Niedługo startuje zamknięta beta Titanfall i spora liczba graczy będzie mogła przekonać się, nad czym przez ostatnie lata pracowała ekipa byłych szefów Infinity Ward. Ja już mogłem to zrobić - ale by pograć w Titanfall, musiałem pokonać pół tysiąca kilometrów. Tyle w prostej linii jest z Wrocławia do Monachium, gdzie w jednym z całkiem przytulnych lokali rozstawiła się ekipa z Respawn Entertainment i... zaprosiła do gry dziennikarzy z całej Europy.
Na brak sprzętu nie można było narzekać: w paru rzędach stanęło łącznie 24 zestawy komputerowe. W drugiej sali - podobna liczba konsol. Tam jednak, przyznam szczerze, ledwie pozaglądałem. Jestem jednak pecetowcem i te maszyny siłą rzeczy darzę większym respektem. Sorry, iksboksiarze .
Granie graniem, sprzęt sprzętem, ale i tak najciekawiej prezentowała się figurka tytana. To cudo szczęśliwcy znajdą w edycji kolekcjonerskiej. Osobiście uważam, że 1200 złotych - bo tyle ma kosztować w przeliczeniu gra w tej wersji - to gruba przesada... ale mimo wszystko chyba znalazłbym miejsce na biurku na takie coś. Tym bardziej, że błyska kolorowymi światełkami.
Organizacyjnie wszystko zagrało, a o tym, jak wygląda sama gra, możecie poczytać tutaj: http://www.cdaction....z-gralismy.html
2 komentarze
Rekomendowane komentarze