Skocz do zawartości

Scientific Polish

  • wpisy
    3
  • komentarzy
    8
  • wyświetleń
    4934

"Piknik na skraju drogi" - recenzja


vharijjen

1743 wyświetleń

Latem 2010 roku postanowiłem przemóc się i zagrać w grę komputerową pt. "STALKER - Czyste Niebo". Wisiało to nade mną od roku, ponieważ kupiłem ją - z typową dla mnie lekkomyślnością w tego typu sprawach - w promocji, latem 2009. Za swoją lekkomyślność postanowiłem się ukarać i nie odpuścić, dopóki nie skończę.

Gra przestała być karą po mniej więcej godzinie - mimo, iż w zasadzie byłem przerażony tym, co widzę. Ginąłem bowiem co chwilę w wyniku wejścia w Anomalie, które rozrywały mnie na strzępy. Zapytacie, czym są Anomalie? Patrzcie ich, jacy ciekawi. Wiadomo tyle, że przeczą wszelkim prawom fizyki, nawet drugiej zasadzie termodynamiki. Wiadomo, że zabijają każdego, kto w nie wejdzie. Wiadomo, że jak ognia należy unikać "łysic", "czarciego puddingu" i "wesołych upiorów". Niesamowite świństwo, tfu.

Po pięćdziesięciu ośmiu godzinach, które spędziłem przy grze, uznałem, że to jedne z najlepiej wydanych na rozrywkę pieniędzy w życiu*.

*To stwierdzenie wymaga komentarza. Po pierwsze, gry komputerowe to nic złego - coraz częściej opowiadają bowiem znakomite historie. Po drugie, mimo wszystko czasem warto wyjść z domu.

Mniej więcej tydzień po ukończeniu przeze mnie gry, TVP Kultura wyemitowała film pt. "STALKER". W reżyserii samego Andrieja Tarkowskiego! Zbieżność tytułów była, jak się okazało, nieprzypadkowa - postanowiłem zatem ten film obejrzeć.

"STALKER" powstał w roku 1979, jest więc, lekko licząc, o trzydzieści lat starszy niż gra. I - gdyby jedno i drugie spersonifikować - można by rzec, że film jest o trzydzieści lat mądrzejszy i bardziej dojrzały. Ale w grę i tak zagrajcie.

"STALKER" to Doświadczenie. Mistyczne. Pod warunkiem, że nie zaśniecie. Mówię poważnie - to nie jest kino akcji. Delikatniej o tym filmie wyrazić się nie można. Zresztą, jego recenzja to temat na osobną wypowiedź; dodam tylko, że przeczytałem - po obejrzeniu - analizę filmu, przeprowadzoną przez fanów. Chyba sam Tarkowski nie zdawał sobie sprawy, ile treści umieścił w "STALKERze". A jeżeli zdawał - był geniuszem. Zresztą, i tak był.

Zarówno film, jak i gra, są luźno oparte na motywach książki Arkadija i Borysa Strugackich pt. "Piknik na skraju drogi", stworzonej w roku 1972, wydanej w Polsce po raz pierwszy w 1974 i wznowionej w 2007 roku, z okazji premiery pierwszej części gry.

Arkadij był żołnierzem, Borys - astrofizykiem. "Piknik na skraju drogi" zbiera doświadczenia obydwu braci, stając się dziełem niezwykłym. Moje zadanie sprowadza się do zachęcenia Was, drodzy Czytelnicy, do lektury tej klasyki science-fiction. Nie będzie to zadanie łatwe, ponieważ ani myślę zdradzać Wam czegokolwiek z prawdziwej treści tego arcydzieła.

