Skocz do zawartości

Dabu47

Forumowicze
  • Zawartość

    667
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Dabu47

  1. @UP: Postacie w Dragon Age II podobały mi się najbardziej dzięki temu, że wnosiły wiele do gry - bardzo często pojawiały się z ich udziałem długie, rozbudowane konwersacje, gdzie - imo - rewelacyjnie można było wpływać na rozmówcę. Moim zdaniem znacznie fajniej oraz zgrabniej wprowadzony został sposób budowania zaufanie wśród swoich członków drużyny.

    Jeśli zaś chodzi o same charaktery bohaterów, te też zrobiły na mnie wrażenie. Bardzo podobała mi się Merill, która cały czas zaskakiwała mnie swoją nieporadnością i uśmiechem. Podobnie Anders, który mimo iż jęczy przez większość czasu to jest bardzo sympatyczny, a do tego cały czas ciekawiła mnie jego historia oraz to, co zrobił pod koniec fabuły. Varric oraz Izabela też stanowili całkiem ciekawy element mojej drużyny, z kolei Fenris... Fenris był akurat taki sobie, brakowało mi Zavrana z DA:O, który zawsze świetnie pasował do postaci jakie tworzyłem.

    Może to własnie to było dla mnie rewelacyjne w DA II - podobało mi się nastawienie wszystkich postaci do mojej bohaterki. Hawke, którą stworzyłem prowadziła dość luźny tryb życia, jednocześnie zachowując powagę w ważnych sytuacjach oraz działając pewnie w chwilach, gdy to konieczne. Świetnie komponowało mi się to z dialogami z towarzyszami, które po prostu brzmiały naturalnie. Wybitnie naturalnie, jak na Bioware.

    W konwersacjach czuć było 'lekkość', coś czego brakowało mi w Dragon Age: Origins czy w ogóle we wszystkich poprzednich grach Bioware. W każdej ich grze ratowaliśmy świat i nie było czasu na odrobinę luzu. W Dragon Age II wydarzenia zostały trochę zeskalowane, przez co nie wszystkie kwestie leją się takim patosem - a to Hawke rzuci żartem albo kolokwializmem, a to jakiś inny towarzysz drużyny, czy w ogóle będziemy brać udział w zabawnych questach. Dialogi stały się bardzo naturalne, a i również postacie, co jest dla mnie ogromną zaletą.

  2. Niedorobiony, bo w porównaniu do GoW albo do DMC, cholera nawet taki Fable pod względem systemu walki zostawiał, moim zdaniem, DA 2 daleko w tyle.(...) Niemniej wciąż uważam że nazywanie DA 2 RPG-iem jest... nadużyciem tego słowa.

    Twoje rozumowanie jest błędne u samych podstaw - nie możemy porównywać tych gier. Zacznijmy od tego, iż slashery cechują się dynamicznym systemem walki, pełnym combosów oraz widowiskowych ataków, a do tego są w czasie rzeczywistym i bez drużyny. Nie możesz podpiąć pod ten gatunek Dragon Age'a 2, gdyż różnica w systemie walki między nim, a Origins jest taka, że zamiast we wroga wcisnąć raz, by nasza postać go zaatakowała, klikamy za każdy atak. Dodatkowe ciosy przypisane do innych klawiszy to po prostu specjalne ataki związane z umiejętnościami bohaterów, identycznie jak w DA:O. Tempo ataków oraz efektowność wizualna nie ma tu niestety nic do rzeczy - to po prostu zmiana designu.

    Dragon Age 2 nie jest "niedorobionym slasherem", bo nawet nie podpada pod ten gatunek. Ma aktywną pauzę, akcje dzieją się w rundach (szybko mijających), mamy drużynę, drzewko rozwoju postaci, rozbudowane dialogi oraz system przyczynowo-skutkowy. To po prostu szybciej rozgrywający się, ten sam Dragon Age'owy role-play.

