Jak długo można jeszcze pieprzyć panowie? - czyli znowu...
Uff, minął cały jeden dzień od tego piekielnego wieczoru pełnego danse macabre oraz zgrozy, wstydu i hańby.
Szczere gratulacje dla tych, którzy postanowili nie oglądać meczu tylko na przykład ulubiony serial, nawet jeśli byłaby to "moda na sukces" po arabsku.
Z całym szacunkiem, wolałem Leo, wolałbym nawet Szatałowa (szaleję, co?) niż Stefanka & his orchestra. Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem za inicjatywami typu bojkot meczu (a nawet szczerze potępiam) czy koniecpzpn.pl, ale nieraz nóż (modelarski) się w kieszeni otwiera gdy widzę te głupoty.
Patrzę sobie na powołania - brak Żewłakowa - myślę sobie spox pewnie selekcjoner ma kogo na jego miejsce. A tu patrzcie wystarczyło, że Jodłowiec dostał kontuzji, a od razu cały plan się sypnął niczym łupież z włosów mej wychowawczyni.
A może to było celowe? Może od początku, był plan żeby zagrał Polczak? Może mamy do czynienia z relacjami typu wujek Paweł - Grzesiu Drewno . Są rzeczy na niebie i ziemi, które nie śniły się Football Managerowi...
Filozofie życiowe zostawmy na boku, a wracamy do sedna. Powiedzmy sobie szczerze drużyny na razie ni ma. Najgorsze, że nie mogła się sprężyć na ważne momenty jak to nieraz bywało. Metoda nowej miotły, lub chociażby szufelki nie zadziałała, nic, zero, null.
Jakieś pozytywy panie dzieju? Som, som panku, co najmniej jeden: grał Kowalewski,a nie proszę ja kogo ten Dudek. Czyli jednak stała się rzecz dziwna nie ławkowicz, tylko sam Kowalewski!
I to na tyle sorry za bulwers płynący z tej wypowiedzi, ale tak jakoś wyszło. Ach, jest jeszcze jeden pozytyw w najbliższych dniach nie będę pisał o piłce, a raczej skupię się na czym innym.
? "Mistew" spółka - z tym - z ograniczeniem umysłowym 2009
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.