Lepsze wydanie
8 użytkowników zagłosowało
-
1. Które wydania są najlepsze?
-
Pierwsze i drugie poprawione6
-
Trzecie(zupełnie nowe ilustracje)2
-
-
2. Co lepsze?
-
Biszkopt3
-
Wafel5
-
- Zaloguj się lub zarejestruj, aby zagłosować w ankiecie.
Ostatnio wiele pisałem o bzdurach kompletnie nieprzydatnych, teraz... zrobię to ponownie, ale wracając do mojego cyklu o okładkach książek. Tym razem, Pan Campbell i jego Zaginiona Flota, stare i nowe okładki, stworzone przez Fabrykę Słów.
Do zajęcia się, tym konkretnie cyklem, zainspirował mnie wiatr kołyszący z lekka gałęzie dębów i proszący z nich śnieg, który tak bardzo kojarzył mi się z katharsis, oczyszczeniem. Innymi słowy było mi w trzy kije nudno, aż mój wzrok podjął leżącą na półce książkę. Wspominając wtem słowa Dartha, postanowiłem zrobić coś z swoim życiem i zaśmiecić je Wam.
Jestem posiadaczem tomu pt. Odważny, książka przyjemna(którą nawiasem pisząc mam na sprzedaż). Pewnego razu, chciałem zakupić wszystkie części cyklu i zauważyłem, że doczekały się nowej oprawy graficznej(do pierwszego wydania ilustracje okładkowe robił Artur Sadłos). Z czysto ekonomicznych pobudek, miałem zamiar kupić wydanie pierwsze... I tu plask! Bo po Odważnym, Nieulękłym, Nieustraszonym i Walecznym tworzono nową oprawę, z olaniem posiadaczy starych wydań.
(kliknij aby zobaczyć w wyższej rozdzielczości)
W pierwszych dwóch przypadkach podobne, ładnie wykonane arty. Wydanie drugie w stosunku do poprzedniego, ma lepiej pasującą i czytelniejszą czcionkę(szczególnie na grzbiecie książki). I w tym wypadku poczyniono progres, bo i cieplejsza barwa, jakoś lepiej wygląda, a i całość jest bardziej czytelna(pierwsze wydanie jest trochę rozmyte). Trzeci wariant jest już, poza czcionką całkowicie zmienione. Nowy render i tło, wcale nie wypadają wiele gorzej, od poprzednika. Jest wciąż klimatyczne, ale nieco mniej charyzmatyczne. W tym wypadku wygrywa dwójka.
Podobna polityka co wcześniej i ponownie wydanie drugie prezentuje się lepiej i żywiej. Lekkie zastrzeżenia mam tylko do twarzy postaci, która ujmuje twardości legendarnemu dowódcy Black Jackowi. Dobrym pomysłem było dodanie bardziej kontrastowego koloru na pancerzu. Trzecie wydanie mówi nam, że ktoś tutaj za bardzo zapatrzył się w Knights of the Old Republic, kolejnym złym pomysłem było stawianie, na fotorealistyczność, może gdyby wciąż trzymano się utartego szlaku byłoby lepiej, a tak... kiszka.
Wciąż ta sama metoda. Pierwsza okładka ma konkretny klimat(kojarzy mi się z Alienem), wszystko gra(poza czcionką oczywista). Tylko twarz bohatera, trochę traci, jak się zacznie dokładniej wpatrywać. Drugie wydanie, to rezygnacja, z tego co tworzono przy pierwszych dwóch tomach czyli odświeżenia pierwowzoru. Tym razem okładka jest całkowicie inna i byłaby nawet dobra, a nawet jest dobra, przynajmniej do szyi, bo ponad nią jest zabawnie... ale chyba nie o to chodziło.
Patrząc na art, można by rzec, że coś a la Rambo. Ale... Jest Black Jack? Jest. Jest sf? Jest. Art trzyma poziom i pasuje do reszty, a druga okładka... No cóż. Wciąż jest niby fajnie, ale problemy znów zaczynają się od szyi. Twarz wygląda jakby wklejona na siłę. Gorzej! Jakby wklejona na siłę przez kogoś, kto dopiero się uczy obsługi programu, a żeby jeszcze ponarzekać, to wspomnę o tle za postacią, które prostotą nie pasuje do pełnego w szczegóły rendera.
Kolejne tomy, ale już w jednym wariancie. Ocieniam je lepiej niż poprzednie nówki, ale może dla tego, że nie mam porównania. Bezlitosny, i pan z wąsem wypadają dobrze. Felerem, jest krew, czyli nieudana próba ożywienia okładki. Z Zwycięskiego, za bardzo czuć, że jest to art(a raczej "art"), postać na pierwszym planie jest strasznie sztuczna, jakby zrobiona z plastyku.
I tom ostatni. Ilustracja zdecydowanie najlepsza(przynajmniej spośród nowych wydań). Ciekawe tło i ustępstwo miedzy przesadną realistycznością, a rysunkowością. Do samej ilustracji, wiele zastrzeżeń nie mam. Jednak tym razem czcionka, jest kiepska, zupełnie płaska i niepasująca, tak samo jak rekomendacja u góry strony.
Posiadaczom starszych wydań należy gratulować, że mają ciekawsze okładki, ale i współczuć, że nie będą mieli ładnej i spójnej kolekcji. Trudno, ale nie każdy słyszał dewizę: nasz klient, nasz pan.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze