Skocz do zawartości

Sciass

Hall of FAme
  • Zawartość

    1025
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez Sciass

  1. Sciass
    Najlepsza parodia Smerfów jaką znam
    Także jedna z najlepszych parodii w ogóle.


    Youtube Video -> Oryginalne wideo name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src=" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="480" height="385"></embed></object>?version=3&hl=pl_PL"> name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src=" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="480" height="385"></embed></object>?version=3&hl=pl_PL" type="application/x-shockwave-flash" width="420" height="315" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true">



    Monolog o parasolce to dla mnie klasyk nad klasykami |]

  2. Sciass
    Zanim weźmiecie się za czytanie tego wpisu proszę przeczytać załączony poniżej link. Inaczej cały jad który będę teraz wylewał może wydać się przesadzony.
    http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,8...mie_i__GW_.html
    Męczy mnie. Męczy mnie ludzka głupota, zawiść i zaślepienie. Męczy mnie przystawianie swojej łatki do innych ludzi. Męczy mnie to że nie może obyć się tak wielka tragedia narodowa i związana z nią żałoba bez burd, afer, darcia mordy kto jest prawdziwym polakiem i kto ma prawo do opłakiwania prezydenta. Męczy mnie to że przez to że nie lubiłem prezydenta to odmawia się mi i mnie podobnym opłakiwania ofiar tej tragedii z prezydentem na czele. Męczy mnie szukanie na siłę wroga którego można obarczyć winą i skupić całą swoją nienawiść na zniszczeniu go.
    Po takim wstępie czas przejść do rzeczy. Pan Pospieszalski prowadzi program w którym można usłyszeć dość jednoznaczne głosy przechodniów na Warszawskim Krakowskim Przedmieściu. Wszystkiemu winne są polskie, niesprzyjające media które zaszczuły prezydenta a teraz udają że jest im żal. Mediom wtóruje zła Platforma i źli krytycy prezydenta.
    Nie rozumiem tego. Nie rozumiem ludzkiego podejścia zakładającego że trzeba człowieka kochać aby mieć prawo do późniejszego opłakiwania go. Gdy opłakujemy osobę o której mieliśmy nie najlepsze zdanie musi to od razu być zagrywka polityczna, fałszywość, zołzowatość i układ! No przecież, oni mówili rzeczy które stawiały naszego prezydenta w nie najlepszym świetle a teraz śmieją mówić że jest im przykro! Kłamcy!
    Takim podejściem czuję się, delikatnie mówiąc, znieważony. Nie lubiłem naszego Prezydenta za życia i po jego śmierci ten stan się nie zmienił. Nie zamierzam bić pokłonów i mówić jakim to był genialnym przywódcą tylko dlatego że zginął spektakularnie acz tragicznie. Nie oznacza to że nie jest mi przykro z powodu śmierci jego, jego małżonki oraz reszty prominentnych osobistości. Jest mi przykro. Nikomu nie życzę śmierci czy też krzywdy, tym bardziej nikomu nie życzę śmierci w tak straszny i bolesny sposób.
    Jestem zmęczony, będę więc kończył już moją krótką jadowylewajkę. Na koniec mam apel do wszystkich którzy mają monopol na bycie prawdziwym polakiem-patriotą:
    SPIEPRZAJCIE, DZIADY!
    PS. Zastanawia mnie co by było gdyby wydarzyła się analogiczna sytuacja tylko z Tuskiem i jego otoczeniem. Podejrzewam że slowa współczucia od polaków-patriotów byśmy nie usłyszeli. Raczej wywieszony byłby transparent taki jak ten na pogrzebie Prof. Geremka.


