Skocz do zawartości

RetroSzmelc

  • wpisy
    157
  • komentarzy
    461
  • wyświetleń
    88581

Dark Star (1974)


LaserGhost

505 wyświetleń

Na jakiś czas robię sobie przerwę od gier i wracam do mojej kolekcji kaset VHS zakupionych "na kilogramy" w likwidowanej wideotece. Dziś przedstawię Dark Star (w Polsce jako "Czarna Gwiazda"), kultowe dzieło, które otworzyło drzwi do kariery jego twórcom oraz pomimo stosunkowo niewielkiej sławy, znacznie wpłynął na gatunek sci-fi.

DarkStarposter.jpg

Połowa 22 wieku. Statek zwiadowczy "Czarna Gwiazda" od 20 lat zwiedza przestrzeń w poszukiwaniu "niestabilnych planet", niemożliwych do skolonizowania przez nowoczesną ludzkość. Czteroosobowa załoga kawalerów, skazana na siebie, walczy ze sobą, złośliwym systemem operacyjnym statku oraz rozmaitymi usterkami na pokładzie, ale przede wszystkim - z gwiezdną nudą. Dowódca załogi, co prawda zabity przez własny fotel na mostku, wciąż jest obecny - jako "wkładka mięsna" w puszce kryostatycznej. Dochodzi do tego maskotka statku - złośliwa obca forma życia przypominająca piłkę plażową, która najbardziej na świecie lubi być nieposłuszna.

Zblazowani załoganci wkrótce natrafiają na problem - zderzają się z drobną asteroidą, co uszkadza mechanizm zrzutu bomb planetarnych - i taka właśnie bomba zostaje częściowo wysunięta. Jeden z członków załogi, ku absolutnemu braku zainteresowania swych kompanów, postanawia naprawić usterkę, przypadkiem doprowadzając do większej - bomba nie dość że się uzbraja i rozpoczyna odliczanie do detonacji, to jeszcze nabiera samoświadomości i odmawia samorozbrojenia się z przyczyn filozoficznych. Przed skretyniałym zespołem statku czeka wyzwanie - jak uniknąć samozagłady w zimnej pustce kosmicznej?

Czarna Gwiazda inteligentnie łączy typową fabułę fantastyki kosmicznej z czarną komedią - załoga od niechcenia stara się wykaraskać z "bombowego" problemu, chętniej jednak poświęcając się swym durnym hobby, jak np. wykorzystywanie lasera pokładowego do strzelania w co popadnie. Zamrożony w lodzie dowódca doradza swym podwładnym, by podejść zbuntowaną, neurotycznie nastawioną bombę od strony fenomenologicznej. Obcy - maskotka załogi - przypominający nadmuchiwaną piłkę z łapami, sieje zamęt. Jednocześnie widz się zastanawia, czy fascynacja kosmosem nie jest przypadkiem jałowa - bo jak tu się rajcować milionami parseków nicości?

darkstar4.jpg

Skupmy się teraz na kulisach powstawania filmu, a jest na czym. Przede wszystkim, to pierwszy pełnometrażowy film Johna Carpentera, i to właśnie "Dark Star" zwrócił na młodego twórcę uwagę Hollywood. Z Carpenterem współpracował Dan O'Bannon. Obydwaj panowie napisali scenariusz, Carpenter skomponował ścieżkę dźwiękową, a efekty specjalne wymyślił i wdrożył O'Bannon, który też zagrał jednego z członków załogi. Stworzony za skromne 60,000$ (to nie ironia!) film zdumiewa swym rozmachem. Wnętrza statku zostały stworzone z rozmaitych elementów maszyn. Modele statku w ujęciach zewnętrznych to przerobione zabawki. Wiele efektownych ujęć to zasługa sprytnego wykorzystania pola kamery oraz mechanizmów przeznaczonych do zupełnie innych celów. Elementy kombinezonów to np. tacki do pieczenia babeczek i styropian. Oglądająć nawet dziś ten film można zdumieć się nad pomysłowością O'Barrona.

Swoiste streszczenie filmu, przy genialnej muzyce Unit Black Flight

Zarówno John Carpenter, jak i Dan O'Barron zostali docenieni za "Czarną Gwiazdę". Drugi z duetu został zaproszony przez samego George'a Lucasa do pracy nad efektami specjalnymi do "Gwiezdnych Wojen", a potem wykorzystał część pomysłów z "Dark Star" do napisania scenariusza do "Obcego" (swoją drogą, bazowy pomysł "obcych kreatur na statku" pochodzi z nieopublikowanej książki, gdzie gremlinowe kreatury opanowały bombowiec B-52), co też widać w legendarnym horrorze sci-fi - klaustrofobiczna atmosfera, ograniczona liczbowo załoga oraz kosmiczna istota panosząca się po pokładzie.

Carpenter potem tworzył coraz dojrzalsze filmy, przy podobnie ograniczonych finansowo warunkach - dość wspomnieć "Atak na Posterunek 13" czy "Halloween". Ciekawe, że aż do nakręcenia tego drugiego filmu, obrazy Carpentera były kinowymi wtopami finansowymi, ale hitami na rynku kaset wideo oraz festiwalach filmowych. "Halloween" przełamał tą passę, zarabiając 65 milionów dolarów przy budżecie 320,000$.

"Czarna Gwiazda" pozostaje filmem ciekawym. Jego sprawna realizacja przy niemal domowych warunkach, ciekawa ścieżka muzyczna, elementy humorystyczne oraz ogólna atmosfera zainspirowały wielu autorów sci-fi i do dziś film ten jest niepodważalnym klasykiem. Szczerze polecam fanom starego, analogwego kina s-f.

