Skocz do zawartości

sleeskee

Hall of FAme
  • Zawartość

    1662
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez sleeskee

  1. Mam już dość stacji telewizyjnej. Wszędzie mówią o gwałtach, pijanych kierowcach, pedofilach czy wojnach.

    Bo to są proste tematy, które ludzie potrafią ogarnąć, a więc są bardzo nośne społecznie - przez to przesłaniają te bardziej skomplikowane przy których aby zabrać głos trzeba poczytać. Ot, chociażby kwestia ostatnich działań rządu w sprawie lasów państwowych - w mediach masz o tym bardzo mało, a sprawa jest stosunkowo poważna.

  2. Nie jestem technikiem, nie mam więc pojęcia jak coś takiego zrobić. Mój argument był niekonstruktywistyczny, ale prawdziwy - w krajach o podobnym klimacie (umiarkowanym) sobie z problemem jakoś poradzono. Skoro tak, to u nas też z pewnością się da.

    Nie ma powszechnej technologii pozbywania się oblodzenia z trakcji bo zbyt łatwo jest to wszystko w oblodzonym stanie uszkodzić. Radziliśmy sobie z tym swego czasu po prostu podpinając lokomotywę z węglarką, elektryczne zwijały odbieraki i brano skład na hol. U nas niestety kolej się stopniowo pozbywała tego taboru na rzecz elektronicznych błyskotek, m.in. pod naporem lobby przemysłowego i ekologicznego. Podczas gdy u nas przemysł kolejowy pada to w innych krajach jest nadal kluczowym elementem sektora transportowego, a więc stać ich na utrzymanie i użytkowanie jednostek różnego typu.

  3. Eee, mój drogi Jamesie, zbyt wiele pomysłów pominąłeś w zestawieniu. :pinch: Skoro już idee się pojawiły, to nie ma co ich sprowadzać do pojedynczych podpunktów bo wszyscy się wtedy do suchego raportu odnoszą i limitują swoją wyobraźnię. Lepiej zebrać wszystko i odrzucać wraz z rozwojem niż o tym zapomnieć. Poza tym jednak inspirują.

    [*]Coś w stylu Bullet Time ? do obgadania

    Konkretne rozwiązanie padło wraz z jego zastosowaniem, więc nie ma już "coś" a jest sytuacja wyjściowa do udoskonalania.

    Rodzaj robota ? zwierze/zmiennokształtny ?android?/stały kształt ? Do obgadania

    A zmiennopostawny? :P

    [*]Bohaterka w początkowych etapach składa robota

    W sumie padła też propozycja że jest on już zbudowany od startu, przenosin, lecz rzucony w inne miejsce.

    [*]Minimum trzy rodzaje zakończeń

    Dużo pomysłów tu było generalnie., trza było zapodać wszystkie, np. moją naprzemiennych "średnich" zakończeń (przegrywasz wygrywając, wygrywasz przegrywając).

    Tak generalnie chyba za daleko z dyskusjami i pomysłami zaszliśmy, by dało się to dobrze zbierać w raport. Tylko tematy poszczególnych elementów wraz z aktualizowanym pierwszym postem. I linkami do pomysłów.

  4. Czyli wtedy dodatkowe dwa zakończenia: skrajnie pesymistyczny, czyli bohaterka pada zbyt szybko i zostaje zniszczona/obessana ze skilla a robofriend wprowadza terror międzyczasowy, oraz skrajnie optymistyczny, czyli heroska pokonuje konstrukta nie zabijając go (wykorzystanie specyficznych fragmentów planszy) i świat chwilowo zostaje uratowany (łeeeee). Mając taką czwórkę endingów większość graczy byłaby usatysfakcjonowana. ;)