  3. Sciass
    Metro jechało szybko. Po kilkunastu minutach byłem na przystanku Metro Politechnika. Wysiadłem. Tutaj musiałem zmienić środek transportu oraz kierunek podróży. Podszedłem do pobliskiego przystanku tramwajowego. Szczęście mi dopisywało, niemal natychmiast pojawił mi się przed nosem tramwaj 35. Po półgodzinnej jeździe dotarłem do kolejnego punktu mojej podróży. Lotnisko Okęcie. Niska zabudowa, niskie latarnie, wszystko niskie. Taką okolice zawdzięczamy latającym nam nad głowami odrzutowcom. Sprawdziłem jeszcze raz adres, Działkowa 37. Tak.To powinno być gdzieś tam ? przeszło mi przez myśl gdy patrzyłem na szereg uliczek obłożonych domkami jednorodzinnymi lub siedzibami różnych firm. Po 10 minutowym spacerku na którym o mało nie dostałem zawału przez huk przelatującego mi nad głową samolotu dotarłem do owej Działkowej. Odliczałem kolejne numery. 49. 47. 45. 43. 41. 39. 37. Jest. W końcu dotarłem do celu. A przynajmniej tak mi się wydawało. Stanąłem przed średniej wielkości parkingiem. Niewiele samochodów. Z lekkim wahaniem podszedłem do drzwi frontowych. Domofon. No, no. Wcisnąłem pierwszy z 4 przycisków rozłożonych, o dziwo, w kwadrat. Drzwi niemal od razu puściły. Wszedłem do środka. Pusta recepcja, schody. Koło schodów zobaczyłem naturalnej wielkości figurę Rogatego Rozpruwacza. Tak, więc to jest ta siedziba Wydawnictwa Cenega. Z schodów zeszła recepcjonistka którą od razu zaczepiłem.
    - Dzień dobry.
    - Dzień dobry, w czym mogę służyć.
    - Chciałbym odebrać paczkę. Zamówiłem ją u państwa, odbiór na miejscu itp.
    - Aaa, przykro mi ale tu już nie ma siedziby Cenegi. Przynajmniej w teorii.
    - Aha, to dlatego nie mogłem się do państwa dodzwonić przed wyjściem. Chciałem się upewnić czy nie jadę na próżno
    Kiwnęła głową.
    - Pan samochodem?
    - Piechotą.
    Wyraźny uśmiech wykwitł na jej twarzy.
    - Musi się pan udać na?
    - Janka Muzykanta. ? Wszedłem jej w słowo. Pamiętałem że na stronie Cenegi pisali że tam jest biuro obsługi klienta. Przekonany jednak byłem że zgłosić się mam właśnie na Działkową gdzie na stronie, jak byk stoi, mam odebrać paczkę...
    Kobieta pokrótce objaśniła mi że niepotrzebnie się tutaj fatygowałem, Janka Muzykanta jest przecież dosłownie naprzeciwko pętli 35 na której wysiadłem i że nie jestem pierwszym którego tam odprawiła.
    Nieco rozdrażniony pożegnałem się z recepcjonistką i znów wystawiłem się na gwiżdżący wiatr jaki dominował na tym spłaszczonym przez obecność lotniska terenie. Kolejne 10 minut piechotą. Nogi zaczynały wyraźnie przemarzać od tego wiatru o czym dawały mi znać nieprzyjemnym drażnieniem.
    Dotarłem na Janka Muzykanta. Króciutka uliczka na której znajdowały się siedziby Nordea Banku, jakiegoś biura? a, no i jeszcze sporych rozmiarów sklep Obi. Obszedłem budynek w którym powinna być rzekoma, obecna siedziba Cenegi. Z jednej strony Nordea Bank a z drugiej pobojowisko jakie wywołuje budowanie/remontowanie budynku (tego samego). Wyglądało to nieco dziwnie. Dopiero po chwili zobaczyłem mężczyznę wychodzącego z boku budynku przez rozsuwane drzwi które wcześniej wziąłem za nieczynne, takie tam pobojowisko było właśnie. Niewiele myśląc wlazłem do środka. Tu już poszło gładko. Recepcja. Winda. 3 piętro. Kolejna recepcja, tym razem już ta prawidłowa. Krótka rozmowa z pracownikiem Cenegi. I wreszcie dostaje w swe łapeczki zamówione przeze mnie produkty. Assassins Creed 2 wszedł w moje posiadanie, po tylu znojach i trudach. Podziękowałem, pożegnałem się i udałem w stronę tramwaju 35?
    Po co tyle męczenia się? Dlaczego nie poszedłem do sklepu zamiast tłuc się półtorej godziny w jedną stronę a potem półtorej w drugą? Otóż mam u Cenegi 40% procentową zniżkę która obniżyła mi cenę gry o dwadzieścia parę złotych. Do mojego zamówienia podłączył się kumpel również korzystając z mojej zniżki*.
    Wrażenia z gry w denerwujący sposób zabezpieczonego Assassins Creed 2 już wkrótce .
    * Szkoda tylko że Cenega w ostatniej chwili podniosła cenę AC2 o 10 zł, już po złożeniu przeze mnie zamówienia. Oczywiście wpłynęło to na to ile dzisiaj musiałem zapłacić za ową paczkę. Myślałem że takie zmiany nie działają wstecz, tak szczerze mówiąc. No cóż, i tak nie miałem już sił się z nimi kłócić.

    Tutaj jako Bonus macie zdjęcie Lyncha zrobione w holu tej 'prawdziwej' siedziby Cenegi. Zdjęcia Kane'a nie zdążyłem już zrobić bo wrócił facet z magazynu niosąc moją paczkę.
  4. Sciass
    Panie i Panowie. Panowie i panie, Daft Punk


    Wstawiłem wersje bez obrazu. Polecam jednak obejrzeć teledysk 'Around The World'. Jestem pewny że utwory tego zespołu zna wielu z was nawet o tym nie wiedząc, przykładem może być wielce znany i często wykorzystywany w celach różnych 'Technologic' (
    ) Daft Punk to specyficzny zespół. Na teledyskach i koncertach przebierają się za roboty, nie wiem czy mają w tym jakiś cel marketingowy czy po prostu dodają sobie tajemniczości niczym panowie z Gorillaz.. Sugeruję abyście zapoznali się z ich twórczością, jest w niej coś co uzależnia. Słuchanie Around The World powoduje u mnie od razu chęć do przesłuchania innych utworów i wszystkiego co mogę znaleźć z nimi związanego na Youtubie. Chłopaki mają w sobie to 'coś' l]
  5. Sciass
    Ten wpis powstał na kanwie jednego z działów na Forum Actionum odnoszącym się do różnych narzędzi zniszczenia jake oddają nam do rąk twórcy gier w swoich produkcjach. Pięć poniższych przykładów nie jest umieszczona w jakiejś chronologii czy gradacji, nie należą one też do jednolitej grupy, przykładowo "broni planej". Jedyny czynnik łączący je to 'fun' jaki daje nam obsługa tych zabawek.
    Glewia

    Główny bohater gry Dark Sector. Sama gra jest produkcją jednego pomysłu, trochę szkoda że zmarnowano potencjał na niezłą fabułę, pozostawiono z niej tylko nic nie znaczące strzępki oraz naprawdę nieźle zrealizowaną walkę która w 90% oscyluje wokół tego wielkiego shurikenu. Gdyby użytkowanie Glewii ograniczało się tylko do prostego rzucania to i tak byłoby nieźle, twórcy jednak poszli w tym przypadku w kilka ciekawych pomysłów. Po pierwsze, mamy możliwość sterowania Glewią w czasie lotu za pomocą myszki tak jakby był to zdalnie sterowany samolot! Gra dodatkowo zostaje wtedy spowolniona co daje nam możliwość dobrego przymierzenia i wielokrotnej dekapitacji wrogów stojących koło siebie. Kolejnym ciekawym pomysłem jest możliwość naładowania Glewii mocą ognia, lodu czy elektryczności. Po naładowaniu możemy ją wykorzystać jako normalny dysk bądź jako zdalną bombę, za pomocą jednego przycisku detonujemy ładunek glewi w locie. Przydatne jako odpowiednik granatu. Naprawdę miodna zabawa.
    Alex Mercer

