Skocz do zawartości

SZWENIO

Forumowicze
  • Zawartość

    1096
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez SZWENIO

  1. SZWENIO
    Jak wszyscy doskonale wiedzą, wczoraj (22.01) była rocznica. 147 rocznica wybuchu Powstania Styczniowego. Naturalnie, towarzyszyły temu uroczystości w "miejscach pamięci narodowej". W Warce usypano nawet kopiec w miejscu, gdzie rozstrzelano płk. Kononowicza*.
    Mrozy siarczyste, wiatr wieje ale co tam - uroczystość musi być. Tak pizg**ło, że nawet urzędasy (które są zwykle wzorem postaw obywatelskich) zwijały się stamtąd czym prędzej. Masakra.
    W takich chwilach człowiek się zastanawia, co tych powstańców podkusiło, żeby w środku zimy wywołać powstanie? Ja z lekcji historii oczywiście wiem, ale nie jestem sobie w stanie wyobrazić walki w TAKICH warunkach. Oni wtedy walczyli - my teraz marzniemy, bo akurat w zimie mamy tegoż rocznicę.
    Reasumując: Jeżeli NAPRAWDĘ zależy Ci na potomnych - nie rozpoczynaj powstania w zimie - oszczędzisz im mrozu rocznicy.
    Ave powstańcy!
    _____________________
    *Jakiekolwiek skojarzenia w stronę białostockiego odpowiednika są, rzecz jasna, przypadkowe.
  2. SZWENIO
    Drzwi. Każdy ma je w swoim domu, lecz niewielu z Was wie, jak morderczym mogą być narzędziem. No dobra, może nie morderczym, acz z pewnością pod wieloma względami niebezpiecznym.
    Recenzenci gier bardzo często narzekają, że jakiś element (najczęściej krycie się w mroku) działa "zerojedynkowo", czyli albo nie widać nas wcale, albo wszyscy w nas walą jak do kaczek. Drzwi natomiast wcale nie muszą (TurboDymoMan też nie musi) być ani otwarte, ani zamknięte. Zwykle bywają właśnie "uchylone" Taki właśnie stan, w połączeniu z wspomnianym wcześniej mrokiem czyni, że wrota stają się jak ten "odbezpieczony granat". Jeden nieostrożny ruch i wszystko robi sruuu... W moim przypadku nieostrożny był krok, a sruu... jakby to samo...
    Tak więc ostrzegam: Drzwi zawsze, powtarzam: ZAWSZE powinny znajdować się w pozycji jednoznacznie określonej jako "otwarte" lub "zamknięte", gdyż jest to jedna z tych sytuacji, gdy "zerojedynkowość" wpływa pozytywnie zarówno na zdrowie ofiary domowej "przemocy", jak i na spokój jego współlokatorów.
    Powiecie zapewne: "Przecież zawsze można zapalić światło!"
    Tak więc odpowiem: "Jasne, ale to jest rozwiązanie dla cieniasów, no nie?"
    Ave!


  3. SZWENIO
    Witojta!
    Z powodu braku czasu i pomysłów zamiast wywodów filozoficznych będzie krótko, śmiesznie i przyjemnie.
    Na początek autentyk zasłyszany od kumpla:
    Lotnisko, Nieokreślony płcią osobnik podchodzi do odprawy, gdzie pani z okienka pyta go:
    -Sex?
    -Thanks, fine, three times at week.
    -No... Male or female?
    -It doesn't matter...
    Już można się śmiać!
    Dla odmiany:
    Seksowne towarzyszki (lub przeciwniczki) Księcia Persji w kolejnych odsłonach gry:
    Farah................ Shahdee
    Kaileena Elika
    Która z nich jest najładniejsza? Krążą różne opinie. Ja wahałbym się pomiędzy Farah a Kaileeną. Ale przecież możesz uważać inaczej...
    Co by o nich nie mówić: Fajne D*** miał ten książę...
    AVE Prince!
    AVE Jego Panny!