  5. Dobre P_aul, acz rozwinąłbym to do koncepcji dwóch zakończeń: jeżeli bohaterka pokona konstrukta to zostanie przez niego przejęta i mamy bad ending, a jeżeli z nim przegra to on się poświęca i mamy good ending. :trollface: Tylko trzeba by było jakieś warunki wprowadzić do przegranej, np. by utrzymać się z nim wystarczająco długo by mu parę kwestii wyjaśnić w dialogach, bo padnięcie po nicnierobieniu byłoby lame. :cat2:

  6. Może zamiast happy endu(dobra zabija złego) zrobimy coś innego? Czyli zły zabija dobrą, a gra kończy się obrazkiem jak wielki zły robot wprowadza tyranię i okrutnie rządzi tym krajem(?)? Jak chcemy być oryginalni to idźmy na całość ;)

    Myślałem o opcji niezbyt pozytywnego zakończenia. Po finałowej walce i "męczenia" się wzajemnie technomagicznym skillem między przyjacielską dwójką, po której by zły robokumpel legł, można zrobić mały zwrot. Bohaterka zasiada na tym tronie i po chwili ciszy zupełnej do uniżonych w pokłonie innych robotów rzuca "Wybić ich....", po czym dodaje już głosem robokumpla "...wszystkich". Co by oznaczało, że jego dusza przejęła żywy organizm. I wcale nie trzeba tłumaczyć co się stało. :3

    Tym niemniej, robot od człowieka mniejszy nie byłby dość efektywny - w końcu jaki sens jeżdżenia na oklep na maszynie, która porusza się wolniej niż właściciel? Jeśli chodzi o wymiary, ja bym proponował coś takiego: bohaterka na pewno poniżej 1,70m, może 1,50m, a robot o dwie głowy wyższy, czyli koło 1,90-2m.

    Ja bym nie przesadzał ze "zwykłymi" rozmiarami robota i swobodnie dał mu 2,5 metra. Dlaczego? Ano że to by wymuszało zsiadanie z niego i wypuszczania bohaterki w solowe misje logiczne gdy paker się nie mieści. Trochę by to zróżnicowało rozgrywkę.

    Innym konceptem byłby robot w kulce - złożony poruszałby się bardzo szybko, wrogów by przewracał, a rozłożony przypominałby Helixa z Freefalla. Oczywiście, nie dokładnie.

    A jak bohaterka by na nim jeździła, w kulce? I potem po wyjściu z niego by spawała grunt obiadem. Special skill. Brilliant! :eyes:

    Może jutro zbiorę wszystko to co pisałem w związku z moją wizją rozwoju pomysłu P_aula, coby łatwiej było to ogarnąć i pobudzić do dalszej burzy mózgów.

  7. Hmm, całkiem ciekawe. Wszystko zwalnia, wybieramy mechanizm, przejmujemy nad nim kontrolę, wykonujemy jakąś akcję, wracamy do normalnej przyszłości i patrzymy, jak przemysłowy magnes wyciąga wrogom karabiny z dłoni? Pasuje. Do tego można dać jakieś zwykłe strzelanie, ale najlepiej niezbyt skuteczne.

    Lub załadowanie Life Bursta i użycie go po tych 5 sekundach podglądowych. Lub i jedno i drugie - jeżeli np. użyjesz go w trakcie tych 5 sekund to zabiera połowę many itp. Do tego zwykły pistolet, do którego automatycznie wychodzi po użyciu skilla - dzięki temu opcja "zabierz pukawki magnesem wyskillowanym i powystrzelaj bezbronne kaczuszki" może wejść w życie. ;) Sama spluwa bazowała by raczej na celności, niż na powerze (czyt. trafisz w łeb to padnie od razu, jak nie to się męczysz).

    Należy się też zastanowić, czy robot ma mieć parę w łapach (para, steampunk, get it? :lol2: ) czy może wielkie strzelby. Albo jedno i drugie do wyboru.