7 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Generalnie lubię i cenię klasykę kina Sci-Fi (choćby kwadylogia Obcego, Predator, pierwsze dwa Terminatory jak i mniej popularne filmy, których tytuły wyleciały mi z pamięci), ale zdecydowane NIE mówię kasetom VHS i każdym innym (jak i dyskietkom, które mają podobne właściwości). Jedyna ich (obecnie) zaleta to fakt, że są tanie jak barszcz. Natomiast jako tako nie wspominam tych nośników (i magnetowidu) za dobrze - z upływem czasu i użytkowania (choćby nie wiem jak się dbało) nośniki niszczą się i obraz pogarsza się diametralnie. Video nagrane jest w skandalicznie niskiej rozdzielczości (250 px poziomo w HQ!), co ekranów obecnych smartfonów z niskiej półki nie może zawstydzić, a na telewizorach większych niż 26" piksele są wielkości pięści. Kasety są wielkości grubszych książek. Do tego liczne problemy techniczne, jak mozolne i trwające wieki przewijanie kasety, częste splątanie się taśmy (co może doprowadzić do całkowitego uszkodzenia) i Bóg wie co jeszcze. Nie, w życiu bym do tego nie wrócił...

...dlatego te najlepsze filmy kupuję sobie za połowę ceny w punktach z tanią prasą i filmami na DVD w przyzwoiciej jakości, na porządnym nośniku, który mimo tego, że się niszczy, to można go zregenerować ,a obraz nigdy nie będzie się pogarszał. Fakt, 'trochę' więcej to kosztuje, bo co lepsze filmy 10-15 zł (te słabsze i oglądane w TV po milion razy po piątaku), ale mam pewność, że za kilkadziesiąt lat je odpalę, bo trwałość płyt DVD jest dużo, dużo większa od VHS.

Link do komentarza

VHS mają jednak swój pewien urok, niszczenie obrazu i degeneracja kolorów nadają tym filmom pewnego "ciepła", które nijak się ma do ostrych jak żyleta filmów na Blu-Ray. Swoją drogą, obraz na DVD nie jest taki znowu krystaliczny. Kiedy mój ojciec wykosztował się na solidny płaski telewizor plazmowy, okazało się że bardzo dużo naszych filmów na DVD wygląda jak kompletne, szare, sprane g... i trzeba poprawiać ustawienia kolorystyczne. DVD też mają swoje problemy, płyty się utleniają i mogą się rozdwająć warstwy. W ogóle nośniki fizyczne danych to rozwiązanie tymczasowe, rozwiązanie tkwi w digitalizacji. Kiedy stanę w sytuacji posiadania nadmiaru gotówki, kupię odpowiednie okablowanie i pozgrywam swoje kasety audio i wideo na kompa.

A co do kupowania filmów na DVD w punktach z tanią prasą, to też tak czynię :) Ostatnio jedynie kupiłem mej lubej dwupłytową edycję Harry Pottera i Księcia Półkrwi, ale póki co to zadowalamy się albo edycjami gazetowymi, albo wznowieniami (warto jest mieć konto na Merlinie, wtedy sporo takich wznowień ma się za 60-70% ceny).

Ale nie o tym miałem! Wiele filmów zostało sprowadzonych do Polski tylko na rynek domowy, dla wypożyczalni kaset, i nie ma ich reedycji na DVD w tym kraju, jak np. świetny Saturn-3, czy wiele, wiele dziwnych filmów klasy B i C, które niedawno zaprezentowałem. Coś za coś :)

Link do komentarza

Ha, to ja mam dla Ciebie zagwozdkę nie byle jaką, Laser.

Szukam od wielu, wielu lat filmu anime, który był u nas dostępny na początku lat 90' (piękne czasy mojego dziecięctwa) właśnie na VHSach. Nigdy i nigdzie potem nie znalazłem choćby wzmianki o nim, choć wiem, że istniał, bo spotkałem parę osób pogrążonych w podobnych poszukiwaniach.

Tytuł tego Graala to "Tytan 7", ew. "Sokół 7". Lata... na oko 80', choć koniec lat 70' też niewykluczony. Armia Czerwonej Gwiazdy i roboto-transformers rozkładający się na części i podróżujący na dachu "kosmicznego pociągu".

Spotkałeś się z takim cudem może?

Link do komentarza

Widzicie towarzyszu forumowiczu, anime o wielkich robotach sprowadzonych do Polski w latach '90 było dość dużo, sam się zetknąłem z kilkoma takowymi wydanymi przez mikroskopijne firmy "z nikąd", z potwornym dubbingiem. Obiecuję poszukać, nie obiecuję żadnych konkretnych wyników, OK? :)

Kilka pytań, może jakieś szczegóły pomogą.

Czy robot był sterowany przez osobę w środku (jak Daimos), czy z zewnątrz (Giant Robo)? A może był autonomiczny? (Królestwo Kalendarza)

Czy był samodzielną jednostką, czy składał się "do kupy" z innych maszyn (Voltron)?

Ta "Armia Czerwonej Gwiazdy" to coś pewnego, czy Twoja własna nazwa?

Czy to był pojedynczy film, czy serial?

Link do komentarza

@Rankin

Laserowi już odpisałem - to bardzo, bardzo podobny tytuł, ale niestety nie to... Tam był robot przewożony na pociągu jako ochrona podczas podróży chyba... No i był przewożony w kawałeczkach, które się efektownie składały w razie potrzeby :-).

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...