Łagodne przekleństwa
Trochę to trwało ale pora zacząć mój cotygodniowy przegląd głupot. Dzisiaj na warsztat idą tzw. łagodne przekleństwa. Zapewne większość z Was słyszała o słowach zajefajny lub zapierpapier. I mam nadzieję, że używanie ich denerwuje Was tak samo jak i mnie. Bo musicie wiedzieć, że drażni mnie to niesamowicie. Przecież przekleństwa są właśnie po to aby wyrażać emocje, niekiedy bardzo skrajne. Kiedy jesteśmy przestraszeni, źli, smutni, zmęczeni to musimy zakląć na czym świat stoi. Jeżeli jednak standardowe fucki nie mogą nam przejść przez gardło oznacza to tylko jedno: sytuacja nie jest tak tragiczna żeby ich używać, więc zamknijmy się i nie mówmy nic. Zyskają na tym wszyscy; Ty nie zaśmiecisz sobie języka, aja nie będę musiał wysłuchiwać tych frazeologicznych potworów. Bo nic nie wkur... mnie tak jak te wszystkie wulgarne neologizmy.
1 Comment
Recommended Comments