Skocz do zawartości

DrInfected

Forumowicze
  • Zawartość

    60
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez DrInfected

  1. Produkcje Ubisoftu to oddzielna półka, bo im to nawet te 7/10 się nie należą za bullshoty i odgrzewanie kotletów ;^)

    Reszta tych gier albo nie była aż tak hajpowana, albo ich twórcy nie mieli kasy na recenzje.

    Poza tym robisz troszkę cherrypicking, bo jednocześnie ze średnią 84/100 śmiga sobie odgrzewany prev. genowy kotlet, czyli AC: Rogue, kolejne części CoD zbierały 8 i 9 długo po 2011 roku, a metascore co roku jest wyjątkowo hojny dla ostro promowanych gier o beznadziejnym gameplayu/historii.

    Nie mówię, że to się tyczy DA:I ale z przyznawaniem tytułów i odznaczeń poczekajmy do pierwszych tygodni po premierze, bo dopiero wtedy ludzie zorientowali się ostatnim razem, że BW i EA robią ich w konia z DA2 :)

    (ps. póki co grający w grę ruscy wrzucają raczej mało optymistyczne materiały, rzekłbym wręcz, że pisarstwo jest gorsze od 2 romans z Iron Bullem "wymiata")

    • Upvote 3
  2. Czy istniały wcześniej jakieś przeceny na originie na same dlc do ME3? Chciałbym sobie w końcu sprawić, ale perspektywa płacenia za DLC wielokrotności tego ile kosztowała gra (29 zł) zawsze mnie odstraszała.

    Na Cytadelę mam największą chęć, z kolei Omegę mam zamiar odpuścić. Warto?

    Żadne DLC nie jest warte swej aktualnej ceny w tym przypadku (jak i w wielu innych), jeśli jednak chcesz koniecznie utopić pieniądze w błocie (bo piractwo jest wszak niegodne!) to ustawiłbym taki ranking:

    1. From Ashes, bo daje Ci kompana, a więc dialogi (i to czasami całkiem ciekawe, mimo, że dostajesz Jamajczyka podszywającego się pod przedstawiciela starożytnej rasy) i nieco nowych mocy na czas gry, choć nowe są ino z nazwy, bo to raczej warianty już istniejących (typowy recykling bajołer). Możesz to jednak już mieć jeśli byłeś podobnie ślepy jak ja i zamówiłeś pre-order.

    2. Omega/Leviathan - to pierwsze, jeżeli lubisz sobie postrzelać, bo do fabuły nic nie wnosi, a do świata jedynie fanservice w postaci Pani Garrusowej. W tym drugim przypadku momentami w trakcie śledztwa jest nawet klimatycznie i ten klimat mógłby przesądzić o świetności tego DLC... gdyby to nie było DLC do ME3. Ciężko wczuć się w atmosferę i niepokoić mroczną zagadką w rodzaju pochodzenia Żniwiarzy z ME1 czy tajemnicy gwiezdnych map z KotORa, gdy najlepsze karty zostały już dawno rzucone na stół, a w galaktyce trwa wojna.

    4. Kupa

    5. Pancerz dla konia.

    6. Cytadela - Fanservice: The Game: The DLC - to właściwszy tytuł dla tego stworka. Wycięli wszystkie gagi, które nie miały szans pomieścić się w scenariuszach całej serii (ustępując miejsca takim cudom jak misje N7) i sprowadzili połowę galaktyki do jednego apartamentu tylko po to, by każda postać mogła te śmieszniejsze (czasami) i mniej śmieszne (zwykle) kwestie wypowiedzieć w przeciągu kilku chwil. Fabuła tego tworu nie trzyma się kupy (może dlatego kupa jest wyżej?), a im dalej tym gorzej (I mam na myśli - dużo gorzej i bez sensu). Jeśli na prawdę BARDZO chcesz poznać te słynne, wzbudzające zachwyt pozostałych forumowiczów dialogi, żarty i żarciki to bez żenady opalaj... youtube. Obejrzyj walkthrough tego DLC i potraktuj to jak przeciętny film komediowy. I tak przez większość czasu słucha się gadania postaci, a wydarzenia w dodatku nie mają w ogóle wpływu na cokolwiek co stanie się w grze później. Youtube będzie niezawodny również dlatego, iż to, co robi/robiła Twoja postać przez całą trylogię nie ma niemal żadnego wpływu na to, o czym gadają NPC.

  3. W skrócie: Statek NieNormandia zostaje wchłonięty przez czarną dziu... za pomocą efektu masy dostaje się do innej galaktyki i bohater imieniem NieShepard zwiedza obce planety za pomocą Mako (to akurat mnie cieszy) i wdaje się w fatalnie napisane romanse z przedstawicielami zapewne nowych ras, które zupełnie nie będą przypominały starych. Strzelam, że będą to inteligentni NieMordinowie, seksowne/i NieLiary, brutalni NieWreksowie, dominujący NieGarrusowie i oczywiście syntetyczne NieLegiony.

    A poważniej rzecz ujmując - jeśli da się wyciszyć dialogi to pewnie kupiłbym i dla samego Mako ;D

    http://www.neogaf.com/forum/showthread.php?t=862537

  4. @Fristron @Dersei

    A ja jakbym chciał poczytać taki gigantyczny, biodronowy shill to poleciałbym czytać BSN, bo dotychczas sądziłem, że to jedyne miejsce na świecie, gdzie ktoś może powiedzieć, iż nieskupiona na niczym konkretnym, nudna, pomieszana, jednocześnie uproszczona i pozbawiona jakichkolwiek ważnych dla jej przebiegu wyborów fabuła DA2 była dobra i nie zostać cichutko wyśmianym. Albo się mylę, albo mnie wkręcacie.