    A z tym, że gra jest w pewnym sensie niedorobiona się zgodzę - lokacje składające się z identycznych klocków wołają o pomstę do nieba i śmierdzą czymś w rodzaju 'Hej, chłopaki, potrzebujemy kasy natychmiast, absolutnie, więc skończcie się paprać z lokacjami i wydawajmy wreszcie tę cholerną grę!'.

    Po części jest to prawda, jednak nie jako rozmowa między samymi designerami. Termin premiery został narzucony przez wydawcę - EA, stąd też Bioware musiało się podporządkować i wydać grę, która jest wyraźnie nie dokończona. Choć muszę przyznać, że moim zdaniem i tak udało im się osiągnąć coś niesamowitego: najlepszą historię spośród swoich wszystkich gier, najlepsze dialogi oraz najlepsze postacie. Zostawili wszystkie swoje poprzednie tytuły daleko w tyle pod tym względem, imo...

    ...ale za to pod każdym innym względem jest gorzej.

  3. Z mojego punktu widzenia, jedynka to CRPG pełną gębą, zaś dwójka niedorobiony slasher z elementami RPG. Sam zdecyduj co wolisz bardziej.

    Zależy o jakie elementy RPG Ci chodzi. Jeśli mówimy o tworzeniu postaci, ekwipunku oraz jego customizacji, to faktycznie - Dragon Age: Origins był pod tym względem dużo bardziej rozbudowany. Jeśli jednak chodzi o rozwój postaci (drzewka), dialogi (które mimo zminimalizowania treści wyborów kwestii, same konwersacje były znacznie bardziej dopracowane i zróżnicowane; głównie pod względem nakreślenia charakteru Hawke), czy konwekwencjach wyborów, Dragon Age II zostawia daleko w tyle swój prequel. Opcji 'role-playing' (mimo braku własnego bohatera), jest dużo więcej, gdyż tym razem miast decydować o tym jaką postacią startujemy, definiujemy charakter naszego/naszej Hawke w trakcie rozgrywki.

    Dla mnie to lepiej. : )

  4. Ja to jednego nie rozumiem. Wszyscy wieszają psy na tego Fallouta 3 a przecież to był jedna z najlepszych gier 2008 roku. Grałem w stare Fallouty a usypiałem po 15 minutach. Dopiero 3ka mnie przekonała do serii

    Całą tę wypowiedź podsumowuje jedno: "ja". Po prostu każdy ma swój gust i oczekuje czegoś innego. Pierwsze Fallouty są jednymi z moich ulubionych gier, a "trójki" nie mogłem zdzierżyć. "Jedna z najlepszych gier 2008 roku" to nie jest żaden argument, a opinia (z którą swoją drogą w żadnym wypadku się nie zgadzam). ; ) Indywidualna sprawa.

    RPgi typu Baldurs Gate, Torment czy wspomniane pierwsze Fallouty są po prostu zbyt nudne i przestarzałe

    Przyzwyczaiłeś się do dzisiejszej technologii i nie możesz przełknąć starszej grafiki oraz sposobu rozgrywki, to normalne i wiele osób tak ma. Oczywiście i tak polecam kiedyś spróbować jeszcze raz, bo ciężko przebić fabułę Tormenta czy klimat i wolność starych Falloutów, ale nie zdziwię się jeśli i tak nie będziesz się mógł przełamać do dłuższej rozgrywki. ; )

    • Upvote 1
  5. Mi - o dziwo - bardzo podoba się ten gameplay. Co prawda gra przypomina Obliviona do bólu, ale sama rozgrywka została usprawniona i jeśli cała warstwa merytoryczna (fabuła, dialogi, questy) nie zostanie skopana, może to być przyjemny tytuł. Na pewno podoba mi się system rzucania czarów, no i dynamiczna pogoda robi wrażenie. Liczę też na sensowne rozwinięcie drogi dla postaci lubujących się w skradaniu.

    Czekam na więcej info, ale mam dobre nadzieje (choć Bethesda zdążyła już czasem zabić moje oczekiwania).