    Protagonista gry Prototype oraz tytułowy prototyp. Jeszcze nigdy w historii gier nie oddano nam, graczom, broni tak doskonałej jaką jest Mercer. Jego ciało może się dowolnie przekształcać, do dyspozycji jako broń ma pazury, miecz, naręczne młoty, wzmocnione pięści czy wystrzeliwany harpun. Wszystko to służy nam do siania zniszczenia, zamętu i chaosu w mieście Nowy York. Jakby tego było mało, Alex ma nieograniczone możliwości poruszania się dzięki nadludzkiej szybkości, możliwości wykonywania kilkudziesięcio metrowych susów a także biegania po ścianach budynków (!) czy szybowania (!!!). Należy tu dorzucić jeszcze różne ciosy specjalne Alexa jak zmiana w żywą kulę armatnią i lot koszący w takiej postaci na przeciwnika czy tak zwany Bulle Drop, czyli pikowanie głową w dół z dużej wysokości w celu zrobienia sporego krateru na powierzchni? Zaiste, myślę że nominacja w kategorii broni więcej niż należy się naszemu Prototypowi.
    Bozar/Barreta 50


    Bron często wykorzystywana w grach wojennych jak i czasem w dość niekonwencjonalnych warunkach jakim jest np Fallout 2. Barreta jest karabinem snajperskim. Moim zdaniem wyróżniła się poprzez to poczucie mocy jakie odczuwamy strzelając z tej małej haubicy, odczuwa się to szczególnie podczas gry w Call Of Duty 4: Modern Warfare. Huk jaki wydaje ta broń nie da się pomylić z żadnym innym dźwiękiem.
    Gra dostała ode mnie nominacje również za ciekawy występ gościnny w Falloucie 2. Przemianowana jest tam jako Bozar i z snajperki został zrobion karabin maszynowy (!). Nie zmienia to faktu że Bozar jest rewelacyjną, chwaloną przez wielu fanów Fallouta jako jedna z lepszych pukawek w grze.
    Karabin Gaussa

    Broń futurystyczna, mimo że można znaleźć jej proste wykonanie wśród inżynierów-amatorów na youtubie. Założeniem Karabinu Gaussa jest wystrzeliwanie przyspieszonych do niewyobrażalnych prędkości kawałków metalu jako pocisków. Jedną z pierwszych gier gdzie możemy się nim pobawić jest ponownie Fallout 2 gdzie stanowił on, zaraz obok broni plazmowej, mój ulubiony sposób eliminacji przeciwnika. Rozrywanie przeciwnika tą zabawką daje naprawdę dużo frajdy. Broń robi karierę do dziś występując np. w Stalkerze czy Crysisie gdzie szczególnie w multi jest bardzo popularna (i nie lubiana przez swoją skuteczności).
    Lancer


    Pierwsza i ostatnia broń z jakiej korzystamy w Gears Of War. Sama broń, jako karabin, nie wyróżnia się specjalnie siłą ognia, ot zwykły karabin szturmowy. Prawdziwy czar tej broni nie leży jednak w walce dystansowej a w tym co znajduje się pod lufą i co wykorzystujemy jako bagnet. Twórcy zamontowali tam? piłę mechaniczną! Gdy zbliżymy się do wroga na wystarczająca odległość i złapiemy go bez spodni (czytaj, akurat do nas nie strzela więc mamy moment aby wciągnąć go do walki wręcz) możemy wgryźć się w żywą tkankę przeciwnika tym cacuszkiem i pokroić go w liczne plasterki w akompaniamencie głośnych warknięć piły. Cudowna zabawka, o ile lubi się tryskającą na wszystkie strony posokę. Piła ma także znaczenie w rozgrywkach multi player gdzie wroga po zastrzeleniu należy dobić wgryzając się w niego Lancerem właśnie. Rozrywka nabiera na pikanterii.
  6. Sciass
    Ciekaw jestem ile osób zwabił tytuł wpisu... no nic. Na Onecie pojawił się dzisiaj ciekawy artykuł.
    Oto link i wybrany przeze mnie fragment:
    http://wiadomosci.onet.pl/1590919,2678,1,a...m,kioskart.html
    "Nie wmówisz mi, że ludzie rodzą się gejami"
    Uganda ma zamiar wprowadzić karę śmierci dla gejów, dołączając tym samym do rosnącej liczby afrykańskich państw, w których homoseksualizm jest karany.
    ? Wyuczonych zachowań można się oduczyć ? przekonuje David Bahati. ? Nie wmówisz mi, że ludzie rodzą się gejami. Tutaj w grę wchodzą obce wpływy ? dodaje.
    35-letni Bahati jest ugandyjskim politykiem, członkiem partii rządzącej. Niedawno przedstawił w parlamencie projekt ustawy, która dopuszcza skazywanie homoseksualistów na karę śmierci. Propozycja będzie rozpatrywana w ciągu najbliższych tygodni. Nowa ustawa ma zacząć obowiązywać w lutym. (...)
    A teraz konkluzja. Panowie rządzący wymyślili sobie że będą skazywać osoby homoseksualne karą śmierci. Jak żyję, nie słyszałem o większej głupocie. Jakim trzeba być, za przeproszeniem, kurwiszonem aby w ten sposób szkalować ludzi? Naprawdę cieszę się że urodziłem się w miarę cywilizowanym kraju gdzie absurdy są nieco bardziej przyziemne...
    Odsuwając skandaliczną postawę wobec mniejszości seksualnej pozostaje jeszcze jeden problem którego rządzący albo nie widzą albo ignorują. Konkretnie - fałszywe oskarżenia.
    Nie jestem gejem ale nawet nim nie będąc nie czułbym się bezpieczny w kraju w którym donosi się na osoby homoseksualne i na które wystarczy postawić oskarżenie o bycie gejem aby zaraz miały co najmniej spore problemy... jeśli nie gorzej.
    Najbardziej niepokojące jest przyzwolenie społeczeństwa na takie zachowanie rzadzących oraz postępująca radykalizacja przepisów w krajach Afryki. Minie sporo wody zanim coś się zmieni w sposobie myślenia tamtejszych ludzi, o ile w ogóle się coś zmieni.
    Osobiście nadzieje pokładam w coraz większą unifikacje świata i przemieszanie kultur, to co afrykańscy rządzący nazywają źródłem homoseksualizmu a czego nie da się powstrzymać w dobie WWW.