  4. SZWENIO
    Na wstępie chciałbym poinformować, że moje rozczarowania nie dotyczą bezpośrednio magazynu, który jak zwykle prezentuje bardzo dobry poziom (może poza pełniakami, ale to nic, bo jeszcze nie zagrałem w wiele ciekawych gier z poprzednich miesięcy), a poziomu produkcji w nim recenzowanych.
    Tak więc:
    - Rogue Warrior - największy mój zawód, gdyż po zapowiedziach twórców liczyłem na naprawdę klimatyczną gierkę
    - Manhunt 2 - miałem smaka po "jedynce", jednak sequel został mocno "przebrutalizowany"...
    - Avatar - gdyż miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle
    - Painkiller: Resurrection - tu się spodziewałem (po wrażeniach z "Overdose"), że będzie słabo, ale żeby od razu kaszana...
    Podsumowując:
    Po raz kolejny okazało się, że wszystko to, co wciskają nam twórcy przy okazji zapowiedzi można o "kant [beeep] rozbić". Tak więc od tego numeru przestaję czytać zapowiedzi. Bo i po co? Skoro ostatecznie wszystko i tak zostanie spi**rzone...
    AVE!
  5. SZWENIO
    Zbliżają się święta, mróz trzaska, oprócz "Last Christmas" w radiu klimatu ni chu chu... Tylko czasu jakby więcej człowiek ma. Dlategóż właśnie postanowiłem reaktywować tego bloga.
    Korzystając z okazji chciałem się podzielić obserwacją, z jak wieloma słowami może się zrymować prosty "Action"
    Ale nie, nie będę już więcej rymował. Skrobnę coś prozą, ale i to dopiero przy kolejnym przypływie natchnienia.
    Tymczasem - CU soon!

    AVE!
    PS. Nie byłbym sobą, gdybym nie podzielił się z Wami soczystą focz... ekhm... fotką. Oto i ona:

    Natalie Martinez (znana np. z "Death Race" w parze z Jasonem Stathamem)
    Na specjalne życzenie fotka wykadrowana (i dorzucona druga. taka bardziej... soczysta)

  6. SZWENIO
    Sławę można poczuć na wiele sposobów. Na przykład dzięki CD-Action - i wcale nie trzeba być redaktorem, żeby być rozchwytywanym na ulicach przez skąpo odziane białogłowy lub zazdrośnie spoglądających facetów. W jaki sposób ja tego dokonałem?
    Na początku wydarzenie było małego kalibru: Będąc aktywnym forumowiczem postanowiłem dorzucić swoje 3 grosze w komentarzach do najnowszego Godfathera, który to dopisek został przez Szanowną Redakcję wyróżniony i znalazł się w ramce "Z naszego forum" przy recenzji. Co bardziej spostrzegawczy znajomi skwitowali niewielkim zgrzytem zębów, że to ja, a nie oni. Ale co tam.
    Drugim razem przypadkowo zahaczono mój post przy reklamie forum i strony internetowej www.cdaction.pl. Jako że sprawa była mało znacząca, rozeszło się bez echa.
    Ale przyszedł czas na uderzenie z grubej rury: enki wykorzystał (moralnie i zgodnie z prawem ) wpis z mojego bloga do tekstu w Wademekum! :woot: Tego było już za wiele! Zająłem w CDA całkiem sporą ramkę! Znajomi (ci czytający CDA) zaczęli mnie oskarżać o spisek, korumpowanie redaktorów a nawet o konszachty z diabłem! Pojawiły się telefony z pogróżkami, tajemnicze listy anonimowe, paparazzi na drzewach przed domem... No dobra, trochę przesadziłem, ale sytuacja była naprawdę poważna. Po premierze sierpniowego CDA nie miałem chwili spokoju...
    Słowem: poczułem się jak prawdziwa gwiazda!
    Niech mi tylko ktoś powie, że kariery nie można zrobić szybko, łatwo i przyjemnie
    AVE CDA!
  7. SZWENIO
    Właśnie - "Napisz recenzję filmu na podstawie gry komputerowej" - to był temat konkursu w GW w czerwcowym numerze CDA. Chciałbym się tu odnieść do istniejących filmów, które powstały, zainspirowane grą o tym samym tytule.
    Wnikliwie przeszukując zakamarki mojej pamięci postanowiłem przypomnieć sobie wszystkie te produkcje, których historia nie zna zbyt wiele. Ponieważ termin wysłania tekstów już się zakończył, dlatego z czystym sumieniem pozwolę sobie je wymienić, bez obawy o udzielenie komuś podpowiedzi.
    Oto te obrazy ze srebrnego ekranu, o których wiem i pamiętam, tak więc są to:
    -Lara Croft: Tomb Raider
    -Max Payne
    -Hitman
    -Postal
    -Far Cry
    -BloodRayne
    -Dungeon Siege
    -Alone in the Dark
    Jeśli o jakimś tytule zapomniałem, proszę o przypomnienie mi o nim w komentarzu. Dzięki!
    Znamienitym jest, że 5 ostatnich pozycji z mojej listy zostało stworzonych przez bardzo kontrowersyjnego reżysera Uwe Bolla, dzięki któremu niektóre uwielbiane przez nas gry mogły zaistnieć również w kinie. Z drugiej strony patrząc, ich jakość jest daleka od ideału, więc może lepiej byłoby dla nich, gdyby zostały tylko grami? Odpowiedzi na to pytanie prawdopodobnie nigdy nie poznamy...
    W uznaniu wątpliwych zasług dla branży zakończę jak zwykle rymowanym:
    AVE UWE!
    AVE BOLL!

