobie głowy jakimś budżetowym shooterem, próbującym naśladować dobre produkcje. To był błąd! Gdyby nie pełna wersja gry, dołączona do numeru 04/2010, nigdy nie wróciłbym do BlackSite'a i nie naprawiłbym tego błędu! Z braku laku sięgnąłem więc po tytuł, którego nazwa jak byk widnieje na pierwszym opakowaniu covera... Widocznie miała mnie do siebie zachęcić Trochę czekałem przy instalacji, nie pokładając jednak zbyt wielkiej nadziei, że będzie mi się podobało.
    I na glebę!
    Chyba dobrze robiłem, nie ekscytując się tym, że zaraz uruchomię grę. To tylko spotęgowało emocje, które wystąpiły już przy pierwszym etapie. Nie mam zamiaru tu spoilerować i odbierać Wam przyjemności z przechodzenia gry, jednak opiszę pokrótce fabułę (bez wdawania się w szczegóły).
    Na początku trafiamy do Iraku. Jedziemy w ciężarówce z dwoma kumplami - Codym Graysonem oraz Loganem Somersem. Główny bohater (Ty) nazywa się Aeran Pierce. W pewnym momencie kierowca zostaje zatrzymany, przez (jak się potem dowiadujemy) Gwardię Republikańską Iraku. Wtedy zaczyna się cała zabawa i chodząc między "tunelami" zrobionymi przez Irakijczyków, walczymy właśnie z tymi ludźmi. Nie potrafię dokładnie sprecyzować celu naszej podróży, bo fabuła zanika w akcji. Niemniej lokacje są dość monotonne i powoli zaczyna robić się nudno. Na szczęście do czasu, gdy trafiamy pod ziemię i dowiadujemy się o istnieniu przeciwników, którzy niekoniecznie są ludźmi...

    Moja zdobycz
    Potem bowiem mamy okazję walczyć z obcymi (Xeno, które dzielą się na: Robotnice, Płaskogłowe, Wieże zarodnikowe i Tytany) oraz ludźmi, nad którymi prowadzono eksperymenty. Zwalczamy przeciwników, wciąż idąc na przód. W grze zastosowano głupią metodę, mającą na celu ciągłe pchanie akcji do przodu. Mianowicie, gdy przejdziemy np. przez jakieś drzwi, "dziwnym przypadkiem" kolega z drużyny zamyka je za sobą. A punkt kontrolny uruchamia się PO przejściu. I wrócić już nie możemy, więc swoboda została dokuczliwie ograniczona. Denerwuje to również o tyle, że jeśli chcemy zebrać akta (sposób na urozmaicenie zabawy - po całym świecie gry porozrzucane są akta, opisujące różne osoby/zjawiska/bronie itd., występujące w grze; łącznie jest ich 48.), które zostawiliśmy za sobą, trzeba przechodzić grę od nowa...
    W końcu naszym oczom ukazuje się nieco sztywny, choć trzymający w napięciu filmik. Nasz kumpel, Logan, zostaje pogrzebany pod gruzem, natomiast główny bohater wraz drugim przyjacielem i poznaną chwilę przedtem dr. Noa Weis uciekają.
    Pomóż mi stary
    Później trafiamy do ośrodka, w którym stacjonuje nasz dowódca. Przez ten moment nie możemy korzystać z broni, możemy tylko chodzić po wielkim placu i patrzeć na ludzi wykonujących swoje prace. Każdy ma swoje zadania, robi co chce. NPC naprawdę się spisuje. Drugim dobrym przykładem jest nasza drużyna. Jednym klawiszem możemy im wydawać rozkazy: żeby atakowali danego wroga, stanęli w danym miejscu, coś zrobili za nas. Zastosowano tu nieco taktyki, która jednak świetnie się komponuje ze zwykłym FPS-em. Niestety nic nie jest doskonałe i czasem nasi koledzy zatną się w danym miejscu, źle zrozumieją nasz rozkaz, wejdą w ścianę itp. Bugów można sporo wyłapać.

    Co to za ustrojstwo?
    Prócz opisanych przeze mnie dwóch lokacji, dane nam będzie zwiedzić jeszcze pustkowia, na których występuje jedna droga. Naszym zadaniem jest ciągłe jechanie, z krótkimi przystankami obok miejsc zamieszkałych przez ludzi. Strasznie nieudany fragment gry, biorąc także pod uwagę nieprzemyślane sterowanie pojazdem. Fanów wyścigów może zniesmaczyć skręcanie myszą (!).