  6. Na PC Gamerze pojawił się nowy wywiad z twórcami Mass Effecta i jedna z części dotyczy głównie romansów. Pozwólcie, że zacytuję:

    PC Gamer: How are the romance options compared to previous games? In Mass Effect 1 you only had a few, and then Mass Effect 2 had loads.

    Casey Hudson: It had a few more. In this one, we don?t really have new characters that are part of the romance stuff in the way that we did in Mass Effect 2, where we introduced a lot of characters. So this is more about how you, if you?re a new player, how you start these romances with the existing characters. If you?ve had relationships with previous characters, then it?s your opportunity to resolve those. And again, it?s in the context of a ?World War II?-type setting, so you don?t really know if you?re going to survive, or what kind of a world is going to live beyond the story. So it?s kind of that situation.

    But we also have some interesting things happening, where you?ve got Ashley and Kaiden from the first game, you?ve got Liara, and there?s sort of a love triangle there. And then we gave people a bunch of new characters. People said ?Well, I just want my Mass Effect 1 characters, and I?m not interested in any of these characters.? But then a lot of people had romances with those characters, and now the fun is bringing back some of those characters from Mass Effect 1 and putting them back in the mix, and looking at what you did in Mass Effect 2 and bringing some? interesting scenarios around those things.

    Oczywiście już to wiemy, ale teraz mamy konkretne przedstawienie sytuacji. Pełny link tutaj:

    http://www.pcgamer.com/2011/05/14/bioware-...love-interests/

    Szczerze powiedziawszy to mnie w ME3 interesuje tylko to, jakich będziemy mieli towarzyszy. I mam szczerą nadzieję, że w drużynie będą wszystkie możliwe postacie romansowe z dwóch poprzednich części z Thane'm włącznie i nikogo innego mi nie potrzeba.

  7. Jeśli mówicie, że "Vega" nie brzmi tak kozacko to chyba nie znacie Vincenta Vegi. :'P Jak dla mnie obojętne jak się będzie nazywał.

    A jeśli chodzi o tego Cerberusa i Reaperów, to... nie miałbym nic przeciwko gdyby nie to, że Shepard po coś wskrzesili i po coś formowała załogę. To utwierdza mnie w przekonaniu, że wcale nie powinni jej zabijać, zawsze uważałem to za głupi element fabularny ME.

  8. No właśnie poprarciem tego są postacie Sheparda z drugiej części ME i Hawka z DA2. Są tak samo debilni, no Hawke trochę mniej. Nie można się w nich wczuć, a nawet się nie chce, nie mówiąc już o podejmowaniu za nich decyzji.

    Widzisz, myślimy zupełnie odwrotnie. Dla mnie zarówno Shepard, Hawke (jak i Thorton) są kwintesencją RPG - czymś, co ostatnio było ostatnio właśnie w Tormencie. Są to bohaterowie z już zaplanowanymi archetypami osobowości, a gracz wczuwając się w POSTAĆ (nie w pusty szablon do zbierania questów) ma możliwość decydowania o sposobie bycia bohatera i jego relacjach z innymi. To coś, co zbliża nasze cRPG do papierowych pierwowzorów - role-playing. Wiadomo, że na sesjach tworzy się postać zupełnie od podstaw, ale właśnie przez takie zabiegi twórcy nie mogli sobie pozwolić na kwestie określające charakter, a nawet jeśli były to ograniczały się do dziwacznego paska (występującego równiez - niestety - w Mass Effect).

    Nie wiem dlaczego w ogóle uważasz danie głosu i możliwości prawdziwej kreacji osobowości bohatera za uproszczenie względem poprzednich gier cRPG, w których w większości kierowało się zwykłym szablonem, czyli postacią stworzoną od zera, która właśnie przez coś takiego miała mało szans na przedstawienie swych własnych poglądów samej rozmowie, nie tylko w sposobie wykonania zadania (jeśli w ogóle była alternatywa).

