Skocz do zawartości

ABCD

  • wpisy
    12
  • komentarzy
    80
  • wyświetleń
    15237

eMJ

643 wyświetleń

Z pewnością ME stanowi popularny temat rozmów nie tylko w Redakcji i na Forum, ale w całym internecie. Jedni, na których składają się zarówno młodzi przed-maturalni, jak i starzy-sentymentalni, uważają trylogię Bioware'u za objawienie i nie tylko najlepszą space operę wśród gier, ale najlepszą serię gier w ogóle. Ci zwracają uwagę na potężny ładunek emocjonalny, więzi jakie wytworzyły się między nimi a postaciami w grze. Są to więzi które tych wybrańców zabrały z naszego ponurego świata do wewnątrz wspaniałego uniwersum, w którym zamiast być pionkami w grze wpływowych Garniturów, stali się bohaterami od których zależą losy świata. Oczywiście nie na prawdę, ale człowiek przeżywający przygodę w ramach komputerowej iluzji czuje się wyśmienicie, podejmując ważne decyzje, czy chociażby romansując (chyba ulubione zajęcie cRPGowców). Dla tych którzy dali się wciągnąć bez reszty, a teraz wygadują różne rzeczy o ?immersji?, ME stanowi grę wybitną. Rozumiem ten iście Smugglerowski punkt widzenia.

Jest też druga grupa graczy. Można powiedzieć, że ta grupa jest albo bardziej wrażliwa, albo bardziej wybredna. Wszakże jak można było nie zauważyć metamorfozy jaką przeszła seria od genialnej pierwszej części, do ostatniego potworka spłodzonego przez bezduszną korporację?

(Uprzedzając pytania: wiem, że każdej firmie zależy na zyskach)

W dalszej części opisuję moje wrażenia, jako gracza, który z ME nie jest zadowolony, a nie jako emisariusza niezadowolonej grupy fanów.

Pierwsza masa

Do pierwszego Mass Effect na pewno warto wrócić, ponieważ jest to chyba jedyne wysokobudżetowe science fiction cRPG w historii tej generacji. Gra jest fantastyczna, począwszy od klimatycznej muzyki, wciągającej (ale niezbyt oryginalnej) fabuły i ciekawego systemu dialogów, a skończywszy na rewolucyjnym podejściu do cRPG, według którego należy zerwać z myśleniem, że rpgi mogą prezentować się gorzej niż wszystkie inne tytuły. Dlatego Mass Effect kończy z tradycją starych falloutów i Baldurów, gdzie dwie postacie stoją w miejscu i wymieniają się liniami dialogowymi, albo dwie postacie stoją w miejscu, i nawzajem przecinają się toporami, bo tak to drzewiej w crpg bywało. Akcja jest dynamiczna, pojawiają się liczne wstawki filmowe, taktyczne strzelaniny, ciekawe dialogi.

Zwróćcie uwagę, że to genialne dostosowanie skostniałych pod względem rozgrywki crpg do standardów obowiązujących w branży, czyli idea później porzucona przez BioWare, została w godny sposób kontynuowana przez obecnie najdoskonalszy tytuł tego gatunku ? Wiedźmina 2. To właśnie Wiedźmin jest duchowym spadkobiercą ME, reprezentuje sobą wszystko to, o co w grze Bioware'u chodziło. Jest definiowany przez twórców bohater, czyli głębsze dialogi i większa swoboda właśnie dla twórców. Jest akcja, dramat, emocje, wspaniała grafika, ciekawy system prowadzenia rozmów, są spektakularne, zapadające w pamięć, fenomenalnie wyreżyserowane sceny, tak różniące się od linijek tekstu, jakimi jeszcze niedawno próbowały się z nami porozumieć gry o odgrywaniu ról.

Mass Effect był rewolucją. Po jego sukcesie zaczęto się zastanawiać, co przyniesie nieunikniony sequel...

Druga masa

ME2 był pod pewnymi względami lepszy od poprzednika. O ile pierwsza część była heroiczym Sci-fi, gdzie bohater stawał po stronie dobra, w tym przypadku historia stała się bardziej intrygująca, i, chciałoby się napisać, niejednoznaczna, ale jak to u BioWare'u byli i dobrzy i źli. Tym razem Shepard ewoluował z oficera Przymierza w członka organizacji terrorystycznej, która próbuje zniszczyć potencjalne zagrożenie dla ludzkości, podczas gdy oficjalny rząd nie chce lub nie może nic zrobić. Pojawia się tajemnicza organizacja ? Cerberus, znana z poprzedniej części, która teraz okazuje się być znacznie potężniejsza niż kiedyś. Jednocześnie ujawnia się jedna z wad ME jako trylogii, czyli to, że powstaje bez odgórnego zamysłu. W ME1 Cerberus był zaledwie niemal nic nie znaczącą siłą (ledwie zdolni zamordować podrzędnego admirała), by w ME2 zostać jednym z najważniejszych graczy. Dlaczego zdecydowano się na taki kupy się nie trzymający krok? Widocznie komuś spodobała się wizja Sheparda- renegata, w służbie ludzkości u terrorystów. Gdyby wszystkie trzy części zostały odgórnie zaplanowane, nie doszłoby do takich zgrzytów. Ale to w gruncie rzeczy niewielki zarzut.

Rozgrywka przeszła znaczną metamorfozę. Teraz było tu dużo mniej taktyki z prawdziwego zdarzenia, a więcej akcji i efektowności. W sumie tak można by podsumować całą odsłonę: mniej science fiction z prawdziwego zdarzenia (w muzyce, grafice i założeniach), a więcej efektownych kolorków i wybuchów. Klimat jest na tyle odmienny, że to niemal inna gra. Jednak wciąż wspaniała gra.

Science... fantasy?

Nie sugerujcie się tym, że koncentruję się na wadach, to nie zmienia faktu, że gra jest świetna i jestem pewien że każdy kto grał w ME2 byłby w stanie długo wymieniać jej zalety. Ale z przykrością muszę napisać, że już w tym momencie, wizualnie jest to bardziej fantasy niż science fiction. Na przykład wystrzały: w poprzedniej części pocisk docierał do celu momentalnie, a teraz możemy sobie zobaczyć jak leci. Aha, i strzelając z karabinu już na małym dystansie musimy uważać, żeby celować tam gdzie przeciwnik znajdzie się po paru sekundach, bo zanim doleci...

Kolejna sprawa to stroje naszych kompanów. Nie można ich zmieniać. Poprzednio każdy miał jeden ?cywilny? i zbroję na misje. Teraz wszyscy ciągle chodzą w tym samym. I na przykład podczas przejęcia statku nieznanej obcej cywilizacji taka Miranda łazi w codziennym ?kombinezonie?. Kolejny przykład: jeśli w poprzedniej części ktoś użył mocy biotycznej, to od razu było wiadomo, że żarty się skończyły. To były potężne umiejętności, rekompensujące z nawiązką fakt, że biotyk mógł korzystać tylko z nędznego pistolecika. A w ME2? Jeśli w ME2 użyjesz mocy biotycznej, ktoś powie ?fajna sztuczka?, a walczący nawet tego nie zauważą. Kolejna sprawa: mimo że twórcy deklarowali że gra będzie bardziej mroczna, to wbrew temu, choć rzeczywiście zerwała ze starym stylem graficznym, stała się bardziej kolorowa.

Do trzech razy sztuka

Z każdą kolejną grą BW coraz boleśniej daje się we znaki pewna nielogiczność. Shepard ratuje galaktykę. Ma do dyspozycji od dwóch do jakiś dwunastu ludzi, bo liczba towarzyszy stale rośnie. Od powodzenia misji, które wykonuje zależą losy galaktyki. I teraz uważajcie: Shepard dysponuje statkiem zdolnym przetransportować wszystkich członków drużyny jednocześnie na pożądaną planetę/misję. Więc dlaczego do cholery bierze tylko dwóch??? Mam nadzieję że zrezygnują z tego patentu oferując wreszcie dojrzałą historię, jak choćby w... Wiedźminie 2. Bez sztucznych towarzyszy.

No, ale ponieważ to było w ME zawsze, potraktujcie to bardziej jako offtop niż argument przeciw.

