Skocz do zawartości

RetroSzmelc

  • wpisy
    157
  • komentarzy
    461
  • wyświetleń
    90000

Muri (Daniel Remar & Ludosity, 2013)


LaserGhost

508 wyświetleń

eg1Gnyy.jpg

Ofensywa gier indie trwa nadal, i pomimo że wielokrotnie udowodniono, że niewielkie studio może stworzyć zarówno hit, jak i rozczarowującego gniota, to nadal na Steam/GOG/inne sklepy trafiają produkcje napisane przez garstkę ludzi, albo czasem zupełnie w pojedynkę. Muri zrobiła praktycznie w całości jedna osoba (Daniel Remar, znany m.in. z Iji, Hero Core oraz Hyper Princess Pitch), i jest to - na szczęście - jeden z lepszych platformerów ostatnich lat na PC.

[media=]

sam trailer wielu wystarczy, by od razu kupić Muri

Wystarczy jeden rzut oka, by się żachnąć - ej, przecież to pierwszy Duke Nukem! I faktycznie, Muri bardzo przypomina przebojową platformówkę shareware z początku lat '90. Tak samo dużo się skacze, strzela i zbiera rozmaitych bonusów, w 16-kolorowej oprawie. Muri jednak tylko pożycza sobie sprawdzony sposób na gameplay od niemal 25-letniego poprzednika, całą resztę mając oryginalną.

75tlT5P.png

Fabuła jest nieco zawiła i całkiem ciekawa, choć w tego typu produkcji niekoniecznie potrzebna. Nie będę jej tu streszczał, żeby nie psuć nikomu niespodzianki, powiem tylko że fani cyklu Metroid wyczują znajomy klimat. I przy klimacie będąc - niesamowite jest, jak tak prosta gra jest klimatyczna. Niby wspomniana uboga paleta kolorów, dźwięk emulujący pierdzenie PC speakera (userzy MS-DOS pewnie pamiętają te rozkoszne trzaski) nie dają zbytnich powodów do wczuwki, ale... klimat jest. Taki lo-fi, nie narzucający się, pozbawiony wodotrysków i wskaźników szaleństwa, pozwalający wciągnąć się w eksplorację złożonego ze sprajtów świata. Muzyka jest tylko w menu i w intro, a poza tym przez większość gry towarzyszy nam tylko ośmiobitowy dźwięk. Odjazd kompletny. Kto chce, może załączyć sobie jakiś elektroniczny muzak z epoki (polecam wczesnego Jarre'a) do towarzystwa, ale taka cisza też spełnia swą rolę.

cLKXPHa.gif

Już wspomniałem o podobieństwie Muri do Duke Nukem, więc rozwinę tę myśl - tak samo się skacze, strzela, szuka ukrytych przejść za wybuchowymi cegiełkami, ale też trzeba rozejrzeć się za generatorami pól siłowych, które trzeba zniszczyć by odblokować przejście - tu dodam, że design leveli jest bardzo "organiczny" i pomimo rozmiarów, nie ma za dużo okazji by się zgubić. Z kolejnymi levelami przybywa rodzajów przeciwników, ale też broni i power-up'ów, oraz ukrytych kluczy-komórek ("cells"), które pomagają otworzyć zamknięte składy amunicji do najpotężniejszych pukawek. Do tego naprawdę satysfakcjonujący bossowie o niezłym designie (zwłaszcza dwaj ostatni).

5ejpTnZ.jpg

Dużo piszę pozytywnego o Muri, ale czy znajdę jakieś wady? Na siłę - tak. Brakuje mi trybu dla dwóch graczy, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie, jak on miałby wyglądać, bez psucia gry. Brak muzyki jest kwestią dyskusyjną. Wymagania sprzętowe to Pentium 4 1,5Ghz oraz 512MB RAM RAM - ktoś może wydziwiać, że taka gra powinna ruszać bez czkawki na procesorze 486 i 4MB RAM. Ale dla mnie Muri to produkcja idealnie realizująca swój zamiar - przywołanie gier z wczesnej epoki shareware, z leciutkim doszlifowaniem oraz usunięciem najbardziej rażących archaizmów. Jeżeli ktoś stracił kawał życia przy takich gierkach od Apogee czy Epic MegaGames, albo rysował mapy do Turricana z Amigi - Muri będzie dla tej osoby wspaniałą wycieczką w przeszłość.

Do kupienia na Steam oraz Desura.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...