Nie-skazany na śmierć odc.5
John - ucząc się na własnych doświadczeniach - postanowił uciec na widok George'a. Pomogła mu w tym mapa swojego mieszkania wytatuowana na całym ciele. Nie widział jednak tej części, która była na plecach, a nie miał czasu na wzięcie lusterka, gdyż listonosz stał naprzeciw niego. Wpadł jednak na inny pomysł. Podszedł do radia, puścił kawałek "Billie Jean" i zaczął się rozbierać. Gdy stał już w samych majtkach poprosił George'a, by odczytał mu mapę z pleców. Gdy listonosz to zrobił John wiedział już jak uciec z mieszkania. Nagle wpadł w panikę i wyskoczył przez okno.
Po miesiącu John ujrzał uchylone drzwi do swojego mieszkania. Dyskretnie zajrzał do środka, ale drzwi były za mało uchylone. Złapał więc delikatnie za klamkę i pociągnął ja lekko, wyrywając niestety drzwi z zawiasów. Niepostrzeżenie wskoczył do środka, strzelił parę razy, naprawił drzwi i zaparzył herbatę, po czym zaczął szukać intruza. Następnego dnia znalazł go w salonie:
- Kim jesteś? - zapytał.
- To ja - odpowiedział intruz.
- Uff - John odetchnął z ulgą. - Myślałem, że to on.
- Panie Bond, Johnie Bond. Straciliśmy agenta 007. Pan go zastąpi jako agent 0700. Uda się pan do Puszczy Kampinowskiej, tam czeka na pana misja.
- Jaka misja?
- Tajna. Na miejscu spotka się pan z oddziałem komandosów. Oni dadzą panu dalsze wytyczne. No idź pan już, bo czas pan, panie tracisz!
John lekko zaniepokojony nałożył szlafrok i kapcie-króliczki, po czym pojechał na umówione miejsce. Przed wejściem do Puszczy wisiała tabliczka z napisem "Park Jurajski". Nagle z krzaków wyskoczył oddział komandosów uzbrojonych po zęby w pistolety na wodę.
- To pan, panie Bond? - spytał jeden z nich.
- Tak. Nazywam się Bond. John Bond - odrzekł.
- Za nami.
Komandosi prowadzili Johna przez dżunglę. Nagle zza drzewa wyskoczył dzięcioł, ale żołnierze błyskawicznie strzelili do niego ze swoich karabinów i laserów. W końcu zatrzymali się. John spojrzał przez lornetkę. Zauważył Predatora. Obok na drzewach wisiały obdarte ze skóry prosiaki. Odłożył lornetkę i spojrzał w stronę komandosa, lecz już go tam nie było. Wisiał obok na krzaku obdarty ze skóry. John zaniepokojony obejrzał się - wokół wisieli sami żołnierze. Zamknął oczy ze strachu. Wiedział, że gdy je otworzy ujrzy coś strasznego, więc to zrobił. Krok od niego stał Predator trzymający w dłoni ociekający keczupem nóż...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.