Skocz do zawartości

The Zoldening

  • wpisy
    139
  • komentarzy
    640
  • wyświetleń
    79756

"Give me back my bending!" - The Legend of Korra


zoldator

673 wyświetleń

Tytuł: The Legend of Korra

Platformy: PC, PS3, X360, PS4, Xbone

Grane na: PS4

Gatunek: Slasher

Rok wydania: 2014

Platinum Games nie są zwykłym studiem deweloperskim. Nie są nawet najlepszym studiem. Platinum to krzyk mojej duszy. Duszy, która jest już zbyt zmęczona, by nawet płakać nad Overstrike zmienianym na Fuse, nad kolejną mądrą wypowiedzią kogoś z Ubi, nad Capcomem ogłaszającym, że tylko gry o sprzedaży powyżej dwóch milionów egzemplarzy otrzymają sequel (jeśli to zabije DmC to jest nawet trochę warto tho). Platinum jest ucieczką od tego smutnego świata. Ucieczką do miejsca, gdzie gry to pasja, a nie numerki, gdzie nikt ci nie mówi o domniemanej "nextgenowości" systemu X, ani o bogatych wyborach moralnych i wielu zakończeniach. Oni są bohaterami, których ten rynek potrzebuje, i na których zasługuje. A ja z przyjemnością przyjmę każdy z ich darów. Darów takich jak najlepszy TPS ostatniej generacji, Vanquish, dwa najlepsze slasherów ostatniej generacji, Bayonettę i Revengeance (kocham DMC4, Ninja Gaiden Sigma/Sigma 2 i Darksiders II, ale mimo wszystko ta dwójka wygrywa), oraz Anarchy Reigns, czyli jeden z najlepszych brawlerów 3D ostatnich lat. Nie to, że konkurencja jest duża, bo w sumie oprócz SupurattaHouso co dasz? Batman Arkham? Nie rozśmieszaj mnie nawet... Also, OST do Anarchy uratował rap w moich oczach. Razem z theme songiem TJ Combo.

277271-Untitled-1.jpg

Anyway, teraz Platinum zainteresowali się również zachodni wydawcy. Owocuje to takimi projektami jak Scalebound, który jest jednym z trzech powodów (oprócz Killer Instinct i D4), dla których w ogóle pamiętam jeszcze o istnieniu Xbone'a, oraz Legend of Korra. Zanim zaczniemy, nie jestem fanem serialu. Nie to, że coś mi w nim przeszkadza, po prostu oprócz kilku randomowych odcinków Legend of Aang, nigdy nie wszedłem w to głębiej. Jedyne co wiem, to że gra osadzona jest jakoś w środku Legend of Korra. Korra traci swoje umiejętności bendingu ("Give me back my bending! Give me back my son!" Ylciak, to you!) i zostaje zaatakowana przez jakąś tam organizację przestępczą, za nieznajomość której fani serialu pewnie mnie zjedzą. Tyle w tej kwestii.

Mój pierwszy kontakt z tytułem miał miejsce na streamie Mike'a Koba (polecam wszystko co ten koleś robi), Wersja na PC ukazała się na kilka dni przed tą na PS4, więc musiałem się odrobinkę wstrzymać z pograniem. Wrażenia miałem jednak cokolwiek pozytywne. Gra wyglądała dość solidnie, mimo loga Activision, ale o tym za chwilę. Na następny dzień wszedłem na Metacritic, żeby coś tam zobaczyć. Legend of Korra - 53/100 (wersja na Xbone). Chcecie mi powiedzieć, że Lords of Shadow 2 zbiera lepsze oceny?

Youtube Video -> Oryginalne wideo

A tak na serio, po przejściu gry? 7/10. Z pewnością najgorsza gra Platinum, w jaką grałem i wiem dokładnie czemu. Z ekranu aż wypływa budżet, który prawdopodobnie był niższy od połowy sezonu serialu i ograniczony dev time. Szczerze powiedziawszy to nie będę zdziwiony, jeśli okaże się, że ta gra powstawała przez te 4-6 miesięcy, ile minęło od pokazania pierwszego trailera.

lojk_gamw.jpg

Gameplay w Korra wygląda jak mniej rozbudowana wersja Bayo, połączona z Revengeance. W grze mamy znane z Bayo uniki oraz kontry, przypominające nieco te z MGR. Jako Awatar Korra ma dostęp do czterech żywiołów, z czego każdy działa nieco inaczej. Woda to broń dystansowa, ogień służy do zadawania szybkich ciosów, ziemia to zasadniczo Beowulf (wolna, duży damage), a powietrze służy do walki z wieloma wrogami jednocześnie. Każdy Totalnie-Nie-Styl ma po dziesięć poziomów, za zdobycie których dostajemy nowe ciosy, wydłużenie paska zdrowia itp. System walki jest jedna dużo bogatszy niż się wydaje. Mamy możliwość zmiany stylwiołu (słowotwórstwo, yay) w połowie combosu, które w każdej chwili możemy przerwać unikiem, kontra działa dosłownie w ostatniej chwili, finishery są potężne i satysfakcjonujące, a każda walka jest standardowo oceniana medalem, od brązu do platyny. Mamy również rage mode, w którym Korra na kilka sekund zmienia się w chodzącą bombę atomową.Oczywiście, nie wszystko od razu. Najpierw zdobywamy wodę, a ostatnią moc, rage, odblokowujemy tuż przed ostatnim bossem. Osobiście znalazłem się w sytuacji, gdzie zakochałem się w powietrzu, czyli czwartym stylu. Głównie dlatego, że Korra robi wtedy najzwyklejsze w świecie Tatsumaki i Shoryukeny, tylko w towarzystwie tornada lub kilku tornad.