  7. Sciass
    Jakoby ostatnio jadę wpisami oscylującymi na temat Newsów pojawiających na różnych serwisach teraz damy coś rodzimego, mianowicie - wczorajszy wpis o mądrej organizacji zwanej Ligą Chrześcijańską i jej "potępianiu" Modern Warfare 2.
    http://www.cdaction.pl/news/10605
    Jak wszyscy wiemy co i raz pojawiają się jakieś szokujące newsy o kolejnej masakrze w szkole dokonanej przez nieletniego za którą, w domyśle, stoją gry komputerowe. Nie można więc się dziwić że powstają różne organizacje oraz przedsięwzięcia (jak choćby ta Liga czy palenie brutalnych gier) chcące walczyć z owymi grami. Problem tylko polega że są oni kompletnymi idiotami jeśli uważają że za problemem stoją gry komputerowe czy też np. manga i anime (w Polsce parę lat temu był głośny przypadek samobójstwa nastoletniej dziewczyny, jako przyczyny tego dramatycznego czynu ukazano mangę zbieraną przez dziewczynę).
    Dlaczego tak ostro podsumowuję poglądy tychże ludzi? Już spieszę z odpowiedzią.
    Po pierwsze, niemal zawsze rozpatrywany jest tylko aspekt czy morderca miał styczność z grami czy też tą nieszczęsną mangą. Nie bierze się pod uwagę patologicznej, pijącej bądź niekompletnej rodziny, zaburzeń psychicznych u mordercy i paru innych czynników. Szukany jest kozioł ofiarny który nie będzie się bronił i którego - łatwo, głośno i z wielkim hukiem - można ukrzyżować. Tymże koziołkiem stają się gry komputerowe.
    Zgodzę się z określeniem że gry komputerowe mogą mieć zły wpływ na człowieka. Mogą. Jest tylko jedno ale? taki wpływ mogą mieć książki, filmy, komiksy, gry czy też inni ludzie! To jak dziecko odbiera rzeczywistość zależy w 99% procentach od rodziców. Kwestia wychowania. Myślę że byłem wychowywany w zdrowych warunkach, mimo że od najmłodszych lat miałem dostęp do Sanitarium, Grand Theft Auto, Postala (!), Duke Nukem?a Dooma i paru innych tytułów to nigdy nie przyszło mi do głowy żeby wyjść na ulicę i zacząć mordować przechodniów? (grałem w nie często bez wiedzy rodzicieli) Wiedziałem że to tylko gry, byłem ?odpowiednio ukształtowany?.
    Owszem, nie powinienem mieć dostępu do takich gier ale od tego istnieją na dzień dzisiejszy Pegi i odpowiednie uświadomienie rodzicieli czy ich dziecko jest gotowe psychicznie na ?mordowanie cywili? w MW2.
    Uważam że głównym problemem tych wszystkich masakr jest zrzucanie wychowywania z rodziców na gry. ?To nie my! To przez gry!? ? Bzdura, drodzy czytelnicy.
    Apeluję, najpierw zastanowić się, przyznać do winy, ewentualnie zabrać/nie kupić niedojrzałym odbiorcom te co brutalniejsze produkcje oraz przeprowadzić z dzieckiem odpowiednią rozmowę.
    ?
    ?
    PS. Mała dygresja nad rzeczą której nikt nie rozpatruje. Dlaczego młodzież ma taki łatwy dostęp do broni w dzisiejszych czasach? Broń palna jest niezwykle niebezpieczna a w USA (zależnie od stanu) może ją kupować w sklepach niczym mebelki?
  8. Sciass
    Przeglądanie blogów na Forum Actionum jest zajęciem które wykonuje dość regularnie... W trakcie tej czynności wzbudzają się we mnie rożne emocje. Czasem śmiech i zachwyt nad czyjąś twórczością a czasem tylko wzdrygnięcie i pełne politowania kiwanie głowy...
    W trakcie tych przeglądów wyławia się co jakiś czas perełki jaki wpisy Vantage'a, Holy'iego czy też Lorda Nargogh'a. Niestety większość wpisów nie osiąga już takiego pułapu. Poziom tychże wpisów jest różny... ja chciałbym się jednak skupić na pewnych kwiatkach które co jakiś czas się pojawiają.
    Pytam was, jak sens jest w prowadzeniu bloga dając wpisy nie przekraczające 30 słów? Dlaczego niektórzy traktują blog jak Twittera i wybijają na klawiaturce " Teraz jem kanapkę, potem idę się pouczyć"? Rozumiem że ogólnym prawem sieci jak i również tego forum jest wolność wyrażania myśli ale tego typu wpisy są nic nie wnoszące. Zapełniają one tylko przestrzeń, są elektronicznymi śmieciami. Nie chce tu krytykować twórców takich wpisów. Chciałbym tylko aby zastanowili się nad tym co robią. Nie oczekuję że każdy wpis każdej osoby będzie arcydziełem.
    Jeśli macie potrzebę dzielenia się ze światem informacją na temat tego co aktualnie robicie to istnieją od tego specjalne programy, jak wymieniony przeze mnie wcześniej Twitter. Proszę, rozważcie to o czym piszęj.
    PS. Nie wspomniałem o wpisach frustrato-bluzgowych. Myślę że one akurat żadnego komentarza nie wymagają. Wystarczająco dużo mówią same za siebie.

