Skocz do zawartości

Popkulturowość...

  • wpisy
    26
  • komentarzy
    153
  • wyświetleń
    18799

Chcę krwi, seksu i narkotyków - czyli o 5 sezonie True Blood.


ganfrod

748 wyświetleń

True Blood to serial który można określić jako ?Zmierzch dla dorosłych?. Historia młodej kelnerki, Sookie ? granej przez Anne Paquin, i dwóch wampirów Billa i Erica, w których odpowiednio wcielają się Stephen Moyer i Alexander Skasgard, osadzona jest w fantastycznym świcie gdzie obok wampirów występują wróżki, zmiennokształtni, wilkołaki, panterołaki, mityczne stworzenia i scenarzyści raczą wiedzieć co jeszcze. Oczywiście główną osią fabuły jest miłosny trójkąt Bill ? Sookie ? Eric, jednak nie oszukując się to nie to stanowi o wielkości tej opowieści. True Blood ogląda się bo wyśmienicie potrafi przedstawić konflikt na linii człowiek ? wampir, nietolerancje wywołaną strachem i innością i wreszcie kanonicznego wampira. Bo to prawda w Czystej Krwi wampiry są kanoniczne ? zapomnijcie o płodzeniu dzieci na linii człowiek ? wampir (martwa osoba nie może mieć dzieci bo jest? martwa), zapomnijcie o chodzeniu po słońcu (wampiry słońce zabija) za to przygotujcie się na niepohamowany popęd seksualny i orgie na ekranie, bezprecedensowe wysysanie ludzi z ich krwi, śmierć i pożogę, tak takie właśnie jest True Blood.

UWAGA SPOILERY!!!

No właśnie, jest? Serial miał swoje lepsze momenty (sezony 1-3 z czego najlepsze są 2 i 3 sezon) i gorsze (4 sezon odstawał ale nie był taki najgorszy) a od 3 tygodni fani, w tym ja, mogą obserwować 5 sezon produkcji. I jak jest? Biednie. Niestety biednie. Finał 4 sezonu był słaby i zrobiony jakby na siłę ale przyniósł kilka olbrzymich cliffhangerów co dawało nadzieje na o wiele lepszy sezon nr. 5. Jednym z nich była pozorna śmierć jednej z głównych bohaterek, przyjaciółki Sookie, Tary, która jest wielką przeciwniczką wampirów. Dlaczego pozorna? Bo już od pierwszych minut sezonu 5 wiemy czym stanie się Tara. Tak, wampirem, świetny koncept ale co z tego. Jej historia jest nudna. Mogło by się wydawać, że młoda murzynka która jest drapieżna i zgorzkniała po zamianie stanie się jeszcze bardziej drapieżna. No cóż, stała się ale jeszcze bardziej zgorzkniała. Co gorsza wątek niezadowolenia z bycia wampirem zaczyna się po prostu przeciągać, złość na przyjaciółkę, że to z powodu jej prośby została przemieniona i chęć definitywnego skończenia ze sobą ani nie bawi, ani nie jest zaskakująca. Jak dla mnie o wiele lepszym pomysłem było by gdyby Tara po chwili zwątpienia uwierzyła w swoje nowe możliwości, i pewnie uwierzy za sprawą swojej twórczyni Pam ? ale to niestety będzie już przewidywalne. No właśnie wspomniałem o Sookie, ta w poprzednim sezonie rozstała się z swoimi wampirami i zabiła dziewczynę wilkołaka któremu wpadła w oko. I jak się okazuję Sookie to zawodowy zabójca. Młoda kelnerka to, że strzeliła komuś w twarz z shotguna przyjęła ze spokojem i normalnością. Ja się pytam gdzie jest depresja, gdzie wątpliwości? Przed chwilą ?niewinna? dziewczyna zabiła innego człowieka i? nic. Ukryła ciało a jej psychika przeszła w tryb ?musze poganiać po lasach za Tarą?. Co jest nie tak ze scenarzystami? Ja rozumiem, że w tym serialu wiele osób ginie ale jeśli ktoś zabija po raz pierwszy nie może przejść nad tym do porządku dziennego a tak wydaje mi się jest z główną bohaterką. Co ciekawe jej jedynym problemem wydaje się to, żeby zbrodnia nie wyszła na jaw a nie sam fakt jej popełnienia. Wybuchem śmiechu przyjąłem tekst Sookie kiedy stwierdziła, że zabicie Debbie przyniosło jej przyjemność. Ja się pytam czy czasem nie została przekroczona granica bo Sookie może i była głupia ale nigdy przez 4 sezony nie była zła. Trzecim głównym wątkiem tego sezonu jest wątek wampirów. Był już wariant Bill ? Sookie, był Eric ?Sookie więc czas na Eric ?Bill. Panowie w imię zasady ?wróg mojego wroga jest moim przyjacielem? tworzą teraz team. Jeden za drugim stoi murem. I do tego wątku mam chyba tylko jedno zastrzeżenie ? jest maksymalnie przewidywalny. Panowie trafiają do zwierzchnictwa i tam cały odcinek prowadzone jest śledztwo które kończy się wyrokiem śmierci dla wampirów? a nie zaraz to główni bohaterowie ich nie można zabić, więc kończy się wysłaniem ich na walkę przeciwko Russelowi ? który rysowany jest na głównego złego nie tylko sezonu ale całego serialu. Interakcje między Billem i Erickiem wypadają dobrze, wyśmienicie wypada Zwierzchnictwo (o tym troche niżej), ale każdy kto ma odrobinę wyobraźni wiedział, że tak to się skończy, zero zaskoczenia, wszystko jak po sznurku do jedynego wniosku. A nie tym ten serial stoi, tutaj logika poszła dawno na zwolnienie, nie tego się oczekuje. Jest jeszcze historia nowej wampirzo - ludzkiej pary czyli Jessiki i Jasona. On zabiera dziewczynę swojemu najlepszemu kumplowi i zakochuje się? Ona nie chce związku a chce seksu. Co prowadzi do stwierdzenia przez niego, że jest tylko maszyną do seksu i chęci do wypełnienia pustki w jego duszy. Naprawdę? Jassonowi? Facetowi który od samego początku kreowany jest jako ?idiotą z fajnym ciałem do seksu? chce się zabrać głównym element postaci i pozostawić ?idiotą?? Nie rozumiem i nie chce zrozumieć. True Blood jest serialem który zaskakiwał niegrzecznymi scenami, brutalnymi aktami przemocy czy kopulacji a teraz cóż, ugrzeczniono go maksymalnie, podobnie jak w innym serialu wszystko pokazuje się gdzieś za ścianą dając minimalny ogląd dla widza.