    Dotrzemy też do miasta, mniejszej wioski, kompleksu badawczego. Ogólnie dzieje się dużo. Widać, że wszelkie błędy twórcy chcieli zatuszować klimatem, zwrotami akcji i obcymi, którzy mogą wyskoczyć z każdego zakamarka. Jeśli już o tym wspominam - dziwne, że wrogowie mogą wychodzić np. zza rogu budynku w nieskończoność, jeśli my tam nie podejdziemy.
    Nie wspominałem także o najważniejszej części FPS-ów - broni. Do dyspozycji zawsze mamy karabin szturmowy. I właściwie starczyłby on na całą rozgrywkę, bo doskonale sprawdza się i na bliskie starcia, i jako snajperka... Paradoks No, z wyjątkiem Xeno: Tytana, którego da się pokonać wyłącznie wyrzutnią rakiet. Najwidoczniej studio Midway nie chciało zostawiać gracza z tylko dwoma "zabawkami", więc możemy również korzystać z: karabinu snajperskiego, rozpylacza (shotgun w wersji obcych), karabinu plazmowego (granatnik w wersji obcych), zwykłego pistoletu oraz granatów.

    A dajcie mi spokój!
    Właściwie wszystko co najważniejsze, zostało przeze mnie wymienione. Wspomnę więc o szczegółach technicznych. BlackSite został stworzony na silniku Unreal Engine 3, więc prezentuje dobry poziom. Poza wpadkami typu przenikanie obiektów, pod względem grafiki nie można się za dużo czepiać. Da się jednak odczuć, że UE3 lepiej sobie radzi z zamkniętymi lub mniejszymi lokacjami niż z rozległymi krajobrazami. A co do muzyki - halo, czy ktoś tu w ogóle zaprojektował muzykę? Bo mam wrażenie, że słyszałem tylko motyw z głównego menu. Jedyne co czasem usłyszymy (po mocnym podkręceniu głośników...), to jakieś odgłosy natury. Głosów towarzyszy oraz broni nie liczę. Zdziwiło mnie tylko (co dostrzegłem później), że gra zajmuje 11GB na dysku! Czy na taki tytuł to "troszkę" nie za dużo?
    Tak więc dostaliśmy porządnego shootera, z błędami, które czasem dadzą o sobie znać, ale nie utrudniają zbytnio rozgrywki. Pozornie wymieniłem ich wiele, lecz pozytywnie zdziwiłem się jakością gry! Niekiedy zrobi się nudno, innym razem nie będziesz mógł wstać od monitora. Moja opinia - odpalaj bez wahania. A po przejściu odinstaluj i nie zawracaj sobie tym głowy
    ____________________
    OCENA: 7+
    GRYWALNOŚĆ: 8
    WIDEO: 8
    AUDIO: 6
    + ciekawa, pełna akcji rozgrywka
    + trudni bossowie (Tytan, Wieża zarodnikowa)
    + system taktyczny
    + wciągająca fabuła...
    - ...którą rozumiemy dopiero później
    - sporo bugów i błędów
    - brak prawdziwego audio
    - gdzieniegdzie nudno
    - beznadziejna końcówka!
  7. tymikolo
    Pierwszy raz miałem okazję zagrać w World of Goo, jeszcze długo przed dołączeniem gry do CDA. Już wtedy pochłonęła mnie do reszty... Ciągle zachwycałem się glutami, które zachęcały, by je łączyć, rozciągać i bawić się z nimi. Nie mogę uwierzyć, że taka gra nadal mi się podoba, znów z chęcią do niej zasiadłem i ukończyłem. Tylko czy World of Goo jest dziś tak samo dobre?
    Z pewnością tak. Bo co może się tu zestarzeć? Grafika, która przypomina malowane, przepełnione klimatem i kolorami obrazki - nie. Muzyka - tu nie muszę nic pisać. Wpada w ucho i nie wylatuje. Po prostu cudownie się jej słucha, więc warto na chwilę przerwać rozgrywkę, żeby tylko przyłożyć głowę do głośników... Najważniejsza jednak rzecz, która także zapada w pamięć, to...
    Łączenie glutów
    Te małe stworzenia (?) przypominają oczywiście kulki. Naszym celem jest doprowadzenie przynajmniej kilku z nich do rury. Tam zostają wciągane i rozpoczynają podróż w nowym świecie. Gdy naciśniemy na jakiegoś gluta, czasem wyda śmieszny odgłos, typu - Łiii, Jupiii, Ha haaa Kiedy pierwszy raz to usłyszałem, na mojej twarzy pojawił się uśmiech i sam chciałem zapiszczeć. Glutów mamy łącznie kilka rodzajów - czarne (połączone w trójkąt, zostają na zawsze), białe (tworzą większe sieci), zielone (możemy ciągle zmieniać ich położenie), przezroczyste (zrobimy z nich tylko jedną "nitkę"), czerwone (palą się w ogniu) oraz balony (mogą utrzymywać resztę glutów w powietrzu). Oczywiście kombinujemy, których użyć, by móc dosięgnąć rury.