    Cóż za pytanie, ofkoz że wszystko. :laugh: Postawy dla robota mogą być spoko: 1) biegając na czterech łapach jest szybki i dobrze skacze, lecz strzelać może tylko jeździec, 2) stojąc może nawalać łapami i strzelać jeżeli ma czym, 3) jetpack limitowany czasem. Dodajmy także projektowanie leveli pod kątem koniecznego rozdzielania się bohaterów, tj. robot za duży to czeka aż panna się przedrze i otworzy co trzeba. Jest tylko jedna kwestia - jak duży byłby ten robot? :P Bo o to się chyba wszystko rozbija. :eyes:

    Niestety, toć choćby w KotORze 2

    Kreia okazuje się być zdrajcą, w pierwszym sami jesteśmy głównym złym

    itd. :P Wszystko już było

    <---- zabłysnąłem postmodernizmem

    Cóż, trzeba by było pomóżdżyć z parę miechów by intrygę uberoryginalną stworzyć. A przyjaciel zdrajca jest na drugim miejscu w niepowtarzalności, tuż za biegającym w różowych pantalonach Garym Oldmanie. :laugh:

    Jeszcze ktoś po stronie dobra? Niech to będzie Innerself, własna świadomość, którą posiadają technomagowie. Konwersacje ze samym sobą zawsze coś mogą wnieść, a i przy tutorialach oraz podpowiedziach będzie jak znalazł. No i ofkoz owa wewnętrzna świadomość naszej bohaterki powinna mieć męski głos - dobry running joke z tego można stworzyć. :laugh:

    Ktoś jeszcze zły? Może jeszcze jeden technomag, z którym przyjacielski robot się zdybał (by go później również zdradzić)? Nie wiem, albo technomagów było multum w rodzimej rzeczywistości (co mi się nie podoba, wole by nasza dziewoja była cudownym dzieckiem technologii) albo jest to efekt uboczny eksperymentu. Może to być i samozwańczy technomag, który po prostu wykorzystał myślące roboty stworzone podczas katastrofy do zasadzenia implantów we własnym ciele. Finałowa bitewka miałaby wtedy podwójny etap. Najpierw walka z cyborgiem, który w końcu (cutscenka) znużony obrywaniem po ryju wezwałby zastępy robosług do eksterminacji heroski. Te przyłażą, ale nie reagują, bowiem kontrolę nad nimi ma już ktoś inny, który akurat wchodzi do pomieszczenia za plecami panny - nasz robofriend. Na jego skinienie (po drobnej rozmowie i pierwszej zdradzie) maszyny rozstrzeliwują technomaga, po czym zamarzają w bezruchu. Dokonuje się druga zdrada i rozpoczyna się finalna walka z naszym eksprzyjacielem. Po jego obaleniu, wyrwaniu czegoś_tam_w_czym_była_jego_dusza w głuchej ciszy panna opada na tron, roboty klękają usłużnie, słychać intonację Linkin Park i zaczynają się napisy. xD No ok, bardziej bym tu widział jakiś smętny fortepian i ukazana za jakiś czas scenkę z eksfriendem któremu zaczynają mrugać diody. No i cliffhanger, oczekiwanie na sequel. :laugh:

    Idę popracować, bo mnie ponosi i głupoty zaczynam pisać. xP

  8. Toć pisałem o grywalnym flashbacku jako początkowej podwalinie historii. ;) Osobiście uważam, że opowiadanie wszystkiego "w locie", podczas grania w formie dialogów czy komentarzy jest najlepsze, bo nie daje ochłonąć. Do tego forma komiksowa w kluczowych zdarzeniach jako (niedługie) cutscenki też zdawałaby się trzymać odpowiedni klimat.