    Scenariusz to nie tylko dialogi. a i w ich kwestii czy to się komuś podoba czy nie, DA2 na zawsze zostanie tym crapem, który do opcji rozmowy dodał serduszka, uśmieszki i znaki zapytania symbolizujące kierunek w jaki podąży rozmowa całkowicie psując resztki poczucia, że wybór ma jakiekolwiek znaczenie.

    I owszem, BG też miało romanse, ale nie one były najszerzej dyskutowane przed i po premierze, a nawet jeśli była wyraźna grupa ich fanów robiąca mody etc. to nikomu nie przyszło do głowy wymagać (jak przed Cisquisition) od developerów, żeby ta i tamta postać mogła romansować z tymi i tamtymi. Zresztą rzućcie okiem na największe skupisko fanów BW i na topowe tematy - ostatnio były to: fryzury, romanse, płeć, romanse, romanse. Kolejność pewnie się zmienia. Zapytacie po cholerę gadam o nich?

    Proste, BW nie słucha fanów tylko robi im fanservice. DLC takie jak Cytadela, które nijak nie pasują do klimatu gry (acz dla osoby przechodzącej ME od początku było niczym święty graal, potwierdzone info z własnych doświadczeń), czy gęba Tali zmieniona w ostatniej chwili na laskę (podaję przykład ME, bo jest świeższy ale do innych dzieł też jest o to łatwo) to czyste lizanie zadka fanom. I jak już wspomniałem, to właśnie coraz dziwniejsze życzenia fanów sprawiają, że gry są coraz gorsze, bo BW dobrze wie, że jak wprowadzi do gry gejowskiego Inigo Montoyę to biodrony przymkną oko na denny system walki jak w 2 czy zerowy wpływ wyborów na rozgrywkę (nie mówię o zakończeniu) jak we... wszystkim co ostatnio robili.

    Lubię DA (O) i ME ale widzę to co widzi prawie każdy, kto nie ma klapek na oczach - że studio spada w przepaść. Nie wiem czy to prawdziwe info ale gdzieś przeczytałem, że DA2 sprzedał się słabiej niż W2. Z chęcią popatrzę jak ten trend się utrzymuje przy 3 i jak ta nieudana seria umiera.

    Swoją drogą Jade Empire nazwać nawalanką, no, no, trzeba mieć ku temu niezłą wolę :)

    • Upvote 2
  5. Typowe: dzieciaki, ewentualnie zagorzali heteroseksualiści, którzy nigdy dziewczyny nie mieli, czują się niesamowicie obrzydzeni homoseksualną postacią. Przecież nie trzeba będzie z nim romansować, więc w czym problem? Coś mi się nie wydaje, że Dorian będzie za nami chodził i podszczypywał nas w tyłek przy każdej nadarzającej się okazji. Nie wiem, czy będzie członkiem mojej drużyny, bo kilka innych postaci również wydaje się być ciekawych , nie wiem też, kiedy go spotykamy i nie będę sprawdzać, bo teraz z przedpremierowych tekstów i filmików aż zionie spoilerami. Dorian drugim Zevranem nie będzie, bo drugiej tak obmierzłej postaci jak elficki łotrzyk Bioware już nie wykreuje.

    Typowe: fan, ewentualnie rozszalały dron, który uważa, że DA:I ma jakiekolwiek szanse powodzenia, czuje się niesamowicie obrzydzony tym, że inni czują się absolutnie obrzydzeni nie jakąś homo- czy heteropropagandą tylko poziomem pisarstwa scenarzystów, którzy zakopali się już dawno pod poziomem fanficów, poziomem grafików i modelarzy, którzy ładne twarze z (materiałów promocyjnych) DA:O przerobili na potworne mutanty (polecam porównać Morrigan starą i nową, dostosowaną do możliwości cosplayowych pracownicy [pracownika?] BW nazwiskiem Marzipan czy jakoś tak) i ekipy, która pod szyldem weteranów wydaje niedorobione, nie mające za wiele wspólnego z RPG gry.

    A tak poza tym, to DA to bardzo fajna gra :)

    Swoją drogą ten wątek dokładnie pokazuje co jest nie tak z Dragon Age i w ogóle grami od LGBTware. Fani i niekoniecznie-fani gadają głównie o tym kto z kim będzie mógł się przespać w tej grze. Takie pierdoły jak system walki (kto by się tym przejmował, przecież i tak każdy szanujący się fan włączy poziom trudności "Fabuła"), scenariusz (nie licząc romansów) czy otwartość świata (a właściwie jej brak po raz kolejny, pomimo zapewnień i obietnic) to nieważna bzdura.

    Problem BW polega na tym, że chcąc wprowadzić do swych gier wątki omijane w branży (chociażby lesbijski romans jednej z towarzyszek w KotOR zanim do nas dołączyła), wpadło w pułapkę. Ich fanbaza zmieniła się diametralnie. Spora część fanów starszych produkcji odeszła zniesmaczona tymi nowszymi, zaś na miejsce każdego z nich przyszło 10 nowych, ale za to ostro nakręconych na nowy kierunek (symulatory randkowe). Wyobraźcie sobie co by było jakby BW wydało dziś BG czy KotOR. "CZEMU MOJA homoromantyczna kulawa elfka nie może wyrazić stonowanego zainteresowania transseksualnym krasnoludem?", "Ale jak to Revan nie prześpi się w trakcie gry z Mission (pedo alert) ani Bastilą? A to może chociaż Zaalbar?".