[media=]

Nie wszystko jednak jest tak złe. Po pierwsze Zwierzchnictwo wampirów. Oj czuć tu władzę, czuć intrygę i chęć walki. Kanclerze wypadają świetnie i wiarygodnie. Środki jakich używają do osiągnięcia swoich celów to kwintesencja wampira. Poza tym te smaczki w postaci zmiany biblii (Bóg jest wampirem a pierwsze co stworzył to Lilith ? wampirzyca, która miała hodować Adama i Ewe) czy tożsamość jednej z wampirzyc która okazuję się Salome ? tą która zapragnęła głowy Jana Chrzciciela na tacy (tak wiem, że w biblii ta kobieta ma inaczej na imię). Ciekawi też sytuacja Pam i jej wspomnienia z tego jak stała się wampirem, te retrospekcje pokazują nie tylko to ale również pierwszy kontakt między Billem a Ericiem, i to wszyło świetnie. Nie tylko ciekawi ale również bardzo w dobrym świetle stawia do tej pory dość nijaką i pozostawioną w cieniu swojego stwórcy Erica Pam. Dobrym posunięciem wydaje się również pewien krok w stronę lepszego przedstawienia wilkołaków. Dane nam w tych trzech odcinkach zobaczyć pewne ich rytuały, które nie tyle wywołują obrzydzenie co ciekawość i pytanie dlaczego tak robią. Ostatnim widocznym plusem jest historia Terrego i Arlene. Terry okazuje kryć w sobie jakąś tajemnice która zagraża całej jego rodzinie. A jego żona? Cóż jest definitywnie pechowa, jak nie zabójca, to duch to teraz to, z ciekawością patrzę na to w którą stronę pobiegnie ten wątek. I to tyle. Tylko jest jeden problem wszystkie te wątki poboczne nie uciągną serialu, one są dobre ale nie są siłą Czystej Krwi, są tylko smaczkami do historii wampirów i ludzi.

Wiele jeszcze przed nami, wiele osób zostało niewykorzystanych (Alcide, Lafayette, wielebny Newlin czy właśnie Russel Edington). Niestety na tą chwilę po 25 % całego sezonu nie jest dobrze, zniknęła gdzieś magia serialu który stał nieprzewidywalnością. Serialu który był trochę pastiszem soft porno z gore. Mam nadzieję , że będzie lepiej, że kolejny raz już od następnego epizodu zachwycę się przebiegłością wampirów, tajemnicami ludzi i jakimś niezwykłym zwrotem akcji. Jak na razie jest mi bardzo, że kolejny już trzeci odcinek True Blood obejrzałem znudzony, wręcz ziewając.

A wy oglądacie True Blood? Jak oceniacie 5 sezon? Zgadzacię się ze mną czy nie? Zapraszam do komentpowania.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...