  8. SZWENIO
    Z okazji rozpoczętego sezonu wiśniowego mam 2 wiadomości: dobrą i złą. Od której zacząć? I tak nie macie na to wpływu, więc zacznę od dobrej.
    Dobra wiadomość jest taka, że po "prośbach" moderacji korzystającej z białej skórki na forum zaprzestałem używania bladozielonego fontu, który na blogu jednak pozostanie. Bo tak!
    Złą wiadomością jest natomiast, że sezon wiśniowy (w bodaj największym okręgu sadowniczym w Europie) skutecznie uniemożliwia mi zarówno pisanie bloga, jakiekolwiek granie, czytanie forum (a i książki czytam tylko po nocach, choć na zdrowie mi to nie idzie, gdyż i wstać trza bladym świtem...).
    Na pocieszenie mojej nieobecności tutaj umieszczam fotki panny, której widok niech umila wam oczekiwanie na mój powrót w chwale...

    Allison Carroll, body dublerka Lary Croft. Enjoy Yourself!
    Ave wiśnie!
  9. SZWENIO
    Po burzliwych dyskusjach z moim alter ego doszedłem do wniosku, że dzień 26 czerwca Anno Domini 2009 zostanie wiekopomnym dniem w dziejach narodu, świata i wszystkich równoległych wymiarów, w którym mój szacowny blog rozpoczyna swą bytność. Alleluja!
    To straszne - myśli moje drugie "JA" - przecież to już i tak jest wystarczający powód, żeby ogłosić ogólnoświatową żałobę narodową!
    A wszystko to i o wiele bardziej szokujące zdarzenia zaistniały tylko przez okrutnego SZWENIA...
    Ave JA!
  10. SZWENIO
    Na wstępie ostrzegam wszystkich tych, którzy spodziewali się wiadomych treści w tym wpisie, czyli zawodzeń po śmierci "króla popu, jak rzeczony Michael bywa często nazywany. Wydaje mi się, że takich wpisów nawet nikt nie czyta - ale u mnie, jak zwykle, będzie zgoła odmiennie.
    Nie napiszę tu, że Jackson był moim mentorem, bogiem, autorytetem albo czym-tam jeszcze dla Was jest. Nie napiszę nawet, że prowadził taki styl życia, jaki prowadził, albo że sam się o to prosił niezliczonymi operacjami. Po prostu uznałem, że skoro wszyscy mają notkę na jego temat, to czemu ja miałbym takowej nie mieć u siebie? Otóż uważam, że swoją twórczością ZASŁUŻYŁ na wzmiankę na moim blogu i... tyle.
    Ponadto zaskakującym zjawiskiem jest to, że dopiero jak gość kopnął w kalendarz, obudzili się jego najzagorzalsi fani - za życia nikt nie mówił, jakim jest "geniuszem", "mentorem" i "wzorem" dla tłumów, tylko krążyły niewybredne żarty na temat jego (domniemanego) molestowania nieletnich. Teraz, gdy już poszedł do Abrahama na piwo, informacja o nim pojawia się na honorowym miejscu w każdym wydaniu "Wiadomości" czy innych "Faktów". To dopiero paradoks...
    Dlategóż właśnie na zakończenie sentencjonalne:
    AVE Michael!

×
×
  • Utwórz nowe...