  9. Sciass
    A więc.... szlag... nie zaczyna się zdania od "a więc".... Cholera, ludzie narzekają na Włatców Much, że taka głupia kreskówka dla młodzieży ale jednak można czegoś się nauczyć. Wróćmy jednak do sedna. Ten blog powstał przez przypadek, rzucony impulsem spowodowanym artykułem w 168 CDA przypomaniałem sobie że istnieje coś takiego jak blogi na forum CDA. Pomyslałem sobie "....można by założyć swój własny blog...", nawet jeśli nikt go nie będzie czytał to zawsze wyleje z siebie jakieś przemyślenia i trochę jadu wytworzonego w organiźmie w reakcji na otaczający nas świat. Czasem też może uraczę was jakimś pseudo tworem literackim który również będzie doszczętnie zjechany przez opinie publiczną. Większość wpisów i tak będzie okołogrowych co nikogo dziwić nie powinno.
    Mam nadzieję ze będzie mi się chciało tworzyć dalej to coś co można chyba nazwać moim blogiem. W każdym razie życze szczęścia i niech pożegna sie z życiem ten kto tu wchodzi.
  10. Sciass
    A więc to mój mój pierwszy powazniejszy wpis. Pomyślałem że może napiszę o swoich preferencjach growych aby zachęcić do dyskusji w komentarzach.
    Lubiane przeze mnie firmy.
    Blizzard, Capcom, THQ, Bioware, Obisidian
    Nielubiane przeze mnie firmy:
    Bethesda, EA
    Ulubione gatunki gier: RPG wszelakie, strategie, piaskownice takie jak Oblivion i Prototype
    Odnośnie firm. To nie jest tak że nie pasują mi produkcje Bethy czy EA, w końcu zagrywałem się w Obka czy CnC3. Problem polega na stosunku tych firm do graczy (szczególnie pecetowych) a który też powoli pojawia się na przykład w Blizzardzie (usunięcie Lanu to błąd stulecia jak dla mnie). Głównym problemem gier Bethesedy jest ich nazewnicto. Może jestem zatwardziałym trv hardcorem ale naprawdę szlag mnie trafia i krew zalewa jak Obliviona nazywa się najlepszym cRPG, zdobywa nagrody w tej kategorii itp itd. Gdzie się podziały normy cRPG? Gdzie wybory pozwalające określić miejsce naszej postaci w świecie gry? To nie jest gra startująca do tytułu jRPG których liniowość rekompensowana jest mniej lub bardziej głęboką fabułą ale i wielkim naciskiem na postacie niezależne. Po cRPG w stylu zachodnim spodziewam się możliwości wczucia w postać i posiadania jakiejś ingerencji w podejmowane przez nią decyzji. Odzywają się Fallouty i Planescape....
    W moim odczuciu Oblivion to mocno podkręcony hack'n'slash skrzyżowany z sandboxem, duzo bliższy jest mu Sacred niż Planescape. Już nawet pal licho to że ta gra określana jest cRPG. Pamiętam jak twórcy przechodzili samych siebie w opisywaniu różnych bajerów jakie pojawią się w grze między innymi spontaniczne ataki na miasta. I co? Ja wiem że te przechwałki trzeba brać przez drobne sitko ale nawet po takim procesie srogo się zawiodłem na produkcie finalnym... Gdyby Obliviona nie określać jeszcze RPG.... to dostałby w moim rankingu wyższe miejsce.
    Niektórzy mówią że przecież mogę sobie dorobić historie do postacji w Oblivionie i że to dobrze że nie ma ona zadnego zaczepienia w świecie gry. Bullshit. Naprawdę grało mi się sto razy przyjemniej Nerevaryjczykiem niż więźniem który miał więcej szczęścia niż rozumu bo jego cela przechodziła przez tunel ewakuacyjny. To może od razu powinniśmy kupować pusty krązek i wyobrażać sobie że jest na nim gra no bo jakie nam to daje wtedy możliwosci! 120zł i masz dowolną grę jaką sobie wyobrazisz na puściutkim krążku....
    Inny przykład. Prototype. Gra która realizuje doskonale to czym miała być od początku. Sandboxową łupaniną podniesioną do kwadratu przez latające tu i ówdzie członki oraz hektolitry plastusiowej krwii. Gra spełniła moje oczekiwania w stu procentach i nie żałuję pieniędzy wydanych na nią. Drażni mnie niemożebnie sposób jej wydania ale twórcom, nie wydawcom, nie mam nic do zarzucenia oprócz drobnych potknięć tu i tam które jestem w stanie wybaczyć przy tak dobrym produkcie.
    Dlaczego nie lubię EA napiszę później.
  11. Sciass
    No to teraz o EA.
    Panowie z Electronic Arts.... no w moim mniemaniu to firma nastawiona czysto na zysk. Rozumiem że gra to produkt który ma przede wszystkim zarabiać ale jakos żal mi tych czasów gdy gry produkowało się w dużej mierze dla samej frajdy. Gdy czytam Bilblie Fallouta mam wrażenie że twórcy naprawdę świetnie się bawili i chcieli się podzielić tą radością która dawała im ich własna twórczość. Elektronicy lubują się w ciężkim eksploatowaniu różnych serii. Wszystkie sportówki, Simsy, Spore.... Nigdy nie ciągnęło mnie do tych produkcji i cieszę się z tego bo nie dość że musiałbym zażynać aby uzupełniać regularnie kolekcje (a nie lubię półśrodków i jak widzę że do gry która mi się podoba są dostępne dodatki to lecę w try miga do sklepu jak tylko mogę) to jeszcze bawiłbym się z różnymi fajnymi zabezpieczeniami jak DRM.
    Zabezpieczenie to jest także w Red Alercie 3... Nadal nie jestem pewien jak to działa, jedyny plus jest taki że Red Alerta mogę odpalać bez płyty. Niestety DRM dotyczy także Mass Effecta (Ekhem... Bioware... ekhem).
    Posiadanie graczy w głębokim poważaniu byle dalej do portfela....
    Przypomniałem sobie jeszcze o najnowszym Harrym Potterze, magia licencji działa skoro gierka w pismach branżowych dostaje oceny jakie dostaje (w CDA 6 bodaj) a w rankingach sprzedaży siedzi na wysokim, kompletnie niezasłużonym miejscu...
  12. Sciass
    Wbrew pozorom tytułowe 2 elementy nie są powiazane. Byłem u kumpla na 5 dni, z jeszcze jednym kumplem. Łącznie było nas 3. Dla każdego znalazł się komp więc mogliśmy sobie urządzić maraton w różne ciekawe tytuły. Wśród nich znalazło się Age Of Wonders, CnC: Zero Hour Shockwave, AvP 2 (mój faworyt) i Twierdza: Krzyżowiec.
    Muszę przyznać że dawno się tak nie ubawiłem. Deathmatch, w którym udział biorą 3 osoby, na małej mapce a każdy gra inną rasą ( Alien, Predator, Marines) to naprawdę coś czego się nie zapomina. Jeszcze długo będę wspomniał jak mój przyjaciel z dziką radością rozłupał mojego Predeatora swoim Alienem. Na szczęście dysk który rzuciłem sekunde wcześniej zdążyłem jeszcze zawrócić przed swoim zgonem. Efekt był taki że kiedy Alien pożywiał się moim ciałem dysk rozpołowił go w najlepszym momencie. Bezcenne.
    Teraz wiedząc że Blizzard pozbawił Lana swoje najnowsze produkty mogę posłać w niepamięc idee gry z kumplami. Nasz gospodarz owszem, posiada internet ale jest to łącze miernej jakości. Blizzard swoją decyzją zabrał nam mozliwość rozgrywki.
    A teraz z innej beczki... (And now something completly different)
    Jakiś czas temu zdałem na prawo jazdy (tydzień, góra 2 temu). Moje 2 podejście i udało się. Uznaję to za spory sukces. Egzamin miałem na 6 nad ranem, czekałem na swoją kolej do 7, potem 45 minut i z głowy. Myślę że miałem sporo szczęścia bo trafił mi się egzaminator dusza-człowiek. Jestem ciekaw jak to wyglądało u innych forumowiczów. Jak wam się udało? Jeśli porażka to dlaczego?
  13. Sciass
    Jacek Wójcicki. Rewelacyjny głos, wielki tenor i osobistość. Usłyszałem piosenki w jego wykonaniu po raz pierwszy na płycie z 1996, Live Character. Dużo później miałem okazję obejrzeć świetny film z nim samym w jednej z ról, "Ostatni Dzwonek". Grał również poboczną rolę w serialu Siedlisko.
    Informacje pobrane z strony http://www.jacekwojcicki.pl/zyciorys.php
    "Jacek Wójcicki (ur. 21 stycznia 1960 w Krakowie) ? aktor, śpiewak (tenor), krakowski artysta, jeden z członków nieformalnej grupy (kabaretu) występującej w Piwnicy pod Baranami. Ukończył Wydział Aktorski w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie.
    Nagrody i wyróżnienia: Nagrody na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu (1986) i Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu (1987).
    W latach 1992-1997 aktor Kabaretu Olgi Lipińskiej, gdzie wcielił się w postać "pana Jacka" oraz śpiewał piosenki do tekstów Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego.
    Występuje w emitowanym w TVP1 programie dla dzieci "Budzik" jako Pan Tenorek. "
    Tu macie moje 2 faworyty z płyty Live Character:
    "A my nie chcemy"
    http://www.youtube.com/watch?v=Kd9i-uqWuQ8
    "Konie apokalipsy"
    http://www.youtube.com/watch?v=ewo03GQGyM0&NR=1
  14. Sciass
    Assassins Creed to temat-rzeka. Gra ta ma wielką liczbę zwolenników chwalących ją za temat, nowatorskie podejście i wykonanie. Nie brakuje również sporej grupy malkontentów zarzucających grze skrajną powtarzalność kolejnych zleceń oraz kompletnie niewykorzystany świat gry. Postaram się wam przybliżyć moje rozważania na temat tej kontrowersyjnej produkcji. Na wstępie jednak kilka słów na temat wydania recenzowanego przeze mnie wydania gry.