    Dla mnie to krok w przód i zawdzięczamy to Mass Effectowi, którego pierwszą część notabene uważam za przeciętną.

    Chociażby zminimalizowany ekwipunek, koniec z ekwipowaniem swoich towarzyszy, dużo mniejszy rozwój postaci, prosta walka bez zmysłu taktycznego, źle pojęta dynamiczność rozgrywki

    Czy te uproszczenia to coś *złego*? Nie są one po prostu inną formą przedstawienia tego samego w odrobinę bardziej przejrzystej formie? Czym przejawia się ta "walka bez zmysłu taktycznego" (? ? ?) czy "źle pojęta dynamiczność rozgrywki"?

    Po Dragon Age'u 2 mam dużo mniejsze obawy co do Mass Effecta 3 i mam nadzieję, że twórcy zastosują ten sam system dialogowy co w DA2.

  9. I racja że to jedna linia rozwoju studia, coraz większe upraszczanie mechanik obecnych w tytule, często kosztem dobrego feelingu i fabuły gry.

    Jakim cudem uproszczenia mechaniczne mogą decydować o jakości fabuły gry? Role-playing to nie są tylko tabelki, to wczuwanie się w bohatera i odgrywanie go, podejmując za niego decyzję. Statystyki postaci nie są główną warstwą gry, a jedynie pomocniczym elementem w kreacji postaci.

    Nie możesz generalizować, że skoro Tobie nie odpowiada zastosowana mechanika w grze (DA2, którego nie wiem w jakim sensie można uważać za bardziej uproszczonego), to już nie jest cRPG. Dungeons & Dragons nie jest JEDYNYM systemem RPG, a tych jest wiele. Nie wszystkie przewidują tak rozbudowaną formę walki i rozwoju bohatera, co nie znaczy że już nie są RPG albo że sa gorsze.

  10. Z drugiej strony, jak rozumiem, grałeś na konsoli - nie wiem, czy wynikało to z mojej nieumiejętności, czy też z kiepskiego pomysłu na port, ale walki w demie na X360, które testowałem, były niesamowicie wręcz chaotyczne.

    Zgadza się, grałem na Xboxie 360. Nie mam pojęcia jak wygląda sprawa na PC, ale w wersji konsolowej walka jest bliźniacza do - również konsolowego - DA:O, nawet z identycznym sterowaniem. Jedyna różnica to taka, że trzeba wciskać "A" za każdy atak.

    Moim zdaniem wyszło całkiem nieźle, gdyż rozłożenie przycisków jest intuicyjne. Walka mogłaby mi się nawet podobać, bo talenty i rozwój postaci zachęcają do różnych wariantów, ale każde starcie jest wręcz identyczne i to kompletnie nie pozwala mi czerpać przyjemności z tego elementu. Ja po prostu wciskałem "A" i czekałem aż wszyscy wrogowie padną. :'P

    Tu pełna zgoda, DA2 ma ewidentne wady, ale jeśli idzie o scenariusz, to jest to prawdziwa perełka.

    Może sam scenariusz nie zrobił na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia (chociaż chwała za to, że Hawke nie jest żadnym wybrańcem ani potomkiem smoczego wojownika!), ale jeśli idzie o postacie i dialogi to prawdziwy majstersztyk. Nie wspominając jeszcze o tworzeniu osobowości Hawke, która generuje się podstawie najczęściej wybieranych odpowiedzi. To po prostu mistrzowskie! Nie ma dużego znaczenia w ogólnym rozrachunku, ale pozwala znacznie lepiej wczuć się w postać.

  11. Dziwi mnie również zarzut co do "długości dungeonów". Toć one króciutkie są. : ) Tempo akcji w DA2 bardzo mocno przypomina ME2

    Główny problem z dungeonami to to, że jest ich po prostu dużo. Posiedzimy w Kirkwall, weźmiemy kilka sub-questów a potem wycieczka po oklicach i zwiedzanie paru takich samych dungeonów. Może i nie są to legendarne Deep Roads z jedynki, ale mnie naprawdę nudziły długie sekwencje walki. Starcia są idiotycznie rozwiązane, bo przeciwnicy wyskakują znikąd albo spadają z nieba... cały czas. Wszędzie. Zawsze.