    Skończyłoby się pewnie zbieraniem podpisów pod żądaniem zmiany zakończenia gry na ślub Revan/a z LI, just sayin'

  6. @Nevya:

    Kai Leng to nie taki zwykły koleś, poza tym nie wiem czy kilkuminutowa sekwencja walki to już przedłużanie ;)

    Co do WI - znowu tak samo można powiedzieć o Vigilu - Saren prawie koło Kanału a Shepard bawi się w opcje dialogowe spod znaku "zbadaj" :) Inna rzecz, że ta WI coś mówiła, że nie może ujawnić pewnych rzeczy przed spełnieniem określonych warunków (znowu rozmowa w bazie TIMa)

    Tygiel -

    pamiętaj, że nikt Shepardowi nie wierzy w Żniwiarzy, więc nikt też nie poszukuje takich akurat rzeczy, zaś Liara była swego rodzaju specjalistką od Protean.

    A przypadkiem w DLC do ME2 nie była w końcu znaleziona siedziba Handlarza? Nie ma może nic interesującego wokół, to nikt nie wpadł na nią "przypadkiem", ale to mimo wszystko organizacja terrorystyczna, dość prężnie działająca i sabotująca budowę Tygla. Znalezienie Iluzji powinno być w takiej sytuacji jednym z priorytetów, a skoro Shepard się udało, to i komu innemu by mogło.

    Sama sobie odpowiedziałaś -

    siedzibę TIM-a też odnajdujemy. Co do tej z ME2 - jak wiesz zajęło to Liarze i jej informatorom wieeeele czasu. Baze znaleziono tylko dlatego, że Miranda (czy kto tam) podczepiła Lengowi pluskwę

    :) Ci do samego TIM-a - był zindoktrynowany - poleciał tam, bo wierzył, że może kontrolować Kosiary. Jak dowiedział się czym jest Katalizator, od razu wyruszył zapewne.

    @Wizzy:

    Zależy od zakończenia - jeśli nikt nie wychodzi, to sugestia, że akurat w Twoim większość/wszyscy zginęli

  7. @nevya

    na Thessii Liara nie skopiowała od razu danych do omniklucza, tylko bawili się w gadki z WI, skoro Kai Leng załatwił sprawę w pół minuty? Dlaczego tam trzy osoby nie mogły zabić jedengo gościa - nawet z regenerowanymi od czasu do czasu tarczami, pomijając już, że strzał w głowę z odpowiedniej snajperki zabijał w czasie normalnych walk od razu wroga z pełną tarczą - a zrobiły to w pięć minut w siedzibie Cerberusa, mimo mięsa armatniego wokół? Dlaczego nikt wcześniej nie dokopał się do planów Tygla? Dlaczego nikt nie znalazł wcześniej kwatery głównej Cerberusa (no ludzie, wielka organizacja terrorystyczna i nikt nie próbuje zabić przywódcy?) i gdzie był Człowiek Iluzja, kiedy wkroczyła Shepard? Jeśli wiedział o ataku - to skąd? Jeśli nie - to co, cały czas tam siedział, a teraz akurat "szczęśliwie" wybył?

    Kai Leng - na tym polega do jasnej, ciasnej walki z bossami. To dalej gra, jak chcesz coś realistycznego to sobie ARMA albo Op. Flashpoint zainstaluj.

    WI -

    to samo pytanie można zadać w przypadku Vigila. Ot, WI się włączyło, to gadali, nikt nie spodziewał się Cerberusa...

    Tygiel - jest o tym powiedziane -

    ludzcy naukowcy zajmowali się tym nadajnikiem pod kątem przydatności dla nich i trzymali to w tajemnicy przed innymi rasami, dopiero Liara zaczeła kopać głębiej.

    Baza Cerberusa -

    a dlaczego nikt nie znalazł siedziby Handlarza Cieni? Bez jaj - dobrze się schował, to go nie znaleźli, ba! Poczytaj sobie opis tej stacji zanim zadokujesz. W takim miejscu nie ciężko się ukryć, szczególnie, że wokół nie ma nic interesującego (np. planet).

    Człowiek Iluzja -

    a czy sam TIM Ci tego nie wyjaśnił. Był na Cytadeli, a powód był raczej oczywisty. Polecam wczytanie gry i nieprzeklikiwanie dialogów

    :)

    Dialogi -

    powtarzam ponownie, nie było ich mniej - było sporo więcej, tylko wycięto gadanie o głupotach pokroju "nie teraz Shepard, muszę coś skalibrować"

    ME był dla mnie zawsze grą singlową, więc teraz za karę mam zginąć, a ci grzeczni, co grali w multi, mogą na koniec zobaczyć że Shep jednak żyje?

    Bo menda C. Hudson znowu kłamał. Miało się dać wygrać bez multi, a tu taka bzdurka. Za pierwszym razem miałem nieco ponad 7000 TMS, co w przypadku gdybym nie grał w multi dawałoby mi max. 3500 EMS, a żeby mieć te "lepsze" endingi trzeba mieć przy perfekcyjnym rozegraniu 4000 EMS, a najlepiej 5000. I smell EA.

    Na pocieszenie - multi jest zaje%^& przyjemne :)

    Sny -

    wkleili bodaj na siłę tego dzieciaka, zamiast pogadanek ze Zwiastunem ;/

    Katastrofa Normandii -

    mają zapasy + planeta wygląda na całkiem niezłą do zamieszkania, takoż pozostaje nadzieja

    :)

