Skocz do zawartości

A idź pan w pyry

  • wpisy
    345
  • komentarzy
    4875
  • wyświetleń
    461977

Lektury - pomiot Saitana czy jednak nie?


Qbuś

1065 wyświetleń

Lektura - prawdziwa natura  

94 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Lektury są...

    • pomiotem Saitana
      14
    • czasem złe, a czasem nie
      63
    • różne, ale i tak są stratą czasu
      15
    • mą miłością
      4

Od dziejów zarania, od prawieków pradawnych, na koniec pory latem zwanej nadchodzi dzień straszny, dzień początku niemalże 10-miesięcznego okresu tortur zmyślnych i okrutnych. Dzień ten przez perfidnych włodarzy zwany jest dla niepoznaki Początkiem Roku Szkolnego. Długie lata walki i wysoki stopień masochizmu pozwalają zdobyć dodatkowy miesiąc wolnego czasu oraz awansować na poziom 'studenta'. To jednak osobna historia. Jednym z nieodzownych elementów tych wielomiesięcznych katuszy są tzw. lektury (LekTURY, torTURY - przypadek?). Są to dzieła pisane na specjalnego zamówienie MENu utwory pisemne mające na celu słowne zamęczanie uczniów. Autorzy tych dzieł są szybko likwidowanie, prawie żaden autor lektury nie dotrwał do naszych czasów...

Library_by_swirl1.jpg

I tak dalej, i tak dalej. Wybaczcie marną groteskę, ale czasem odnoszę wrażenie, że taki obraz lektur można by było zaobserwować w głowach wielu uczniów. Jest wiele osób, które sensownie argumentują swoją niechęć do lektury (w tym Lord, z którym swego czasu się o lektury spierałem), ale sporo osób bezrefleksyjnie przyjmuję postawę "lektury są złe i nudne, bo to lektury". Z jednej strony to smutne, że system edukacyjny potrafi obrzydzić dobrą literaturę nawet osobom, które lubią czytać. Warto jednak odrzucić czasem uprzedzenia i spróbować spojrzeć na lektury, jak na zwykłe książki. Zapewniam, że wiele obroni się świetnie.

7637cce1985a90e542bdeec6cba4e173.jpg

Jestem w stanie zrozumieć niechęć do konkretnych lektur, do danego autora, do gatunku czy nawet epoki literackiej. W pełni rozumiem narzekania na suche prowadzenie zajęć i wymuszone interpretacje. Narzekanie na brak czasu też spotka się z pewnym zrozumieniem. Mogę nawet przyjąć do wiadomości brak sympatii do czytania w ogóle (przyjęcie do wiadomości nie zmienia oceny). Bezrefleksyjnego odrzucania lektur jednak nie pojmuję. No chyba, że to po prostu sposób maskowanie własnego lenistwa czy też głupoty.

A tak nieco na marginesie i na chłodno - fenomen wpływu 'statusu lektury' na odbiór danego dzieła to ciekawe zjawisko. Ciekaw jestem, czy było badane. Dlaczego sam fakt bycia lekturą potrafi zmienić tak drastycznie odbiór? Czy to wina przymusu? A może uczniowie zbyt łatwo dają się 'wmanipulować' w takie podejście? Może warto po jakimś czasie wrócić do danej lektury, może liceum/szkoła podstawowa to nieco zbyt wcześnie na pewne lektury.

A jakie jest Wasze podejście do lektur? Do czytania w ogóle?

A tak na koniec powrót do tradycji, czyli 'i w szkole źle nie jest':

teacher%20sexy%20pretty-thumb.jpg

28 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Lektury staram się czytać, niestety niektóre odrzucają mnie od siebie na kilometr i nie jestem w stanie ich przeczytać. Jednak przy odrobinie uporu zazwyczaj daje takiej lekturze drugą szansę i do niej wracam. Co do tego że ludzie nie czytają. Ostatnio wzbudziłem zdziwienie u znacznej części osób z mojej klasy gdy przyznałem się że czytam :ohmy: A jeszcze jedno Krzyżacy bardzo mi się podobali, za to nie mogłem za nic przetrawić Harego Pottera którego omawiałem w podstawówce.

