Skocz do zawartości
  • wpisy
    168
  • komentarzy
    728
  • wyświetleń
    73311

Nie-skazany na śmierć odc.5


MarkosBoss

161 wyświetleń

John - ucząc się na własnych doświadczeniach - postanowił uciec na widok George'a. Pomogła mu w tym mapa swojego mieszkania wytatuowana na całym ciele. Nie widział jednak tej części, która była na plecach, a nie miał czasu na wzięcie lusterka, gdyż listonosz stał naprzeciw niego. Wpadł jednak na inny pomysł. Podszedł do radia, puścił kawałek "Billie Jean" i zaczął się rozbierać. Gdy stał już w samych majtkach poprosił George'a, by odczytał mu mapę z pleców. Gdy listonosz to zrobił John wiedział już jak uciec z mieszkania. Nagle wpadł w panikę i wyskoczył przez okno.

Po miesiącu John ujrzał uchylone drzwi do swojego mieszkania. Dyskretnie zajrzał do środka, ale drzwi były za mało uchylone. Złapał więc delikatnie za klamkę i pociągnął ja lekko, wyrywając niestety drzwi z zawiasów. Niepostrzeżenie wskoczył do środka, strzelił parę razy, naprawił drzwi i zaparzył herbatę, po czym zaczął szukać intruza. Następnego dnia znalazł go w salonie:

- Kim jesteś? - zapytał.

- To ja - odpowiedział intruz.

- Uff - John odetchnął z ulgą. - Myślałem, że to on.

- Panie Bond, Johnie Bond. Straciliśmy agenta 007. Pan go zastąpi jako agent 0700. Uda się pan do Puszczy Kampinowskiej, tam czeka na pana misja.

- Jaka misja?

- Tajna. Na miejscu spotka się pan z oddziałem komandosów. Oni dadzą panu dalsze wytyczne. No idź pan już, bo czas pan, panie tracisz!

John lekko zaniepokojony nałożył szlafrok i kapcie-króliczki, po czym pojechał na umówione miejsce. Przed wejściem do Puszczy wisiała tabliczka z napisem "Park Jurajski". Nagle z krzaków wyskoczył oddział komandosów uzbrojonych po zęby w pistolety na wodę.

- To pan, panie Bond? - spytał jeden z nich.

- Tak. Nazywam się Bond. John Bond - odrzekł.

- Za nami.

Komandosi prowadzili Johna przez dżunglę. Nagle zza drzewa wyskoczył dzięcioł, ale żołnierze błyskawicznie strzelili do niego ze swoich karabinów i laserów. W końcu zatrzymali się. John spojrzał przez lornetkę. Zauważył Predatora. Obok na drzewach wisiały obdarte ze skóry prosiaki. Odłożył lornetkę i spojrzał w stronę komandosa, lecz już go tam nie było. Wisiał obok na krzaku obdarty ze skóry. John zaniepokojony obejrzał się - wokół wisieli sami żołnierze. Zamknął oczy ze strachu. Wiedział, że gdy je otworzy ujrzy coś strasznego, więc to zrobił. Krok od niego stał Predator trzymający w dłoni ociekający keczupem nóż...

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...