Diablo II
Dawno dawno temu, przy ulicy Marsa 6 w Warszawie, przebywając w redakcyjnej piwnicy, zapytałem się pewnego osobnika, czy Diablo II ruszy na moim P-133 z 32MB RAM. Osobnik ten śmiechem wyjaśnił mi, że może niekoniecznie. Moja dziecinna wiara w moc pentiuma została zniszczona. Wtedy też właśnie nie podjąłem próby zabawy w Diabełka...szkoda.
Minęło kilka lat, z domu przy Marsa 6 zrobiło się drugie co do wielkości rondo w Warszawie, będące co prawda w budowie (o tym niedługo), ale chłopaki się starają. Przyznam, że ściągnąłem z Torrentów Diablo II i zacząłem grać. Po 3 godzinach i 5 zwisach stwierdziłem, że nie ma ta zabawa większego sensu.
Jednakże w końcu zakupiłem Diabełka w platynowej kolekcji (w dniu premiery Vista nawróciłem się, zaczynając od kupna oryginalnego systemu), co nastąpiło w zeszłą sobotę. Matko, to był błąd. Teraz mój dzień wygląda tak: rower, praca, rower, diablo lub rower, praca, rower, kochanie nie zawracaj mi głowy ślubem, diablo. Wsiąkłem, po prostu wsiąkłem. Choć pechowo trafiłem na czas, kiedy gra na Battlenecie nie ma już tak dużego powodzenia a Blizzard niedługo pewnie zrobi tą usługę płatną, ja gram i gram Przyznam, nie umiem jeszcze tak poprowadzić postaci, żeby każdego pokonać jednym ciosem. Jednak się ciągle uczę.
Żałuję, strasznie żałuję, że nie zaryzykowałem i nie kupiłem tej gry dużo wcześniej. Z drugiej strony okazało się, że jednak jestem graczem starej daty. Najnowsze hiper wypaśne tytuły na mnie nie działają zupełnie. Pęd za coraz lepszym komputerem mi mija. Gra w starym stylu, z okropną grafiką ale genialną miodnością sprawia, że znów chce mi się grać Starość, nie radość.
Tak, Diabełek na pewno długo będzie gościł na moim dysku. Jak tylko mój Barbarzyńca osiągnie 25 poziom, zapraszam chętnych do wspólnej gry. Będzie mi miło odkrywać Battleneta
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.