    Quest dla Aveline, randka z jakimś strażnikiem. Hawke została poproszona by oczyścić drogę. Idę pustą polaną... wyskakuje 20 bandytów. I tak trzy razy.

    Och, Bioware...

    Za każdym razem jak widziałem wrogów to ziewałem. A jak włączał się dialog, to na mojej twarzy pojawiał się radosny banan. :'D Szkoda tylko, że proporcje są takie a nie inne.

    To co powiesz o qunari i Arishoku? Było nie było, wokół nich kręci się II akt

    Fakt, pan Arishok wyleciał mi z głowy. Jestem świeżo po endingu, a do tego sama gra zajęła mi ponad 2,5 tygodnia więc nie przeanalizowałem dokładnie wszystkiego. Tak czy inaczej, był to niewątpliwie jeden z ciekawszych wątków w historii Hawke i odbiegał od schematu.

    Swoją drogą, Arishok miał jeden z ciekawszych i bardzo charakterystycznych głosów w całym świetnie udźwiękowionym Dragon Age'u 2.

    Ogólnie, gra mi się podobała, ale powinna zostać zbudowana zupełnie inaczej. Kuleje pod wieloma względami.

  12. Tak,

    Templariuszy dowodzonych przez opętaną Meredith albo Andersa, który jest jednością z demonem. Chodzi mi o to, że większość "złych" (w cudzysłowiu) postaci w Dragon Age'u 2 jest z charakteru dobra, jednakże najczęściej do tych gorszych czynów zapędzają ich różnego rodzaju demony. Rozumiem, że w grze nie ma jaśnie nakreślonego badassa który z powodu trudnego dzieciństwa chce zniszczyć świat i bardzo mnie cieszy coś takiego, jednakże nie podoba mi się większość rzekomych złoczyńców musi mi się wyżalić z tego, że coś ich opętało.

    Oczywiście trochę przesadzam i koloryzuję, ale rozumiesz o co mi chodzi.

  13. No i poszło - Dragon Age 2 ukończony. Mam mieszane odczucia...

    Z jednej strony wszystko co opisałem tutaj, czyli bohaterowie, dialogi i Hawke wymiatały. Ale z drugiej...

    Po pierwsze, potworna nuda. Ogromne dungeony, przeciwnicy spawnujący się z powietrza, powtarzalna walka... spałem, moi drodzy, spałem. Rozkoszowanie się dialogami to jedno, ale łażenie po tych samych lokacjach i tłuczenie tych samych wrogów przez ponad 3/4 gry nie jest fajne. I to nawet na najniższym poziomie trudności było to nużące jak diabli.

    Po drugie, sama fabuła. Jej... dużo nie ma. A jak coś jest, to i tak wszystko (łącznie z sub-questami) ogranicza się do

    demonów (czy byli w tej grze jacyś prawdziwi złoczyńcy czy wszyscy dobrzy tylko opętani?), magii krwi, opętań i fanatycznych templariuszy.

    Samym endingiem również nie byłem zachwycony.

    O tym, że świat zupełnie mi się nie podoba również mimochodem wspominałem. Ogólnie to nie jestem zachwycony najnowszym produktem Bioware'u. Dialogów było zbyt mało a walk zbyt dużo bym mógł w pełni cieszyć się rozgrywką.

  14. Według pauzowane cut-scenki byłyby czymś świetnym i jak dotąd nieznanym, bo nie widziałem jeszcze takich gierek.

    W każdym jRPG jest możliwość pauzowania cut-scenek. :'P To nic nowego, a jednak tak rzadko wykorzystywanego poza tym gatunkiem.