    Gdzie teraz jestem?
    Po przejściu pierwszego etapu, pojawia się kolejny. Zawsze musisz zrobić to samo i skierować gluty do wspomnianego celu. Po jakimś czasie okazuje się, że etapów jest bardzo dużo, bo ok. 50! Może nie każdy jest długi, na niektóre wystarczy poświęcić nie więcej niż minutę. A czasem warto się spieszyć, bo tutaj mamy coś takiego, jak Z.O.Ś.R. Są to różnego rodzaju wyzwania, typu: skończ w nie więcej niż 16 sekund, zbierz łącznie 12 glutów, zakończ rundę w 15 ruchach, itd. Dla każdego coś dobrego!
    Podziel się glutem
    W World of Goo zastosowano "innowacyjny multiplayer". No dobra, na pewno nie będziesz mógł tu robić naparzanki na gluty z kolegami. W tym trybie możesz pokazać innym graczom, jaką wysoką wieżę glutów zbudowałeś. Bo jeśli w całej grze będziesz zbierał więcej gluciąt, niż jest to wymagane, trafią one do miejsca, w którym właśnie z nich da się zbudować wieżę i udostępnić ją innym do oglądania. Właściwie dla fanów (ja się zaliczam ), gdy po skończeniu gry nie ma już nic do roboty. Warto tu napomnieć, że przejście kampanii może nam zająć nawet 6 godzin - czyli tyle, ile nowa część Call of Duty... Jest to niezły wynik, a jeszcze biorąc pod uwagę cenę 20 zł (jeśli ktoś nie zakupił tego CDA)... Ho, ho, czerpać garściami. Gra daje mnóstwo satysfakcji, i to nawet nie z ukończenia całej gry, a danego poziomu.

    Tylko bez komplementów!
    O kwestiach technicznych już troszkę pisałem. Grafika cudowna (co widać na screenach), muzyka - jedna z najlepszych kompozycji, jakie w grach słyszałem! Błędów nie wyłapałem, wszystko pięknie hula. Oczywiście w tego typu grze nie znajdziesz bugów, czy źle wyreżyserowanych skryptów... Także właściwie nie ma się do czego przyczepić. Może poza monotonią, która według niektórych czasem się tu zakradnie.
    Dodam jeszcze, że w World of Goo naprawdę można się wykazać pomysłowością i odetchnąć nieco od wszystkich shooterów, w które pewnie ciągle gramy. W moim rankingu, jest to jedna z najlepszych (jeśli nie ta jedyna) gier niezależnych z 2009 roku! Więc jak tu nie wymieniać samych komplementów? Nie patrzeć, tylko brać!
    ____________________
    OCENA: 9
    GRYWALNOŚĆ: 9
    WIDEO: 8
    AUDIO: 10
    + powalająca muzyka!
    + dużo rozmaitych etapów
    + słodkie glucięta
    + nie sposób się oderwać
    - jak w recenzji w CDA, nie można zmienić rozdziałki
    - zbyt dobra gra na minusy
    PS Ponieważ jest to moja pierwsza recenzja, proszę Was o napisanie w komentarzach, czy coś jest nie tak/powinienem coś dodać itp. Dzięki, jeśli to przeczytaliście! Następna recenzja niedługo, niech pozostanie niespodzianką, co to będzie za gra.
  8. tymikolo
    Ten wpis jest zarazem spóźniony, jak i przyspieszony. Miałem go napisać wczoraj wieczorem, ale byłem zbyt zmęczony. Postanowiłem więc, że napiszę go dziś wieczorem, ale ukazał się teraz
    Chyba ciągle się zastanawiacie, po czym byłem tak bardzo zmęczony, że zaniedbałem Was i mojego bloga? Otóż po godzinie 17 wróciłem z turnieju szermierczego "Otwartych Mistrzostw Gdańska". Pewnie większość z Was nawet nie wie, co to jest szermierka (mam nadzieję, że mało tu takich osób )... Opiszę krótko - elitarny sport, który mnie zachwycił. Więcej informacji niżej.
    Więc od razu pochwalę się tym, do czego zmierzam - wczoraj zająłem trzecie miejsce! Nie ukrywam, że jestem w tym dobry, chociaż ostatnio często przegrywałem o ósemkę. Pokażę Wam jeszcze tylko fotki, a zainteresowanych zapraszam do informacji poniżej:
    Link bezpośredni <-- klik___________Link bezpośredni 2 <-- klik
    ___________
    Zdobyty wczoraj puchar____________Moja cała kolekcja
    Dla zainteresowanych:
    W szermierce, jak w każdym innym sporcie, obowiązują pewne zasady. Przedstawię te podstawowe i najważniejsze.