    Edycja specjalna zawsze lojalna!

    Grę zakupiłem niedawno jako reedycję w serii Premium Games wydawnictwa Cenega. Za tą przyjemność zapłaciłem kwotę 70zł. Muszę przyznać że ruch ten wykonałem pod wpływem impulsu. Chciałem się przekonać o czym mówią Ci wszyscy co z produkcją się zetknęli. Szum medialny zadziałał. Gra wydana została w ładnym opakowaniu z 2 DvD boxami zawierającymi odpowiednio grę oraz materiały dodatkowe. Mnie osobiście zainteresowały tylko patche znajdujące się na bonus-dysku, reszta dobra wszelakiego zostawiłem na później. W końcu jednak przejrzałem zawartość płyty. Materiały które znalazłem sprawiły na mnie wrażenie.... hmm.... "obowiązkowego zestawu przy reedycji za większe pieniądze niż 20 zł". Nic czego bym się nie spodziewał, rzemieślnicza robota nie zapisująca się na minus ale tylko na mały plusik. Z obowiązku wypisze co znalazłem na płycie:

    poradnik
    14 artworków
    12 trailerów w tym 4 "making of"
    6 tapet
    wygaszacz ekranu
    webkit
    oraz 4 animowane sygnaturki.

    Podsumowując Bonusowy Dysk - Skromnie...

    (Moim faworytem w reedycjach jest Saga Fallout zawierająca ogromne ilości materiałów dodatkowych w jakie obrosły gry Fallout 1, 2 i Tactics)

    Wracając do zawartości całego zestawu. Na zdjęciu nad tym tekstem widzicie instrukcje. Ta nie wyróżnia się specjalnie. Ot, kolejny standardowy element. Samo wydanie gry estetycznie jest bardzo na plus. Czerń służy ubranemu w biel Altairowi ;D. Teraz przejdźmy do tego kim jest ten "asasyn".





