Lektury - pomiot Saitana czy jednak nie?
Lektura - prawdziwa natura
94 użytkowników zagłosowało
-
1. Lektury są...
-
pomiotem Saitana14
-
czasem złe, a czasem nie63
-
różne, ale i tak są stratą czasu15
-
mą miłością4
-
- Zaloguj się lub zarejestruj, aby zagłosować w ankiecie.
Od dziejów zarania, od prawieków pradawnych, na koniec pory latem zwanej nadchodzi dzień straszny, dzień początku niemalże 10-miesięcznego okresu tortur zmyślnych i okrutnych. Dzień ten przez perfidnych włodarzy zwany jest dla niepoznaki Początkiem Roku Szkolnego. Długie lata walki i wysoki stopień masochizmu pozwalają zdobyć dodatkowy miesiąc wolnego czasu oraz awansować na poziom 'studenta'. To jednak osobna historia. Jednym z nieodzownych elementów tych wielomiesięcznych katuszy są tzw. lektury (LekTURY, torTURY - przypadek?). Są to dzieła pisane na specjalnego zamówienie MENu utwory pisemne mające na celu słowne zamęczanie uczniów. Autorzy tych dzieł są szybko likwidowanie, prawie żaden autor lektury nie dotrwał do naszych czasów...
I tak dalej, i tak dalej. Wybaczcie marną groteskę, ale czasem odnoszę wrażenie, że taki obraz lektur można by było zaobserwować w głowach wielu uczniów. Jest wiele osób, które sensownie argumentują swoją niechęć do lektury (w tym Lord, z którym swego czasu się o lektury spierałem), ale sporo osób bezrefleksyjnie przyjmuję postawę "lektury są złe i nudne, bo to lektury". Z jednej strony to smutne, że system edukacyjny potrafi obrzydzić dobrą literaturę nawet osobom, które lubią czytać. Warto jednak odrzucić czasem uprzedzenia i spróbować spojrzeć na lektury, jak na zwykłe książki. Zapewniam, że wiele obroni się świetnie.
Jestem w stanie zrozumieć niechęć do konkretnych lektur, do danego autora, do gatunku czy nawet epoki literackiej. W pełni rozumiem narzekania na suche prowadzenie zajęć i wymuszone interpretacje. Narzekanie na brak czasu też spotka się z pewnym zrozumieniem. Mogę nawet przyjąć do wiadomości brak sympatii do czytania w ogóle (przyjęcie do wiadomości nie zmienia oceny). Bezrefleksyjnego odrzucania lektur jednak nie pojmuję. No chyba, że to po prostu sposób maskowanie własnego lenistwa czy też głupoty.
A tak nieco na marginesie i na chłodno - fenomen wpływu 'statusu lektury' na odbiór danego dzieła to ciekawe zjawisko. Ciekaw jestem, czy było badane. Dlaczego sam fakt bycia lekturą potrafi zmienić tak drastycznie odbiór? Czy to wina przymusu? A może uczniowie zbyt łatwo dają się 'wmanipulować' w takie podejście? Może warto po jakimś czasie wrócić do danej lektury, może liceum/szkoła podstawowa to nieco zbyt wcześnie na pewne lektury.
A jakie jest Wasze podejście do lektur? Do czytania w ogóle?
A tak na koniec powrót do tradycji, czyli 'i w szkole źle nie jest':
28 komentarzy
Rekomendowane komentarze