    @Dedexus

    Szturmowcem jest bardzo łatwo grać :) Pomijam wspomnianą już regenerację bariery po Szarży, ale poza tym masz dwie umiejętności biotyczne, które świetnie sprawdzają się w wywalaniu wroga zza osłony i odbieraniu tarcz Stróżom. Sama Nova, użyta po Szarży to masakra, że nie wspomnę o tym, iż dobrze rozwinięta postać regeneruje moce tak szybko, że po tym ciosie możesz doładować jeszcze jedną Szarżę celem odnowienia bariery. Ponadto masz amunicję zapalającą świetnie niszczącą pancerze - jeżeli korzystasz z edycji kolekcjonerskiej/cyfrowej Deluxe to masz tez zestaw uzbrojenie N7, w którym masz wyśmienitą strzelbę N7 Krzyżowiec. Kiedy przycelowujesz ulepszonym egzemplarzem masz celność jak... karabin snajperski albo dobrze ulepszona Motyka. Można bez problemu zrobić Headshota z odległości całej lokacji. Co więcej - masz możliwość dodania jednej umiejętności specjalnej - tu polecam gorąco Wyssanie Mocy/Energii/Tarcz (Energy Drain) nie pamiętam nazwy dokładnie, ikonka przedstawia strzałkę wskazująca z jednej tarczy na drugą. Pozwala ona (odpowiednio rozwinięta) naprawić barierę kosztem czyjejś tarczy. Możesz tym samym wyprowadzić magiczne kombo: Szarża>Nova>Wyssanie>Nova>Szarża>Nova(ta ostatnia Szarża jak szybko Ci się ładuje). Po takiej litanii zbyt wielu wrogów nie ocaleje.

    Korzystaj z zestawu celna Strzelba + Lekki PM (koniecznie z ulepszeniem wagi), wywal pistolet, tylko marnuje udźwig, zaś amunicję polecam zapalającą - mimo wszystko wszechstronniejsza niż chłodząca (nie rozwijaj obydwu, bo być może stracisz możliwość ulepszenia innej umiejętności na maxa - punktów na wszystko nie starczy)

    Co do walki w zwarciu - no problemo, tylko trzeba odróżniać walkę na bliską odległość z elementami walki wręcz, a wbieganie w tłum wrogów i dziwienie się, że 10 kanibali i 5 grasantów to nieco za dużo dla barier :)

  8. Sorry za tę wstawkę, tu macie linka (zamiast kopiowanego tekstu, który usunięto) do tego jak najpewniej (w oparciu o wczesne wersje scenariusza etc.) miały wyglądać zakończenia:

    http://www.gamefaqs.com/boards/995452-mass-effect-3/62230265

    Streszczenie (zakończenia, bo cała fabuła to gdzieś trzeba by archeologa by odkopywał pierwsze leaki ze scenariusza, jeszcze tego, gdzie z Catalystem wspólnego miał mieć wiele Javik) dla CrzVh:

    Końcówka jest podobna aż do momentu biegu w stronę Kanału i dzieli się na kilka etapów.

    Etap 1.

    W zależności od ilości War Assets i EMS (czyli War Assets x % za grę w co-op) Twoja szarża mogła skończyć się:

    A.

    Wszyscy biegnący zostają wybici (w tym członkowie drużyny i Anderson), Ty zaś, tuż przed wejściem do Kanału zostajesz zatrzymany przez Zwiastuna, który oznajmia Ci, iż poniosłeś klęskę i zabija Cię. W międzyczasie próbuje uratować Cię Joker, ale Harbinger zestrzeliwuje też Normandię.

    B.

    Większość biegnących ginie, część jest ranna, zaś Ty jesteś jedynym, który dobiega do Kanału (Ci, którzy przeżyli są ranni, bądź się wycofują). Stajesz sam na sam naprzeciw Człowieka Iluzji, który (o ile nie masz naprawdę dużo punktów paragon/renegade) zabija Cię i próbuje przejąć kontrolę nad Żniwiarzami ale ponosi klęskę i w ostatnich chwilach gry zdaje sobie sprawę, że był zindoktrynowany.

    C.

    To mniej więcej to, co znamy z gry - razem z Andersonem dobiegasz do Kanału (nie ma info o tym co z drużyną, ale pewnie jak wyżej - ranna/rozbita/martwa) i spotykasz Człowieka Iluzję etc.

    D.

    Perfect Ending - dobiegasz razem z Andersonem do Kanału, a Twoja drużyna + ocalali bronią go, by nikt za Tobą nie podążył. Rozmowa z TIM-em jest w tej wersji znacznie przedłużona.

    Etap 2.

    Jeśli w endingach B, C lub D (no o B autor nie wspomina, ale to raczej logiczne) przeżyłeś, to wszystko idzie jak w grze (podłączają Tygiel, Hackett mówi, że nie działa) i w tym momencie kontrolę nad ciałem TIM-a przejmuje Zwiastun, tak jak Suweren kontrolował Sarena po śmierci w ME1. Troszkę Cię straszy (m.in. tym, że ma Twoich ludzi na celowniku, aczkolwiek w tym momencie wjeżdża Joker i Normandia ratuje członków załogi pozostałych na Ziemi o ile przeżyli) i wyjawia te znane nam już z ME3 motywacje Żniwiarzy. Twierdzi m.in., iż Proteanie musieli zginąć, bo niewolili i zatrzymywali w rozwoju inne rasy. Składa Ci propozycję - dokończą cykl, a Ty nie będziesz im w tym przeszkadzać, w zamian oszczędzą Ziemię i ludzi jako rasę "godną", bo zaszła tak daleko w drodze do ich powstrzymania. Można przyjąć układ lub oponować dalej i przyciskając go poznać prawdziwą motywację Kosiar - strach przed tym, że któraś z cywilizacji mogłaby rozwinąć się tak, iż będzie od nich potężniejsza, a konkretniej -stworzy AI, które będzie w stanie pokonać Żniwiarzy. "Ochrona" nas to jedynie wymówka, pretekst, którym sami siebie okłamują. Możesz:

    A.

    Zgodzić się - ludzkość najpewniej ocaleje, do następnego cyklu, zaś wszystkie inne rasy (cya Garrus xD) zostają wybite, zaś Shepard umiera.

    B.

    Odmówić mając 4000 EMS - wszyscy Twoi przyjaciele/załoga/wiele postaci pobocznych ginie, aczkolwiek mimo wszystko dalej reszta dzieje się jak w ME3 - tajemnicza winda zabiera Cię tam, gdzie masz wybór 3 endingów.

