Wpis opublikowany przez Grimmash
1474 wyświetleń
MAIN MAN STRIKES AGAIN
Genezy lub tak nam powiedziano są opowieściami o wspaniałych, odważnych i śmiałych. Niesamowite historie niesamowitych rzeczy, które wyjaśniają jak człowiek może latać bez skrzydeł i stać niewzruszony naprzeciwko kul i bomb i granatów i jak rzadko, jeśli w ogóle uprawia z kimś seks.
Dlatego też czujemy się winni, trochę smutni, że nasza geneza, choć nie taka zła, nie ma nic wspólnego z kosmicznymi promieniami bądź nauką zmierzającą w niewłaściwym kierunku Prosto mówiąc to przedsięwzięcie zaczyna się z jej odchodzącymi wodami....
Naczelny ważniak i łowca nagród, który wybił swoich pobratymców tylko po, to by być jedynym w swoim rodzaju, wyjątkowym Czarnianinem powraca w kolejnej pokręconej opowieści. Lobo podobno w jakimś dialekcie znaczy "ten, kto pożera wnętrzności i to mu sprawia przyjemność" (ja wikipedii nie wierzę na słowo). Został stworzony przez Keitha Giffena oraz Rogera Slifera, pojawił się po raz pierwszy w trzecim numerze komiksu Omega Men (1983). Ja po raz pierwszy zetknąłem się z nim w przygodach Supermana (464, marzec 1990). Postać jest dobrze znana z gościnnych występów w innych komiksach. Ma niepowtarzalny styl porównywalny jedynie z Deadpoolem. Jego osoba aż prosiła się o własną serię. Unbound to już któraś z kolei wersja jego przygód w komiksie z figurującym napisem Lobo na okładce. Jego image rażąco różni się tutaj od tego znanego mi dobrze z roku 1990. I bardzo dobrze, ta inkarnacja wydaje mi się być przede wszystkim najbardziej intratna wizualnie.
Przeważnie komiksy z Lobo wiążą się z dużą dozą czarnego humoru, absurdu, krwawej rozwałki i ciętej riposty. Nie, inaczej jest w Unbound. Co zatem wyróżnia ten komiks na tle innych? Odpowiedź tkwi w formie jakiej jest zaprezentowany. Technika i kunszt Alexa Horley?a robią wrażenie. Jego styl w połączeniu z postacią Lobo i świecie w jakim się obraca czynią z tej historii obrazkowej coś osobliwego. Szczerze powiedziawszy doszlifowany wizerunek ważniaka w Unbound dobrze mu służy, jak mogłem wspomnieć wcześniej to dla mnie najlepsza jego wersja. Lobo był przedmiotem wielu metamorfoz w zależności od rysownika i komiksu, w którym się znalazł. Czy pojawiał się jako gość czy był bohaterem własnych przygód. Najbardziej odjechaną wizją tej postaci jest chyba ta z crossoveru Batman Lobo ? Deadly Serious.
Początek to, jak można wnioskować po początkowym fragmencie tego tekstu krótkie przypomnienie ? skąd ten Lobo się urwał? Główna akcja sześcioczęściowego komiksu rozgrywa się na planecie Y?Abbah Dhabba Dhu (Fred). Międzygalaktyczny łowca głów otrzymuje warte zachodu zlecenie. Na miejscu szybko okazuje się, że jak zwykle będzie sporo nieprzewidzianych przeszkód i jeszcze więcej nieprzewidzianych trupów. Na domiar złego ?Main Man? musi używać galaktycznego PKS-u, co się stało z słynnym Spazzfraggiem 666?
Ważniak jak na niego przystało odnalazł swoja drogę ku Polsce. Komiks pod tytułem ?Wyzwolony? wydała Mandragora. Tak czy siak, wielkiego znaczenia polski przekład nie ma, bo jak wielu fanów słusznie zauważa ten komiks się ogląda nie czyta. Ludziom nie było szkoda 5zł na komiks, który tak fantastycznie się prezentuje.
Nie polecam tego komiksu z względu na historię, która według wielu to takie małe gówienko pełne dziur i dziurek. Pod tym względem znajdziecie lepsze opowiastki o gwiezdnym wilku. Ten tytuł to po prosu jazda po bandzie wpisująca się w popkulturową komercję. Czarny humor, gagi i nawalanki to wszystko serwowane jest w pięknym opakowaniu stworzonym przez Horley?a. Miłośnicy tego stylu będą zadowoleni, fani Lobo będą zadowoleni wreszcie czytelnicy, którzy lubią oglądać papierowe historie też będą zadowoleni. Tekst mam nadzieję był równie przyjemny, co krótki zupełnie jak komiks, o którym piszę.
4 komentarze
Rekomendowane komentarze