Z kart historii#1: Skąd termin "gra video"?
Nim jeszcze zabiorę Was w podróż do przeszłości, muszę rzucić kilka słów odnośnie nowej serii wpisów jaką mam zamiar stworzyć. To, co macie właśnie przed oczyma jest pierwszym odcinkiem cyklu, którego z Waszej woli będę kontynuował. No, ale cóż - Koko koko... yyy... Znaczy, zapraszam do lektury!
Dla niektórych 25 lat to całe życie, dla innych to pewna część życia, a innym jeszcze te 25 lat nie minęło (tzw. 20 lat temu jeszcze ich nie było). Dla filmów to kilka(naście) er ewolucji i rewolucji. Lecz dla gier jest to niemalże wieczność...
Dawno, dawno temu...
Patrząc na początkowe gry z lat 80 ktoś prychnie - "Kupka pikseli niewartych nic". Postanowiono temu zaradzić. Właśnie ponad 25 lat temu wielkie umysły branży gier wydedukowały, że tym, co gracze lubią tak samo jak granie, jest oglądanie filmów. Właśnie ten fakt postawił przed genialnymi umysłami coś jak złoty środek - połączenie gry aktorskiej (filmu) z mechanizmami gry. Coś takiego przecież nie mogło już straszyć pikselami wielkości dwuzłotówek! Z tego genialnego pomysłu zrodził się rewolucyjny trend Full Motion Video (FMV). Wtedy właśnie wielkie umysły nie wiedziały, że ustanowią normę w grach z przełomu lat 80-90.
Pierwszą grą wykorzystującą FMV była animowana gra z rysowaną grafiką - Dragon's Lair. Dziś może jest już nieco skromnie wspominana, ale wtedy cud, miód, zachwyty i orzeszki. Gra jednak nie wykorzystywała do końca tej techniki, ale pokazywała mniej więcej, co można za jej pomocą stworzyć. A to w tamtych czasach powalało.
Jednak prawdziwy szał na takiego typu produkcje nastąpił dopiero pod koniec lat 80 i z początkiem lat 90. Sekwencje zaczęto wykorzystywać w różnych celach: od cut-scenek, poprzez bonusowe sekwencje, kończąc na stworzeniu całej gry.
Reah - polska przygodówka z niebanalną fabułą i grą aktorską oscylującą mniej więcej na poziomie braci Mroczków...
Trend przeradza się w normę
No i po jakimś czasie twórcy przenieśli się z pikselozy na będącą jazzy technologię FMV. Początkowo zdawało się, że to strzał w dziesiątkę ? jeśli firma zaangażowała do produkcji świetnego kamerzystę, dobrze grających aktorów i potrafiło wyobrazić sobie swoją grę jak hollywoodzką superprodukcję, mieli zapewnione duże zyski i przychylne recenzje. Jeśli jednak twór ten zagrali kiepscy aktorzy, a gra wygląda jakby za kamerą stał ten na kogo przyszedł dyżur, to sorry Winnetou, taka produkcja po prostu nikogo nie interesowała i firma musiała liczyć straty.
Takie właśnie miały swoje prawa gry FMV ? liczyła się gra aktorska i odpowiednie ujęcie ?kamery?. Wskutek takich praw, wiele gier ?garażowych? musiało liczyć się z porażką. Tu liczył się spory budżet (zatrudnienie aktorów do dziś kosztuje krocie), a nie wizja artystyczna.
Mimo takich praw, wielu zabłysnęło na scenie. Przykładem może być Wing Commander ? najlepsza aktorska gra w grze komputerowej i równie efektowna wizualnie jak niejeden film sf z tamtych czasów. W końcu FMV zagościł na dobre w ówczesnej branży gier.
Zmierzch (Księżyc w nowiu?) FMV
Oczywistym było, ze formułę FMV wykorzystywało się przede wszystkim w przygodówkach, lecz powstały też gry z innych gatunków np. Road Avenger (ścigałka), czy Mad Dog McCree (rail shooter - popularnie nazywany "celowniczkiem"). Takie właśnie produkcje miały boleśnie dające się we wznaki wady - totalna liniowość, co dawało to, że nie miało sensu ponowne przechodzenie gry, niemożliwość podejmowania decyzji i szczątkowa interakcja z otoczeniem. To dawało, że w końcu ten tak popularny trend zaczął powoli (bo powoli) tracić popularność. Przyczyną zmierzchania przecież tak popularnej produkcji były strasznie wysokie budżety takich gier. Przykład? Wing Commander IV kosztował (jak na 1996r.) fortunę - koszt produkcji wynosił 12 mln dolców. Tak, 12 mln! Dziś to jest mniej więcej duży budżet, ale wtedy to było nie do pomyślenia.
Jeszcze innym skutkiem upadku tej technologii była pojemność takich produkcji. Nieraz te 2-3 płyty CD (o niesamowicie wielkiej pojemności 650 MB) nie starczały. Przykładem może być Black Dahlia (8 CD), przy której niejeden zatwardziały fan przygodówek wysiadał.
Darkstar - jedna z niewielu gier FMV powstałych w XXI wieku i dowód na to, że stara formułka nie daje dziś uroku
Co pozostało po FMV?
Gadam i gadam, ale nadal nie wyjaśniłem skąd wziął się termin "gra video". Otóż wielu graczy gry FMV nazywało grami video, czyli gry w postaci video - nie interaktywne i kompletnie liniowe produkcje. Dziś używa się tego terminu jako określenie ogólnie gier, ale stawiam dwa patyki, że jeśli nie to określenie nie nazywalibyśmy tak gier.
Może dobrze, że postęp technologiczny wykończył całkowicie ten trend - pomyślcie sobie jak za pomocą FMV mógłby wyglądać, np. Mass Effect? Dobrze, że po FMV pozostały tylko wspomnienia, i właśnie ten termin "gry video".
PS:Wpis miał postać wczoraj, na rocznicę, ale nie zdążyłem...
4 komentarze
Rekomendowane komentarze