    1. Szermierze ubrani są w: spodnie szermiercze, plastron (jak wzmocniona koszulka), bluzę szermierczą, kamizelkę elektryczną, przewód, jedną rękawicę oraz maskę szermierczą. Mają także floret/szpadę/szablę (w zależności od wybranego rodzaju szermierki).
    2. Walki są podzielone, w kolejności, na: eliminacje (grupy; maks. 7 osób na grupę), walki o 64 (wejście do 64 osób w tabeli), walki o 32 (wejście do 32 osób w tabeli), o 16 (to samo), o 8, o 4 (ćwierćfinały), o 2 (półfinały), w końcu o 1 (inaczej finał).
    3. Zawodnicy walczą do 4/5 trafień w grupach (zależnie od kategorii wiekowej), potem do 8/12 trafień (to samo), następnie do 12/15 (to w finałach, półfinałach i ćwierćfinałach).
    4. Walki odbywają się na kilkunastu-metrowych planszach.
    5. Gdy przegrasz w jakiejś walce po grupach (np. o 16), odpadasz... Wtedy zapisujesz się w tabeli w zależności od tego, o co przegrałeś i ile zdobyłeś punktów.
    Mam nadzieję, że ktoś zechciał przeczytać wpis, nad którym się tak męczyłem A kolejna recenzja gry już w przygotowaniu (zachęcam też do przeczytania poprzedniej)!
  9. tymikolo
    Wczoraj, będąc w sklepie, by kupić prezent urodzinowy dla kumpla (no-life jeden... ), natknąłem się na bardzo ciekawą ofertę. W jednym pudełku zostały zamieszczone 3 gry wyścigowe, kosztujące jedynie 100 zł! Jest to o tyle dobra propozycja, że tytuły są naprawdę świetne, a osobno i tak wyszłoby drożej... W skład zestawu wchodzą: Race Driver GRID, Colin McRae DIRT oraz Fuel. Sam nie przepadam szczególnie za samochodówkami, ale tym razem jednak się skuszę.
    + dwa zdjęcia robione komórką (można powiększyć):

    Możliwe, że już wiecie o tej promocji, jednak ja się zdziwiłem. Ani nie było o tym pisane na forum, ani żadna informacja nie pojawiła się w czasopiśmie CDA Dlatego postanowiłem obwieścić tą wspaniałą wiadomość na moim blogu! Uszczęśliwiłem Was?
  10. tymikolo
    Na początek mała sonda...
    A teraz coś ode mnie:
    Eminema nie znam od początku istnienia jego albumów. Ta muzyka zainteresowała mnie kilka lat temu. Byłem jednak za mały i szybko zapomniałem o człowieku, który przecież tak się wyróżnił w gatunku Rap... Niedawno znów zacząłem słuchać części z jego kawałków (natchnęli mnie koledzy) i ciągle podoba mi się jego muzyka Cieszę się tym bardziej, że wczoraj, z okazji imienin, dostałem album zatytułowany "The Eminem Show" (wg mnie najlepszy!). Podobno naprawdę trudno go dziś zdobyć. Oczywiście wyłączając aukcje internetowe, itp.
    Jestem ciekaw, ilu z Was wciąż słucha tych piosenek?
    PS Bądźcie tak mili i napiszcie też w komentarzach, jak mogę wstawić np. filmik z youtuba? Próbowałem wstawić adres w Wstaw: Multimedia, ale nie działa...
  11. tymikolo
    Tak naprawdę, po prostu napisałem pierwszy wpis. Pewnie nie lubicie się witać setki razy, więc nie będę Was tu zatrzymywał i zanudzał.
    Konkretnie rzecz ujmując - na tym blogu będziecie mogli czytać głównie recenzje gier (głównie, bo nie tylko). Ale nie będę pisał recenzji o grach, które właśnie zostały wydane. Skupię się na tych, które były/są dołączone do czasopisma CDA (od początku 2010 roku). Będzie to miało na celu, m. in. przedstawienie Wam gry, którą przeoczyliście lub jeśli nie kupiliście danego numeru CDA.
    Ok, mogę Wam już zdradzić, że na pierwszy ogień pójdzie... World of Goo! Nowy wpis powinien się pojawić w przeciągu kilku dni, więc czekajcie
    PS Oczywiście, jeśli chcielibyście ujrzeć reckę jakiejś gry, którą ominąłem, proszę pisać w komentarzach. Dla czytelników wszystko!
×
×
  • Utwórz nowe...