Dowcipy o naukowcach i humor z zeszytów
Znalazł: JaSko.
W przedziale pociągu jechała grupa matematyków i ekonomistów. Matematycy kupili jeden bilet, a zanim przyszedł konduktor zamknęli się w toalecie. Gdy konduktor zapukał jeden z matematyków uchylił drzwi i podał bilet do kontroli. W drodze powrotnej ekonomiści postanowili podróżować tak samo. Gdy zbliżał się konduktor weszli do toalety i na odgłos pukania podali bilet do kontroli. Bilet wzięli matematycy i poszli zamknąć się do następnej toalety.
Biolog, statystyk, informatyk i matematyk wybrali się na safari. Jadą jeepem przez sawannę, zatrzymując się od czasu do czasu i obserwując okolicę przez lornetki. Nagle biolog krzyknął:
- Spójrzcie! Tam jest stado zebr. A w środku jedna cała biała. To fantastyczne odkrycie. Istnieją białe zebry. Będziemy sławni!
Na to rzekł statystyk:
- To o niczym nie świadczy. Wiemy tylko, że na świecie żyje jedna biała zebra.
A matematyk dodał:
- Tak naprawdę, to wiemy tylko, że istnieje jedna zebra biała z jednej strony.
A informatyk stwierdził:
- Nic nie wiemy. To wystąpił wyjątek krytyczny!
Trzech ludzi leciało balonem, ale stracili orientację i postanowili dowiedzieć się, gdzie się znajdują. Obniżyli lot i widząc na dole człowieka zapytali:
- Czy może nam pan powiedzieć, gdzie jesteśmy?
- W balonie - odpowiedział człowiek na ziemi.
- Pan zapewne jest matematykiem.
- A po czym to wnioskujecie?
- Podał pan odpowiedź prawdziwą, precyzyjną i zupełnie bezużyteczną.
- A panowie zapewne są inżynierami.
- A skąd taki wniosek?
- Po pierwsze: nie macie pojęcia, gdzie jesteście i jak się tam znaleźliście, po drugie: prosicie o pomoc matematyka, a po uzyskaniu odpowiedzi dalej nic nie wiecie i winicie za to matematyka.
Fizyk doświadczalny, fizyk teoretyk i matematyk zostali eksperymentalnie zamknięci na tydzień w celach więziennych. Każdemu dano jedną sztukę konserwy tyrolskiej w puszce. Po tygodniu kolejno otwierano ich cele. Fizyk doświadczalny czuł się świetnie, zauważono, że ściany jego celi były mocno zaplamione.
- Jak udało się panu przetrwać?
- Rzucałem puszką o ścianę tak długo, aż zaczęła pękać i mogłem ze ścian zlizywać jej zawartość.
W celi fizyka teoretyka na ścianie wydrapane były kilometrowe wzory, całki, pochodne itp. W jednym miejscu ściana była silnie zaplamiona. Sam fizyk teoretyk siedział pośrodku syty i zadowolony.
- Jak udało się panu przetrwać?
- Obliczyłem kąt i optymalną siłę rzutu, przy której puszka się otwiera.
W celi matematyka znaleziono zimne ciało. Obok stała ciągle nieotworzona konserwa tyrolska, a na ścianie wydrapane było tylko jedno zdanie: "Dany jest walec..."
- Co jest potrzebne do pracy matematykowi?
- Papier, ołówek i kosz na śmieci.
- Co jest potrzebne do pracy filozofowi?
- To samo, tylko bez kosza.
Jest upojna czerwcowa noc, romantyczna kolacja przy świecach i dwoje matematyków... On szepce jej do ucha:
- Kochanie, czy ty myślisz o tym samym co ja?
- Tak, skarbie...
- I ile ci wyszło?
HUMOR Z ZESZYTÓW:
Wzór na powierzchnię całkowitą kuli: pole podstawy dodać pole powierzchni bocznej.
Linijka 20-centymetrowa ma ponad 20 centymetrów.
Prostokąt rożni się od kwadratu tym, że raz jest wyższy a raz szerszy.
Pierwszy człowiek na Ziemi nie czuł się samotny, bo nie umiał liczyć.
Suma? To taka długa msza w kościele w samo południe.
Prostopadłościan ma osiem wierzchołków i dwanaście krawężników.
Okrąg to krzywa bez kątów, o złączonych końcach, żeby nie było wiadomo, gdzie jest początek.
Topologia to nauka o topolach.
Jeśli graniastosłup sześciokątny podzielimy wzdłuż przekątnej podstawy, to otrzymamy dwie trumny.
Trójkąt równoramienny ma równe ramiona, jednak jeden z boków jest krótszy.
Linijka, kątomierz i cyrkiel to narządy matematyczne.
W życiu Pitagorasa liczyło się tylko liczydło.
Starożytni liczyli na kalkulatorze, którego wtedy jeszcze nie znano.
Źródło: qfant.pl.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze