Fan czy nie fan?
Drugi wpis poświęcę tematyce, które nie miała się tu znajdować. Do tego artykułu zachęciła mnie mały spór w komentarzach do tego, co napisałem wczoraj. Mianowicie chodzi o to
Kogo możemy nazwać fanem?
Sprawa nie jest taka prosta na jaką wygląda. Mamy sporo zespołów tzw. "one-hit wonders", czyli takich, które zasłynęły tylko z jednego przeboju. Tutaj trudno o prawdziwego i oddanego fana. Mało kto słucha innych piosenek wykonawcy (chociaż nie mówię, że tacy się nie zdarzają, jednak to tylko marne promile). Z drugiej strony, czy nie znając innych piosenek można być wielbicielem zespołu? Zdania są podzielone, ale ja uważam (to tylko moja subiektywna opinia!!!), że jednak coś takiego nie może mieć miejsca. Żeby określać się mianem fana, potrzebna jest znajomość danego artysty, jego płyt, piosenek itp. Nie mówię tu o życiorysie, zmianach w składzie zespołu i różnych takich, bo ta sprawa nie musi być bezpośrednio związana z muzyką (aczkolwiek może).Gdy wykonawca jest nam już znany i to co tworzy staje się dla nas bardzo bliskie możemy czynić przymiarki do nazwania siebie fanem.
Druga kwestia tyczy się zwykłego słuchania. Tutaj nie ma żadnych wyznaczników. Znasz jedną piosenkę lub więcej i ich słuchasz, to twoja sprawa. Jednak bardzo irytującym zjawiskiem jest fakt, gdy ktoś uważa się za wielkiego wielbiciela, a słucha tylko jednej piosenki i to w dodatku granej ciągle przez radio. Posłużę się przykładem utworu "Get Lucky" zespołu Daft Punk. Spora grupa osób deklarowała, że bardzo lubią ten zespół i jest on jednym z ich ulubionych, a znali tylko ten jeden utwór , w dodatku stworzony głównie w celach komercyjnych i wypromowania albumu. Nie mówią oczywiście, że ten kawałek jest zły, ale hype nim wywołany popsuł trochę wizerunek zespołu.
To tyle moich przemyśleń na dzisiaj. Przypominam o ankiecie z poprzedniego wpisu, bo niedługo chcę rozpocząć recenzowanie lub opisywanie zespołów.
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze