Lan ogłasza fajrant, Faux się rozmarza, a trup ukazuje nowe oblicze...
Autor: Jacek Skowroński.
? Fajrant, kochani! ? Lan wyłoniła się ze swojej pakamerki, stukając znacząco w szkiełko zegarka. ? Wszystko na dziś poukładane, zredagowane i skorygowane.
? Nie wszystko? ? wymknęło się Naczelnemu, ale nikt go nie usłyszał w ogólnym zamieszaniu. Drzwi redakcyjnych klitek trzaskały za kolejnymi pracownikami, trudno było oprzeć się myśli, że wszyscy czekali tuż za progiem, jak w blokach startowych, na wybicie szesnastej.
Po minucie w redakcji nie było żywego ducha, nie licząc oczywiście naszych przyjaciół, którzy w poprzednich odcinkach z zapałem kręcili stryczki na własne szyje.
? Pilnuj tego i nie wpuszczaj nikogo!
Piotrek zostawił Tomasza przed kseroroomem a sam popędził na górę. Wpadł jak burza do rzeźni, łazienki znaczy (wybacz drogi czytelniku, narrator opisuje, co widzi, i czasem bywa zbytnio dosłowny), otworzył usta i? głos uwiądł mu w gardle. O ile rzecz jasna głos może w czymkolwiek uwiądnąć. Uwiędnąć zapewne prędzej ? pomyślał niefrasobliwie narrator ? ewentualnie ugrzęznąć, aczkolwiek częściej zamiera tudzież nie może zostać dobyty, a to z przyczyny szoku albo ciosu w splot słoneczny. Lub niżej.
A przyczyna uwiądu Naczelnego, mówiąc ściśle jego organu głosowego, miała długie, kruczoczarne włosy, zielone jak leśne sadzawki oczy i nóż w garści. Stała za plecami autora ?Domu na wyrębach? i przykładała mu ostrze do szyi. Faux siedział na brzegu wanny, wyglądał na całkowicie pogodzonego z losem, czemu w jakimś stopniu przeczyły szeptane w przestrzeń słowa:
? A mogłem zaciągnąć się do Legii Cudzoziemskiej, Jacek by mi skołował dowód osobisty, im więcej nie trzeba. Wysłaliby mnie z misją w jakieś urocze siedlisko terrorystów albo do Afryki, nocny skok ze spadochronem w sam środek działań wojennych, sielanka po prostu?
? Gdzie on jest, gadaj! ? Łasic przycisnęła mocniej nóż.
? Nie wiem, Piotrek go gdzieś wysłał? ? Stefan mężnie skierował uwagę płatnej zabójczyni na Naczelnego.
? Albo trzeba mi było zostać saperem ? monolog Fauxa trwał w najlepsze ? najwyżej by mi urwało nogę czy rękę, czysta przyjemność?
Łasic, nie odejmując noża od szyi Stefana, płynnym ruchem dobyła berettę FS92 ? rzecz godna najwyższej uwagi, zauważył w myślach narrator, gdyż pod wieczorową suknią mogła ukryć co najwyżej tatuaż, ale w końcu to ona zarabiała na życie, likwidując wskazane jednostki ? i wycelowała w okolice Piotra. Naczelny posiadał właściwe piastowanej godności gabaryty, więc nawet nie musiała dokładnie mierzyć.
? Znajdziesz go w kseroroomie, piętro niżej ? dzielnie wytrzymał wzrok egzekutorki. ? Tylko nie zrób?
Łasic nie dowiedziała się, czego ma nie zrobić, z impetem wbiła nóż w ścianę, ostatnie słowa Naczelnego padły, gdy była już na schodach. Stefan pomasował szyję i utkwił melancholijne spojrzenie w drzwiach prowadzących do kabin prysznicowych.
? Taki treser tygrysów, to ma dobrze, zawsze lubiłem koty ? rozmarzył się tymczasem Faux. ? Albo łowca grzechotników. Słoneczko, praca na świeżym powietrzu?
? Kogo znajdzie w ksero? ? zainteresował się autor horrorów.
? Gęsinę ? odparł inteligentnie Naczelny, wprawiając Stefana w łatwo zrozumiałe osłupienie.
Równocześnie skrzypnęły drzwi do pomieszczenia prysznicowego, ze środka buchnął kłąb pary, z którego wyłonili się całkowicie ? niestety, pomyślał narrator ? ubrani Zuzanna i Jacek. Narrator przewinął do tyłu całą scenę, uznając, że pewnie przegapił coś ciekawego i zajrzał pod prysznice.
Zuza z Jackiem siedzieli na parapecie, szepcząc coś do siebie, odkręcona woda głuszyła rozmowę, a gęsta para mocno utrudniała podgląd, gdyby w pomieszczeniu znajdowała się ukryta kamera, czego nie można było wykluczyć, gdyż nie od dziś wiadomo, że ciała odziane w pianę są wyjątkowo wdzięcznym obiektem dla adeptów sztuki filmowej, których akurat w redakcji nie brakowało, podobnie jak baboli oddających się z uciechą, uciechom cielesnym w towarzystwie mieszanym, acz nie zmieszanym ? narrator skrzywił się, gdyż z natury żywił wstręt do zdań wielokrotnie złożonych, ale kontynuował siłą rozpędu ? oczywiście poza godzinami pracy, ewentualnie w godzinach, jeśli akurat Naczelny ruszył w Polskę, czyli jak to zwykło się określać na użytek kadrowych i małżonek, przebywał na delegacji.
Rozczarowany mocno narrator wrócił do właściwego miejsca i czasu akcji.
? Co to były za krzyki? ? Jacek spojrzał spod ronda kapelusza i przypalił papierosa. ? Stało się coś?
? Nic takiego, w ksero mamy martwego gliniarza, musimy nadać trochę przesyłek póki zawartość zbytnio nie zalatuje ? Naczelny, gdy chciał, potrafił być uosobieniem wykwintnej uprzejmości. ? No i Łasic cię szukała. Wyglądała na stęsknioną?
Zuz czknęła podejrzanie, w tym samym momencie drzwi rozwarły się szeroko i do łazienki wszedł Tomasz z aspirantem Gęsiną. Ściśle mówiąc, tylko Tomasz szedł, uginając się pod ciężarem zwłok pechowego policjanta. Pochylił się i zrzucił ciężar, ciało legło na plecach z głuchym łomotem. Jacek przyjrzał się truposzowi i ziewnął.
? No to mamy komplet.
? Mogłem zostać kaskaderem i dawać się strącać w przepaść w płonącym samochodzie ? Faux roztaczał kolejne czarowne wizje. ? Jeden, dwa dubelki i jechałbym spokojnie karetką na sygnale, a w szpitalu czekałoby mięciutkie łóżko, miałoby już na stałe tabliczkę z moim nazwiskiem, pielęgniarka pochyliłaby się nade mną, szepcząc?
? Jesteś, [beeep]! ? Łasic wpadła do rzeźni, znaczy łazienki redakcyjnej, z kopytem w dłoni i wypaliła do Jacka. Od huku zatrzęsły się ściany.
? Nie, one nie przeklinają ? Faux mówił jakby do siebie. ? Powiedziałaby, że specjalnie wzięła tę zmianę, bo ostatnio wypisali mnie zanim przeszliśmy do?
Jacek jednym palcem uniósł rondo kapelusza i zerknął na żółtą plamę zdobiącą mu marynarkę niczym ptasie łajno.
? Wygrałam! ? Łasic w dwóch susach przeskoczyła ciała redaktorów, którzy na odgłos strzału padli na ziemię i rzuciła się w objęcia swojej ofiary.
? Jak zwykle? ? Jacek dłuższą chwilę zajmował się sprawdzaniem, czy zielonooki roztrzepaniec ma wszystko na swoim miejscu. Narrator odwrócił na ten czas wzrok, więc akcja ma tutaj dziurę. Kolejną scenę zaczyna Naczelny:
? Boże, dom wariatów, za jakie grzechy?! Ludzie, za niedługo pojawi się tu policja, będą szukać swojego człowieka!
? Nie pojawi się ? Jacek przerwał na chwilę witanie się ze wspólniczką i wskazał głową najświeższego denata. ? Przyjrzyj mu się dokładnie, nie poznajesz?
? Hmm? ? Piotrek studiował rozpłaszczone drzwiami rysy delikwenta. ? A powinienem?
? To niejaki Lepik, podający się za doktora fizyki, który swego czasu uraczył nas plagiatem artykułu popularnonaukowego. Był w zmowie z wampirzycą, miał ją ubezpieczać, kiedy myszkowała po naszym archiwum. Spóźnił się niestety.
? Lepik, ten oszust?! ? Naczelny wyglądał jakby zamierzał rzucić się z pięściami na trupa. Opanował się jednak i popatrzył dziwnie na Jacka. ? A ty skąd wiesz??
? Łasic miała go na oku. Tak na wszelki wypadek.
? Lepik? ? Zuzanna schowała piersiówkę tam, gdzie chowa się piersiówki, by uzasadnić ich nazwę (to znaczy w redakcji chowa się je przed Naczelnym, a nie w związku z nazwą, ale ta przecież skądś się wzięła ? narrator zaplątał się odrobinę).
? Lepik? ? Tomasz śledził wzrokiem piersiówkę nawet wtedy, gdy zniknęła tam, gdzie znikają piersiówki.
? Lepik? ? Stefan oderwał się od rękopisu, bynajmniej nie w celu śledzenia piersiówki. ? Idiotyczne nazwisko, nawet w epizodach psuje nastrój.
? Ale skoro związałem się z tą bandą złoczyńców ? Faux wyprostował się, wzruszył ramionami i wyjął ze ściany nóż Łasic ? nie pozostało mi nic innego, jak się przystosować. Szefie, kto następny?
Niektóre komentarze redaktorów (miałem tego nie pokazywać, ale... ):
Peterdik: Masakra. Jacek jak zwykle rządzi i zawyża poziom. Jacku plis dożyj do mojego odcinka bo za jeden opis muszę się zemścić. Zuz, Tomek; nie zabijać Jacka!
Faux: Ciekawe który...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.