    Używanie skilla ożywiania urządzeń na planszy upatrywałbym w półaktywnej kilkusekundowej pauzie. Sterowanie WSAD + myszka z celownikiem, czyli system Abuse, faktycznie jest chyba najlepszym rozwiązaniem. Bohaterka gdy hasa sama ma zwykłego guna, ale może "przełączać się" na tryb, nazwijmy to, Life Burst. Po jego aktywowaniu na 5 sekund następuje spowolnienie akcji na ekranie, w trakcie których ładuje się mana i jednocześnie podświetlają się mechanizmy/przedmioty które można tchnąć. Gdy czas minie, wracamy do pierwotnego tempa, podświetlenie znika i możemy coś aktywować, np. drzwi do zgniecenia przeciwnika. Dystans do przedmiotu miałby wpływ na szybkość jego reakcji. Czas i każdorazowe ładowanie wykluczałoby spamowanie kliknięciami po ekranie by zrobić cokolwiek żeby się udało. Także i cooldown do ponownego użycia tego trybu nie byłby natychmiastowy. Używalność tej opcji można zwiększać z czasem, gdy pasek 'many' rośnie czy coś w ten deseń. Ot takie tam, głośno myślę. :P

  9. EDIT: Chciałbym uniknąć słowa "robot", zdaje się takie jakieś... ograne. Domyślam się, że "maszyna" może się jakoś z Terminatorem np. kojarzyć, ale i tak jakoś chyba lepiej by było...

    Mi się podoba "konstrukt". ;) Wtedy by można było słownie to odróżnić od urządzeń niesamodzielnych.

  10. Myślę, że warto oprzeć warstwę logiczną na skillu głównej bohaterki, czyli "ożywianiu" maszyn/przedmiotów (acz nazwałbym to raczej chwilowym tchnieniem do życia, załóżmy że sporo 'many' poszło na wskrzeszenie kumpla robota). Wtedy byśmy zaczepiali o swoiste The Incredible Machine - użyj planszy, by przejść dalej. Ideę tą wykorzystałbym też fabularnie do samego robota - z początku potrzebuje mieć źródło życia przy sobie, ale wraz z progresją, byciem przy heroince i "ładowaniem akumulatorów" może zwyczajnie tą moc posiąść w wystarczającym stopniu by się uniezależnić. Przez co od pewnego etapu wraże maszyny będą pod jego władaniem, co by tłumaczyło dlaczego nasza babeczka nagle nad nimi nie potrafi zapanować. I taki plan przyjaciel miał od początku.

    Ruch oporu bym wsadził jako tło (np. dający parę puzzli do całości fabularnej) podczas wojny między ożywionymi po nieudanym eksperymencie maszynami a np. militarnym syndykatem pragnącym odzyskać zagubioną przed dekadami technologię technomagiczną. To właśnie z więzienia żołdaków bohaterka może się wykradać na pierwszym etapie zbierając części do robota. Historię zakończyłbym zaś cliffhangerem - wiedząca kto za tym stał, lecz nie wiedząca co dalej robić, zasiada na tronie w swym nowym, bezdusznym imperium maszyn. :eyes:

    Hmm, specjalnie oryginalne to to nie jest :trollface:

    Nie rób tak więcej. <bitchslap> :eyes:

  11. Ja tam od dwóch postów się pogodziłem z myślą, iż jedziemy z pomysłem RoboRider, toteż dumam nad rozwojem konceptu P_aula. Wracając do pierwowzoru:

    Młody technomag, czyli czarodziej potrafiący nadawać maszynom życie, w wyniku nieudanego eksperymentu ląduje w dziwnym świecie nie podobnym do jego własnego i niemal pozbawionym części z których mógłby zbudować coś pożytecznego. Do tego w tym świecie trwa jakaś wielka wojna. Do tego trafił na planetę więzienną. Do tego wkrótce dowie się, że jego eksperyment przeniósł go nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie, i że ktoś w... goddammit... dalekiej przeszłości z punktu widzenia przyszłości i niedalekiej przyszłości z punktu widzenia teraźniejszości (tej z której wyruszył :D) zmienił linię czasową i zniszczył technomagów i ich niesamowitą technologię.