    Asasyni zostali przedstawieni w grze jako strażnicy pokoju na swoich terytoriach nie wahający się do zabijania jednostek posiadających znaczące wpływy a dążące do zburzenia panującego porządku. My wcielamy się zaś w jednego z nich, Altaira. Z naszym bohaterem spotykamy się wtedy gdy z powodu swej pychy zawodzi w wykonaniu powierzonego mu zadania o niewyobrażalnym znaczeniu. Jako karę Altair zostaje odarty ze swojego stopnia, zabrany jest mu ekwipunek a on sam musi znosić wielkie upokorzenie na jakie sam się skazał. Mistrz głównego bohatera w ramach odkupienia jego winy daje mu dziewięć zleceń które stanowią główną oś dalszej fabuły. W tym miejscu przerwijmy śledzenie historii i przyjrzyjmy się protagoniście AC poprzez kilka słów na temat czystego gameplay?u. Czas na danie główne....




    Dzisiejsze danie dnia to żelazo podane na zimno wprost do gardła!


    Altair jest bohaterem nad wszech miar utalentowanym. Doskonale zabija, jest niezrównany w poruszaniu się po mieście dzięki swoim park'ourowm umiejętnościom, wspaniale jeździ konno a przede wszystkim rewelacyjnie walczy. W zasadzie wręcz za rewelacyjnie. Nasz bohater w starciach z pojedynczymi przeciwnikami ma dużą przewagę, to zrozumiałe, w końcu przeszedł wiele szkoleń oraz ma wiele lat doświadczeń. Problemem jest natomiast walka z wieloma przeciwnikami. W tym przypadku przewaga wynikająca z umiejętności walki naszego bohatera powinna być wyzerowana przez ilość przeciwników. Niestety tak nie jest. Walka przy pomocy dobrze dobranego bloku i kontry pozwala nam ubić dowolną ilosć przeciwników przy odrobinie zwinności z naszej strony. Wynika to z matołkowatości naszych wrogów którzy widząc naszą szarpaninę z żołnierzem sami nie atakują czekając grzecznie w kolejce na swoją kolej. W grze o zabójcy w ogóle sytuacja w której protagonista zostaje otoczony powinna być równoważna ze śmiercią, tu kończą się tylko cięższą walką.





    Dodatkową łyżką dziegciu jest to że dosłownie żadnego zlecenia z fabularnej dziewiątki nie da się załatwić po cichu. Zawsze, powtarzam, ZAWSZE zabicie celu kończy się otwartą walką i pogonią przez miasto. Pogoń owszem, efektowna, ale myślę że gra nieco minęła się z słownikową definicją cichego zabójcy...

    Niestety oprócz wątku głównego gra nie oferuje praktycznie nic, świat gry jest niesamowicie pusty, aż prosiłoby się by odpowiednio go uzupełnić. Kolejne zlecenia i powiązane z nimi dochodzenia są mocno powtarzalne co brzydko zgrzyta w odbiorze programu.
    Z zapowiedzi 2 części wynika że autorzy wyciągnęli wnioski i dodali do gry wiele smaczków jak różne środki transportu, bardziej urozmaicone miasta (Akka, Damaszek i Jerozolima różnią się tylko nieco architekturą i stronnictwami) oraz dużo mniejszych i większych misji do wykonania na wzór serii GTA. W skrócie "Ma być dużo lepiej". Zobaczymy.





    Technikalia. Gra spełnia graficzno/konsolową modę i wygląda całkiem ładnie nawet w tej chwili, już jakiś czas po premierze. Drażni nieco brak trybu dnia i nocy ale jest to do przeżycia. Muzyka jest jak najwyższych lotów, szczególnie dramatyczny kawałek w trakcie pościgów. Mam za to spore zastrzeżeń do dubbingu.
    Zatrudniono mało aktorów co powoduje że postacie, pomijając kluczowe, mówią się 2-3 głosami co potrafi zirytować.
    Jakość głosów też daje sporo do życzenia. Aktorzy brzmią jakby byli nagrywani na kasetach z przed wielu lat... Przez pierwsze pare godzin fakt ten psuł mi skutecznie zabawę, potem idzie się przyzwyczaić.





    W tym wszystkim pominąłem najważniejszy element tej gry specjalnie zostawiająć go sobie na koniec: jej niesamowity, specyficzny klimat. Stojąc na szczycie wieży czujesz prażące słońce i chłodny wiatr. Idąc targiem słyszysz handlarzy zachwalających swoje towary, często zaczepia Cię biedota (z niewiadomych mi przyczyn zawsze płci żeńskiej) a strażnicy uważnie obserwują czy nie jesteś tu aby narozrabiać. Dla tego klimatu warto grę przynajmniej zobaczyć, coś niepowtarzalnego.





    Nie będę AC wystawiał oceny bo jakiejkolwiek bym nie wystawił byłaby nieadekwatna. Ta gra jest świetna, z doskonałym systemem poruszania (jeśli grasz na padzie, klawiatury nie testowałem), piękną grafiką, efektowną (i nieco przygłupawą) walką oraz hektolitrami klimatu. Szczerze polecam.





