Blogowo
No i w końcu chwila czasu, żeby coś napisać. Skoro blogi mają być pamiętnikami to tym razem coś nie coś od siebie.
Miałam 3 dni śląskiego wesela! Wesele, poprawiny i poprawiny poprawin. Wypiłam i wybawiłam się za wszystkie miesiące nauki do matury i na egzaminy! Wróciłam z siniakami, obdartym kolanem (a jak! Jeżeli ktoś ma zaliczyć glebę, to będę ja! Ale nie, nie tylko raz... ) i zmasakrowanymi stopami przez 'ładne buciki". Ale było jak z Disneya- bo akurat kuzyn i jego (już) żona prowadzą chór gospel... jak w musicalu.
Fencer i Jill, Orkon 2011
A jutro wybieram się ze znajomymi na... grę terenową, powiedzmy. Bo nie nazwę tego larpem, gdyż nijak tam nie ma fabuły, będziemy tylko biegać po lesie i krzakach, napier***** się bezpieczniakami i zabierać sobie fanty. Generalnie będzie nas sześcioro, trzy klasy do wyboru (standardowo): mag, wojownik i łotr, a mechanikę sama przed chwilą wymyślałam. Gra polega na tym, że dzielimy się na dwuosobowe drużyny i każdy ma fanty. Ta drużyna, która skończy grę mając najwięcej fantów wygrywa. Zobaczymy jak to się wszystko sprawdzi w praktyce, bo większość było wymyślone 'na spontanie' przed momentem. Jak będzie fajnie to na pewno napiszę!
Beskid Sądecki 2009
W poniedziałek ruszam z przyjaciółką w Tatry, taki nasz babski wypad. Mój pierwszy w Tatry jako takie- nie nad Morskie Oko. Mam nadzieję, że pogoda się uda, sprawdzałam i niby ma być ładnie, ale góry to góry.
Moje postanowienie na wakacje: od jutra będę wstawać o 8 rano.
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze