Wściekły Wąż kontra Cyborg Zombie - czyli Maraton Wściekłych Pięści
No cóż, po kilku godzinach snu, wypiciu herbaty, wszamania frankfurterek na śniadanie i ogólnie na kacu, mogę podsumować największe wydarzenie filmowe tej zimy i roku - premierę Wściekłych Pięści Węża 3...
Dość powiedzieć.... że warto było. Ale niekoniecznie ze względu na premierę.
Technicznie Maraton poszedł całkiem nieźle - ja i moi współoglądacze byliśmy przygotowani , widownia - co ciekawe, dość zróżnicowana wiekowo - też, nie było też zwiech i problemów technicznych. RAZ może na Wściekłych Pięściach Węża obraz się zaciął. Poza tym - fajnie było zobaczyć stare części już-trylogii na dużym ekranie bez zbędnej pikselozy. Nie że w HD, ale średnie SD. W sam raz, jak na VHS...
Kurs był następujący: Blok Ekipa - WPW - Galaktyczne Lektury - Sarnie Żniwo - Bird Brain i Konie Rafały - WPW3. Lecz tu uwaga smutna - na plakacie promującym Maraton Absurdu widać wyraźnie agenta bułgarskiego wywiadu z "Bułgarskiego Pościgggu", a tego znamienitego przecież kartonu nie było! I ja się pytam - gdzie tu sprawiedliwość? Gdzie tu sens? Po co ludziom robić nadzieję?
Przejdźmy jednak do clue tekstu - oceny najnowszych przygód Wściekniętego Węża.
Fabuła rysuje się następująco: Wąż (Walaszek) musi pomóc komandosom w odzyskaniu ważnego transportu - Cyborga Zombie (tak, cyborg zarażający zombizmem) - który uciekł i sieje śmierć i zniszczenie. Jak się okazuje, dowódca żołnierzy sam ma ciemne konszachty z półświatkiem, reprezentowanym przez pana Szajbę (charakterystycznie zagrał go Jacek Kaczyński). Wężowi staną więc na drodze zarówno ludzie Szajby (w tym Eternitowy Bogdan) jak i 17 braci bliźniaków zombie (w tych rolach jak zawsze niezrównany Dr Yry czyli Krzyś Radzimski).
Jak można zauważyć, chociażby z trailerów, obsada potrafi być oczkiem puszczanym widzowi samym w sobie. Jest 17 braci bliźniaków (nawet słynny monolog, w nieco zmienionej formie), jest TomiLiDżons z Kalibru 200V (w roli starszego brata:Zbigniewa), są również znakomici Marek Grabie i Łukasz "Sheben" Jedynasty (chyba w ramach wymiany za Twoją Starą. Baśń.), no i Pan Witek.
Ale! - czy film jest dobry? Hm, tu sie wszystko komplikuje. Bo okej, są skurczowe sceny walek, ale z drugiej strony - w starych "Pięściach" fabuła wlekła się, pozwalała się nacieszyć swoją absurdalnością i wątkami sensacyjno-romantycznymi. Może to i przez promile, ale fabuła nie zwróciła mojej uwagi. DO tego w całym filmie był może jeden chwytliwy one-liner. JEDEN! I to jeszcze z trailera.
Choć śmiałem się z tego wszystkiego, to był to mało Skurczowy film.
Może, gdybym obejrzał osobno, szalałbym za tym filmem.
Może czasy się zmieniły i Walaszek się zmienił...
Ale czegoś mi w tym filmie brakowało... Mimo to to wciąż kawał dobrego filmu.
PS. Nie było Kazika. To już nie to samo...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.