    PS Fabułę w szerszym rozwinięciu pomijam. Niech każdy pozna ją na własną ręke.
    PS2 Screeny zrobiłem w Damaszku.
  15. Sciass
    Ostatkiem czasy na stronie CDA pojawia się sporo newsów dość kontrowersyjnych, wzbudzających w graczach niesmak i odrazę. Pierwszym przykładem jest wieść o tym że Bethesda znów chce się sądzić z ojcami serii Fallout.
    Bethesda w tym przypadku przeszła samą siebie. Jestem w stanie zrozumieć jakieś tam czepianie się o terminy, umowa to umowa (odnośnie nie utrzymywania terminów przy Fallout MMO). Ale przygrzanie się do tego że pakiet gier Falloutów (od F1 to Tacticsa) nazywać się ma Fallout Trylogy i jest to podobne do Fallout 3 (PLAGIAT! PLAGIAT!) to już ewidentny skok na kasę. Moja opinia o tej firmie po prostu się rozpadła. Robili gry jak robili, ich sprawa.... Jednakże dochrzanianie się tego typu zostawiło granice dobrego smaku daleko w tyle.
    Drugim kandydatem do "Oby palił się w piekle" jest Bobby Kothick. Ten uroczy pan już raz nas zaskoczył swoimi pomysłami. Myślę że sporo osób pamięta tekst z przed paru miesięcy na temat cen gier jego firmy. Dla tych co przegapili przypomnę w skrócie. Facet powiedział że nie uważa że te gry są drogie. W zasadzie... powiedział że dla niego mogłyby być jeszcze droższe! Jak się ma 15 milionów na koncie to rzeczywiście cena zapewne nie gra roli...
    Ta wypowiedź jeszcze bardziej odsunęła mnie od perspektywy kupowania MW bądź MW 2. I coraz mniej żałuję swej decyzji.... a nawet czuję pewnego typu satysfakcję.
    O, jeszcze wisienka na torcie. BK wspomniał ostatnio że pracownicy jego firmy mają pracować tak aby nie czuli żadnej zabawy z produkowanej gry. Mnie ta wypowiedź, szczerze mówiąc, ugodziła w serce. Przed oczami ujrzałem wizję gier tworzonych jak w manufakturze, kolejnych "bestsellerów" nastawionych czysto na zysk. Zaśmierdziało mi EA i ich sposobem wykorzystywania znanych marek.
    Jeszcze odnośnie nazwania tego pana Darthem Vaderem. Dla mnie to on jest raczej Stalinem branży gier komputerowych. 300% normy!
  16. Sciass
    Rzuciłem dziś rano okiem na onetowy dział na temat gier i tam zobaczyłem "15 najstraszniejszych gier wszech czasów". Przejrzałem sobie tą listę i oczywiście nie znalazłem tytułu który, moim zdaniem, idealnie wpasowałby się do pierwszej 3. Mowa tu o grze Sanitarium.
    "Co to jest?" ktoś spyta.
    Sanitarium to staruśka już gra przygodowa której bohaterem jest Max, pacjent dziwnego ośrodka dla obłąkanych. Trafił tam w wyniku wypadku. Nie pamięta kim jest ani co się stało. Cała gra zejdzie nam na odkrywaniu przeszłości bohatera oraz powiązań Maxa z postaciami którymi później przyjdzie nam pokierować. W trakcie gry odwiedzimy tytułowy ośrodek dla obłąkanych, dziwne miasteczko zamieszkane przez same... dzieci (moja ulubiona lokacja jak dotąd), cyrk oraz kilka innych lokacji.
    Gra jest psychodeliczna. Wizje Maxa, zniekszształceni ludzie, chore miejsca oraz niesamowite zdarzenia to tylko częśc atrakcji tej starej przygodówki (1998). Gra jest w tej chwili abbandonware'm. Jeśli nie zniechęci was grafika na poziomie lekko przewyższającym fallouta to dajcie jej szanse. Gra która zmiażdżyła mnie klimatem na równi z Diablo 1. Szczerze polecam.
    CDA oceniło Sanitarium na 9 jeśli mnie pamięć nie myli.
    PS. Zapomniałem dodać słów parę o świetnym udźwiękowieniu. Wszystkie dialogi są dubbingowane a muzyka przyprawia o gęsią skórkę.
  17. Sciass
    Skoro rano zacząłem z tak ciężkim tematem jakim jest Sanitarium to pomyślałem że pójdziemy dalej tym tropem.

    Oto Przenajświętsza Rzeczpospolita autorstwa Jacka Piekary, znakomitego polskiego pisarza fantasy, autora przygód inkwizytora Mordimera Madderina (kolejny tom w drodze!).
    Słów kilka o samej książce. Przenajświętsza jest książką dość nietypową, autor przedstawia czytelnikowi alternatywną rzeczywistość w której kościół katolicki stał się gorszy od najcięższego komunizmu, Polska jest zdegenerowaną, straszną parodią samej siebie z przed wielu lat. Krajem rządzą doszczętnie skorumpowani politycy których jedyną ambicją życiową jest wyprzedanie jakiejkolwiek pozostałej wartości w kraju.
    Wielka Warszawa przedstawiona przez autora to królestwo biedy, smogu, chorób i zbrodni. Ludzie żyją w olbrzymich, rozpadających się, blokach nad którymi piecze trzymają "czarniaki", świeccy słudzy kościoła pilnujący owieczki boże przed zboczeniem z prawej ścieżki. Kontrastem do wszechobecnej biedy są zamknięte enklawy bogaczy, odcięte murami i uzbrojonymi po zęby strażnikami mającymi prawo zastrzelić kogokolwiek kto zbliżyłby się za blisko. Ludzie żyjący w tych ostatnich miejscach urodzaju to najwięksi bogacze, sprzymierzeńcy systemu i politycy.
    Wizja przedstawiona przez autora to plugawa parodia naszej rzeczywistości. Świat odległy... jednocześnie dziwnie znajomy.
    Książka jest dla czytelników powyżej 18 roku życia ze względu na kontrowersyjną tematykę, język, sceny przemocy oraz seksu (Podejrzewam że jednak chodzi o tematykę bo tak seks jak i sceny przemocy ustępują temu co w swoich dziełach umieszcza Miroslav Zamboch a którego książki nie dostają specjalnego znaczka w lewym górnym rogu okładki oraz ograniczenia wiekowego).
    Ksążkę szczerze polecam fanom ciężkiej fantastyki.
×
×
  • Utwórz nowe...