    C.

    Odmówić mając powyżej 5000 EMS - w zależności od wyborów, nadwyżki EMS i przebiegu gry mogą zginąć lub nie konkretne postaci.

    D.

    O tej opcji autor nie wspomina, ale najpewniej mając poniżej tych 4000 EMS "przegrywasz".

    Etap 3.

    Jeśli wybrałeś B lub C stajesz w miejscu gdzie kończy się ME3 ale zamiast durnego dzieciaka widzisz... Zwiastuna. Ponawia swe próby kuszenia, przekonując Cię do Syntezy (by chronić swój "gatunek"). By wybrać Destroy lub Control musisz mieć odpowiednio dużo reputacji. Harbinger przytacza wiele przykładów, m.in. konflikt Gethy - Quarianie, aczkolwiek teraz masz szansę mu odpowiadać i wystawiać kontrargumenty. Gdy przekonamy Zwiastuna do swoich racji, dostajemy wszystkie 3 zakończenia do wyboru, acz ostrzega nas, że jeśli zdecydujemy się na zniszczenie Żniwiarzy, padną też Gethy i Przekaźniki Masy (to jedyne zakończenie, w którym sieć transportu MR jest zniszczona). Możemy więc:

    A.

    Wybrać Kontrolę - Shepard ofc. ginie, ale Kosiary odlatują. Wszyscy świętują, zaś Twoja drużyna patrzy sobie w niebo zastanawiając się co się wydarzyło. Na koniec pojawia się jednak jakiegoś rodzaju sygnał, że Kosiary mogą wrócić - kończy się to w zawieszeniu - cliffhangerem.

    B.

    Wybrać Syntezę - Shepard się poświęca, ale Kosiary odlatują, ewolucja życia osiągnęła punkt szczytowy, każdy ma zielone oczy.

    Ca.

    Wybrać Zniszczenie - Shepard przeżywa, zostaje odesłany Kanałem. Przekaźniki Masy zniszczone, gethy i najpewniej inne inteligentne syntetyki też, ale jest sugestia, że rasy połączą teraz wspólnie siły, by wszystko odbudować. Twoja drużyna Cię poszukuje i najpewniej odnajduje w gruzach (znów cliffhanger).

    Cb.

    Wybrać Zniszczenie - Shepard nie przeżywa (reszta jak wyżej, poza tym co o Shepardzie)

    Nigdzie nie ma słowa o katastrofie Normandii, bo jej nie było - pod tym postem macie tam też link do tej dłuższej konwersacji z TIM-em.

    Teraz podsumujmy, ilość możliwych kombinacji:

    A
    B
    BA
    BBA
    BBB
    BBCa
    BBCb
    BCA
    BCB
    BCCa
    BCCb
    BD
    C
    CA
    CBA
    CBB
    CBCa
    CBCb
    CCA
    CCB
    CCCa
    CCCb
    CD
    D
    DA
    DBA
    DBB
    DBCa
    DBCb
    DCA
    DCB
    DCCa
    DCCb
    DD

    Wow ;)

    @Alaknar:

    Akurat Kroganie niemal wszędzie wyżyją, a co do Ziemi - zrujnowane są tereny miejskie/zurbanizowane - Żniwiarze nie mieli jeszcze czasu (przynajmniej wedle gry) zaatakować czegokolwiek poza skupiskami ludności. Poza tym znowu wycinasz moją wypowiedź z kontekstu, brawo. Dopisałem dalej, że ciekawe byłoby zwiedzanie galaktyki xset lat później odkrywając co działo się w kosmosie przez ten czas - nigdzie nie mówiłem, że taka Ziemia wyżywi wtedy wszystkich. Raczej tego komu więcej okrętów zostało

    :)

  9. mewho: co do syntezy - nie mam bladego pojęcia jak są połączeni, ale skoro to ma kończyć cykl to zakładam, że nie ma możliwości "usuwania" zbędnych elementów, a już na pewno nie będzie rozdwojenia jaźni (na Ai i organiczną inteligencję)

    Co do motywacji -

    zabijanie syntetyków nic nie da, powstaną następne + blokuje się drogę do rozwoju młodszym cywilizacjom, choć trzeba pamiętać, że to tylko pierwotna motywacja Żniwiarzy - pełna, niepocięta wersja scenariusza zawierała możliwość udowodnienia Zwiastunowi (który przemawia jako Catalyst), iż teraz kieruje nimi zwykły strach, by żadna cywilizacja ich nie wyprzedziła

    :)

  10. Primo - wycinanie mojej wypowiedzi tak, by wyszło, że uważam zakończenia same w sobie za różnorodne było chwytem poniżej pasa :) Uważam outcome za różnorodny.

    Secundo -

    @Smyku -

    bzdura - ani w Control, ani w Merge (Synthesis) nie ma mowy o cofnięciu - owszem, przekaźniki leżą, ale tylko one. Transport dalej działa, komunikacja via Kom-boje też, statki moga dalej fruwać między pobliskimi układami dzięki napędom FTL. Jedyna różnica to kwestia tego, jak podróżowac po galaktyce. Strzelam, że ME4 (o ile będzie sequelem) może rozpocząć się jeszcze za życia Liary czy Grunta (żyją po ponad tysiąc lat, a po syntezie pewnie sporo dłużej, acz to już spekulacja). Co więcej, jak tu ktoś wcześniej nadmienił - nic nie stoi na przeszkodzie, by kontrolowani Żniwiarze... odbudowali MR

    :)

    Co do ground team -

    on miał ginąć i być może w jakiejś wersji endingu ginie, ale w moim przynajmniej przypadku ich ciał nie było. Sam motyw z pojawieniem się na Normandii to już oczywista dziura, acz chgw skąd. Na końcu tego posta dam coś ciekawego co do tego

    :)

    Co do Przekaźników - w

    Arrival niszczyliśmy je "niekonwencjonalnie". Najwyraźniej (to spekulacja) Tygiel wykorzystuje całą ich moc do przekazywania wygnału, tym samym wyłączając je.

