Dość paradoksalnie
Dość paradoksalnie
Witam was kochani, w moim wyjątkowo [?] niebanalnym wpisie. Humor mam świetny i zaraz powiem dlaczego, ale ostatnio miałam ciężki okres. Dlatego też zacznę od wesołych nowin, a później przyjdzie czas na wspominanie i załamanie psychiczne. Tak, żeby nie słodzić.
Po dniu ciężkim, pełnym skomplikowanych testów, w tym z języka niemieckiego, z którego przyznam, ze jestem dość kiepska [zacofana, bowiem zmiana szkoły i języka obcego]. Wchodzę do domu, po 5 minutach do pokoju. Na łózku leży duża paczka. Patrzę na nią, ona patrzy na mnie. Uśmiecham się i zaczynam przeraźliwie i złowieszczo wykrzykiwać "Muhahaha.. Muhahaha..!!!". Podchodzę bliżej, z bananem na ustach, z trzęsącymi się rękami. Wiem, że w końcu przyszło to. Przyszła moja pierwsza w życiu nagroda...
Normalne zachowanie jest u mnie obce, tak więc chwyciłam za aparat i zrobiłam zdjęcie jeszcze nie otworzonemu pudełku, potem chwyciłam nożyczki i ostrożnie otworzyłam paczusię. Na pierwszy ogień poszła koszulka, czarna "L". W mojej głowie tylko "Koszulka!! Gry!!! Wszystko moojee!!!". Z błyszczącymi się oczyma biorę ją w ramiona, mocno ściskam w obawie, że mogłaby wyskoczyć przez okno, odkładam na poduszkę na łóżku. Zaglądam z przeraźliwym uśmiechem znowu do pudła. Wyciągam po kolei każdą z gier, prawie nimi podrzucam. Dopadam dziwnego opakowania, lekko pogniecionego [nie przeze mnie] i otwieram... Ci, którzy również wybrali 10 gier spośród 13 ufundowanych przez Techland i WP, w tym tę.. na pewno wiedzą, a jakim przedmiocie mowa. Tak więc wyjęłam ów przedmiot i oczy zalśniły mi jak skóra Cullena na słońcu. Nie wyrabiam. Wkładam koszulkę, podskakuję, co chwila piszczę "Iiiii!!!". Biorę gry i kładę na podłodze, układam w różny sposób. Robię zdjęcia. Wariactwo. W końcu sama uwieczniam siebie na pamiątkę, jako wariatkę ze stosem gier w rękach i koszulce z gry. Potem jeszcze sesja przedmiotowi już wspomnianego. Jak szaleć, to na maksa.
Hormony w końcu się uspokajają, choć nie przeczę, trwało to długo.. Wstyd przyznać ile! O dostarczonej nagrodzie poinformowałam cały najbliższy świat, tj. rodzinę i chłopaka. Co za wariactwo, co za radość...
I w sumie tyle tego dobrego. Nie myślcie nawet, ze umieszczę te zdjęcia, a w życiu!
Jak obiecałam, przejdę teraz do smutnej części wpisu. Ostatnimi czasy miałam sporo problemów, nawet nie chce mi się ich opisywać. Rysowałam makabryczne rysunki, chociaż akurat to.. robię od dziecka. Chciałabym napisać tutaj jeden z moich wierszy, który pisałam parę dni temu. Tytułu nie ma, ale jego treść.. jest mocna.
[ Bez tytułu ]
Minęło już tyle...
Tydzień, miesiąc, dwa
A ja wciąż nie mogę odbić się od dna...
Nadzieje maleją
i znów wraca strach
Tak to wszystko boli
tak to długo trwa...
Mam w d... tę szkołę
I w d... rodzinę...
Już nie chce mi się żyć
i płaczę co chwilę...
Uciekam w świat marzeń
Bez bólu, smutku, zła
Mam dość wszystkich wrażeń
Nie chcę żyć sama.. ja...
Co chwila w mojej głowie
Twój obraz się pojawia
Co sekundę znika
Bo wspomnień się obawiam..
Zaraz Cię pewnie stracę
Odejdziesz i zapomnisz
Lecz ja pozostanę...
A Ciebie.. kto zastąpi...?
2 komentarze
Rekomendowane komentarze