Skocz do zawartości

Blog imć Rączki

  • wpisy
    78
  • komentarzy
    196
  • wyświetleń
    59295

3 Dni Sesji


konjel

149 wyświetleń

Będąc w Hel(l)u ostatnie 3 dni postoju przeznaczyłem na sesyje D&D oparte wyłącznie na storytelling'u i okazjonalnych rzutach kośćmi wraz z niesamowitym gościem zwanym Rennkar. Osoba potrafiąca tak opisywać, że po długim opisie musiałem jakieś 10 minut go trawić i dochodzić do normalnego stanu. Pierwsza sesja:

Akcja rozgrywa się w Dolinie Lodowego Wichru, fabuła na książce o pewnym dobrym drowie oparta była. Grałem krasnoludzkim wojownikiem z rodu Battlehammerów żyjącego w mieście pod Kopcem. Ogólnie sesja bardzo krótka, podejrzewam, że wszystkie sytuacje żywcem wyjęte z książki. Zaprzyjaźnienie się z Drizzitem Do'Urdenem było jednym z barwniejszych i fajniejszych momentów. Nie pamiętam dokładnie na jakim momencie sesja się skończyła, ale pewnie gdzieś w okolicy rozmowy z Breonorem Battlehammerem, który zdążył już rozmawiać z drowem, do którego był wcześniej negatywnie nastawiony.

Druga sesja:

Prowadzona przeze mnie. Wykorzystałem stary, niewykorzystany patent na sesję. Bohaterowie- mag Rennkar wraz z Mistrzem i od pewnego momentu wędrowcem Martinem (obie postacie jako NPCty). Opiszę nieco realiów: Stary zakątek świata, pozostałość po państwie, którego nazwy nikt już nie pamięta. Niegdyś władca tego kraju sprowadził krasnoludy do Gór Księżycowych, do Doliny Żelaznej, aby tam wydobywały niezwykły kruszec. Żelazo o niezwykłej lekkości. Gdy połowa miasta Mardangal tworzonego z celem bycia punktem przerzutowym metalu, a także wstępnego przetopu została ukończona żelazo... znikło. Ruda wydawająca się być żyłą złota skończyła się. Krasnoludy opuściły pospiesznie teren Doliny, a wraz z nimi odeszło szczęście i bogactwo. W kraju nastała bieda, stolica stała się zwykłym miastem, a mieszkańcy musieli przerzucić się na rybołówstwo. Mieszkańcy Mardangalu zaczęli handlować z przyjaźnie nastawionymi svirfneblinami, które pojawiły się w kopalniach, ale po pewnym czasie i one zniknęły. Dodatkowo od niedawna na powierzchni zaczęły pojawiać się stworzenia znane tylko z bajek i opowieści. Podziemne stworzenia... W takiej mniej więcej scenerii zaczyna nasz bohater wraz z Mistrzem w karczmie "Na Rozdrożach", rzut kamieniem od stolicy Forwold jak i od Mardangalu. Sesja przebiegła bosko, wzajemnie się uzupełnialiśmy. Rennkar coś rzucał, ja coś dodawałem. Ja rzucałem coś, on to wypełniał. Bohaterowie szybko wyruszyli do Mardangalu wraz z nowym towarzyszem. Był nim podróżnik Martin, typowy łowca lubujący się w zabijaniu potworów, dodatkowo pracujący dla Rady Miasta Forwold. Szybko dowiedziano się o magu-miłośniku czarnej magii osiadłego w okolicy Mardangal w celu badania resztek rudy, jej sił magicznych i wpływu na wykonane zeń przedmioty. Po drodze do kopalni bohaterowie znaleźli protoplastę reaktora atomowego (no co?! :P) w ruinach starej wieży pseudonekromanty i dowiedzieli się o co w tym wszystkim dyga. Na koniec mag zamknął portal magicznym amuletem maga-nekrofila Abaddona... w postaci polimorfanego orka, demon w portalu musiał się zdziwić :P. Mimo, że nie wszystko poszło tak jak miało być w oryginale to ta sesja należy do jednej z najlepszych w mym życiu. O trzeciej sesji już wkrótce.

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...