    Tutaj moja propozycja przedstawienia historii w formie flashbacku celem wytłumaczenia (niekoniecznie prawdziwego, patrz odpowiedź na następne cytaty) co się tak naprawdę stało. Zanim on jednak nastąpi ukazana zostaje bohaterka w nowym, nieznanym świecie próbująca się odnaleźć i zapoznająca z "zasadami gry". Poziom stricte logiczny, mający za zadanie opanowanie sterowania poprzez zbieranie części do robota. Gdy ten zostanie zbudowany nasza heroska tchnie weń duszę zmarłego w wyniku wspomnianego eksperymentu przyjaciela. Po dyskusji zostajemy rzuceni w ichniejszą przeszłość, "za 5 minut katastrofa". Tym razem sterować będziemy wyłącznie owym znajomym, który jeszcze jest człowiekiem, a level sprowadzać się będzie wyłącznie do rozwiązań siłowych, przyuczając mechaniki rozwałki gracza. Po tym epizodzie w końcu można rozpocząć właściwą rozgrywkę w duecie - robomount 4 sexyhips. xD

    Co do bohaterów to nasz main hero jest baaardzo słaby ale od startu towarzyszy mu robot na którego plecach technomag zazwyczaj jeździ i którego w miarę odnajdywania artefaktów z przeszłości będzie można upgrade'ować w różnych kierunkach.

    Zamieniłbym wspomniane później dodatkowe postacie na zamienne dodatki do robota oraz przyjmowanie przez niego pozycji (stojącej, na pieska etc. xD). W formie jazdy oklapem byłby szybszy, bardziej skoczny ale bez możliwości zadawania obrażeń, walka wyłącznie w pionie etc.

    Do tego sam robot jest świadomy i ma własną osobowość (do wymyślenia jaką).

    To ja mam propozycję owej osobowości: co Wy na to, żeby to właśnie nasz przyjaciel robot okazał się "głównym mózgiem całej operacji"? :eyes: Odnajdując w robożyciu potencjał nieśmiertelności, umożliwiającej jednocześnie panowanie nad ubogim technologicznie światem?

    Of course!

    Cały eksperyment, cała klęska ludzkości była tylko drogą by zamienić swój worek mięsa i kości na metaliczny pancerz. Budując atmosferę szorstkiej acz głębokiej przyjaźni parki bohaterów na dobre i na złe przez całą grę to może być przesympatyczny twist na koniec zabawy. :cat2: I weź tu takiego pokonaj gdy cały czas się mu nazbierało uzbrojenia i dodatków. :laugh:

    @humor - mówię, chciałbym zobaczyć tutaj jakąś próbkę. Na razie mieliśmy same bardzo ogólne zarysy całości, więc ciężko jest cokolwiek sensownego wywnioskować.

    Takie próbki nie mają sensu - wyrwany z kontekstu dowcip, chociażby najlepszy, i tak pozostawi niedosyt. A ciężko jest opisać coś, co ma być wizualizacją. Zresztą - i tak powiesz że nie śmieszne, z przekory. :P

  12. Robot w psychiatryku...? : )

    Postać w formie ludzkiej w psychiatryku, jeszcze przed zejściem i przeszczepem duszy w ciało robota, co już zostanie dokonane na oczach gracza podczas zabawy. Ot, deczko głębi. Ja tam bym nie pchał wszędzie tylko panny, a starał się wszystkim bohaterom nadać nieco podłoża.

    Aha, i żeby nie było wątpliwości - nie mam wśród bliskich mi osób kogoś, kto trafiłby do szpitala psychiatrycznego, a i tak ten pomysł jest dla mnie wyjątkowo nieprzyjemny.