Na świecie pojawił się cud, któremu na imię Strefa. W sześciu egzemplarzach. Strefa to taki obszar, w którym nie dość, że dzieją się rzeczy, no, kontrowersyjne - na przykład lokalne, kilkudziesięciokrotne wzmożenie siły grawitacji, fantomy zmarłych wstające z grobów i temu podobne historie - to jeszcze pojawiają się skrajnie interesujące przedmioty. Na przykład baterie, które dzielą się jak bakterie. Albo dwie, niepołączone płyty metalowe, stanowiące superstabilną pułapkę magnetyczną. Albo ?czarne bryzgi? ? kamyczki, które tak dramatycznie zmniejszają prędkość (i częstotliwość) przechodzącego przez nie światła, że nie mogą być niczym innym, jak gigantycznymi obszarami przestrzeni, która posiada inne właściwości niż nasza i zwija się ? pod wpływem naszej przestrzeni ? do postaci czarnych świecidełek, które fenomenalnie prezentują się na damskich dekoltach. To są Artefakty, albo inaczej - Towar. Pułapki, które czekają na kolekcjonerów, to Anomalie. Tfu. A ci, którzy, chodzą do Strefy, aby wynosić z niej Towar, to albo pracownicy Instytutu ? , albo nieproszeni goście, których ochrzczono stalkerami.

W języku polskim trudno znaleźć precyzyjny ekwiwalent angielskiego słowa stalker. Stalker to grasant, włóczęga, łowca i przemytnik. Na szczęście, autor polskiego przekładu odpuścił sobie tłumaczenie stalkera. I bardzo dobrze, ponieważ sam stalker nikomu się z niczego nie tłumaczy.

Strefa to nie teren skażony. To dar dla ludzkości ? ale stalker płaci wysoką cenę za swoje wizyty w Strefie, ponieważ Strefa oddziałuje. Płaci za nie jego dusza i płacą za nie jego dzieci. Strefa nic nie oddaje za darmo, ponieważ to przyjaciołom oddaje się rzeczy za darmo. Strefa jest darem, ale nie przyjacielem.

Udało się! Nadal nie wiecie, o czym tak naprawdę jest ta książka. To wszystko powyżej - to tylko tło. Akcja powieści jest tłem do rozważań o człowieku. Głębokich i niepokojących. Więcej nie mogę powiedzieć.

Zanim wziąłem "Piknik na skraju drogi" do ręki, intensywnie zastanawiałem się, czego, do licha, może dotyczyć tytuł. Będąc poznajomiony z grą i filmem, wyobrażałem sobie następującą sytuację: oto siedzi sobie dwóch stalkerów i wcinają mielonkę konserwową. Po lewej - "wesoły upiór", po prawej - rów z "czarcim puddingiem" (zaraza), na wprost - słynny Garaż. Za chwilę wstaną i będą poszukiwali, krok po kroku, bezpiecznej drogi w Strefie. Będą rzucali muterki i obserwowali tor ich lotu, poszukując grawikondensatów. Będą łowili, kątem oka, szczątki ich zbyt mało ostrożnych kolegów po fachu. Myślałem sobie dalej: ten piknik, przed wyruszeniem w drogę, na pewno obfitował w jakieś niesamowite refleksje, które człowiek snuje, przygotowując się na śmierć. Być może już nigdy nie zobaczę swojej żony, podły jej zgotowałem los, szuja ze mnie i śmieć; a niech to wszystko jasna cholera. Żałuję, że byłem takim sukinsynem dla mojego brata. Te skarby, po które idziemy, zmienią nasz świat - oto, dlaczego pojawiła się Strefa; abyśmy my, stalkerzy, zmieniali świat, a nie jakieś tam pożal się Boże Instytuty, co to wszystko chowają dla siebie. Tego typu rozważania. Taka interpretacja tytułu wydała mi się wielce prawdopodobna.

Gdy czytałem "Piknik...", w pewnym momencie usłyszałem wyraźny, ostry świst. To był odgłos mijania się z prawdą.