Ciemna masa

Finalnie, trójka. Nie mam sił by się nad nią rozpisywać. Na początku byłem zachwycony. Konstrukcja misji na Marsie, strzelaniny, latarki, kolejka, dialog z Liarą, tempo rodem z najlepszych gier akcji, a do tego cały świat ME i przyjemna grafika na miarę naszych czasów. Ale im dalej w las, tym gorzej. Grę przejął drugi scenarzysta, i chyba tylko jemu podoba się to co zrobił z fabułą. I znowu ME brakuje spójnej wizji, kiedy po dwóch częściach scenariusz zaczyna pisać ktoś inny. Ważne dla historii postacie zachowują się zupełnie inaczej niż kiedyś (dlatego że się zestarzały? Bzdura, bo Mac Walters widzi je inaczej), Żniwiarzy można wyłączyć jednym przyciskiem, a do tego fatalne zakończenie i ZERO znaczących zmian w fabule zależnie od decyzji gracza z poprzednich części. Scenarzysta i cała ekipa popełnili okropny błąd, gdyż chcieli uczynić grę jednocześnie otwartą dla nowych graczy i kontynuującą spersonalizowane historie weteranów poprzednich części. Takie założenie moim zdaniem sprawiło że historia opowiedziana w ME3, nie jest historią godną swoich poprzedników. Jest to po prostu najgorsza fabuła w grze na świecie. Tak zmarnowany potencjał! Ile tu można było pokazać! Mówię wam, gdyby nie EA...

Kamera... Kosmiczni ninja... akcja!

ME3 został podmieniony na grę akcji. Postać z książek weszła do gry znikąd, bez żadnego wyjaśnienia, przecież powinniście go znać. Klimat ME1 boleśnie zastąpiono nowym, który... sprawdza się całkiem nieźle. Ale wciąż niebezpiecznie balansuje na granicy sci-fi i fantasy... aż do momentu pojawienia się KOSMICZNYCH NINJA. Gdybyście przypadkiem nie grali w tę grę, albo gdyby do was nie dotarło: KOSMICZNYCH NINJA. Tak jest, moi drodzy, w tym, co z początku było rasowym science fiction, pojawili się KOSMICZNI NINJA. WALCZĄCY KATANĄ. W tym momencie cieniutka granica została przekroczona, a ja jako wielbiciel ME poczułem się gorzej niż fan Star Treka na widok rozpadającego się Wolkanu.

Assuming direct control

Garnitury z EA odebrały ludziom resztki kontroli nad postacią, bo Shepard teraz już podejmuje własne decyzje, a my gracze możemy tylko wybierać między dwoma bliźniaczo podobnymi opiniami o tych decyzjach. Idealnie pokazuje to rozmowa z admirałem Hackettem po infiltracji tajnej bazy Cerberusa, gdzie kosztem niehumanitarnych badań zyskano wiele przydatnych informacji o Żniwiarzach. Shepard sam decyduje się powiedzieć, że to co robił Cerberus było wielce nie w porządku, a gracz tylko wybiera, czy chce to żeby to mówił w patetyczny sposób, czy w prostszej, gniewnej wypowiedzi. Wspaniale. Nie sądzicie że prawdziwy renegat dostrzegłby, że w tym szaleństwie jest metoda?

W ogóle można odnieść wrażenie, że żadna decyzja podjęta przez gracza nie jest ważna, bo ich późniejsze konsekwencje potraktowano po macoszemu.

Podstawowe pytania do twórców:

DLACZEGO Cerberus musiał stać się ?zepsuty? z woli scenarzysty? Nic nie wskazuje na to by TIM był zindoktrynowany w ME2. I tym samym...

DLACZEGO w ME3 nie wykorzystano całego potencjału drzemiącego w scenariuszu? CZEMU nie można podjąć decyzji o przyłączeniu się do Cerberusa albo Przymierza?

DLACZEGO konsekwencje działań gracza nie mają odzwierciedlenia w późniejszej grze?

CZEMU zakończenie się kupy nie trzyma, nawet po dodaniu IT?

PO CO dodano KOSMICZNYCH NINJA na litość boską!? Może to tylko ja ich widziałem?

DLACZEGO wrzucono postać z książki??

DLACZEGO powstało tyle kanonicznych DLC???

Heh, to akurat żeby trzepać kasiorę. Tak można by niby wytłumaczyć całą mierność ME3 jako crpg. Jak najszybciej, jak najmniejszym kosztem, wydając pieniądze na marketing zamiast na grę. Całe EA.

Podsumowując:

Pierwsza część jest godna polecenia. Druga też, ale z pewnym dystansem. A trzecia... szkoda gadać. Zapewniła mi wiele rozrywki w związku z IT, której byłem wielkim fanem. Co jak co, ale jeszcze nigdy gra nie oszukała mnie w tak przyjemny sposób...

Moim zdaniem BioWare powinno zachować się tak jak CDP Red z ich fantastycznym Wiedźminem 2. Oni wiedzieli, że przy natłoku zakończeń (16) z W2 nie mogli tego sensownie kontynuować. Dlatego nie będzie importu decyzji w nowym Wiedźminie. Sprawę postawiono jasno, i na pewno gra będzie z tego powodu lepsza, i nie stanie się potworkiem na miarę ME3.

Tak doszło do upadku jednej z najfajniejszych serii gier naszej generacji. Skopano tę grę, panie Smuggler.

Na koniec wielka prośba do BioWare. Bierzcie przykład z Redów, a nam wszystkim będzie lepiej. Dziękuję.

PS Ciekawe czy podczas głosowania za ?dziesiątką? (do której wystawienia potrzebne są... trzy dziesiątki) dla ME2 i ME3 w CDA, MacAbra i Smuggler mieli razem jeden, czy dwa głosy. W swoich TOP10 oboje wskazują sympatię do przygód Sheparda ...

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Osobiście jedynkę uważam za nadmuchanego przeciętniaka, więc pisanie o "genialnej jedynce" za dziwne. Ciekawa fabuła? System dialogów? Cóż, to pewne zależy od tego, kto jakie ma standardy i widocznie w tej branży ja mam je bardzo wysokie, więc i oczekiwania są wyższe (szczególnie po nasłuchaniu się, że Mass Effect 1 to taki fantastyczny cRPG). Powiem tyle - kupiłem za niecałe 15 złotych i żałuję, że wydałem nawet taką sumę.

Garnitury z EA odebrały ludziom resztki kontroli nad postacią, bo Shepard teraz już podejmuje własne decyzje, a my gracze możemy tylko wybierać między dwoma bliźniaczo podobnymi opiniami o tych decyzjach.

Przypomina mi się wybór neutralny i renegata z jedynki... Identyczne wypowiedzi, tylko bez punktów. Zwyczajnie powrócono do tego schematu, zamieniając po prostu kolor szary/biały na czerwony i eliminując jedna zbędną opcję. W sumie fanom jedynki to powinno się podobać, bo pamiętam mnogość wyborów już na samym początku, gdzie każdy wybór sprowadzał się do zgody, wypowiedzianej tylko nieco innym tonem.

Dwójka dawała przynajmniej większe pole do manewru, jeżeli chodziło o styl odpowiedzi, co mi się podobało, bo pozwalało do pewnego stopnia odgrywać swoją postać. Jak usłyszałem, że wywalają ten pozytywny element w trójce to podziękowałem i po opiniach myślę, że bardzo dobrze zrobiłem. Nawiasem mówiąc to jedną z nielicznych zalet pierwszego Mass Effecta była możliwość importu zapisów z jedynki do dwójki, a i to w trójce skopali.

Link do komentarza

Dzisiaj, po premierze takich tytułów jak nowy Wiedźmin, na pewno patrzymy na crpg inaczej niż kilka lat temu. Jeszcze wtedy nie skrzywiłbym się na widok trzyosobowej drużyny, bo to było na porządku dziennym. Dla tych, którzy grali w okolicach premiery, ME był czymś w rodzaju objawienia (nie przesadzam! Sam byłem zachwycony), a już na pewno dla recenzentów. Po prostu innych takich gier nie było. Sam postanowiłem odświeżyć sobie niedawno pierwszą część, i po prostu powaliło mnie to, jak wiele zmieniono w tym uniwersum do czasów beznadziejnej trójki. Wielką zaletą pierwszego ME jest otoczka sci-fi, czyli muzyka, styl graficzny a nawet dialogi. W tym wszystkim jest jakiś futurystyczny klimat, który stanowi tutaj "podstawę niesamowitości". Podobnego nie uświadczysz nawet w kontynuacjach, bo gdy porównasz je z "jedynką", zobaczysz że to już nie jest to. A reszta - z dzisiejszego punktu widzenia- przeciętna. Po upłynięciu iluś tam lat ocenia się własne wspomnienie o grze bardziej niż samą grę, dla której czas nie był łaskawy. Dlatego ME w mojej ocenie pozostaje fajny. Oczywiście, są lepsze gry.

A w kwestii wygórowanych oczekiwań... ostatnio kupiłem Skyrim tylko po to, by przekonać się że to nie jest gra o przeżywaniu przygód, tylko o zabijaniu potworów. Małe rozczarowanie, kolejne po DA2. Teraz czekam tylko na gry REDów, i Piątkę.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...