    Ja do tego kompletnie nie podchodzę w formie doła, mroku, nie imputuj mi tu proszę. :P Żadnych elektrowstrząsów ani realistycznych terapii - to wpada w emofabułkę o wąskim zakresie rażenia, kompletnie się nie sprawdzi jako projekt na pierwszy ogień. Bardziej chodziło o wrzucenie dystansu i ukazanie schizów jako brak limitacji na cokolwiek. Jeżeli miałbym do czegokolwiek to porównywać to bardziej Earthworm Jim niż Psychonauts. A psychiatryk był zwykłym podłożem wiążącym, dla mnie w nowej otoczce może to swobodnie być więzienie z którego ucieka człek z odchyłami postrzegania świata.

    A przede wszystkim - czy jest ktoś, kto zrobi śmieszny scenariusz? W pomysłach, które dotąd się pojawiały nie widziałem niczego, poza "dodajmy żarty i cięty humor".

    Twoja poważna fabuła dała dowód na to, że coś śmiesznego da się jednak stworzyć. :laugh:

    Bad joke, my bad. ;3

  13. Cóż, widzę że zdecydowanie koncept RoboRider wygrywa, więc można powoli się szykować na wkręcanie pomysłów przegranych w zwycięską ideę. :P

    Propozycja wstępna: niechaj owy robot ma ludzką przeszłość, czyli... ucieczkę z psychiatryka. :laugh: Fajny, jednoplanszowy projekt można z tego wycisnąć w formie flashbacku jako genezę niezwykle interesujących rozmów z bohaterką. Z pewnością mógłby służyć jako uzupełniacz fabularny i jednocześnie szkoleniowy. W misji pierwszej zadaniem bohaterki byłoby skompletowanie części do robota - wprowadzałoby gracza w logiczny aspekt gry i jego zasady. Po fabularnym przerywniku uruchomienia robota mielibyśmy jego flashback, gdy nawiewając z zakładu za pomocą siły tłumaczyłby graczowi zasady bojowe. Dopiero od etapu trzeciego byłby duet tytułowy.

    Ot, tak se głośno myślę. :eyes:

  14. Im więcej czytam o poważnej fabule i ciężkim klimacie tym bardziej chciałbym, abyśmy stworzyli coś

    . Osobiście uważam, że skomplikowana, depresyjna, dotykająca historia jest niewykonalna przy doraźnej produkcji fanowskiej - zbyt wiele rzeczy do przypilnowania, aby rezultat był satysfakcjonujący. Dlatego sądzę, że taka gra wręcz musi mieć w sobie tony humoru bo dzięki niemu zwyczajnie niedociągnięcia będzie można przysłonić. Serious business zostawmy na kolejne produkcje, będzie wprawa, będzie zapał, będą kontrakty. :laugh:

    Ah, i oczywiście oddaję głos na ucieczkę z psychiatryka. ;) Raz, że potraktowana lekko gra nie będzie irytować niedociągnięciami fabularnymi ("to jest takie głupie, że aż pasuje"), dwa - wszystko da się tam wsadzić jako level, nawet pomysł P_aula. :P No i wtedy przy podziale prac nad poziomami każdy będzie mógł stworzyć swój własny świat, każda idea może być w dużej mierze wykorzystana i nie pójdzie na marne. Ot, taki konsensus, złoty środek aby każdy miał to poczucie że coś jego w tym siedzi.

  15. Po drugie, część osób nie widzi możliwości humorystycznych mojej propozycji? What? Przecież świat może być zwyczajnie dziwny i śmieszny, nie musimy się ograniczać do sarkazmu w wykonaniu robota. To, że historia jest poważna nie znaczy jeszcze że sposób jej opowiadania musi być poważny.