    Odnośnie poziomu trudności - niech jest jak jest, byle nie robić autoregeneracji zdrowia

    Czy ja wieeem... grając w Red Dead Redemption uważam, że regeneracja zdrowia nie zaszkodziła by serii GTA. Mimo wszystko nie podobało mi się, że przypadkiem tracąc część paska musiałem często męczyć się aż do samego końca misji by przeżyć. Nie była to trudna gra, jednak czasem poprzez zwykłe głupie błędy można sobie było nieźle skopać całą sytuację.

  15. Wreszcie zacząłem grać na poważnie w Dragon Age'a 2 i jestem wręcz zachwycony jakością fabularną tej gry. Mimo iż nadal nie cierpię świata przedstawionego (tak samo jak w Origins), to sama rozgrywka jest dla mnie wyborna. Zgadzam się, technicznie jest tutaj mnóstwo niedoróbek, jasne, walk też jest mnóstwo, ale idąc za radą Alaknara - gram na najniższym poziomie trudności i każda walka ogranicza się do kilkukrotnego wciśnięcia "A" na gamepadzie. A wszystko po to, by przejść przez nudne dungeony w chwilkę i rozkoszować się dialogami.

    A te są wręcz fantastyczne. Świetnie napisane, rewelacyjnie odegrane i pozwalające na dowolne kształtowanie osobowości bohatera/ki. Sam pierścień dialogowy w Dragon Age'u 2 uważam za najlepszy spośród różnych wariacji na temat normalnej listy: "Alpha Protocolowe" postawy (agresywna, łagodna, poważna) + investigate i brak ikonek w trakcie wyborów moralnych. Do tego miejsce dla towarzyszy, blef, przekupstwo... czekałem na to. Idealnie zrealizowane i chcę to samo w każdym kolejnym cRPGu!

    Co do towarzyszy mam mieszane odczucia. Podoba mi się, że większość z nich nie prezentuje standardowych archetypów a Bioware poszło w stronę zróżnicowanych, oryginalnych charakterów. Mimo, iż niektórych postaci nie lubię (Aveline, Bethany) to jednak wszystkie są solidnie zarysowane i interesujące na swój sposób. Szczególnie do gustu przypadła mi Merill, która jest zupełnie niepodobna do tego jak ją sobie wyobrażałem: dalijska elfka mag od razu kojarzyła mi się z młodszą, nudną Wynne, a tutaj taka niespodzianka. Bardzo miła.

    Sama fabuła gry jeszcze nie zdążyła mnie wciągnąć maksymalnie, gdyż póki co skupiam się na relacjach między postaciami i to jest najlepsze. Większość sub-questów jest trochę schematyczna (cały czas templariusze, apostaci, demony i qunari) ale i tak trzymają wysoki poziom. Zwłaszcza porównując je do innych gier Bioware.

    Jednak to co najbardziej mi się podoba w całym Dragon Age'u 2 i na co czekam by napisać przez całego tego posta jest jedna postać: Hawke. Zdecydowałem się na grę kobietą, nawet udało mi się zrobić z szablonów "coś" ładnego (naprawdę!) i jestem po prostu zachwycony tym jak można odgrywać główną bohaterkę. Mnogość opcji dialogowych, świetny głos postaci i wprost fantastyczne kwestie jakie można wybrać. Wszystko brzmi naturalnie, a sama Hawke to prawdziwa bohaterka z krwi i kości - nie jakiś pusty szablon z Origins. Moim najczęstszym wyborem są kwestie "łagodne" i "ironiczne" i niejednokrotnie w trakcie słów bohaterki pojawia się uśmiech na mej twarzy. Bioware udało się osiągnąć chyba szczyt swych możliwości w tej dziedzinie: ewolucja poprzez Shepard doprowadziła nas do jeszcze lepszej Hawke. Prawie tak dobrej jak Michael Thorton. To po prostu bohaterka, którą szczerze uwielbiam i nie mam zamiaru się z nią rozstawać przez najbliższe kilkanaście godzin, jakie jeszcze mnie czekają.