    Co do syntetyków -

    to nieprawda. Gethy godzą się z Quarianami, bo dobrze to rozegraliśmy, ale jeśli masz save na Rannochu sprawdź, co stanie się jeśli odmówisz Legionowi tego, co chce zrobić

    :) AI współpracuje jak długo się jej to opłaca. Wątek EDI-Joker to natomiast strasznie płytka relacja, powstała w odpowiedzi na błagania maniaków na BSN i jest do tego wyjątkiem.

    Co do Żniwiarzy i ich motywów -

    racja, ale zapominacie, że nie wybijają nas, by uchronić konkretnie nas przed wybiciem. Wybijają wszystkie inteligentne cywilizacje (również syntetyczne), by uchronić organiczne życie w ogóle - również to, które przyjdzie po nas. Pokrętne acz sensowne. Z drugiej strony to niestety tylko wycinek z tego, jak to miało wyglądać - ponownie zapraszam na dół posta

    :)

    @Alaknar:

    to może być tym lepszy motyw. Każda większa planeta (w tym głównie Ziemia, z flotą nad głową) może dać schronienie i pożywienie. Kilkaset (albo i więcej) lat później, w ew. ME4 punkt wyjścia oparty o szukanie rezultatów tego co się działo powinien być boski

    ;) Ale to już życzenia pobożne...

    A w sprawie "fanserviceware" -

    nie twierdzę, że tracili na to czas, który mogli przeznaczyć na co innego ale sądzę, iż uznali, że jeśli to zrobią, to częściowo wybaczy im się tu i tam lenistwo. Szczególnie na tle tego, co na dole tutaj wkleję, bo rozbudziło to mój apetyt

    :)

    Generalnie należę do tych, których zakończenie satysfakcjonowało, ale... Jak zobaczyłem to, źle mi się zrobiło.

    Może zawierać spoilery - to prawdopodobny koncept tego jak miały wyglądać endingi. Poniekąd zgadza się z wyciekami wcześniejszych wersji scenariusza.

    Ludzie... nie wstawiajcie takich kobył na forum! Zamiast tego daj link skąd to wziąłeś... - Bethezer

    A tu ciekawostka, ze zbliżonego źródła, wycięta scena śmierci drużyny z rąk (?) Zwiastuna.

  11. Ciakwostka dla postronnych:

    Gracze to Ci, co nie lubią endingów, ci co je lubią to podludzie.

    Swoją drogą, nie za bardzo rozumiem tych, co narzekają na to, że te trzy endingi są takie same. Są zupełnie inne - w tym rzecz, że gracze widocznie stracili coś takiego jak wyobraźnia. Do jasnej cholery, chcecie tabliczki z napisem "po wybraniu tego a tamtego, Ci a Ci przeżyli, Ci a Ci nie przeżyli, tamten tamtego zabił"? Pal licho niedbalstwo BW, które zrobiło jedną cutscenkę zmienioną kilkukrotnie kolorystycznie + kilka szczególików. Outcome jest zupełnie inny.

    Co więcej - często pojawia się zarzut, że BW nie słucha fanów. Haha. Ci sami ludzie, przed wydaniem ME3 nazywali tę firmę Fanserviceware - bo jest zgoła odwrotnie. Twórcy (co jest zauważalne jak się BSN obserwuje) tracą czas i pieniądze na spełnianie durnych pomysłów fanów co objawia się w zdjęciu maski przez Tali, czy mnogości dewiacji seksualnych jakie zalęgły się na statku ni z tego ni z owego (plus cały wątek EDI + Joker). Więc kiedy następnym razem zobaczycie rzewną scenkę jak Cortez ryczy do monitora, albo Joker niezdarnie podrywa kupę kabli, to pamiętajcie, że to właśnie (co w dużej mierze wyszło z BSN) macie zamiast kolejnych endingów.

    Inna rzecz, że Faren89 nie ma racji pisząc np. o dialogach - jest tych sporo więcej niż w ME poprzednich, a jedyna różnica polega na tym, że kiedy nie ma już NIC do gadania, postać odpowiada w formie dialogu takiego jak z Kasumi czy Zaeedem w ME2. To lepsze niż podchodzenie co misję do każdego i klikanie "chcę porozmawiać" ("nie teraz, muszę coś skalibrować") + załoga prowadzi interakcję ze sobą, czego wcześniej nie było :) Dla mnie plus.

  12. [ciach]

    Z głównych jeszcze:

    Thessia (rodzima planeta Asari), powrót na Horyzont, a potem już atak na siedzibę Człowieka Iluzji, po którym już nie możesz wykonywać misji pobocznych tylko od razu zaczyna się finałowe starcie. Ponadto sporo nowych misji pobocznych powinno Ci się po Geth/Quarian storyline odblokować, głównie z postaciami z ME2.

  13. Tartaglia:

    Nie chciałem oceniać endingów, jedynie wyznaczyć jak szybko cywilizacja mogłaby powrócić do poziomu sprzed inwazji Żniwarzy ;) Oczywiście wyznaczanie lat to gdybanie (choć trzeba pamiętać, że taki Kanał, to osiągnięcie schyłku cywilizacji Protean, więc sądzę, że te 1000 lat Salarianom na co najmniej wyrównanie starczy, szczególnie, że wokół każdej większej planety orbitują po każdym z zakończeń resztki Żniwiarzy ergo ich technologia :) ) ale biorę też pod uwagę to, że EA nie zrezygnuje z ME4 i nie sądzę, by chcieli tę część umiejscowić w czasie zbyt odległym (o ile to będzie sequel, a nie prequel).