W powieści znajduje się mniej więcej piętnastostronicowy dialog (prowadzony przez osoby niebędące stalkerami), w którym zostaje wyjaśnione, czym jest tytułowy piknik na skraju drogi. Jest to jeden z najlepszych dialogów, jakie czytałem w życiu. Braciom Strugackim udało się bowiem precyzyjnie ubrać w słowa ludzką percepcję rzeczywistości. Skontrastować życie ludzkie z kosmosem. Pokazać granice poznania i nasz brak pokory. Był to fragment, po którym musiałem autentycznie odsapnąć. Jak mawiał Sokrates: "z dialogu rodzi się prawda". Amen to that.

Sformułowałbym to następująco: istnieją obiekty, dla których znaleźliśmy zastosowanie. Posługujemy się nimi, chociaż prawie na pewno niezgodnie z ich prawdziwym przeznaczeniem. Jestem absolutnie przekonany, że w większości przypadków wbijamy mikroskopami gwoździe.

? profesor Walentin Pillman, badacz Instytutu ?

Książka jest bardzo wymagająca. Angażuje intelektualnie i emocjonalnie ? nie wiem, w którym aspekcie bardziej. Po prostu przeczytajcie. Ale nie w autobusie, bo przegapicie przystanek. Najlepiej zabierzcie ją na jednoosobowy piknik, na skraju pewnej Drogi.

Nie masz pojęcia, jaki jestem zmęczony. Bóg jeden wie! Tak zwani intelektualiści, pisarz i naukowiec! Oni w nic nie wierzą! Ich narządy wiary zanikły, z braku używania. Boże, co za ludzie? Widziałaś ich? Mieli puste oczy. Jedyne, o czym myślą, to żeby się jak najdrożej sprzedać. Żeby zarobić na każdej emocji! Wiedzą, że ?zostali stworzeni do wyższych celów?, ?powołani?! W końcu ?żyje się tylko raz?! Jak tacy ludzie mogą w cokolwiek wierzyć? I nikt nie wierzy. Nie tylko ci dwaj. Nikt! Kogo mam tam zabierać?

? Red Shoehart, stalker (Andriej Tarkowski, ?STALKER?)

Moja matka była przeciwna. Pewnie zauważyliście, że jest inny. Był pośmiewiskiem w sąsiedztwie. Moja matka mówiła: ?To stalker, skazany, wieczny więzień! Wiesz, jakie dzieci rodzą się stalkerom??. A ja? Ja się nigdy z nią nie kłóciłam. Ale co mogłam poradzić? On podszedł do mnie i powiedział: ?Chodź ze mną?. I poszłam.

? Guta, żona Reda Shoeharta (jw.)

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

ZOMG, właśnie piszę o tym na swojego bloga... Trzeba będzie poczekać.

Wpis jest ok, ale pominąłeś parę spraw, np. kwestię rodziny Reda czy stosunków międzyludzkich w Harmont. A to równie ciekawe jak Strefa. No i zakończenie, takie w stylu "lolwut?!".

Link do komentarza

Pominąłem w sumie większość spraw, o których mowa jest w książce, ponieważ myślę, że nie warto wyliczać wszystkich w tej quasi-recenzji (wiem, że do "fachowej" recenzji jej daleko ;)). Nic nie zastąpi lektury "Pikniku...", ja chcę tylko do tej lektury zachęcić. A zakończenie recenzji jest zakończeniem filmu - mi osobiście ono pasuje, ale składa się na to moja interpretacja książki i filmu. Zwłaszcza wypowiedź Guty - jeżeli ktoś nie oglądał filmu, trudno będzie zrozumieć jej "klimat". Ale po obejrzeniu filmu - raczej się obroni. I dziękuję za szczerą opinię - tak po prawdzie to nie sądziłem, że ktokolwiek to przeczyta do końca ;).

Link do komentarza

Czytałem trzy razy. Jedna z najlepszych książek Sci-Fi, z jakimi miałem do czynienia. Niesamowicie wciąga, skłania do przemyśleń, wspaniałe monologi i niezwykle ciekawe postacie. Mistrzowsko napisana. Polecam po trzykroć!

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...