    W zasadzie wszędzie da się wpleść humor, z tym by raczej nie było problemów, acz tak jak rzekł James - przy poważnej fabule jakoś ciężej sobie popuścić w tych kwestiach. ;) No chyba że robot będzie gadał niczym arystokratyczny lokaj angielski i zwał się S3Bastian3000. :laugh:

    Swoją drogą, podumałem nad tym konceptem deko, rozwinąłbym Twój pomysł w stronę dodatków funkcjonalnych. Zakładając przenosiny oraz wojnę i uwięzienie poszedłbym w rozwój pod kątem samego robota przy jednoczesnym trzymaniu się jednej postaci ludzkiej. Przy pojmaniu robot został zniszczony, jednakże heroinka nasza zacna odbudowuje go pod postacią inteligentnego ramienia/hełmu/gaci z ekstrasami. Wraz z progresem zabawy i korzystania z tamtejszej technologii do owego alterświata będzie mogła sprowadzać (teleportacja komponentów, coś jak

    ) kolejne dodatki swapowalne na życzenie zależnie od potrzeby - techbuty do lepszych skoków, grappling hook, konkretną broń, całą zbroję etc., jako elementy robota (z obowiązkowymi komentarzami). Zarządzanie ekwipunkiem wzbogaci warstwę logiczną, planowania czynów do przejścia danej planszy, a i dodać może więcej urozmaicenia przy ponownym przechodzeniu. Z drugiej jednak strony wszystkie gry logiczne cierpią na syndrom "raz przejdziesz, znasz sposób" - z tym należy powalczyć.

    Mi tam w zasadzie obojętne jaki projekt świata wygra głosowanie i przejdzie do etapu realizacji - z pewnością do każdego pomysłu sypnę komentarze oraz propozycje. :)

  16. Schizofremik-konstruktor na robocie zbudowanym z części swojej celi, uciekający z więzienia któremu co jakiś czas włączają się fazy. Ee... Czy coś. Rozmarzyłem się.

    To zależy czy robot byłby sentient being. :laugh: Hero jadący okrakiem lub niesiony na rękach przez robota, prowadząc z nim dysputy pełne uszczypliwości i docinek podczas akcji (dając miejsce na cameo) - w zasadzie w takim koncepcie co pomysł świata to kolejny level, wiele forumowiczów mogłoby mieć swój udział.

    Jeśli komuś bardzo by zależało, mogę spróbować poruszyć kontakty i zdobyć dostęp do profesjonalnego studia lokalnej telewizji z odpowiednim sprzętem i pomieszczeniami do nagrań. Nie gwarantuję jednak nic konkretnego, to jest tylko w miarę mglista ewentualność.

    Acz nawet gdyby to wtedy by niezmiernie limitowało dostępność osób. A fajnie by było, gdyby możliwie jak najwięcej osób dołożyło do tego swoją cegiełkę wokalną (

    chociażby przez stękanie

    :P).

  17. Na początku sobie założyłem, że nie będę brał udziału w dyskusji i zajrzę do tematu po jakimś czasie - by mieć pełniejszy obraz, by sobie pobudzić wyobraźnię, by obiektywniej na to spojrzeć. Ot, mój grosz jako dotychczasowego obserwatora.

    Pominę fakt, iż niektórzy porywają się z motyką na słońce i oderwaniem się od twardej rzeczywistości lub traktują to zbyt poważnie - w rezultacie tak naprawdę podkopują cały projekt. :P Trochę luzu i dystansu w obie strony trzeba, seriously.

    Więc, mamy więzienie. W tym więzieniu jest sobie trzech więźniów którzy chcą z więzienia uciec i udaje im się to pośrednio ponieważ gdzieś się pomylili i trafili do szpitala psychiatrycznego. Cała zabawa polega na tym aby się z tego szpitala wydostać.

    To była moja pierwsza myśl gdy doszedłem do 15 strony tematu kiedy konkrety zaczęły latać. Jedna drobna modyfikacja - więzień (solo, acz z preselekcją) ucieka z psychiatryka, lecz sam był tamże pacjentem. Koncept bazujący się na schizach głównego bohatera zaciera granice limitujące świat całej akcji - do takiej gry można wtedy wstawić wszystko. Każdy etap może zwyczajnie być innym uniwersum do pokonania, a co w tym najlepsze - forumowicze wedle swoich preferencji mogą się podzielić na grupy i projektować swoje plansze oddzielnie w oparciu o podstawowe założenia. Taka organizacja pracy gwarantuje, iż każdy level będzie optymalnie dopracowany ("co, mój ma być gorszy?!").