    Natomiast nie zastanawiałem się w sumie nad tym, iż rzeczywiście -

    w Kontroli można szybko i łatwo odbudować Przekaźniki, chyba, że Suweren mówiąc, że to ich technologia, mówił o rasie, z której esencji powstał.

    @smyku:

    mogę się mylić, ale Tali bodajże NIE MOŻE być wygnana, by pogodzić Gethy i Quarian (poza tym, że trzeba mieć 5 z 7 dostępnych punktów)

  14. To się nazywa desperacja - ludzie chcą uwierzyć w ending wypuszczony po premierze (nie będzie to pierwszy raz, wszak ending ME2 został wypuszczony jako DLC Arrival). Tj., zakładają, że wyprą z głowy to mocne (czy to pozytywnie, jak u mnie, czy negatywnie, jak u części graczy) zakończenie i będą udawać, że nic się nie stało. Dla mnie to takie czarowanie rzeczywistości, tak samo jak pomysł z halucynacją i indoktrynacją (skądinąd bardzo fajny), który był brzytwą dla tonącego - którą sprawnie wykorzystuje teraz BW, sugerując, że to chodziło - będzie już tylko pustą zagrywką.

    Ostateczna synteza syntetyków i "organików" jako transcendencja tych form życia mnie w pełni przekonuje - owszem, byłbym rad, gdyby nieco posortowano takie bzdurki jak załoga teleportująca się na Normandię, czy Katalizator w formie dziecka, ale sam sens końcówki (przynajmniej tej merge) jest ciekawy. Jeden z kol. forumowiczów wspominał już, że wniosek podobny do tych płynących z Dżihadu w Diunie (tak, transcendencję jako określenie na to co dzieje się z nami po merge ending też zapożyczyłem od niego

    :))

    Po namyśle nie jest też tak smutno i tragicznie, przeanalizujmy parę aspektów:

    - Podróże międzygwiezdne -

    wstrzymane tylko na krótki (dla niektórych ras) okres. W najlepszym położeniu jesteśmy po Syntezie - te "nowe" istoty, które powstały, z pewnością o wiele sprawniej zaczną rozwijać technikę etc. w związku z czym ponowne wykorzystanie efektu masy do transportu, bądź wymyślenie innej metody jest kwestią czasu. Pamiętajmy, że żadna rasa od bardzo dawna nie miała więcej, niż te marne 50 tysięcy (z czego 48 tysięcy w jaskiniach) lat na takie zabawy w rozwój, a zważywszy, że dotychczasowa żywotność (Asari, Kroganie - ponad 1000 lat) czy inteligencja (Salarianie) zostanie wsparta przez możliwości syntetyków. Jest dość spora szansa, że przy tym endingu powrotu podróżny międzygwiezdnych doczekają Liara T'Soni i Grunt

    :)

    W przypadku Control, sytuacja jest zgoła podobna, tylko badania mogą potrwać dłużej, choć syntetycy oddzieleni od organicznych ras też mogą pomóc (póki zgodnie z przewidywaniem Catalysta się nie zbuntują) - tak jak to zaszło między Gethami a Quarianami, po zawarciu pokoju. Podróży doczeka dziecko Liary.

    Zasadniczo w tej kwestii najgorzej mają Ci po Destroy - tu trzeba jeszcze dodatkowego czasu, na odtworzenie cywilizacji i syntetyków, generalnie może to trwać wiele wieków, troszku niefajnie byłoby wracać do uniwersum po tylu latach i tylu zmianach :)

    Weźcie też pod uwagę, że sam efekt masy dalej istnieje (jako prawo fizyczne) więc statki zadokowane na planetach etc. (poza Destroy) dalej działają - czyt., jeśli członkowie załogi Normandii rozbili się w sąsiednim wobec U. Słonecznego układzie (co jest najlogiczniejsze, bo wykluczałoby tę dziurę z użyciem 2 przekaźników masy) to jest nawet szansa powrotu na Ziemię :) Generalnie wszystko ogranicza się w takim wypadku do kontaktu wewnątrz Gromad/Mgławic. Istnieje też komunikacja kwantowa (czy jak to tam się zwało) taka, jak na Normandii SR2. Nie wspomnę o tym, że w każdym z endingów mamy jeszcze "nawrócone" (tzn. możemy mieć) Raknii, które podróżują międzygwiezdnie bez użycia syntetycznych materiałów - i nie jest to wcale mega-powolna komunikacja.

    Reasumując - dalej można latać wewnątrz Gromad/Mgławic, a komunikacja galaktyczna powrócić powinna w ciągu od jednego do kilku pokoleń Asari/Krogan

    - Los różnych mieszkańców galaktyki zamkniętych w koloniach/stacjach etc. -

    zależy od endingu. Synteza eliminuje prawdopodobnie problem głodu czy niektórych braków - straty minimalne, nawet nieszczęśni Garrus i Tali nie umierają jak to niektórzy usilnie wpierają, śmiercią głodową.

    Control pozwala na podróże średniego zasięgu, więc jest spora szansa, że w każdym większym Systemie/Gromadzie znajdziemy żarło dla prawoskrętnych i lewoskrętnych, ba! Nie wierzę, że na takim świecie jak Ziemia, nie ma (szczególnie, że Kosiary nie dopadły jeszcze terenów mniej zaludnionych, wiejskich) hodowli, czy upraw obydwu rodzajów strawy (chociażby dla turystów np. turiańskich). Większość powinna sobie poradzić, nawet Ci nieszczęśni Quarianie, którym wydatnej pomocy jeszcze przed finałem udzieliły Gethy (budowały za nich, ładowały się do ich kombinezonów w roli symulatorów chorób, by wytwarzać przeciwciała etc.).