Tu się pojawia kolejna rzecz, gra wspiera wielokrotne przechodzenie i posiada NG+. Do tego stopnia, że w czasie jednego playthrough można rozwinąć góra dwa z czterech stylów, a pieniędzy nie starcza na kupienie wszystkich combo. Na drugim levelu są bramy, które można zniszczyć za pomocą bendingu zdobywanego później, a na wyższym poziomie trudności zmieniają się rotacje wrogów. Do cholery, rage mode zdobywa się przed ostatnim bossem.

Niestety, są też i wady, wynikające głównie ze wspominanego budżetu i braku czasu. Jestem w szczerym szoku, że Platinum i tak się udało zrobić w tym momencie tak dobrą grę. Rodzajów wrogów jest mniej niż dziesięciu, przy czym często różnią się po prostu kolorem. Bossów w praktyce jest trzech, wliczając ostatnego i pomijając powtarzające się walki z dwoma pierwszymi. Kamera umie wariować w wąskich pomieszczeniach, nawet przy włączonym lock-onie. Lokacje są puste, bez życia i dzielą się na trzy rodzaje, miasto, biegun południowy i świat duchów. Sama gra z kolei starcza na 3-4 godziny. Podziękujmy Activision.

W przerwie od walki mamy proste elementy platformowe, nieskomplikowane, ale i przez to nie irytujące (patrzę na ciebie, Lords of Shadow), oraz etapy jazdy na Nadze, czyli pso-konio-niedźwiedziu polarnym Korry. Przypominają one trochę typowe poziomy z Sonica, przy czym są prawdopodobnie lepsze niż jakikolwiek Sonic w 3D. Unikamy przeszkód, skaczemy, zbieramy punkty, nic nadzwyczajnego, ale są całkiem przyjemne i nie zdołały mnie zirytować.

lokscreen3jpg-b68d3b_960w.jpg

"Nie wiem co to za rasa, ale jechałbym na nim do bitwy."

Inną wartą wspomnienia rzeczą jest poziom trudności. Ta gra nie jest prosta. Na normalu totalnie można zginąć i czuć, że to gra Platinum. Wrogów często należy kontrować, bo to nasza najlepsza szansa na wygraną. Ciągle trzeba uważać na projectile i unikać ich, a nasz pasek zdrowia nie jest długi. Prawda, apteczki są tanie (po tysiąc punktów, pięć tysięcy za item wskrzeszający postać, dla porównania w pierwszej misji zdobyłem tych punktów trzydzieści tysięcy), ale możemy ich mieć tylko trzy. Mimo wszystko, można tu znaleźć uczciwe wyzwanie, a tego o grach ze znaczkiem Activision nie można powiedzieć... w zasadzie w ogóle.

Dźwiękowo gra jest w porządku. Pomijając Orgasm Bending (Ylciak, to you! X2). Soundtrack jest klimatyczny i pasuje do otoczki gry. Graficznie tytuł wygląda w sumie dużo lepiej niż powinien. Owszem, lokację są puste, modeli wrogów jest mało, a animacji nie dużo, ale w gruncie rzeczy to jest gra za 15 dolarów. Styl graficzny jest ładny i wygląda jak serial, tylko w 3D. Animowane wstawki mogły być lepsze, ale za nie zdaje się akurat odpowiada studio Nickelodeon, więc git gud at animating your own show. Wciąż lepiej niż Vergil's Downfall. Bardzo mi się za to spodobały animacje ataków Korry. Nie jest to poziom Raidena z Revengeance, ale widać tu ten sam dotyk. Also, gra działa w stabilnych 60 klatkach, więc ten no... Masz coś do powiedzenia, Unity?

lokscreen4jpg-b68d3a_960w.jpg

Jeden z trzech bossów w grze, Metal Gear Big Daddy. RULES OF NATURE!

W gruncie rzeczy Legend of Korra to dobra gra. Ma swoje problemy wynikające z faktu bycia wydaną przez Activision, takie same miał Deadpool. Przynajmniej Platinum do nich nie należy, więc nie ma ryzyka, że zostaną oddelegowani do portowania kolejnego Colladooty. Najważniejsze jednak jest to, że Platinum zyskuje atencję dużych firm i ludzi. Kojima, Nintendo, Microsoft, Activision, to jest dla nich szansa. I wykorzystują ją bardzo dobrze, czego dowodem są Revenegance, Bayo 2, czy właśnie Legend of Korra. Za 15 euro (Steam), czy 65 złotych (PSS) jestem w stanie całkowicie polecić ten tytuł. Nie jest w żadnym stopniu tak bogata jak wydana w tym samym tygodniu Bayo 2, ale tow ciąż dobra gra i całkiem fajny slasher. Prawdopodobnie to najlepsza adaptacja Awatara w historii, a na pewno najlepsza gra, jaką Activision wydało w tym roku. O dziwo, ma nawet fabułę! Zadziwiające, nie Destiny? A teraz wybaczcie mi proszę, Symphony of the Night jest zajęte pokazywaniem mi, że Mirror of Fate może spaść z tytułu najgorszej metroidvanii, w jaką grałem, jeszcze niżej.

Ocena - 4/6

EDIT:

Zapomniałem o tym wspomnieć. W grze mamy kilka fajnych bajerów, które w sumie nie wpływają w żaden sposób na gameplay, ale są, ponieważ Platinum.

1) Hype man na początku meczy w tego ichniejszego zbijaka. Tylko mi się to skojarzyło z jakimś japońskim fighterem 2D?

2) Kolor światła zmienia na Dualshocku 4 zmienia się w zależności od wybranego bendingu, np. ogień = pomarańczowe, a ziemia = zielone.

3) Dwa kostiumy w grze można odblokować za pomocą specjalnego kodu. Ponieważ dawno w grach kodów nie mieliśmy.

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...