Link do komentarza

Przy wiele razy wspominanych tutaj Krzyżakach przypomina mi się prawie cały październik bodajże pierwszej klasy gimnazjum, kiedy to czytałem zazwyczaj od około 21 do północy, czasem do pierwszej. Przy czym pobudka o godzinie szóstej rano. Trochę się męczyłem na początku i choć po tygodniu przystosowałem się do takiego trybu życia, to pod oczami widoczne były ślady nieodpowiednich proporcji snu do wieku. Na szczęście (przynajmniej dla mnie) lekturę omawialiśmy na lekcjach dość długo, więc miałem dużo czasu, by swoją znajomością lektury zabłysnąć na lekcjach (przynajmniej w oczach nauczycielki, gdyż jak można się domyślić, część klasy miała to gdzieś, bądź tylko cieszyła się, iż skutecznie przykuwam uwagę nauczycielki do siebie miast do nich). Przyznam szczerze, że wtedy jeszcze nie rozwinęło się u mnie zamiłowanie do czytania książek, więc postępy w czytaniu były powolne. Choć zostało pewne przyzwyczajenie. Czytam tylko wieczorami. Wtedy zazwyczaj jest cisza i spokój, mogę się oderwać od świata rzeczywistego na rzecz przedstawionego przez autora. Mam jeszcze taką uwagę, na temat pozytywnego wpływu audiobooków. Często jest to pewne ułatwienie w dotarciu do pewnego kawałka społeczeństwa. Podam przykład, który jest mi bliski. Kierowcy w firmach transportowych (sam takowym nie jestem). Tacy ludzie jeżdżą po świecie godzinami. Wielu z nich, podobnie jak dziś uczący się, unikało swego czasu szkolnych lektur, a teraz np. taki człowiek pracuje w ten sam sposób jak przez poprzednie kilka lat, ale za sprawą techniki słucha sobie tych samych książek, które dawniej były obowiązkiem i jest z tego rad. Potrafi się zdziwić: "Dlaczego dawniej tego nie przeczytałem?". Tak to niestety bywa, że z czasem na wszystko patrzymy inaczej, przez co rzeczy, które dawniej wydawały nam się nudne/trudne/nieciekawe itp., są dla nas całkiem innym przeżyciem. Mój tata często mi opowiadał, jak to w liceum dostawał dwójki i trójki (dla niewtajemniczonych - "dwója" była najniższą oceną) z pewnych działów matematyki natomiast w przyszłości dawna "zmora" wróciła w pracy. Wszystkiego się nauczył bez problemu, stwierdzając, że całość nie tyle nie jest trudna, co wręcz banalna. Wystarczyło w pół godziny nauczyć się przykładowych dwóch wzorów i cały mechanizm jest jasny...

Kłaść się przyszła pora, nastał czas na morał: "Bądźcie nieustraszeni i przynajmniej próbujcie czytać oraz uczcie się wzorów"! :happy:

Link do komentarza

Swirex - Czas skutecznie zmienia postrzeganie wielu spraw. Gimnazjum, liceum, a czasem i studia to jeszcze czas beztroski, najczęściej nieskażonej wieloma problemami, dylematami. Dla każdego w innym momencie, ale w końcu przychodzi czas, gdy trzeba wziąć na swoje barki nieco więcej odpowiedzialności - usamodzielnić się, może założyć rodzinę, zająć się dziećmi. Część osób czasem mądrzeje i nabywa innego spojrzenia na sprawy.

Zresztą starsze pokolenia to nieco inna glina. Też podam przykład mojego taty. Skończył technikum, matury nie zdał przez język polski - wypracowania pisał świetne treściowo, ale kompletnie kładł ortografię (dziś pewnie wyszłoby, że miał dysgrafię albo coś podobnego)... Mimo tego do dziś lubi czytać i, o zgrozo, podobają mu się Chłopi (tego z kolei nie pojmę)...

Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...