    Jeżeli humor ma odgrywać kluczową rolę - a powinien, gdyż dzięki temu więcej niedociągnięć odbiorca jest w stanie wybaczyć - to łamanie czwartej ściany to obowiązek moim zdaniem. Ze smaczkami dla forumowiczów FA włącznie.

    Czytane kwestie dialogowe? Imo muszą być. For fun! Nieważne jak bardzo nieprofesjonalne one będą. Nawet można się z tego nabijać w grze. :)

  18. Również byłem (czas przeszły, mgr zdobyty) z tych dojeżdżających: 15 minut spacerek na stację, 45 minut pociągiem (90% kursów na stojąco), 10 minut pieszo na przystanek, 15/20 minut tramwajem (100% kursów na stojąco) po czym znowu 10 minut z buta na uczelnię. Początki były masakryczne, ale gdy człek nieco przywykł to znajdywał w tym całym rytuale czas dla siebie, na odpoczynek, na swoje własne pasje, na przemyślenia itp. Książki, prasa, giery, muza, sisimensy tudzież drzemka - tego się nie ma mieszkając na obczyźnie :laugh: Największą zaletą (gdy się ma w porządku rodzinkę ma się rozumieć) jest spokój przy nauce. W moim przypadku zaowocowało to bezbłędną, pięcioletnią drogą do dyplomu - nie miałem ani jednej poprawki, wszystko zaliczałem przy pierwszych rzutach. Naturalnie traci się trochę studenckiego życia poza uczelnią, ale można sobie to w każdej chwili było nadrobić i wszelkie wypady ustawiać z góry, bacząc na obowiązki.

    A i nie miałem głupich przedmiotów - same mądre rzeczy mi do głowy wkładali i do dlatego jestem teraz sexowny :<

  19. To i ja dorzucę koment.

    Dlaczego użytkownik ma czekać tydzień by przekonać się, że temat, nad którym pracował przez godzinę nie ukaże się z nie wiadomych mu powodów?

    Wystarczy przeczytać regulamin, by się dowiedzieć iż los tematu do akceptacji w zależności od działu waży się od 24 do 48h. Pewnie, moglibyśmy wysyłać PW ale zapominasz o dwóch rzeczach:

    1) tego jest mnóstwo, a my wolimy jednak poświęcić ten czas na moderację postów już opublikowanych,

    2) owe PW zawierałyby jedno i to samo zdanie "twój temat nie został zaakceptowany gdyż jest niezgodny z regulaminem".

    Regulamin jest napisany po to, by nie trzeba było powtarzać tych samych rzeczy w kółko. Rejestrując się na forum akceptujesz wszystkie regulaminy i zobowiązujesz się do ich przestrzegania. Jeżeli pisany nawet przez godzinę temat nie ukaże się to jest tylko i wyłącznie wina piszącego, że zachowuje się nagannie i nawet nie raczył się zapoznać z tutejszymi zasadami. Przecież przychodzi w gości! My wyciągamy przecież rękę na starcie na zasadzie "załóż tak i tak temat, a nie będzie problemu" - jeżeli ktoś chce sobie komplikować sprawę to już nic na to nie poradzimy.

  20. E tam, czepiacie się - przeca mimo wszystko chcą nam pomóc i wytknąć jakiś babol który niekoniecznie musi być widoczny u każdego. Jak tylko skończymy wieczorne rytuały chłost regulaminołamaczy to omówimy parę propozycji między moderatorami w tego typu sprawach.

×
×
  • Utwórz nowe...