    Mnóstwo wad technicznych i "gejmplejowych", ale nie patrzę na nie. Fantastyczna gra.

    wykonane dobrze pod względem rzemieślniczym (w zasadzie wszystko od BioWare poza DA2, NWN2, Fable)

    Wydaje mi się jednak, że Neverwinter Nights: Mask of the Betrayer należy raczej do tych ambitniejszych tytułów.

  16. Przypuszczam,że zindoktrynowany Iluzja od początku wplątywał Sheparda w jakąś intrygę,która miała na celu pozbycie się go w trójce... Być może baza Collectorów była tylko zwykłą podpuchą...

    I przywrócenie go do życia też?

    Nie no, nie przesadzajmy, Reaperzy wskrzeszający Sheparda by ich pokonał to jedno wielkie nieporozumienie.

  17. Kolejny plus dla grupy tworzącej Deus Exa - naprawdę miło usłyszeć, że słuchają swoich fanów czy przesuwają premierę by dopieścić technicznie grę. To rzadko spotykane zjawiska teraz. Podobnie szanuję Square Enix, które nie nie zachowuje się jak większość wydawców i nie spieszy im się z premierą.

    Podświetlanie obiektów - mała rzecz, a cieszy.

  18. w Angielskiej wersji ME1 traci dużo na klimacie

    To dość odważne stwierdzenie. Jakim cudem Mass Effect 1 w oryginalnej wersji może tracić na klimacie, skoro to... oryginalna wersja? Głosy postaci zostały dobrane przez samych twórców gry i odpowiednio dopasowane, a do tego budżet Bioware pozwolił wręcz przebierać w aktorach. Taki był plan, to przecież część samego Mass Effecta. CD-Projekt było ograniczone w konkretnej liczbie lektorów (zawsze tak jest - najpierw wybierają zespół, a potem przydzielają role. Przy tworzeniu gry jest odwrotnie), a do tego dubbing sam w sobie nie jest w stanie oddać całego ducha oryginału. Bo to zawsze brzmi inaczej.

    Osobiście nie lubię grać w gry z dubbingiem i rzadko kiedy mi się on podoba.

    Jeśli zaś chodzi o samego Sheparda, to w angielskiej wersji również nie bardzo podoba mi się głos faceta. Za to "Shepardka" brzmi swietnie.

  19. Ale na grzyba się w AP wszystkim Thorton miałby próbować przypodobać? O ile kojarzę, to ujemny influence daje inne opcje niż dodatni (...) Tak przynajmniej wynikało z wypowiedzi devów, bo sam na wszystkie sposoby (jeszcze) gry nie przechodziłem.

    Ręczę za to. W zależności od reputacji jesteśmy częstowani zupełnie nowymi dialogami, zmienia się stosunek NPC do głównego bohatera, często zmieniają oni stronnictwo co nierzadko ma wpływ na całą fabułę i jej odbiór. Nie chcę tutaj spoilerować, ale cała historia naprawdę nabiera zupełnie innych barw przy różnych wariantach.

    Ale w ME3 nie ma na to miejsca. Ta gra byłaby za duża. Już teraz wiadomo, że Bio celuje w coś w stylu Mass Effecta 2, ponadto mają mnóstwo konsekwencji prequeli do zaprojektowania. Jeśli chcieliby dorzucić tak znaczący influence system, gra byłaby tworzona z 10 lat. Poszli w kierunku epickości i wielkości zdarzeń.

  20. @UP: Czyli romansujesz z postaciami w grach dla scenki erotycznej a nie ładnie napisanych, gustownych dialogów?

    Osobiście dużo bardziej bym wolał by zastosowano patent z Alpha Protocol, o którym wspominał Darkman czy też ten z Dragon Age'a 2 zamiast zwykłego paragon/renegade. Imo, wpływ na towarzyszy jest dużo ciekawszy i fajniejszy, a bawienie się w nie zawsze jednoznaczną moralność bohatera niekoniecznie. Ale to już chyba za późno na takie zmiany.

×
×
  • Utwórz nowe...