    Destroy - jak zwykle, najgorzej z możliwych, bo jest szansa, że Quarianie mogą mieć problemy, z drugiej strony, to ich ojczysta planeta, prawdopodobnie mogą tam żyć, a przynajmniej próbować żyć bez kombinezonów, zaś środowiska naturalnego zapewne Gethy nie uszkodziły (bo jak i po co).

    Jestem świeżo po zaliczeniu wszystkich endingów, także dodam już tylko, że pomimo tego, iż traciłem już nadzieję, przez falę pesymizmu, to mnie mimo to pozytywnie zaskoczyły.

    Nie uważam, że ich "nie zrozumieliście" (tak niektórzy próbują streszczać argumentację tych, którym się podobało), zapewne rozumiecie dobrze, tylko Wam się nie podoba - to zrozumiałe, tylko po co pisać, że nie ma w tym sensu, (bardzo bolesnej) logiki czy wreszcie, iż niszczy to uniwersum na zawsze. To nie prawda. I nie mówię tu o bzdurkach, jak teleportacja na Normandię, bo jak już rzekłem, mnie też to zirytowało.

    Jak czytam te wszystkie maniackie komentarze na niektórych serwisach, czy zwykłe update'y w tym temacie, to nabieram pewności, że w tym szale dot. zakończeń chodzi coraz mniej o sens i logikę, a coraz bardziej o ten przysłowiowy już, ślub z Tali, przez który rozumiem niepogodzenie się z takim, a nie innym losem członków załogi/uniwersum

    PS. zapomniałbym - zgadzam się też z tym, że nasze wybory powinny raźniej wpływać na zakończenie, np. blokując jakąś ze ścieżek (nawet w prosty sposób poprzez punkty paragon/renegade). Bo owszem - wybory mają znaczenie, ale dla przebiegu rozgrywki i pewnych szczegółów finału. Nie ma się oczywiście co słuchać wariatów, którzy sądzą, że ileśtamset wyborów z poprzednich części powinno wpływać bezpośrednio na finał - one mają wpływ ale na rozgrywkę, natomiast ogólna obrana ścieżka mogłaby mieć znaczenie dla końcowego wyniku naszych działań. Ale to już czyste lenistwo BW i panów od cutscenek. I nie ma nic wspólnego z brakiem sensu, czy logiki.

    @Matison:

    Ten ending z żywym Shepardem też ma tę scenę astronom-dziecko, po napisach

  15. Co do towarzyszy - może to błąd, a może perfect ending

    (w końcu Shepard u mnie przeżył) ale po ataku Zwiastuna koło Kanału nie leżał koło mnie żaden towarzysz, tylko randomowi żołdacy Przymierza

    :) Potem natomiast na końcu widać jednego z teammate'ów, których miałem na ostatnią misję, jak wysiada na niezidentyfikowanej planecie :)

    Niestety, mam wrażenie, że te pomysły jak halucynacja to jedynie chwytanie się brzytwy przez tych, którym ending nie przypasił :) Ja tam go lubię, acz widzę, że rozwija się tu, na tym forum podobny syndrom co na BSN - wymyślamy wszystko, byleby było szczęśliwsze. Ci ludzie byli skłonni uwierzyć, że nowe zakończenie zapewnia... to, iż rybki przeżyły w ME2 i 3... :)

    @Matison:

    A jak sobie wyobrażasz multi PvP w ME? Już widzę piękne szanse reszty galaktyki w starciu z Adeptami i Szturmowcami Asari :)

  16. Podebrane z Shadow Broker:

    Z niemieckiego magazynu Gamestar.

    Na początek numerki:

    Ogólna ocena: 90/100 (dla porównania ME1 dali 85/100, a ME2 87/100)

    Dźwięk: 10/10

    Zadania/Fabuła: 10/10

    Postacie: 10/10

    Walka: 8/10

    Wszystko pozostałe: 9/10

    Podsumowanie:

    - 15-20 godzin głównego wątku, około 40 godzin dla zakończenia całego singla (niestety autor nie raczył dla porównania podać ile zajęło mu ukończenie ME1 i ME2)

    - 90 minut cutscenek (nic nowego)

    - ME3 godnie kończy trylogię, nie pozostawia żadnych nierozwiązanych wątków, ani nie raczy nas cliffhangerem na końcu gry. Koniec to koniec.

    - intensywny i poruszający finał gry

    - po przejściu gry warto poczekać aż skończą się napisy, czeka na nas tam "interesująca scenka"

    - mimo iż z gry mogą czerpać przyjemność osoby, które nie grały w poprzednie części to mimo wiele informacji, które przedstawia gra stanie znacznie bardziej zrozumiała jeśli graliśmy w ME1 i ME2.

    - balans nie jest optymalny

    - AI jednak nie jest aż tak zaawansowane

    - w grze jest kilka sekwencji "wieżyczkowych", niestety nie zostały one zrealizowane najlepiej

    - świetny i dynamiczny soundtrack i efekty dźwiękowe

    - zdecydowanie odczujemy wpływ naszych decyzji z ME1 i ME2. Od delikatnych zmian w dialogach po spore konsekwencje, które niekoniecznie mogą nam przypaść do gustu.

    - mimo wad podobnych do ME2 w konstrukcji poziomów, gra cały czas jest porywająca, zaprezentowana z rozmachem i dramatyzmem głównie dzięki dobrze zaprezentowanej historii i dialogom, z wieloma małymi i dużymi wyborami nad którymi wypada się zastanowić.

    - najlepsza część serii, zbudowana na zaletach ME2 i czerpiąca z ME1

    Wiem, że to tylko jedna recenzja ale na fali pesymizmu jaka dotknęła ostatnio wielu dyskutujących na różnorakich forach ten tekst dodaje nieco otuchy :)

    Btw. słyszałyście drogie panie, że

    Vega nie będzie miał wątku romansowego?

×
×
  • Utwórz nowe...